Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

sobota, 25 lutego 2012

Rozdział 34


- Kocham Cię . – powiedział bardziej przyciskając mnie do szafki.
- Nie, to nie to . - powiedziałam próbując wyrwać się z jego objęć .
- Teraz jesteś taki niespokojny, porywczy, a o delikatności to już nie wspomnę. – kontynuowałam, gdy Krzysiek zwolnił trochę uścisk .
- Myślałem, że chcesz, żebym Cie pocałował. – powiedział całkowicie odsuwając się ode mnie.
- Nie to miałam na myśli. – powiedziałam podenerwowana . Krzysiek chciał coś dodać, ale zadzwonił dzwonek i odszedł bez żadnego słowa.
Nie chciałam stać na środku korytarza, więc ruszyłam do klasy, w której miałam mieć lekcje. Ominęłam grupkę ciekawskich dziewczyn idąc w przeciwną stronę niż Krzysiek .
Weszłam do sali trochę zdenerwowana, ponieważ była to moja druga lekcja sztuki, na którą miałam tutaj chodzić . Na pierwszej lekcji siedziałam sama w ostatniej ławce przy oknie. Jednak dzisiaj ktoś ją zajął.
- Sory, ale to moje miejsce . – powiedziałam podchodząc do ławki. Momentalnie usłyszałam, że wszystkie szepty ucichły. Chłopak spojrzał na mnie spod kurtyny swoich krótkich, kruczoczarnych włosów. Zmierzył mnie wzrokiem po czym wstał i usiadł na miejsce obok jednak nie zmieniając ławki. Gdy nie ruszyłam się z miejsca znów na mnie spojrzał i tym razem przemówił :
- Już nie siedzę na twoim miejscu. Możesz usiąść . – powiedział lekceważąco zakładając ręce na piersi.
- A czy ktoś pozwolił Ci tu usiąść ? – zapytałam . Gdyby mnie tak nie wkurzył być może usiadłabym bez żadnych pretensji, ale że był bezczelny bez kłótni się nie obejdzie.
- Nie wiedziałem, że potrzebuję jakiegoś specjalnego zaproszenia, żeby tu usiąść . – powiedział uśmiechając się drwiąco, przy okazji ukazując szereg swoich śnieżnobiałych zębów.
- No to już wiesz. A teraz jakbyś mógł z łaski swojej się przesiąść byłabym bardzo wdzięczna . – powiedziałam z nadzieją na to, że mnie nie oleje i że nie będę musiała przez całe półrocze siedzieć z tym typkiem . Ku mojej niezmiernej radości i zdziwieniu nieznajomy wstał i przesiadł się do sąsiedniej ławki w środkowym rzędzie . Klapnęłam na krzesło czując na sobie wzrok całej klasy łącznie z nieznajomym .


***

Nadszedł koniec lekcji. Nawet nie zauważyłam kiedy minęły te wszystkie godziny. W tej szkole jest inaczej niż w gimnazjum. Teraz robię w większości to co kocham robić.
Pociąg do domu miałam dopiero za czterdzieści minut, więc postanowiłam, że będę szła spacerkiem podziwiając widoki tego miasta.Tylko gdzie ja je znajdę ? No cóż, na pewno nie po drodze na dworzec .
Po piętnastu minutach spacerku byłam już prawie na miejscu. Po chwili usiadłam na ławce niedaleko dworca. Korzystałam z promieni słońca, które wyszły zza chmur. Zamknęłam oczy delektując się ciepłem oplatającym moja twarz.
- No wiesz, mogłaś na mnie poczekać . – otworzyłam szybko oczy trochę przestraszona. Gdy zdałam sobie sprawę, że to Szymon odetchnęłam z ulgą .
- Nie wiedziałam o której kończysz . – powiedziałam usprawiedliwiając się.
- No to teraz już wiesz . – powiedział siadając na ławce obok mnie.
- Co u ciebie ? – zapytałam .
- Wszystko w porządku. – powiedział . – Uwierzysz, że się zakochałem ?
- W naszej Michalinie ? No co ty ? – udałam zaskoczenie, choć i tak domyślił się, że żartuję.
- Co masz na myśli ? – zapytał unosząc prawą brew.
- To było do przewidzenia. Najpierw zniknęliście na imprezie, potem w pizzerii nie odstępowałeś jej na krok. No i słyszałam coś o Tobie, od niej . – wytłumaczyłam koledze . Misia zwierzyła mi się po imprezie, że bardzo polubiła Szymona, że jest romantyczny i czuły. No i jeszcze ten pocałunek w niedzielę.
- Co Ci powiedziała ? – zapytał ożywiony.
- Dobrze mnie znasz, prawda ? – zapytałam śmiejąc się .
- No trochę tak . – zmarkotniał . – Nic mi nie powiesz prawda ?
- Dokładnie . Chodźmy już lepiej, zaraz przyjedzie pociąg. – powiedziałam po czym wstaliśmy z ławki kierując się na nasz peron. Tak jak powiedziałam za chwilę pociąg się pojawił. Weszliśmy do środka przeciskając się przez tłumy. Na szczęście znaleźliśmy dwa wolne miejsca. Usiadłam z ulgą, ponieważ myślałam, że całą drogę do Redy będę stać.
Po trzech może czterech przystankach zrobiło się trochę luźniej. Nikt już nie stał pomiędzy przedziałami, ani nad siedzącymi. Oboje z Szymonem milczeliśmy pogrążeni w swych myślach. Jednak nie długo dane mi było rozmyślanie nad moim życiem. Z sąsiedniego przedziału usłyszałam czyjś śmiech co automatycznie przyciągnęło moją uwagę. Wychyliłam się by zobaczyć kto się tak śmieje. Zdziwiłam się widząc nieznajomego, który siedział dziś w mojej ławce na pierwszej lekcji. Rozmawiał z kimś energicznie gestykulując. Nie widziałam z kim tak rozmawia, bo siedział do mnie tyłem. Zauważyłam tylko granatowo-białą bluzkę, bardzo podobną do tej, którą miał na sobie Krzysiek . Ale przecież to nie może być on. Bo skąd znałby tego kolesia ? No i wiedział, że jadę tym samym pociągiem, przywitałby się, prawda ?
- Co za niespodzianka . – powiedział nagle Szymon. Spojrzałam na niego zdezorientowana. Nie patrzył jednak na mnie tylko na kogoś kto właśnie zmierzał w naszym kierunku. Odwróciłam się w stronę, w którą patrzył mój kolega. Ku mojemu miłemu zaskoczeniu zobaczyłam Przemka. Uśmiechał się od ucha do ucha. Mimowolnie moje usta ułożyły się w szerokim uśmiechu. Nie mogłam się oprzeć pokusie by oddać mu ten uśmiech.
- Mogę się dosiąść ? – zapytał .
- Jasne . – powiedziałam zapominając o tym co mnie tak nurtowało . 


bardzo przepraszam za to, że tak długo nic tutaj nie dodawałam .
cierpiałam na brak weny. nie miałam pojęcia co mam 
napisać, zresztą teraz też tego nie wiedziałam . 
postanowiłam sobie, że coś napiszę, ale nic z tego
co tutaj przeczytaliście nie było zaplanowane, 
to było spontaniczne ;)
mam nadzieję, że się spodoba. przepraszam, za błędy
i do następnego ;D

środa, 8 lutego 2012

Rozdział 33


- Cześć Weronika . – przywitał się Igor .
- Cześć . – powiedziałam chcąc zadać mu pytanie, które nurtowało mnie od kiedy go zobaczyłam, ale zanim zdążyłam otworzyć buzię uprzedził mnie .
- Poznaj Anitę. To moja dziewczyna .
- Cześć . Szczęścia . – powiedziałam nawet na nią nie patrząc.
- Wiesz co dzieje się z Krzysiem ? – zapytałam zanim znów by mi przerwał.
- A co się z nim dzieje ? – powiedział unikając mojego wzroku.
- Jest o mnie bez przerwy zazdrosny, krzyczy no i pobił się z tym chłopakiem z którym tu przyszłam . – powiedziałam wskazując na Przemka. Przy okazji mogłam zobaczyć co teraz robi i czy na nas patrzy.
Stał przy ławce wpatrzony w nas z uwagą podnosząc lekko kącik ust, gdy na niego spojrzałam .
- Widocznie miał jakiś powód, żeby go uderzyć . – powiedział przypominając mi, że nadal z nim rozmawiam . Tym samym mierząc go wzrokiem z góry do dołu .
- Widzę, że mi nie pomożesz . – powiedziałam zrezygnowana . Miałam nadzieję, ze coś z niego wyciągnę .
- Nie widzę powodu, żeby Ci pomagać . Nic się nie dzieje . – powiedział . 
- A teraz sorka my idziemy . Do zobaczenia .
- Nara . – powiedziałam odchodząc .
- I co, dowiedziałaś się czegoś ? – zapytał Przemek, gdy do niego doszłam.
- Nie, ale wydaje mi się, że on coś kręci . 
***

- Wstawaj, bo się spóźnisz ! – krzyczała mama zrzucając ze mnie kołdrę . Podniosłam lekko głowę by spojrzeć którą mamy godzinę .
- Kobieto, jest dopiero wpół do szóstej . – wymamrotałam kładąc głowę na poduszkę.
- Ale z twoimi ruchami nie wyrobiłabyś się nawet w godzinę . – powiedziała wychodząc.
- I tak już nie zasnę ! – krzyknęłam za nią .
Wyszłam z pod kołdry kierując się do łazienki. Pomimo tych wszystkich przykrych zdarzeń czułam się dziwnie spokojna. Miałam takie przeczucie, że wszystko będzie dobrze, że wszystko wróci do normy.
Zeszłam na śniadanie po pół godziny.
- A widzisz, mam jeszcze trochę czasu . – powiedziałam siadając na krześle i wytykając język do mamy .
- A widzisz, dzięki mnie . – powiedziała żartując sobie ze mnie.
- Siema rodzinko . – krzyknął od progu rozradowany Michał .
- A ty co taki szczęśliwy ? – zapytałam trącając go łokciem .
- Trafiła we mnie strzałą amora . – powiedział z rozmarzeniem .
- Kto ? – zapytałyśmy jednocześnie z mamą zdezorientowane .
- Ona . – ciągnął to samo myślami gdzieś daleko .
- Nasz mały Michałek znów się zakochał . – powiedziałam czochrając mu włosy .
- Tylko nie mały . – pogroził mi palcem z udawaną złością .
- No w końcu . – dodała po chwili mama . – Nareszcie poznam jakąś synową . A nie cały czas swoich zięciów .
- Pff, myślisz, ze ją tu przyprowadzę ? – obruszył się Michał .
- Nie waż mi się jej tutaj nie przyprowadzać . – powiedziała z naciskiem na „nie” .
- Przeszkadza Ci, że cały czas poznajesz moich chłopaków ? – zapytałam ciekawa odpowiedzi .
- Nie słonko . Po prostu fajnie byłoby poznać dziewczynę Michała. Wiesz, trochę równowagi nam nie zaszkodzi.
- Niech Ci będzie. – powiedziałam wstając. – To ja już lecę . Pa .
Pożegnałam się i wyszłam . Niecałe pięć minut później stałam na przystanku zastanawiając się czy Krzysiek będzie dzisiaj w szkole . Czy będzie w pociągu ? Moje rozmyślania przerwał dźwięk nadjeżdżającego autobusu. Skasowałam bilet i ruszyłam ku tylnym siedzeniom, które były wolne . Zajęłam przedostatnie miejsce przy oknie . Usiadłam wygodnie powracając do moich pokręconych myśli . Chwilę później do autobusu wszedł Przemek.  Od razu mnie zauważył i posłał czarujący uśmiech. Tak wiem, czarujący. Nie powinnam tak myśleć o chłopaku, który nie jest już moim chłopakiem .
- Cześć . – przywitał się siadając. Wybrał miejsce obok mnie .  A jakżeby inaczej ? 
- Cześć . Co tu robisz ? – rozbawiłam go tym głupim pytaniem. W sumie o to mi chodziło. By nie zapytał mnie o mój nastrój .
- No cóż .. pewnie to samo co ty . – odparł z uśmiechem . – Jak się czujesz ? – zapytał poważniejąc . A niech to . Miał się o to nie pytać .
- W miarę . – powiedziałam wzruszając ramionami . – Dokąd jedziesz ? – zapytałam zdając sobie sprawę, że tak naprawdę nie wiem gdzie on się uczy .
- Do szkoły oczywiście . – odpowiedział . – W Gdyni . – dodał widząc mój zirytowany wyraz twarzy.
- Czyli jedziesz pociągiem, tak ? – dalej pytałam .
- Dokładnie . Tak jak ty . – powiedział dalej się uśmiechając .
Dalszą rozmowę przerwał nam kierowca, który jak nigdy szybko dojechał do dworca . Wysiedliśmy z autobusu przeciskając się przez ludzi, którzy także chcieli z niego wysiąść . Przeszliśmy tunelem na drugi peron i usiedliśmy na ławce przy kasownikach .
- Która godzina ? – zapytał Przemek .
- Zaraz przyjedzie . – powiedziałam patrząc na godzinę w telefonie . Chwilę później wybuchnęliśmy śmiechem . Kilku przechodniów rzucało nam zirytowane i gniewne spojrzenia, aż w końcu się uciszyliśmy .
Pociąg przyjechał na peron jak zwykle troszeczkę spóźniony. Bez trudu znaleźliśmy wolne miejsca. Przez co najmniej pół drogi do Gdyni nie odezwałam się ani słowem. Za to Przemek nawijał jak najęty. Zrobiło mi się trochę wstyd, gdy zadał mi jakieś pytanie a ja nie potrafiłam na nie odpowiedzieć, ponieważ straciłam wątek . Niewiarygodne, że przestałam go słuchać zamartwiając się o Krzyśka.
- Przepraszam . – powiedziałam . – Będę z Tobą szczera . – zagryzłam dolną wargę, widząc jego twarz. Widocznie to było bardzo poważne pytanie . – Nie słuchałam Cię . – powiedziałam na wydechu .
Odetchnął z ulgą .
- Już myślałem, że nie . – powiedział łapiąc się za serce .
- Co nie ? – zapytałam zdezorientowana . Zaśmiał się nerwowo i spojrzał mi w oczy .
- Pytałem czy jest dla nas jakaś szansa .
- Och . – zaskoczył mnie tym pytaniem . – Dlaczego o to pytasz ? Wydaje mi się, że mieliśmy być przyjaciółmi .
- Tak wiem. Przepraszam nie będę już o to pytał . – powiedział .
- Wybaczam . – powiedziałam uśmiechając się .
- To dobrze. Nie mógłbym wysiąść bez twojego przebaczenia . – powiedział puszczając do mnie oczko . Ej, tak się nie zachowują przyjaciele .
- Co .. – przerwałam . Nie zauważyłam, że jesteśmy już w Gdyni .
- Do zobaczenia . – rzucił na pożegnanie i wyszedł z pociągu zanim zdążyłam mu odpowiedzieć .
Resztę przystanków przejechałam w milczeniu. Bo i do kogo miałabym mówić ? Gdy w końcu pociąg zatrzymał się na moim przystanku, wyszłam z niego niemal z wdzięcznością. Miałam dość tej ciszy, która mi towarzyszyła . Wchodząc do szkoły cisza zniknęła i pojawił się głośny szum rozmów. Skierowałam się z uśmiechem do swojej szafki . Zostawiłam kurtkę i wyjęłam z niej parę podręczników potrzebnych na lekcje . Nagle ktoś położył ręce na moich biodrach. Odwróciłam się pewna, że to jakiś palant robi sobie ze mnie żarty . Ale myliłam się . To był Krzysiek . Z niesamowitym humorem. Skąd to wiem ? Wywnioskowałam to z jego uśmiechu i błyszczących oczu.
- Cześć skarbie . – wymruczał mi do ucha przyciskając mnie do mojej szafki, którą całe szczęście zdążyłam już zamknąć. Kątem oka zauważyłam, że jakieś laski patrzą na nas – tak właściwie to na mnie – z zawiścią.
- Cześć . – powiedziałam z uśmiechem . Chciałam dodać coś jeszcze, ale Krzysiek zaczął mnie całować. Łapczywie, jakby nie widział mnie całe wieki . Przy wszystkich, którzy przechodzili korytarzem, choć zdawało mi się, że całowanie w szkole jest zabronione. Pocałunek Krzyśka z łapczywego przerodził się niemal w brutalny. Prawie miażdżąc mi wargi. Oderwałam się od niego z trudem ciężko sapiąc.
- Co Ci jest ? – tylko to zdołałam powiedzieć łapiąc oddech . 


przepraszam, ze tak długo musiałyście czekać ;)
mam nadzieję, że się spodoba, liczę także na miłe komentarze ;D
nie będę już marudzić ;p , do następnego ^^ 

środa, 1 lutego 2012

Rozdział 32

Obudziła mnie piosenka wydobywająca się z mojego telefonu, która od jakiegoś czasu służyła mi za dzwonek . Przetarłam oczy i podniosłam się z łóżka gdyż telefon zostawiłam na biurku . Wcisnęłam zieloną słuchawkę nie patrząc na wyświetlacz telefonu.
- Słucham . – powiedziałam zaspanym głosem .
- Obudziłem Cię ? Przepraszam . – usłyszałam męski głos i od razu otrzeźwiałam przypominając sobie zdarzenia z dzisiejszego wieczoru. Tak, z dzisiejszego wieczoru, ponieważ na zegarku widniała dopiero 23.24 .
- Nie przepraszaj . – powiedziałam . – No więc co się wydarzyło ? – dodałam po chwili .
- Nic takiego . – powiedział Przemek . – Porozmawialiśmy jak mężczyźni i myślę, że więcej nie będzie takich problemów.
- Dziękuję . – powiedziałam . Naprawdę byłam wdzięczna, że tak się zachował. I że nie dopuścił do bójki, chyba nie dopuścił.
- Nie dziękuj . – powiedział śmiejąc się .
- Mogę poznać szczegóły tej waszej rozmowy ? – zapytałam .
- Oj nie wiem nie wiem . To są męskie sprawy .
- Wydaje mi się, że rozmawialiście o mnie. Więc jednak nie takie męskie . A po za tym mam prawo wiedzieć co o mnie mówiliście.
Nastała chwila ciszy. Wiedziałam, że zapędziłam go w kozi róg. Może i nie chciał wyjawić mi tych szczegółów, ale poniekąd nie miał wyjścia.
- No dobra . – powiedział, jednak wyczułam w jego głosie nutkę wahania .
- To co, jutro ? – zapytałam .
- Jak sobie życzysz . – odpowiedział już nieco pogodniejszym tonem .
- Ok. Widzimy się o 13 w parku . – powiedziałam i rozłączyłam się nie czekając na odpowiedz.
Odłożyłam telefon na szafkę nocną i postanowiłam wziąć prysznic. Z tego całego zamieszania zasnęłam czekając na wieści od Przemka. Wzięłam piżamę z szafy i doczołgałam się do łazienki. Kąpiel zajęła mi niecałe pół godziny. Zrelaksowana i nieco pobudzona wróciłam do pokoju. Weszłam pod kołdrę. Wzięłam do ręki telefon chcąc sprawdzić, którą mamy godzinę . Zamiast godziny na wyświetlaczu pokazała mi się jedna otrzymana wiadomość .
Krzysiek : Przepraszam za wszystko. Kocham Cię .
Jeszcze bardziej namącił mi w głowie .  Z trudem zasnęłam przytulona do poduszki .

- Wstawaj śpiochu ! – krzyczała Miśka, która jakimś cudem znalazła się w moim pokoju .
- Nie ma mowy . – wymamrotałam przewracając się na drugi bok .
- Werka, no . Chciałam z Tobą iść na małe co nieco a Tobie się ruszyć nie chcę . – powiedziała obrażonym tonem .
- Na jakie małe co nieco ? – zapytałam podnosząc się na łokciu .
- Myślałam, że będziesz z Szymonem . – dodałam po chwili .
- On tez tam będzie . – powiedziała z miną niewiniątka i zaczęła wyliczać .
- I Patrycja, Dawid, Krystian, Martyna, Darek, Przemek … - przestałam jej słuchać, gdy wypowiedziała imię mojego byłego. Matko, jak to dziwnie brzmi. Tym bardziej, że codziennie uświadamiam sobie iż nie chciałabym go tak nazywać. Powoli zaczynam się zastanawiać czy aby nie popełniłam błędu odrzucając go .
- Słuchasz ty mnie ?! – oj, co ona mówiła ?
- No tak . – zaczęłam niepewnie . – Czyli będzie cała nasza paczka, tak ?
- Dokładnie . – powiedziała z uśmiechem .
- A którą to my mamy godzinę ? – zapytałam zwlekając się z łóżka .
- Jest dokładnie 10.26, więc masz jakieś dwadzieścia cztery minuty, bo za dziesięć jedenasta będą na nas czekać chłopcy.
- Dobra nie wnikam którzy chłopcy . – powiedziałam szukając jakichś ubrań w szafie . Gdy w końcu znalazłam coś w co pomogłabym się dzisiaj ubrać poszłam do łazienki. Po ogólnym ogarnięciu zeszłam na dół w poszukiwaniu koleżanki, gdyż nie zastałam jej w moim pokoju. Na dole okazało się, że to Michał zabrał Misię do kuchni by uciąć sobie z nią pogawędkę. Po miłej choć krótkiej rozmowie z moim bratem wzięłam Misię pod pachę i niemalże pociągnęłam ją za sobą na dwór . Przed bramą czekali na nas Szymon, Krystian i Dawid w towarzystwie Patrycji .
Przywitałyśmy się ze wszystkimi, z czego Misia przywitała się z Szymonem bardzo, ale to bardzo czule, ze się tak wyrażę. Całą drogę zastanawiało mnie to, co miała na myśli Misia mówiąc małe co nieco . W końcu po dość długich prośbach wyjawiła mi, ze idziemy do La Strady. La Strada to mała pizzeria, w której jesteśmy stałymi bywalcami.
- No to co zamawiamy ? – zapytała Justyna . Siedzieliśmy właśnie przy trzech zestawionych ze sobą stolikach, ponieważ w przy jednym stoliku mogą usiąść tylko cztery bądź pięć osób. Po krótkiej dyskusji postanowiliśmy, ze weźmiemy trzy różne pizze by każdy miał coś co lubi. Gdy już wybraliśmy nikt nie chciał złożyć zamówienia, więc wspaniałomyślnie sama się zgłosiłam, żeby oszczędzić im kolejnej dyskusji. Odeszłam od stolika z banknotem w ręku zastanawiając się gdzie jest Przemek i Krzysiek . Oboje mieli tu być a jakoś nikt ich jeszcze nie widział. Zaczęłam się martwić o nich. I to jednocześnie . Miałam nadzieję, ze kiedyś przejdzie mi i do jednego z nich będę czuła tylko i wyłącznie to co na przykład do Michała. Taką siostrzaną miłość. 
Po złożonym zamówieniu usłyszałam, że ktoś otwiera wejściowe drzwi . Odwróciłam się i zobaczyłam mój jeden z dwóch obiekt zmartwień. Podeszłam by zapytać co go zatrzymało. W połowie drogi zauważyłam, że pod prawym okiem ma lekko fioletowego siniaka. Pociągnęłam go na zewnątrz z lekka sfrustrowana.
- Mieliście się nie bić. – wypaliłam z grubej .
- Bo .. my się nie biliśmy . – powiedział Przemek . Stał taki lekko pochylony z poczuciem winy wypisanym na twarzy.
- A to co to jest ? – zapytałam dotykając lekko jego prawego policzka. Zanim zdążyłam cofnąć rękę złapał ją swoją . Trzymał ją przez chwilę przy swoim policzku całkowicie wytrącając mnie z równowagi.
- Przepraszam . Po prostu uderzył mnie na powitanie, więc mu oddałem . Wiem, ze nie chciałaś żebyśmy się bili, ale nie mogłem tak stać jak jakiś osioł i pozwalać mu, żeby mnie bił. – powiedział puszczając moją rękę.
- Rozumiem . – wydukałam zażenowana . Mogłam pomyśleć o takim obrocie sprawy. Przecież Krzysiek był tak wkurzony, że naprawdę nic nie mogło go powstrzymać.
- Porozmawiamy o tym później, dobrze ? – zapytał . – W parku . – dodał widząc moją zdezorientowaną minę .
- Aa,  no tak . Dobrze . – przytaknęłam .
- Wejdźmy do środka . – powiedział tym swoim czułym głosem . Chciałam ruszyć się z miejsca, ale uniemożliwiło mi to coś co zobaczyłam za Przemkiem, a raczej kogoś.
- Krzysiek . – powiedziałam  . – Dlaczego tam stoisz ?
- Nie chciałem wam przeszkadzać . – wycedził przez zęby .
- Co ? Przecież ty nie przeszkadzasz . – powiedziałam zdezorientowana .
- Lepiej już wejdę . – powiedział Przemek otwierając drzwi . Kiwnęłam tylko głową . Całą swoją uwagę skupiłam na Krzyśku.
- Widziałem co tu się działo. – powiedział podchodząc bliżej.
- Nic się nie działo . – zaprzeczyłam odruchowo .
- A jak trzymał Cię za rękę, to co ? – krzyknął zwracając uwagę przechodniów .
- To nie było nic takiego . – powiedziałam . Spojrzałam mu w oczy pierwszy raz od jego przyjścia . Zobaczyłam w nich niepokój, gniew. Były takie „rozbiegane” . Nie mógł utrzymać wzroku w jednym miejscu . Zaczął się trząść .
- Co Ci jest ? –zapytałam spokojnym tonem, lewą ręką próbując złapać go za rękę .
- Nic mi nie jest . – wrzasnął .
- Ale .. – zaczęłam .
- Nie . Muszę iść . Pogadamy później . – powiedział już trochę spokojniejszy. Jednak cały czas w jego oczach dało się zauważyć ten niepokój, strach przed czymś. Zniknął z pola widzenia zanim  zdołałam go zatrzymać .
Weszłam do środka . Usiadłam na krześle czując paręnaście spojrzeń skierowanych na moją osobę .
- Co jest ? – zapytała Patrycja .
- Nie wiem . – powiedziałam wzruszając ramionami zupełnie bezsilna .


- Coś jest z nim nie tak . – wyrzuciłam z siebie po pięciu minutach spaceru z Przemkiem . Zdecydowaliśmy, że się przejdziemy, ponieważ żadne z nas nie mogło usiąść na miejscu.
- Widziałem . Nie wiem co może się z nim dziać . – przytaknął .
- Zachowuję się zupełnie jak nie on . – przystanęłam wpatrzona w dzieci bawiące się ze sobą .
- Kiedy to się zaczęło ? – zapytał . Otworzyłam buzię by odpowiedzieć, ale zamknęłam ją by jeszcze raz się zastanowić.
- W sumie to od kiedy dowiedział się, że byłam u Ciebie w sobotę . Bo na imprezie go nie było . Reasumując od wczoraj . Wcześniej było wszystko w porządku . – prawie, pomyślałam przypominając sobie tę scenę w autobusie z tą tlenioną blondyną .
Naprawdę nie wiem jak mógłbym Cię teraz pocieszyć . – powiedział . Widziałam jaki czuł się bezradny.
- Nic nie możesz zrobić . – powiedziałam . – To się musi samo ułożyć .
Znów zaczęliśmy iść między tymi wszystkimi ławkami . Spojrzałam za siebie słysząc śmiech chłopaka . Bardzo głośny śmiech . Zobaczyłam Igora. Szedł pod rękę z tą dziewczyną z którą gadał Szymon an rozpoczęciu roku . Zdałam sobie sprawę, że on przecież musi coś wiedzieć o Krzyśku . W końcu się z nim kumpluję . Powiedziałam Przemkowi by poczekał na mnie chwilę i ruszyłam ku rozbawionej parze . 


  
mówiłam, że się dziś pojawi i jest - G. ;pp
mam nadzieję, że się spodoba.
przepraszam za błędy jeśli takowe są
i życzę miłego czytania  ;**
co myślicie o takim obrocie sprawy ? ;)