Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

środa, 1 lutego 2012

Rozdział 32

Obudziła mnie piosenka wydobywająca się z mojego telefonu, która od jakiegoś czasu służyła mi za dzwonek . Przetarłam oczy i podniosłam się z łóżka gdyż telefon zostawiłam na biurku . Wcisnęłam zieloną słuchawkę nie patrząc na wyświetlacz telefonu.
- Słucham . – powiedziałam zaspanym głosem .
- Obudziłem Cię ? Przepraszam . – usłyszałam męski głos i od razu otrzeźwiałam przypominając sobie zdarzenia z dzisiejszego wieczoru. Tak, z dzisiejszego wieczoru, ponieważ na zegarku widniała dopiero 23.24 .
- Nie przepraszaj . – powiedziałam . – No więc co się wydarzyło ? – dodałam po chwili .
- Nic takiego . – powiedział Przemek . – Porozmawialiśmy jak mężczyźni i myślę, że więcej nie będzie takich problemów.
- Dziękuję . – powiedziałam . Naprawdę byłam wdzięczna, że tak się zachował. I że nie dopuścił do bójki, chyba nie dopuścił.
- Nie dziękuj . – powiedział śmiejąc się .
- Mogę poznać szczegóły tej waszej rozmowy ? – zapytałam .
- Oj nie wiem nie wiem . To są męskie sprawy .
- Wydaje mi się, że rozmawialiście o mnie. Więc jednak nie takie męskie . A po za tym mam prawo wiedzieć co o mnie mówiliście.
Nastała chwila ciszy. Wiedziałam, że zapędziłam go w kozi róg. Może i nie chciał wyjawić mi tych szczegółów, ale poniekąd nie miał wyjścia.
- No dobra . – powiedział, jednak wyczułam w jego głosie nutkę wahania .
- To co, jutro ? – zapytałam .
- Jak sobie życzysz . – odpowiedział już nieco pogodniejszym tonem .
- Ok. Widzimy się o 13 w parku . – powiedziałam i rozłączyłam się nie czekając na odpowiedz.
Odłożyłam telefon na szafkę nocną i postanowiłam wziąć prysznic. Z tego całego zamieszania zasnęłam czekając na wieści od Przemka. Wzięłam piżamę z szafy i doczołgałam się do łazienki. Kąpiel zajęła mi niecałe pół godziny. Zrelaksowana i nieco pobudzona wróciłam do pokoju. Weszłam pod kołdrę. Wzięłam do ręki telefon chcąc sprawdzić, którą mamy godzinę . Zamiast godziny na wyświetlaczu pokazała mi się jedna otrzymana wiadomość .
Krzysiek : Przepraszam za wszystko. Kocham Cię .
Jeszcze bardziej namącił mi w głowie .  Z trudem zasnęłam przytulona do poduszki .

- Wstawaj śpiochu ! – krzyczała Miśka, która jakimś cudem znalazła się w moim pokoju .
- Nie ma mowy . – wymamrotałam przewracając się na drugi bok .
- Werka, no . Chciałam z Tobą iść na małe co nieco a Tobie się ruszyć nie chcę . – powiedziała obrażonym tonem .
- Na jakie małe co nieco ? – zapytałam podnosząc się na łokciu .
- Myślałam, że będziesz z Szymonem . – dodałam po chwili .
- On tez tam będzie . – powiedziała z miną niewiniątka i zaczęła wyliczać .
- I Patrycja, Dawid, Krystian, Martyna, Darek, Przemek … - przestałam jej słuchać, gdy wypowiedziała imię mojego byłego. Matko, jak to dziwnie brzmi. Tym bardziej, że codziennie uświadamiam sobie iż nie chciałabym go tak nazywać. Powoli zaczynam się zastanawiać czy aby nie popełniłam błędu odrzucając go .
- Słuchasz ty mnie ?! – oj, co ona mówiła ?
- No tak . – zaczęłam niepewnie . – Czyli będzie cała nasza paczka, tak ?
- Dokładnie . – powiedziała z uśmiechem .
- A którą to my mamy godzinę ? – zapytałam zwlekając się z łóżka .
- Jest dokładnie 10.26, więc masz jakieś dwadzieścia cztery minuty, bo za dziesięć jedenasta będą na nas czekać chłopcy.
- Dobra nie wnikam którzy chłopcy . – powiedziałam szukając jakichś ubrań w szafie . Gdy w końcu znalazłam coś w co pomogłabym się dzisiaj ubrać poszłam do łazienki. Po ogólnym ogarnięciu zeszłam na dół w poszukiwaniu koleżanki, gdyż nie zastałam jej w moim pokoju. Na dole okazało się, że to Michał zabrał Misię do kuchni by uciąć sobie z nią pogawędkę. Po miłej choć krótkiej rozmowie z moim bratem wzięłam Misię pod pachę i niemalże pociągnęłam ją za sobą na dwór . Przed bramą czekali na nas Szymon, Krystian i Dawid w towarzystwie Patrycji .
Przywitałyśmy się ze wszystkimi, z czego Misia przywitała się z Szymonem bardzo, ale to bardzo czule, ze się tak wyrażę. Całą drogę zastanawiało mnie to, co miała na myśli Misia mówiąc małe co nieco . W końcu po dość długich prośbach wyjawiła mi, ze idziemy do La Strady. La Strada to mała pizzeria, w której jesteśmy stałymi bywalcami.
- No to co zamawiamy ? – zapytała Justyna . Siedzieliśmy właśnie przy trzech zestawionych ze sobą stolikach, ponieważ w przy jednym stoliku mogą usiąść tylko cztery bądź pięć osób. Po krótkiej dyskusji postanowiliśmy, ze weźmiemy trzy różne pizze by każdy miał coś co lubi. Gdy już wybraliśmy nikt nie chciał złożyć zamówienia, więc wspaniałomyślnie sama się zgłosiłam, żeby oszczędzić im kolejnej dyskusji. Odeszłam od stolika z banknotem w ręku zastanawiając się gdzie jest Przemek i Krzysiek . Oboje mieli tu być a jakoś nikt ich jeszcze nie widział. Zaczęłam się martwić o nich. I to jednocześnie . Miałam nadzieję, ze kiedyś przejdzie mi i do jednego z nich będę czuła tylko i wyłącznie to co na przykład do Michała. Taką siostrzaną miłość. 
Po złożonym zamówieniu usłyszałam, że ktoś otwiera wejściowe drzwi . Odwróciłam się i zobaczyłam mój jeden z dwóch obiekt zmartwień. Podeszłam by zapytać co go zatrzymało. W połowie drogi zauważyłam, że pod prawym okiem ma lekko fioletowego siniaka. Pociągnęłam go na zewnątrz z lekka sfrustrowana.
- Mieliście się nie bić. – wypaliłam z grubej .
- Bo .. my się nie biliśmy . – powiedział Przemek . Stał taki lekko pochylony z poczuciem winy wypisanym na twarzy.
- A to co to jest ? – zapytałam dotykając lekko jego prawego policzka. Zanim zdążyłam cofnąć rękę złapał ją swoją . Trzymał ją przez chwilę przy swoim policzku całkowicie wytrącając mnie z równowagi.
- Przepraszam . Po prostu uderzył mnie na powitanie, więc mu oddałem . Wiem, ze nie chciałaś żebyśmy się bili, ale nie mogłem tak stać jak jakiś osioł i pozwalać mu, żeby mnie bił. – powiedział puszczając moją rękę.
- Rozumiem . – wydukałam zażenowana . Mogłam pomyśleć o takim obrocie sprawy. Przecież Krzysiek był tak wkurzony, że naprawdę nic nie mogło go powstrzymać.
- Porozmawiamy o tym później, dobrze ? – zapytał . – W parku . – dodał widząc moją zdezorientowaną minę .
- Aa,  no tak . Dobrze . – przytaknęłam .
- Wejdźmy do środka . – powiedział tym swoim czułym głosem . Chciałam ruszyć się z miejsca, ale uniemożliwiło mi to coś co zobaczyłam za Przemkiem, a raczej kogoś.
- Krzysiek . – powiedziałam  . – Dlaczego tam stoisz ?
- Nie chciałem wam przeszkadzać . – wycedził przez zęby .
- Co ? Przecież ty nie przeszkadzasz . – powiedziałam zdezorientowana .
- Lepiej już wejdę . – powiedział Przemek otwierając drzwi . Kiwnęłam tylko głową . Całą swoją uwagę skupiłam na Krzyśku.
- Widziałem co tu się działo. – powiedział podchodząc bliżej.
- Nic się nie działo . – zaprzeczyłam odruchowo .
- A jak trzymał Cię za rękę, to co ? – krzyknął zwracając uwagę przechodniów .
- To nie było nic takiego . – powiedziałam . Spojrzałam mu w oczy pierwszy raz od jego przyjścia . Zobaczyłam w nich niepokój, gniew. Były takie „rozbiegane” . Nie mógł utrzymać wzroku w jednym miejscu . Zaczął się trząść .
- Co Ci jest ? –zapytałam spokojnym tonem, lewą ręką próbując złapać go za rękę .
- Nic mi nie jest . – wrzasnął .
- Ale .. – zaczęłam .
- Nie . Muszę iść . Pogadamy później . – powiedział już trochę spokojniejszy. Jednak cały czas w jego oczach dało się zauważyć ten niepokój, strach przed czymś. Zniknął z pola widzenia zanim  zdołałam go zatrzymać .
Weszłam do środka . Usiadłam na krześle czując paręnaście spojrzeń skierowanych na moją osobę .
- Co jest ? – zapytała Patrycja .
- Nie wiem . – powiedziałam wzruszając ramionami zupełnie bezsilna .


- Coś jest z nim nie tak . – wyrzuciłam z siebie po pięciu minutach spaceru z Przemkiem . Zdecydowaliśmy, że się przejdziemy, ponieważ żadne z nas nie mogło usiąść na miejscu.
- Widziałem . Nie wiem co może się z nim dziać . – przytaknął .
- Zachowuję się zupełnie jak nie on . – przystanęłam wpatrzona w dzieci bawiące się ze sobą .
- Kiedy to się zaczęło ? – zapytał . Otworzyłam buzię by odpowiedzieć, ale zamknęłam ją by jeszcze raz się zastanowić.
- W sumie to od kiedy dowiedział się, że byłam u Ciebie w sobotę . Bo na imprezie go nie było . Reasumując od wczoraj . Wcześniej było wszystko w porządku . – prawie, pomyślałam przypominając sobie tę scenę w autobusie z tą tlenioną blondyną .
Naprawdę nie wiem jak mógłbym Cię teraz pocieszyć . – powiedział . Widziałam jaki czuł się bezradny.
- Nic nie możesz zrobić . – powiedziałam . – To się musi samo ułożyć .
Znów zaczęliśmy iść między tymi wszystkimi ławkami . Spojrzałam za siebie słysząc śmiech chłopaka . Bardzo głośny śmiech . Zobaczyłam Igora. Szedł pod rękę z tą dziewczyną z którą gadał Szymon an rozpoczęciu roku . Zdałam sobie sprawę, że on przecież musi coś wiedzieć o Krzyśku . W końcu się z nim kumpluję . Powiedziałam Przemkowi by poczekał na mnie chwilę i ruszyłam ku rozbawionej parze . 


  
mówiłam, że się dziś pojawi i jest - G. ;pp
mam nadzieję, że się spodoba.
przepraszam za błędy jeśli takowe są
i życzę miłego czytania  ;**
co myślicie o takim obrocie sprawy ? ;)

6 komentarzy:

  1. Podoba mi się i to nawet bardzo :*

    OdpowiedzUsuń
  2. tak, tak mówiłaś i jest. fajnie się czyta ; D xdd g.

    OdpowiedzUsuń
  3. awwwwww! <33 najlepsze opowiadanie jakie czytałam!
    wbijaj też do mnie :>
    http://iloveharryandtwixes.blogspot.com/2012/02/prolog.html

    OdpowiedzUsuń
  4. mmmmm <3 jest zajebiście tylko weź częściej dodawaj :D ooo i najważniejsze - niech ona będzie z Przemkiem no ! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy nowy rozdział ? hahaha xd g. ;DD

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj ten Przemek, Przemek ;) Zdecydowanie bardziej go widzę u boku Werki ;) Notka jak zawsze cuudowna ;) Masz dziewczyno talent, nie ma co ;) Czekam z niecierpliwością na kolejne notki ;)

    Pozdrawiam :* Beata z http://historia-nowej.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń