Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

czwartek, 29 grudnia 2011

Rozdział 28


- A możesz mnie puścić ? – zapytałam patrząc znacząco na jego rękę, która trzymała moją.
- Jasne . – powiedział i zwolnił uścisk.
- Nie rozumiem o czym ty chcesz jeszcze rozmawiać . – powiedziałam odwracając się . Zaczęłam stawiać powoli kroki, które miały być dla niego wiadomością, że nasza rozmowa odbędzie się podczas mojego powrotu do domu. Po chwili ruszył za mną. Dorównał mi kroku i milczał .
- Chciałeś pogadać a milczysz . – rzuciłam sarkastycznie.
- Zastanawiam się jak Ci to wszystko wytłumaczyć .
- Normalnie ? Po ludzku ? – zaczęłam wyliczać . – Po polsku ? Szczerze ?
- No to może zacznę od początku . – odpowiedział, żartobliwym tonem. Niemal się uśmiechnęłam .
- Jakiś czas temu zanim Cię spotkałem miałem dziewczynę. Przeżyliśmy piękne chwile.  Wiem, nic Ci nie powiedziałem, ale był to dla mnie bardzo drażliwy temat. Zdradziła mnie z moim przyjacielem. Wtedy myślałem, że nigdy już nie spotka mnie nic dobrego. Na szczęście się myliłem. – przerwał patrząc się przed siebie niewidzącym wzrokiem. – Poznałem Ciebie . Może wydaje Ci się to teraz chamskie i podłe, bo jesteś na mnie zła. Ale to prawda. Jesteś najlepszą rzeczą jaka kiedykolwiek mi się przydarzyła . Resztę naszego związku już znasz. Gdy Cie porwano .. – skrzywił się . – Myślałem, że los znów mnie karze. Każdego dnia podczas twojego porwania modliłem się by nic Ci się nie stało . Po pewnym czasie moje modlitwy zostały wysłuchane. Cieszyłem się jak szalony, że uciekłaś temu psychopacie. Poczułem też ulgę, że mogłem Cię sam obronić, gdy byłaś blisko mnie. Byłem gotowy na wszystko. Byłem gotów by Cie bronić, wspierać, być przy tobie. Tydzień przed tym jak od Ciebie odszedłem zadzwoniła moja była. Powiedziała, ze jest ze mną w ciąży . Oczywiście nie uwierzyłem .
- Dlaczego ? – po raz pierwszy przerwałam mu jego wyjaśnienia.
- Od zawsze była samolubna i kapryśna. Zawsze musiała dostać to czego chciała. Znudził jej się mój ‘kolega’, więc przypomniała sobie o mnie.  
- Ale miała powody, by myśleć, że jest w ciąży z Tobą ?
- Niestety tak. Byliśmy ze sobą tak blisko tylko jeden raz. Ale jak to już w życiu bywa mogła po tym zajść w ciążę. Normalnie bym ją olał, ale trzy dni po jej telefonie przyjechała do mnie jej matka. Zrozumiałem, że sytuacja jest poważna, więc postanowiłem wziąć na siebie odpowiedzialność. Byłem pod wielką presją. W dodatku w tamtym czasie Patryk znów musiał dać o sobie znać. Zaczęło mnie to przerastać. Dopiero po jakimś czasie przez przypadek usłyszałem rozmowę mojej byłem z jej przyjaciółką. Dzięki temu dowiedziałem się, że ciąża jest tylko wymysłem jej wyobraźni. Żadnego dziecka nie było, a ona planowała upozorować poronienie. Wygarnąłem jej wtedy i postanowiłem wszystko naprawić. Wiem, że zachowałem się jak totalny dupek. Jest mi teraz strasznie wstyd. Mogę teraz tylko przepraszać. – powiedział kończąc.
- Nie wiem co mam Ci teraz powiedzieć. – powiedziałam. Poczułam, że mówi prawdę. Ogarnęła mną ulga, nadzieja i strach przed tym co będzie.
- Chciałbym, żebyś powiedziała, że mi wybaczasz i że wszystko będzie tak jak kiedyś. – powiedział łapiąc mnie za ręce tym samym nakazując żebym stanęła .
- Wybaczam Ci .. – powiedziałam łamiącym się głosem. Zauważyłam tak uwielbiany prze ze mnie uśmiech na jego twarzy. – Ale nie mogę powiedzieć Ci, że wszystko się ułoży i znów z Tobą będę. – uśmiech zniknął tak szybko jak się pojawił.
- Nie kochasz mnie już ? – zapytał szeptem. Do oczu napłynęły mu łzy.
- Pomimo tego co nas spotkało nie mogę powiedzieć, że już Cię nie kocham. – wyjaśniłam.
- Więc dlaczego ? – spuściłam głowę w dół, bałam się jego reakcji na to co mu zaraz wyjawię.
- Mam kogoś . – wymamrotałam. Puścił moje ręce.
Zmusiłam się by na niego spojrzeć. Policzki miał całe mokre od słonawego płynu. Wzrok utkwiony w mojej twarzy.
- Mogłem się spodziewać, że tak dobra, śliczna i wyjątkowa dziewczyna nie będzie na mnie czkać, choć wcale nie musiała. – pogłaskał mnie po policzku. Zamknęłam oczy delektując się tym dotykiem.
- Więc mam rozumieć, że nie ma już dla nas szans ? – zapytał.
- Sama już nie wiem . – powiedziałam zgodnie ze swoim sumieniem .
- Kochasz go ? – zapytał .
- Nie mocniej niż Ciebie. – powiedziałam. - Ale nie jestem w stanie teraz do Ciebie wrócić. – tak, jestem okropna. Najpierw daję chłopakowi nadzieję przez jedno krótkie, ale jakże znaczące dla niego zdanie, a potem mu ją odbieram.
- Możemy zostać przyjaciółmi ? –zapytał z nadzieją w głosie.
- Naprawdę tego chcesz ?Jesteś w stanie patrzeć jak jestem z innym facetem ?
- Wolę być przy tobie nie mając Cię, niż w ogóle Cię nie widywać.
Kiwnęłam głową . Znakomicie go rozumiałam. Też byłabym w stanie się tak poświęcić na jego miejscu.
- Mam do Ciebie jeszcze tylko jedną prośbę . – widziałam w jego oczach iskierki, które nie wróżyły nic, co mogłoby mi pomóc się z tym wszystkim uporać .
- Tak ? – zapytałam .
- Mogę Cię ostatni raz pocałować ? – no i masz … z jednej strony pragnęłam tego od kiedy go zobaczyłam, a z drugiej nie ułatwiłoby mi życia . Czułam w sobie wewnętrzny konflikt. Przemek widząc moje niezdecydowanie pochylił się nade mną tak, że nasze usta dzieliło tylko kilka milimetrów. Jego ruch pomógł mi w podjęciu decyzji. Tak dla odmiany, ponieważ przeważnie on to robił, musnęłam lekko jego usta. Wyraźnie zachęcony Przemek zaczął mnie całować. Delikatnie, ale jakże namiętnie. Dopiero, gdy znów dostałam to czego pragnęłam poczułam jak bardzo mi go brakowało . Zarzuciłam ręce na jego szyję. Całkowicie poddałam się impulsowi. Przylgnęłam do niego jak mała małpka. Nie chciałam się już od niego odrywać, ale z racji tego, że zaczynało mi barować tlenu byłam zmuszona się odsunąć. Przemek był cały rozpromieniony. Nie okłamujmy się, ja też czułam się wspaniale. Lecz wiedziałam, że to nie może się już powtórzyć jeśli mamy być przyjaciółmi.
- Przepraszam, zapędziłam się . – powiedziałam chcąc przerwać ciszę .
- Nic nie szkodzi .
- Ale to nie może się więcej powtórzyć . – kiwnął głową ze smutną miną na znak zrozumienia.
- Musze już iść. Dobranoc . – powiedziałam i wyminęłam go. Chwilę później usłyszałam z jego ust :
- Miłych snów. – uśmiechnęłam się do siebie .


sama siebie zadziwiłam, 
że tak szybko umieszczam tu kolejny rozdział ;)
mam nadzieję, że się spodoba . 
z racji tego, że pewnie następny rozdział
pojawi się za kilka dni 
chciałabym Wam życzyć
wspaniałego Sylwestra i żebyście potem nic z niego nie pamiętały ^^
a tymczasem miłego czytania i do następnego ;D

wtorek, 27 grudnia 2011

Rozdział 27


- Co tu robisz ? – zapytałam łamiącym się głosem.
- Weronika . – wyszeptał ledwo słyszalnym głosem Przemek. Podszedł i złapał mnie obiema dłońmi za policzki. Nie potrafiłam oderwać od niego oczu. Łzy wzbierały we mnie coraz bardziej. Ale, gdy przypomniałam sobie, że zostawił mnie w tak trudnym dla mnie momencie odsunęłam się od niego. Wytarłam łzę z policzka. Starałam się być twarda.
- Nie myśl sobie, że wrócę teraz po tym wszystkim do Ciebie i wszystko będzie w porządku. Nawet nie wiem dlaczego mnie zostawiłeś .
- Wszystko ci wytłumaczę . – powiedział . Nie mogłam znieść jego wyrazu twarzy. Nie lubiłam kiedy był smutny, ale teraz wyglądał o wiele gorzej.
- Nie chcę Cię słuchać. – powiedziałam odwracając wzrok.
- Błagam, Weronika. Nadal Cię kocham .
- I co z tego ?! – krzyknęłam, nie miałam ochoty tego słuchać. – Skoro mnie kochasz to dlaczego mnie zostawiłeś ? Dobrze wiedziałeś jak przeżyłam takie odejście mojego poprzedniego chłopaka. Zrobiłeś mi dokładnie to samo co Patryk.  – wyrzuciłam z siebie jednym tchem .
- Nie jestem taki jak on . – wycedził przez zęby.
- Akurat .
- Weronika ! – krzyknął co zbiło mnie z tropu. Widząc moją minę złagodniał .
- Kocham cię, rozumiesz ? –złapał mnie za ramiona. – Przepraszam, że Cię zostawiłem. Musiałem wyjechać . Dasz mi to wytłumaczyć ?
- Teraz nie . Zamierzałam się dobrze bawić. Nie chcę tego teraz słuchać. W dodatku Patrycja zaginęła .
- Zaginęła ? Przecież widziałem ją jak wchodziła tu z Dawidem, gdy jeszcze nikogo nie było. – powiedział zdziwiony.
- Coo ? Jak to ? – zanim zdążył mi odpowiedzieć wleciałam do domu jakby się kurzyło. Chciałam znaleźć Dawida i wszystko wyjaśnić.  Miałam nadzieję, że Przemek mówił prawdę i naprawdę widział Patrycję . Nie znalazłam go w salonie kuchni i przed pokoju. Została mi jeszcze sypialnia jego rodziców, jego pokój i strych. Choć wątpię aby tam teraz siedział . Wleciałam jak poparzona do jego pokoju. Zobaczyłam Patrycję. Stała przy oknie. Odwróciła się gwałtownie. Gdy zobaczyła mnie po policzku poleciała jej łza, na którą nie mogłam patrzeć . Podeszłam do niej i przytuliłam z całych sił. Obie zaczęłyśmy płakać. Patrycja jest dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam i prawdopodobnie nie będę mieć. Nagle do pokoju wpadł Dawid. Zauważyłam też, że za jego plecami  stoi Przemek. Nie miałam najmniejszej ochoty go oglądać, więc go olałam i zaczęłam krzyczeć na Dawida :
- Jak mogłeś mi nic nie powiedzieć, że ją znalazłeś ?! Nie masz pojęcia przez co przechodziłam ty wredny samolubny .. Ugh, nawet tego nie dokończę, bo to by było zbyt chamskie. Chociaż ty na to zasługujesz w tej chwili.
- Werka, uspokój się . – powiedział Dawid. – Dasz mi dojść do głosu ?
Nie odpowiedziałam mu, więc uznał to za odpowiedź twierdzącą .
- Nic Ci nie powiedziałem, bo ta impreza miała być taką niespodzianką dla wszystkich znajomych. A mianowicie powrót Patrycji. – przerwał na chwilę by spojrzeć na Patrycję, spojrzeniem pełnym miłości i czułości. – Mylisz się. Wiem przez co przechodziłaś. Uwierz mi przechodziłem przez to samo.
Ten jego cały monolog doprowadził mnie do poczucia winy. Objęłam Patrycję i wymamrotałam :
- No i udała Ci się ta niespodzianka .
- No to się cieszę . To co, zgoda ? -  powiedział i wyciągnął ręce w pojednawczym geście. Pokiwałam głową i dałam się przytulić. Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Odwróciłam się do Patrycji.
- A ty wszystko opowiesz mi jutro. Dzisiaj mam za dobry humor . – w odpowiedzi uśmiechnęła się i dała się przeze mnie pociągnąć za sobą do reszty towarzystwa. 
Podczas gdy Patrycja witała się z resztą ja podeszłam do Szymona i Miśki zajętych rozmową.
- Co tam gołąbeczki ? – zagadałam.
- A nic nic. – odpowiedziała zarumieniona Miśka. Ohoho ! Coś się święci .
- No przecież widzę. Ale nie martwcie się moim zdaniem do siebie pasujecie.
- Cieszę się, że otrzymaliśmy twoje błogosławieństwo. A teraz wybacz . – Szymon podał Miśce rękę jak prawdziwy dżentelmen i ruszyli ku wyjściu. – Udamy się do innego miejsca.
- Wariat ! – krzyknęłam i tyle go widziałam . I takim oto sposobem zostałam sama, to znaczy teoretycznie, bo praktycznie wokół mnie kręciła się masa ludzi. Przejechałam wzrokiem cały pokój. Na kanapie zauważyłam Michała, Krystiana, Justynę i Piotrka. Na szczęście żadnego śladu po Przemku. Podeszłam do nich przeciskając się przez tłum .
- Widziałaś się już z Przemkiem ? – wypalił z grubej rury Krystian.
- Taa, a bo co ? – zapytałam siadając obok Piotrka.
- Nic, pytam z ciekawości. Coś ty taka drażliwa ?
- Okoliczności mnie do tego zmuszają . Powiedział mu ktoś o Krzyśku ? – zapytałam patrząc na wszystkich po kolei. Krystian spuścił wzrok podobnie jak Michał, Piotrek objął mnie ramieniem i tylko Justyna spojrzała mi w oczy, gdy poczuła na sobie mój wzrok.
- Z tego co wiem, to nikt . – odpowiedziała .
- W takim razie ja go też nie będę informować . – powiedziałam kładąc głowę na ramieniu Piotrkowi.
- Jesteś pewna, że to dobry pomysł ? – odezwał się dla odmiany Michał .
- Lepszego nie wymyślę . – powiedziałam wzruszając ramionami. Po chwili ciszy postanowiłam zmienić temat. Nie chciałam już o tym myśleć. Będzie co będzie. W końcu raz się żyje, nie ?
Po żartach chłopaków momentalnie poprawił mi się humor. Zaczęłam się śmiać zapominając o problemach. Czułam, ze ktoś się na mnie patrzy. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że Przemek nie odwraca ode mnie wzroku. Stał w towarzystwie Patrycji i Dawida. Postanowiłam już wrócić do domu. Tak więc pożegnałam się z rodziną, Dominiką, Darkiem, Martyną. Patrycji i Dawidowi posłałam słaby uśmiech i ruszyłam ku wyjściu.
Wyszłam z domu i zamknęłam za sobą drzwi. Odetchnęłam świeżym powietrzem i pozwoliłam wspomnieniom powrócić. Szłam do domu coraz bardziej pogrążona w swoich myślach. Nie usłyszałam nawet, że ktoś za mną biegł. Złapał mnie za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam Przemka. Nie zdziwiło mnie to. Zresztą cały czas o nim myślałam.
- Możemy pogadać ? - zapytał dysząc . 


moim zdaniem rozdział nie jest, taki jaki chciałaby, żeby był.
przepraszam za błędy ; )
życzę miłego czytania i do następnego ;DD

czwartek, 22 grudnia 2011

Rozdział 26

Wysiedliśmy z pociągu trzymając się za ręce. Jedyny minus tej szkoły to to, że  z dworca trzeba dojść tam jakiś km . Ale trochę więcej ruchu mi chyba nie zaszkodzi .
Przez całą drogę uśmiechałam się sama do siebie, a Krzysiek patrzył na mnie jak na ósmy cud świata. No nie powiem schlebiało mi to . 
Po dziesięciu minutach tej męki na szpilkach dotarliśmy pod szkołę . Moją uwagę od razu przyciągnęła masa ludzi. To zadziwiające, że tak wielu ludzi interesuję się tańcem, śpiewem albo instrumentami .
Weszliśmy do szkoły przez duże drzwi, które przypominały mi jakiś kościół, albo katedrę . Szłam przez ogromny korytarz prowadzona przez Krzyśka. Swoją drogą wszystko tu było ogromne . Chwilę później weszliśmy do sali, w której wszyscy uczniowie zaczynali się zbierać . Stanęliśmy gdzieś z boku czekając na dyrektora . Krzysiek stanął za mną i objął mnie w talii .
- Siema stary . – powiedział chłopak, który podszedł do nas zupełnie przeze mnie nie zauważony.
- Siema . – przywitał się z nim Krzysiek i przedstawił mnie . – To jest Weronika.
- Cześć cześć . Ja jestem Igor, a to Szymon . – powiedział i wskazał na chłopaka, który powoli zbliżał się do nas rozmawiając z jakąś laską. Niesamowite jak wszyscy, których poznaję wkraczają do mojego życia. Myślałam, że nie zobaczę go tak szybko. A to Ci niespodzianka .
- Siema . – odpowiedziałam chłopakowi .
- A co ty tu .. -  Szymon zdaję się doznał szoku.
- Myślałam, że twoje cięte riposty się nigdy nie kończą . – zażartowałam.
- Nie myśl sobie za dużo . Zaskoczyłaś mnie . – powiedział.
- Znacie się ? – zapytał ‘lekko’  spięty Krzysiek .
- Tak, poznaliśmy się nie dawno.
- A to jest ten twój chłopak, tak ? – zapytał Szymon.
- Taa . Powiedzmy . – zaczęłam się nabijać z Krzyśka z kolegą .
- Myślałem, że z nim zerwałaś .
- A tak Ci powiedziałam ? – zapytałam gryząc się w wargę . Zazwyczaj robiłam tak, gdy próbowałam się powstrzymać od wybuchnięcia śmiechem.
- Dobra skończcie już. Bo Krzysiek nam zaraz wybuchnie . – powiedział Igor. Odwróciłam się by zobaczyć jego minę. To co ujrzałam momentalnie mnie rozbawiło. Twarz Krzyśka byłą cała czerwona, zupełnie jak burak. Podejrzewam, że robi się taki kolorowy, gdy się denerwuje. Przy czym denerwuję to za mało powiedziane.
Pocałowałam go w policzek śmiejąc się przy tym i puściłam mu oczko.
- Wyluzuj, żartowałam przecież. – wszyscy ‘znajomi’ wokół zaczęli się śmiać. Czułam, że to będzie udany rok.

***

- Pośpiesz się ! Czekamy na Ciebie chyba już godzinę ! – krzyczała Justyna z Dominiką na przemian. Zapowiadała się impreza u Dawida, więc cała nasza paczka się wybiera. Oraz nowo poznani ludzie. Wyszłam z łazienki poprawiając obcisłą czerwoną sukienkę. Schodząc uświadomiłam sobie, że dzisiejszego wieczoru mogę się zabić na tych szpilkach. No ale cóż, takich pięknych butów nie ubrać ? Niee, to nie możliwe. Nie mogą leżeć cały czas w szafie.
- No wreszcie. – powiedziała Patrycja. Obie dziewczyny wyglądały podobnie. Miały sukienki o podobnym fioletowym odcieniu i grzywki spięte do góry. Gdybym ich nie znała pomyślałabym, że to siostry. Jednakże to nie zmienia faktu, że wyglądają świetnie.
-No no no. Ale się odstroiłyście. Chłopaki oszaleją. – powiedziałam lekko się z nimi przekomarzając .
- Dadzą radę . – Justyna machnęła ręką.
Do Dawida szliśmy z buta. W końcu tak daleko nie mieszka. Po drodze spotkałyśmy Misię, Paulę, Martynę i Darka. Po krótkim przywitaniu ruszyliśmy dalej. Całą drogę śmialiśmy się z wszystkiego. Nasz nastój udzielił się też wszystkim, których spotkaliśmy na imprezie.
Zauważyłam Szymona przy sprzęcie, więc podeszłam się z nim przywitać.
- Cześć.
- Jak tam ? – zapytał .
- Aa może być. A u ciebie ?
- Aa może być. – powiedział naśladując mój ton głosu. Walnęłam go lekko w ramię . Miałam tak dobry humor, że nic nie mogłoby mi go popsuć.
- Przestań . Bo się zemszczę . – powiedziałam grożąc mu palcem .
- Oo, a co ty mi możesz zrobić ?
- Zdziwiłbyś się jaka potrafię być wredna .
- Moja szkoła . – powiedział popijając łyk trunku.
- Weronika, szukałam Cię . – powiedziała Misia łapiąc mnie za nadgarstek.
- Stało się coś ?
- Tak właściwie to mam dla Ciebie dwie wiadomości. – przerwała na chwilę uśmiechnęła się po czym zaczęła mówić dalej. – Po pierwsze Krzysiek dzwonił do Dawida i powiedział, że nie może przyjść i wszystko wytłumaczy Ci jutro . A po drugie jakiś koleś przyszedł do Ciebie. Czeka przed domem. Podobno jest twoim byłym  .
Że co proszę ? Ale chwileczka, i Patryk i Przemek są moimi byłymi skąd mam wiedzieć, który to ?
- Widziałaś kto to ?
- Nie, jakaś laska mu otworzyła. A że nie mogła Cię znaleźć powiedziała mi, żebym Ci to przekazała. Myślisz, że to Patryk ?
- Nie mam pojęcia. Dobra jakoś to będzie .. Jaka gapa ze mnie nie przedstawiłam was sobie. To jest Szymon – wskazałam na niego ręką, a on podniósł kącik ust i kiwnął głową . – A to Misia .
Od razu przypadli sobie do gustu. Było widać jak na siebie patrzą. No po prostu miłość od pierwszego wejrzenia. Oby to się dobrze skończyło .
- Dobra, to ja was zostawię i pójdę zobaczyć, który to mój były mnie odwiedził.
Ruszyłam ku wyjściu. Z każdym kolejnym krokiem moje serce biło coraz mocniej. Bałam się, że wyskoczy mi z piersi. Z jednej strony chciałam by to był Przemek, bo Patryka się bałam. Ale z drugiej strony Przemka nie chciałam widzieć po tym jak mnie zostawił .
Weź się w garść Weronika. Panika Ci w niczym nie pomoże. Podnosząc się na duchu wyszłam na zewnątrz. I nie wiedziałam czy się cieszyć, czy płakać .


tak wiem krótki ;/
ale cierpię na totalny brak weny .
a do tego jeszcze nie mam czasu, ba święta ;)
martwi mnie tylko to, że śnieg jeszcze nie spadł...
dobra starczy tego marudzenia ^^
miłego czytania, przepraszam za błędy
i do następnego ! ;** 

sobota, 10 grudnia 2011

Rozdział 25


- Co podać ? – zapytała kelnerka podchodząc do naszego stolika . Siedziałam właśnie z Krzyśkiem w małej kawiarni, o której istnieniu nie wiedziałam dopóki parę dni temu mi jej nie pokazał . Jak dotąd Patrycja się nie znalazła . Oczywiście zgłosiliśmy sprawę na policję, ale nie zauważyłam jeszcze żadnych dobrych skutków ich pracy . Dzień po zniknięciu Patrycji Krzysiek wyszedł ze szpitala . Od tamtej pory wspiera mnie na okrągło . Pomagał mi nawet szukać mojej przyjaciółki. Na początku myślałam, że sama uciekła, że stało się coś o czym mi nie powiedziała i że ta owa sprawa ją przerosła . Niestety nie znaleźliśmy jej i wtedy zdałam sobie sprawę, że być może Patryk ma z tym coś wspólnego . 
Wracając do rzeczywistości. Jutro jest 1 września . Normalnie cieszyłabym się z tego, że już od jutra zacznę się uczyć w tej szkole, ale z uwagi na sprzyjające okoliczności nawet to nie wywoływało na mojej twarzy uśmiechu .
- Poproszę dwa razy sok jabłkowy . – powiedział Krzysiek. Wiedział, że to mój ulubiony .
- Uśmiechnij się słoneczko .  – powiedział łapiąc mnie za rękę . – Będzie dobrze .
- Nie sądzę .  – powiedziałam i upiłam łyk soku, który przyniosła kelnerka. Jak na taką małą kawiarnię obsługa była bardzo profesjonalna .
- Jutro jest najbardziej wyczekiwany przez ciebie dzień. Pomyśl o tym, że Patrycja nie chciałaby, żebyś się smuciła. Jestem pewien, że nic jej nie jest .
- Nie uważasz, ze to podejrzane ? – zapytałam. – Najpierw porwano mnie a teraz ją . – powiedziałam nie pozwalając mu na odpowiedź .
- Być może masz rację, ale nie mamy pewności, że za tą sprawą naprawdę stoi Patryk. – powiedział krzywiąc się, gdy wymawiał imię mojego byłego.
- Pozostaję nam już tylko czekać . Chodźmy już . – powiedziałam i wstałam zasuwając po sobie krzesło .
Po chwili jechaliśmy już autobusem kierunku przystanku, który znajdował się blisko mojego domu . Całą drogę Krzysiek trzymał mnie za rękę . Nie przeszkadzało mi to, ponieważ co raz bardziej przyzwyczajałam się do czułych gestów z jego strony. Na jednym z przystanków do autobusu weszła blondynka – nie ukrywam bardzo ładna – na pierwszy rzut oka wydawał się takim samym wytapetowanym plastikiem jak wszystkie inne z jej gatunku . Gdy zobaczyła Krzyśka uśmiechnęła się i ruszyła w jego stronę . Spojrzałam na niego nie rozumiejąc o co w tym chodzi . Ten patrzył się na nią tępo jakby nie wierzył, że ją widzi .
- Cześć słodziutki. – powiedziała i pocałowała go w usta. Z miejsca mnie zatkało. Co to ma znaczyć ?! Uwolniłam się od ręki Krzyśka, którą trzymał moją. Spojrzał na mnie przepraszająco .
- To nie tak jak myślisz . – powiedział ignorując przebrzydły plastik .
- Fakty mówią same za siebie . – powiedziałam patrząc na niego lodowatym wzrokiem . Nie mogłam uwierzyć, że znów przytrafia mi się takie chamstwo . Tylko teraz nie czułam takiego bólu jak poprzednio. Krzyśka jeszcze nie kochałam .
Gdy autobus zatrzymał się na przystanku wysiadłam z niego i skierowałam się w kierunku domu Dawida . Po pierwsze dlatego, że zorientowałam się, że do domu mam jeszcze jeden przystanek, a po drugie chciałam zapytać go jak sobie radzi .
Dotarłam do niego w niecałe pięć minut co było dla mnie zaskoczeniem . Zapukałam do drzwi, ale nikt mi nie otworzył . Postanowiłam zapukać jeszcze raz. Znowu nic . Jak widać nikogo nie ma w domu. Odwróciłam się i zeszłam ze schodów. Zamknęłam za sobą furtkę i skręciłam w przeciwnym kierunku niż na początku zamierzałam. Wyciągnęłam z torebki słuchawki. Podłączyłam je do telefonu i wsadziłam w uszy. Włączyłam moją ulubioną play listę i poszłam przed siebie .
Mijałam wielu ludzi . Jedni się spieszyli inni wręcz przeciwnie. Zauważyłam też kilka par na których widok od razu odwracałam wzrok . Zatrzymałam się przy starym placu zabaw . Usiadłam na jednej ze stojących tam ławek jednocześnie obserwując bawiące się tam dzieci . Moją uwagę przykuła brunetka w moim wieku, która huśtała na oko 5 letniego chłopczyka. Miał kruczoczarne włosy i jasną cerę. Był ubrany w skórzaną kurtkę i jeansy . Nie zdziwił mnie jego ubiór. W tych czasach nawet małe dzieci się tak ubiera. Szczerze mówiąc nawet mi się to spodobało. Mały co chwila uśmiechał się sam do siebie. Widać, że jemu się to podoba. Po chwili do dziewczyny podszedł zdaje się jej chłopak, bo pocałował ją w usta na przywitanie. Na widok chłopaka maluch zeskoczył z huśtawki i podbiegł do niego krzycząc – Tata ! . Zamurowało mnie . Więc, ta brunetka to pewnie jego matko. Choć równie dobrze jego matka mogła go zostawić. A ta dziewczyna opiekuje się tylko dzieckiem swojego chłopaka . Po krótkim przywitaniu maluch wziął ich oboje za ręce i razem wyszli z placu. Zostałam sama . Nie zauważyłam nawet jak reszta dzieci już poszła. Przypomniałam sobie o Krzyśku. Do moich oczu  napłynęły łzy. Zupełnie niespodziewanie ktoś usiadł obok mnie. Nie usłyszałam nawet jak tu przyszedł. Był to błękitnooki blondyn . Jak na mój gust za bardzo pociągający. Kolejny do kolekcji – pomyślałam z goryczą.
Siedział i patrzył się przed siebie, zupełnie mnie nie zauważając z mojego punktu widzenia. Naszą ‘wspólną’ ciszę przerwał czyjś cieniutki śmiech. Odwróciłam się i zobaczyłam tę samą wytapetowaną blondynkę, która pocałowała Krzyśka. Gdy podchwyciłam jej wzrok wybuchnęła fałszywym śmiechem i poszła dalej .
- Szmata . – wymamrotałam do siebie z gniewnym głosem .
- Co ci zrobiła ? – odezwał się mój kolega z ‘ławki’ .
- Pocałowała mojego, tak jakby mojego chłopaka na moich oczach. – powiedziałam obojętnym tonem .
- Domyślam się, że Cię to zabolało .
- Nie ma co bystry jesteś . – powiedziałam z nutką sarkazmu .
- To, że Cie ta laska wkurzyła nie znaczy, że możesz się na mnie wyżywać . – powiedział i spojrzał na mnie tymi swoimi błękitnymi ślepiami.
- Wyżywać to ja się mogę dopiero zacząć . – odpyskowałam .
- Mmm, pyskata . Nie nauczyli Cię manier ?
- Nie, o tym zapomnieli .
- No właśnie widzę, że brakuję Ci piątej klepki . – powiedział z lekkim uśmiechem na ustach, lecz nijak nie umiałam tego zinterpretować .
- Jak ją znajdziesz to mi przynieś. Może mi się kiedyś przyda .
- Do tego będę potrzebował twojego adresu.
- Wiesz co ? Może jednak mi jej nie przynoś . Fajnie być stukniętą .
- Wiem coś o tym . – powiedział z teatralnym westchnieniem .
- A co, też zgubiłeś swoją piątą klepkę ? - rozejrzał się dokoła, zajrzał pod ławkę, wstał i okrążył mnie pochylony, jakby czegoś szukał . Patrzyłam na niego jak na idiotę dopóki się nie odezwał .
- Na to wygląda, bo nigdzie jej tu nie ma . – wybuchnęłam śmiechem na który zareagowała jakaś starsza pani wymachując na nas ręką .
- Jestem Szymon . – powiedział i wyciągnął do mnie rękę .
- Weronika . – przedstawiłam się i nie mogłam przestać się uśmiechać . Wygląda na to, że poznałam fajnego kolegę .

***
Obudziła mnie głośna muzyka wydobywająca się z budzika mojego telefonu. Jedyną rzeczą jaka powstrzymywała mnie od wyrzucenia go przez okno było to iż to mój telefon. Podejrzewam zresztą, że ma tak każdy . Zwlokłam się z łóżka i podreptałam do łazienki nie całkiem jeszcze obudzona . Pomalowałam się i ułożyłam troszeczkę włosy. Ubrałam się w czarną sukienkę a pod nią włożyłam białą koszulę na krótki rękaw, żeby wyglądało bardziej elegancko .  Założyłam jeszcze na to czarny sweterek i czarne szpilki . Wyszłam z domu kierując się na przystanek, który miał mnie zawieść pod dworzec. A z stamtąd pociągiem do Gdańska . Po pięciu minutach kupowałam już bilet w kasie przy torach . Następnie przeszłam na drugi peron, ponieważ tam stał teraz mój pociąg . Zdążyłam w ostatniej chwili. Stanęłam pomiędzy wagonami i oparłam się o ścianę . W jednym z wagonów zauważyłam znajomą mi postać . Schowałam się by mnie nie zobaczył, ale było już za późno. Krzysiek wstał i podszedł do mnie z miną cierpiętnika. Odwróciłam się do niego plecami wgapiając się w okno na drzwiach. A raczej w to co było za nimi .
- Proszę Cię, słoneczko. Daj mi to wytłumaczyć . – powiedział kładąc mi rękę na ramieniu .
- Nie mów tak do mnie . – warknęłam .
- Weronika .. spójrz na mnie, proszę . – odwrócił mnie do siebie . – Przepraszam . Powinienem Ci powiedzieć, że miałem taką jedną upierdliwą dziewczynę. Zerwałem nią z rok temu, ale ubzdurała sobie, że żartuję . Przez jakieś trzy miesiące czasami przychodziła do mnie jakby się nic nie stało. Za każdym razem wyrzucałem ją za drzwi, z mojego życia. Za tysięcznym razem poskutkowało, a przynajmniej tak myślałem, aż do wczoraj.
- To nie zmienia faktu, że nie odsunąłeś się, gdy Cię całowała. Stałeś jak słup nic nie robiąc.
- Wiem, ale ja po prostu byłem w szoku. Nie widziałem jej od bardzo długiego czasu. Myślałem, że dała sobie spokój. Zaskoczyła mnie .
- Jasne. Ale chyba masz jakiś odruch na widok swoich byłych, co ? Zupełnie Ci to nie przeszkadzało, że się na to patrzę .
- Jak możesz tak myśleć ? Oczywiście, że czułem się niezręcznie. Tym bardziej, ze to Ciebie kocham  .
- Och, daj sobie już z tym spokój. Jesteś taki sam jak wszyscy faceci.
- Jesteś zazdrosna . – powiedział z uśmiechem na twarzy . Wkurzyło mnie to jeszcze bardziej. Nie dość, ze mnie zranił to się jeszcze cieszy nie wiadomo z czego .
- A ty byś nie był ? – zapytałam .
- Ja jestem zazdrosny o ciebie cały czas . – powiedział poważniejąc.
- No to co się tak cieszysz ?
- Bo zaczynasz coś do mnie czuć .
- Chciałoby się . – strzepnęłam jego rękę z mojego policzka. Stałam tak naburmuszona jak mała dziewczynka .
- No już słoneczko. – powiedział znowu głaszcząc mnie po policzku. – Wybacz mi .
Po chwili zastanowienia stwierdziłam, ze jego tłumaczenia mogą być prawdziwe i co najważniejsze szczere. Zresztą widać po nim, że tego żałuję .
- Dobra, ale jeszcze jedna tak sytuacja .. – nie dokończyłam, żeby sam sobie dopowiedział co miałam na myśli .
- Obiecuję, że już żadnych takich nie będzie . Za bardzo mi na tobie zależy . – powiedział i zamknął moje usta w namiętnym pocałunku, nie zważając na stojących niedaleko nas ludzi. 


na początku chciałabym przeprosić za błędy ;D
i poprosić tych, którzy zaznaczają w ankiecie - do bani - by napisali
w komentarzu co im się nie spodobało. 
byłabym wdzięczna  . ;)
to chyba wszystko na dzisiaj .
miłego czytania ;*