Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

środa, 31 sierpnia 2011

Rozdział 15


Jak ktoś, kto jeszcze półtorej roku temu był zdrowy na umyśle, teraz może być tak nieobliczalny ? Mogłabym sobie rękę uciąć , że Patryk po wyjeździe był szczęśliwy z tą swoją „lepszą” i nową dziewczyną. Jak widać straciłabym tę rękę.
Do głowy nasuwała mi się masa pytań na które prawdo podobnie nie dostane odpowiedzi. Był wieczór, Rudy – ten facet, który wczoraj mnie porwał – przyniósł  mi kolację. Nie mam zamiaru jej tknąć z dwóch powodów : po pierwsze nie mam ochoty, a po drugie, gdy na przykład zasłabnę to może wtedy Patryk zawiezie mnie do szpitala. Albo wezwie kogoś kto być może pomoże mi, gdy wyjaśnię mu tę sytuację.
Mama pewnie odchodzi od zmysłów, tak samo Michał. Chciałabym się do nich przytulić, powygłupiać się. Najbardziej brakuje mi Przemka .. , jego czułych pocałunków, tych silnych ramion w które mogłabym się teraz wtulić.
Zasnęłam z myślą o nim.

Obudziłam się na drugi dzień po południu. Ktoś zabrał tacę z nietkniętą kolacją i postawił nową ze śniadaniem. Na ten widok zaczęło burczeć mi w brzuchu lecz napiłam się tylko soku pomarańczowego, który jest moim ulubionym.

KILKA DNI PÓŹNIEJ

Z perspektywy Przemka :

- I co wiecie już coś więcej ? – zapytałem patrząc na twarz pana komisarza.
- Na razie wiemy tylko tyle, że ten cały Patryk nie był od kilku dni w mieście. A to wskazuje na to, że przetrzymuje ją na jakimś odludziu. Byliśmy w jego domu. Jego matka twierdzi, że wyjechał, ale dokąd i z kim, nie wiadomo. Więc wszystko ..
- Wskazuje na niego. – dokończył za pana komisarza pan Mariusz. Ten tylko mu przytaknął.
- Państwo wybaczą, ale obowiązki wzywają. Do widzenia .
- Do widzenia.
Jak to możliwe, że jeszcze go nie złapali ? Nie daruję mu. Jak tylko go zobaczę połamię mu wszystkie kości . Pani Ania widząc moja minę poklepała mnie po ramieniu i powiedziała :
- Ja też chętnie sprałabym tego Patryka, a był taki miły, gdy go ostatnim razem widziałam.
To niesamowite jak ta drobna kobieta potrafi wyczuć w jakim jesteś stanie i słusznie go zinterpretować. Coś niesamowitego, zupełnie jak Weronika.
Och, nie mogę już o niej myśleć. Za każdym razem, gdy pomyślę, że nie ma jej obok mnie i niewiadomo kiedy będzie .. . Kiedy będę mógł znów ją pocałować ? Wpleść rękę w jej ciemne blond włosy .. .

Z perspektywy Weroniki :

- Długo zamierzasz mnie tu jeszcze trzymać ? – zapytałam Patryka opanowując mój głos. Bałam się, że zaraz wybuchnę. Zacznę krzyczeć a wtedy on zrobi coś żebym zasnęła, albo coś gorszego. Stałam oparta o komodę stojącą naprzeciw mojego łóżka.
- Tak długo dopóki nie uświadomisz sobie, ze to mnie kochasz.. – uśmiechnął się i usiadł na łóżku.
- Och, czyli nigdy. – powiedziałam z sarkazmem, który nijak nie zdołał popsuć mu humoru.
- Proszę, przebierz się w to i zejdź na dół. Mam dla Ciebie niespodziankę. – powiedział pokazując na białe pudło, które trzymał w ręku. Którego jakoś dotąd nie zauważyłam.
- Co to jest ? – zapytałam.
- Otwórz a się przekonasz .
- A co jeśli się nie przebiorę i nie zejdę na dół ? - ciekawe czy coś go w końcu wytrąci z równowagi . Patryk wstał i podszedł do mnie łapiąc mnie za podbródek tym samym każąc patrzeć sobie w oczy. Pierwszy raz od kilku dni zobaczyłam w jego oczach gniew. Taki, którego jeszcze nie widziałam u niego. Nigdy .
- Jeśli się nie przebierzesz i nie zejdziesz za dziesięć minut. Przyjdę tu, wcisnę na Ciebie to co jest w tym pudle i zaciągnę Cię na dół czy tego chcesz czy nie. – wycedził przez zaciśnięte zęby próbując byś kulturalnym co spowodowało, że jego słowa stały się bardziej przerażające. Potem wyszedł trzaskając drzwiami. Zdecydowałam, że nie będę go bardziej denerwować. Podeszłam do łóżka i otworzyłam pudło. Moim oczom ukazała się śliczna, kusa czarna sukienka bez ramiączek. Ściągnęłam wynoszone już szorty i koszulkę. Założyłam sukienkę i nie patrząc w lustro wyszłam pokoju.  Miałam bose nogi jednak, gdy schodziłam po schodach Patryk usłyszał mnie i wyszedł z salonu. Na mój widok wciągnął głośno powietrze. Zdałam sobie sprawę, że wyglądam w niej lepiej niż chciałabym teraz wyglądać. Podał mi rękę, którą chcąc nie chcąc złapałam. Poprowadził mnie do salonu z kąt czułam bardzo smakowite zapachy. Ujrzałam pięknie nakryty stół, dwie palące się już świece, wiele pysznych na oko dań i butelkę czerwonego wina jak sądzę. Patryk puścił moją rękę i odsunął dla mnie krzesło. Usiadłam na nim i obserwowałam jego zachowanie . Zachowywał się jakby w ogóle mnie nie więził. Tak, jakby to była nasza randka na którą oboje nie mogliśmy się doczekać. W rzeczywistości tylko jedna osoba chciała tej kolacji i to nie byłam ja .
- Wina ? – zapytał z uśmiechem.
- Poproszę .- powiedziałam. Nic innego nie przyszło mnie do głowy. Starałam zachowywać się tak jak on by tego chciał.  Nalał mnie i sobie . Upiłam łyk i odłożyłam kieliszek. Patryk nałożył nam obojgu pieczonego kurczaka po czym powiedział „Smacznego” i spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym – Lepiej to zjedź albo czeka Cie kara . Posłusznie wzięłam do reki sztućce i zaczęłam jeść.
Kolacja minęła nam w ciszy. Za każdym razem, gdy opróżniłam kieliszek Patryk dolewał mi jeszcze więcej wina. Czułam się już tak pełna. Całe wino, które wypiłam aż chlubotało przy każdym moim ruchu. Po kolejnej dolewce Patryk wstał i stanął przy oknie plecami do mnie.
- Stań koło mnie. – rozkazał. Wstałam posłusznie, jednak widząc prawie pustą butelkę wina złapałam ją najciszej jak tylko potrafiłam cały czas patrząc czy aby czasami Patryk nie zamierza się odwrócić. Podeszłam i z całej siły uderzyłam go w tył głowy. Wydał z siebie cichy jęk bólu i osunął się na ziemię. Sprawdziłam mu puls. Nie chciałam go zabić. Chciałam się tylko stąd wydostać. Wyczuwając lekki puls wyciągnęłam mu z kieszeni klucze. Wstałam i podbiegłam do drzwi. Włożyłam klucz do zamka modląc się w duchu by były to dobre klucze. Przekręciłam i pociągnęłam za klamkę. Drzwi otworzyły się a ja cała w euforii wybiegłam zostawiając za sobą  otwarte drzwi.
Biegłam po drodze, która prowadziła przez las. Miałam nadzieję, że uda mi się jakoś dobiec do miasta. Na dworze było już całkiem ciemno i jak na połowę lipca strasznie zimno. Odsunęłam od siebie tę myśl. Nie mogłam teraz się zatrzymywać. Nie teraz, kiedy udało mi się wyjść z tego przeklętego domu. Minęła godzina zanim dobiegłam do jakiegoś zabudowanego terenu. Zaczęłam skakać z radości widząc znak z napisem – Reda . Zaczęłam biec jeszcze szybciej znając już drogę. Mijały mnie tylko samochody. Na chodniku nie było już żadnej żywej duszy. Na czwartym skrzyżowaniu skręciłam w prawo w znaną mi od dziecka drogę prowadzącą do szkoły. – Jeszcze tylko trochę. Dam radę. – powtarzałam sobie w duchu. Czułam, że za moment moje nogi odmówią mi posłuszności i nie dam rady już dalej biec.
Cały czas powtarzając sobie to zdanie minęłam szkołę i rzuciłam się pędem w kierunku domu. Mojego domu. Po pięciu minutach wbiegłam na ulicę na której mieszkam. Zwolniłam trochę napawając się tymi widokami . Zaczęłam się trząść. Miałam na sobie tylko tę kusą sukienkę i bieliznę. Niestety nie zdążyłam wciągnąć jakichś butów. Na moje szczęście chodniki tutaj były w miarę czyste .
Nareszcie stanęłam przy swojej furtce. Bez wahania pchnęłam ją patrząc w palące się światło w salonie. Stanęłam przy drzwiach zastanawiając się czy wejść. Po chwili namysłu nacisnęłam na klamkę i pchnęłam drzwi . 

I  jak się podoba ? ;p
Od paru dni nurtuje mnie pytanie, czy ktoś jeszcze czyta tego bloga ? 
No nic, mam nadzieję, że ktoś tam go jeszcze czyta ;) Życzę miłego czytania ;D
Z góry przepraszam za błędy .

8 komentarzy:

  1. Ja czytam . ; ))
    Świetne ; ))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też czytam ; )
    Myślałam, że Patryk ją dogoni i zatrzyma przed powrotem do domu, ale udało jej się ; d
    Świetny rozdział, kolejny ; *

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytamy, czytamy :D ;)
    < 33

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam . ; ) Też zadaję sobie to pytanie. ; D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny. Czekam już na nowy rozdział. AAAA, ciekawe co się stanie; ]

    OdpowiedzUsuń
  6. ślicznie czekam na ciąg dalszy :D

    OdpowiedzUsuń
  7. No ja czytam i nie przestanę. Jest fantastyczne ;) Weronika jest naprawdę świetna, tak samo jak Przemek. Dobrze, że wszystko się udało. Pozdrawiam i do następnego ;p

    OdpowiedzUsuń