Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 6


- Już myślałem, że uciekłaś!.
Po raz pierwszy tego dnia naprawdę szczerze się uśmiechnęłam. Nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo chciałam go zobaczyć.
- A mogłam to zrobić ?
- Zdziwiłabyś się do czego jesteś zdolna.
Damian uśmiechnął się szelmowsko i zrobił kilka kroków w moją stronę. Podczas mojej nieobecności musiał przechadzać się w tę i z powrotem. Uśmiechnęłam się w duchu na wieść, że się o mnie martwił.
- Z pewnością.
Przyjaciel w oka mgnieniu zmniejszył odległość między nami i pocałował mnie w policzek nim zdążyłam jakkolwiek zareagować.
- Cześć.
- Też się cieszę, że cię widzę. – zaśmiałam się cicho, po czym skierowałam spojrzenie w inną stronę. Nie wiem czy to przez jego śmiałe i intensywne spojrzenie czy przez to, że przed chwilą pocałował mnie w policzek, ale nie potrafiłam utrzymać z nim kontaktu wzrokowego.
- Coś nie tak?
- Nie, skąd. Usiądziemy ? – zapytałam, by móc zrobić coś ze sobą i pokazałam na łóżko. Chłopak potwierdził skinieniem głowy i po chwili już siedzieliśmy obok siebie. Ja po turecku, on z jedną nogą zgiętą .
- Jak ci minął poranek? – zapytał wypełniając ciszę pomiędzy nami.
- Kinga u mnie była.
- To świetnie. Cieszę się, że przyjmujesz już swoich gości. – zażartował.
- Chce po prostu wrócić do swojego dawnego życia, jakie by ono nie było.
I znów powróciło to przygnębiające uczucie. Wiem, że wcześniej czułam się zupełnie odwrotnie, ale z taką przyległością nie da się ot tak pogodzić.
- Wiem, Jagoda. Ja też tego chcę. – wyznał Damian.
- Co masz przez to na myśli ? – uniosłam brew zaintrygowana. Uśmiechnął się tylko, ale ten uśmiech nie dotarł do jego oczu. Choć smutnych, nadal wpatrujących się w moje z troską i intensywnością.
Wiedziałam, że niczego w żaden sposób się od niego nie dowiem, dlatego postanowiłam zmienić temat.
- A tobie jak minął poranek ?
- Dobrze, że mnie o to zapytałaś. – ponownie się uśmiechnął tym razem z błyskiem w oku, a ja ponownie uniosłam brew, zaskoczona jego nagłą zmianą nastroju. Wstał i podszedł do kanapy, z której wziął torbę na ramię. Zdziwiłam się, że jej nie zauważyłam, ale głowę miałam zaprzątniętą czymś innym. Wrócił na swoje wcześniejsze miejsce i wyjął czarną, grubą .. książkę ?
O co chodzi ?
- Co to jest ? – zapytałam coraz bardziej zaciekawiona, po czym znów miałam okazję zobaczyć jego słodkie dołeczki. Słodkie? Dziewczyno, to twój przyjaciel ! Dlaczego nie mogę tak o nim myśleć ? Czy my aby na pewno się tylko przyjaźnimy ?
- Album. – wyznaje dumny z siebie. – Pomyślałem, że chciałabyś obejrzeć kilka naszych wspólnych zdjęć. Może w ten sposób coś sobie przypomnisz.  – na końcu zdania widać było, że jest z siebie bardzo zadowolony. Ciekawy i śmieszny widok. Nie mogłam się powstrzymać i już po chwili wręcz skręcałam się ze śmiechu. Przez załzawione oczy zauważyłam, że Damian patrzył na mnie jak na dziewczynę, która postradała zmysły, co wywołało jeszcze większy śmiech. 
- Nie śmiej się ze mnie! – rzucił żartobliwie powstrzymując śmiech.
- Okej, już przestaję. – podniosłam ręce w obronnym geście.
- Zdjęcia to chyba dobry sposób uwiarygodnienia wszystkiego czego się o sobie do tej pory dowiedziałaś. – powiedział nieco poważniejszym tonem, podając mi album.
Wzięłam go niepewnie. Czy chcę zobaczyć te zdjęcia ? Oczywiście, że tak.
Jednak uczucie, że to wszystko okaże się kłamstwem mnie nie opuszczało.
Powoli, bardzo powoli niemal wstrzymując oddech, przewróciłam daną mi książkę na pierwszą stronę.  Moim oczom ukazała się trójka, ściskających się przyjaciół na plaży, o zachodzie słońca. W dwójce z nich rozpoznałam Damiana i Kingę, ale dziewczyna, którą jak się domyśliłam byłam ja, wydawała mi się obca. Średniej długości lekko falowane blond włosy, zaróżowione policzku, granatowe oczy, absurdalnie szeroki uśmiech na twarzy ..
Rzuciłam album na łóżko i wyszłam do łazienki. Zdziwił mnie fakt, że jak dotąd nie zaciekawiło mnie własne odbicie w lustrze. Przeważnie omijałam je szerokim łukiem, zazwyczaj wcale o nim nie myśląc. Teraz spojrzałam w nie po raz pierwszy. Wszystko oprócz różu na policzkach i uśmiechu się zgadzało. Zastąpił je szok i zaciekawienie wymalowane na bladej twarzy. Bardziej wyczułam niż zobaczyłam, że Damian podążył za mną. Dyskretnie dając mi trochę „prywatności” . W rzeczywistości opierał się o ścianę obok drzwi łazienki. Zignorowałam ten fakt i przyjrzałam się sobie bliżej.
Dotarło do mnie, że wszyscy mówili prawdę. Poczułam niewysłowioną ulgę i nie wiadomo kiedy zaczęłam płakać. Wszystko czego się do tej pory dowiedziałam, przytłoczyło mnie. Myślałam, że będzie wręcz odwrotnie, bo przecież to dobrze, że nie żyję w nieświadomości. No nie do końca, ale chyba tak jest lepiej, prawda ?
Zanim się obejrzałam Damian przytulał mnie do siebie. Odwzajemniłam uścisk, zalewając łzami jego T-Shirt.
- Nie płacz proszę. Jestem tutaj, już zawsze będę.
 Spojrzałam w jego napełnione troską oczy, emanujące szczerością.
Zawsze przy mnie będzie?
- Już mi lepiej. Przepraszam. – powiedziałam, ocierając pozostałości łez wierzchem dłoni.
- Nie przepraszaj. Nie masz za co.
Po tym zaciągnął mnie z powrotem na łóżko. Chwyciłam za album, ale Damian mnie powstrzymał.
- Na pewno chcesz je oglądać ?
Potaknęłam, ale to mu nie wystarczało.
- Chcę spróbować wszystkiego co może mi pomóc. Ten płacz .. ja .. nie jest łatwo przyswoić sobie tyle rzeczy, gdy żadne nie są w stu procentach pewne. Ale już jest lepiej. Naprawdę.
Kiwnął głową  i pozwolił mi dokończyć oglądanie zdjęć. Mnóstwa kolorowych, pełnych życia fotografii. Na większości z nich byłam ja, Damian i Kinga. Na imprezach, spacerach, plaży, w lesie, nawet w autobusie. Reszta ukazywała mnie i moich rodziców. Na jednym mama trzymała mnie na rękach a ja, ściskałam kurczowo lalkę, którą sobie przypomniałam.  Teraz mogę mieć pewność, że to prawda.
Delikatnie zamknęłam album i spojrzałam na Damiana. W jego oczach było widać napięcie, jakby bał się, że znów wybuchnę płaczem.
- Jest ich więcej ? – pytam by rozładować trochę tę atmosferę.
- O wiele. – odpowiada z ulgą. – Kinga nie potrafi się rozstać z aparatem. – dodaje uśmiechając się szeroko.
- Chyba dobrze zrobiła by mi rozmowa z rodzicami. – stwierdzam powoli z wahaniem. Damian łapie mnie za rękę, ściskając ją.
- Boisz się tego spotkania, tak?
- Tak, trochę tak. Ale nie tylko. Boję się, że za bardzo ich zraniłam. Że mi nie wybaczą.
No i proszę, wypowiedziałam swoje obawy na głos.
- Jagoda, oni są twoimi rodzicami. Choćbyś nie wiadomo co zrobiła, nadal będą cię kochać.
Nie wiedząc co powiedzieć, pokiwałam tylko głową. Miałam nadzieję, że tak będzie. Że nie odtrącą mnie tak jak ja ich.
Niespodziewanie do sali weszła pani Beata.
- Skarbie, masz gości.
- Czy to ..
- Tak, przyszli twoi rodzice. – odpowiedziała na niedokończone przeze mnie pytanie, trafnie je odgadując. – Wpuścić ich ?
- Tak. Proszę, niech wejdą.
- Zostawię was samych. – powiedział po czym jeszcze raz pocałował mnie w policzek. Nagle ogarnął mnie strach. Złapałam Damiana za rękę.
- Ale wrócisz tu jeszcze ? Dzisiaj ?
Uśmiechnął się ukazując te słodkie dołeczki.
- Jasne, że tak. Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.
Wychodząc, w drzwiach minął się z moimi rodzicami. Z dwójką nieznanych mi osób, moich krewnych. Ich twarze wyrażały wiele emocji. Strach, troska, zdziwienie, radość. Wszystkie takie prawdziwe.
- Wejdźcie.
Nie potrafiłam zapanować nad swoim drżącym głosem.
- Przepraszam.
- Skarbie . – kobieta .. mama, w mgnieniu oka znalazła się przy mnie, mocno do siebie przyciskając . – Nic się nie stało. Cśś. Nie płacz.
Jej słowa sprawiły, że do moich oczu napłynęło jeszcze więcej łez. Powstrzymałam je . Nie chciałam jeszcze bardziej smucić mamy.

Bardzo długo rozmawialiśmy. W większości o tym, jaka byłam jako dziecko, ale też o naszych wspólnych podróżach i moich wyskokach.
Nasza lekka i z pozoru miła pogawędka w pewnym momencie zamieniła się w emocjonalne wyznania.
- Nie masz pojęcia jaka to była dla mnie ulga, gdy się wreszcie obudziłaś . – zaczął tato, który siedział koło mnie na łóżku. Mama zajęła miejsce na krześle. Oboje trzymali mnie za ręce. – Jednocześnie bałem się, że coś może pójść nie tak. Wszystkie moje najgorsze myśli się spełniły, gdy zapytałaś kim jest Jagoda. Tak jakbym przeżywał moje koszmary na jawie córeczko.
Przypomniało mi się to spojrzenie, którym mnie wtedy obdarzył. Było pełne strachu, tak jak powiedział .
- Najważniejsze, że jesteś z nami. – dodała mama, widząc moje zmieszanie.
- Dziękuję. Dziękuję, że to wy tu teraz jesteście.
- Och, skarbie, a gdzie mielibyśmy być ? – zapytała mama ponownie zaciskając mnie w swoim uścisku. 

Kilkanaście minut później znów byłam sama . Tym razem nawet trochę się z tego cieszyłam. Nareszcie mogłam wszystko na spokojnie przemyśleć. Choć muszę przyznać, że towarzystwo Damiana w niczym by mi teraz nie przeszkadzało. Właśnie, Damian. Nad nim także powinnam się zastanowić.
Kim jest dla mnie ? I czy przyjdzie jeszcze do mnie, tak jak obiecał ?
Z jednej strony byłam pewna, że tak, ale moja mniej pewna część bała się, że nie dotrzyma słowa.
Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Pewna, że to Damian z szerokim uśmiechem odwróciłam się w tym kierunku. Mój uśmiech zgasł tak szybko jak się pojawił. To nie był Damian. Ani żadna znana mi osoba.
Chłopak o ciemno blond włosach uśmiechał się do mnie z błyskiem w zielonych oczach.
- Jak dobrze cię widzieć kochanie.
Co ?!

hmm, jesteście tu jeszcze ? ;)