Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

niedziela, 30 października 2011

Rozdział 20


Zostało już tylko 7 dni do rozpoczęcia roku. Naprawdę się z tego cieszę jak jeszcze nigdy w życiu. Jest poniedziałek i właśnie szykuję się na wypad z Przemkiem i naszą paczką . Muszę dodać, że od pamiętnego ogniska w lesie do naszej paczki dołączył też Krzysiek, Michalina, Martyna, Paulina, Dominika i Darek.
A dziś ruszamy na plażę do Władysławowa aby nacieszyć się ostatnimi dniami wakacji. Po godzinie zeszłam na dół ze swoją torbą, która ma swoje zastosowanie tylko i wyłącznie w wyjazdach na plażę. A że Przemek czekał już na mnie przed domem pożegnałam się z rodzicami i wyszłam.
- Cześć myszko . – powiedział mój ukochany i otworzył mi drzwi od samochodu.
- Cześć . – podeszłam do niego, ale zamiast wsiąść czule pocałowałam go w usta.
- Mmm, ale słodko. – powiedział i uśmiechnął się łobuzersko.
- Mam dzisiaj dobry humor. – puściłam mu oczko i wsiadłam do auta. Przemek poszedł za moim przykładem. Chwilę później jechaliśmy już w kierunku naszego celu.
- A gdzie reszta ? – zapytałam uświadamiając sobie, że jedziemy sami. Bez żadnych  samochodów z ludźmi znanymi mi  w środku.
- Tak mi się zdaje, że już tam dojeżdżają. Wyjechali godzinę wcześniej od nas. – powiedział uśmiechając się przepraszająco.
- Dlaczego ? – zapytałam z ciekawością.
- Musiałem jeszcze gdzieś podjechać.
- To znaczy gdzie ? – zapytałam już trochę bardziej natarczywie niż z ciekawością. Czy on musi być taki tajemniczy ?
- Uwielbiam, gdy jesteś o mnie zazdrosna kochanie . – powiedział patrząc na mnie z uwielbieniem.
- Oo macho się znalazł. – powiedziałam i po chwili wybuchnęłam śmiechem. – A tak na poważnie ?
- Oj no skoro tak nalegasz to Ci powiem. Musiałem wpaść do kumpla i przekonywać jego dziewczynę, że cały wczorajszy dzień był ze mną. Biedna uroiła coś sobie o jego zdradzie i nie daje mu teraz spokoju, gdy coś jest nie tak jakby chciała. – powiedział trochę smutnym głosem lecz po chwili rozpromienił się.
- Dojeżdżamy . – no nareszcie.
- Już nie mogę się doczekać . – powiedziałam czując na policzku delikatny dotyk dłoni Przemka. Po pięciu minutach kierowaliśmy się już w stronę plaży, żeby na nią dojść trzeba przejść dobry kilometr . Szliśmy wolno wdychając to świeże powietrze . Tę morską bryzę . Wchodząc na plażę doszłam do wniosku, że zanim znajdziemy naszą paczkę minie dobre pół godziny, ponieważ ta plaża jest ogromna a tylko Bóg jeden wie gdzie ich dzisiaj poniosło. Po twarzy Przemka wyczytałam, że myśli o tym samym. Jednak ku naszemu miłemu zdziwieniu znaleźliśmy ich prawie, że przy brzegu morza co ułatwiło nam ich znalezienie.
- No nareszcie ! – krzyknął Krystian, który właśnie wycierał się w ręcznik jak mniemam Justyny. Ta najwyraźniej, albo tego nie widziała albo miała na to wylane .
- Dłużej się nie dało ? Myślałem, że z Ciebie lepszy kierowca, brat. – wtrącił jak zwykle swoje trzy grosze Piotrek. Chłopacy zdecydowali, że wejdą już do wody, a my dziewczyny postanowiłyśmy się poopalać. Zdjęłam z siebie zwiewną sukienkę w kwiatki. Rozłożyłam mój i Przemka ręcznik i rozłożyłam się na jednym z nich. Zawsze lubiłam się opalać. Czuć na sobie to ciepło grzejącego słońca.  Spędziłam tak może ze dwie godziny. Oczywiście przewracałam się z boku na bok, żeby opalić się równomiernie.
- Ej, dziewczyny mam już dość tego słońca . – powiedziała Dominika . Na co my wybuchnęłyśmy śmiechem .
- Z czego się tak śmiejecie ? – zapytał Darek.
- Co już się wypluskaliście ? – zażartowałam z wracających z wody chłopaków.
- Nie fikaj mała . – powiedział Krystian grożąc mi palcem .
- Mała to jest twoja .. – przerwałam widząc na sobie wzrok jakiegoś kolesia, który przyglądał mi się z mojej prawej strony. Spojrzałam na niego, ale szybko się odwrócił. Olałam go i chciałam dokończyć to co zaczęłam mówić, ale widząc zażenowaną minę mojego brata ciotecznego zaczęłam się śmiać. Nie wiedziałam co go tak uraziło .
- Oj, co ja takiego powiedziałam  ? – powiedziałam udając niewiniątko .
- Nic kochanie, po prostu uraziłaś jego ego . – powiedział Przemek siadając obok mnie.
- No przecież nic jeszcze nie powiedziałam.
- I nie waż się mówić. – zaprotestował szybko Krystian. Na co cała nasza paczka wybuchnęłam głośnym śmiechem . 
- Wiecie co ? – zaczęła Michalina. – Mam ochotę na siatkę .
- Noo ja też bym sobie pograła . – dołączyła się Martyna .
- Wasze życzenie jest dla mnie rozkazem .- powiedział Krystian gestykulując teatralnie i po chwili wyjął ze swojej torby piłkę do gry w siatkę .
- No i to rozumiem  . – powiedziała Michalina ożywiona.
- To kto jeszcze gra ? – zapytała Martyna wstając .
- Ja . – powiedzieliśmy wszyscy chórkiem, wybuchając potem śmiechem  .
- No to może zagramy chłopacy na dziewczyny ? – zaproponowałam .  Miałam nadzieję, że się zgodzą. W końcu gdybyśmy wygrały można by było ich potem tym dręczyć. A po drugie taka rywalizacja płci męskiej i damskiej jeszcze nikomu nie zaszkodziła .
- No spoko . – powiedział Michał a reszta mu przytaknęła .
Poszliśmy na że tak powiem „boisko” do siatki i zaczęliśmy się ustawiać .
- Ej, laski was jest o jedną za dużo . – powiedział Dawid . 
- No to będziemy się zmieniać na zagrywkach . – powiedziała Patrycja .
- Ale was też jest o jednego za dużo. - wtrąciłam. 
- No to my też się będziemy zmieniać. - odezwał się Krzysiek, dzisiaj chyba pierwszy raz.
Zaczęliśmy walką o piłkę. Niestety chłopacy przebijając ją na nasze boisko tak ja ścieli, że aż biedna Martyna się przewróciła. Chłopacy zaczęli zagrywką od Michała . Dobrze szło nam odbijanie piłek. Grałyśmy na trzy i nie ukrywam wychodziło nam to znakomicie. Po prostu zgrana drużyna. Wokół nas ustawiało się coraz więcej ludzi. Jedna połowa kibicowała nam kobietom a druga naszym mężczyznom. Nie muszę chyba mówić co to były za połowy. Pierwszego seta wygrałyśmy  i z uśmiechem na twarzy zarządziłyśmy przerwę .
- I co, jak nam poszło ? – zapytała z triumfalnym uśmiechem Dominika .
- Bardzo śmieszne . – skomentował Krystian .
Po pięciominutowej przerwie zaczęliśmy drugiego seta . Przez cały ten czas czułam na sobie czyjś wzrok, ale gdy tylko odwracałam się by znaleźć tę osobę jak na złość mi się to nie udawało . Po jakimś czasie postanowiłam to zignorować . W końcu to plaża jest tu dużo ludzi. I ktoś może się na mnie tak po prostu zagapił .
Drugiego seta wygrała drużyna męska. Tym razem to oni próbowali nam dogryzać, ale nijak tego żadna z nas nie skomentowała. Chłopacy chcieli zrobić przerwę, ale jednocześnie zaprotestowałyśmy, że gramy ostatniego seta do piętnastu bez przerwy . Zgodzili się z drobnymi komentarzami ‘jak tam chcecie’ albo ‘jakby co to nie nasza wina’. Tego drugiego zbytnio nie zrozumiałam.
Tym razem ja zaczęłam zagrywkę i o dziwo zaczęło mi wychodzić o wiele lepiej niż w poprzednich meczach. Zdobyłam dla nas pięć punktów z czego bardzo byłam dumna. Strasznie się zawzięłyśmy, żeby to wygrać .Było to widać. W końcu chodziło tu o nasz damski honor. Nadeszła piłka setowa. Dawid zagrywał .Wszystkie byłyśmy trochę zdenerwowane, ponieważ od tej piłki zależała nasza wygrana. Było 14:13 dla nas. Wystarczy tylko jeden punkt i ..
Dawid odbił piłkę i jak na ich nieszczęście piłka poleciała na aut. Zaczęłyśmy wszystkie głośno krzyczeć i skakać z radości. Tłum, który zgromadził się wokół nas zaczął klaskać . Teraz już wiem jak się czują nasze siatkarki z reprezentacji, gdy wygrywają. Niesamowite uczucie. A co dopiero wygrać z mężczyznami .
Nasi przegrani chłopcy poszli się usiąść na ręczniki a my postanowiłyśmy iść do nich i ich trochę pocieszyć. No.. może połowa z nas. Druga połowa chciała się z nich pośmiać . Podeszłam do Przemka pocałowałam go w policzek i wymruczałam do ucha :
- Nie martw się misiu, i tak cię kocham . – po czym czule go do siebie przytuliłam .
Odwzajemnij mój uścisk.
- Ale ja wygrałem. Najlepszą nagrodę jaką mógłbym sobie wymarzyć. .. Ciebie kochanie  . – powiedział patrząc mi głęboko w oczy po czym pocałował mnie czule a jednocześnie tak namiętnie . Kolana ugięły się pode mną z wrażenia . Po chwili złośliwego  chrząkania męskiej części naszej paczki oderwaliśmy się od siebie .
- Zgłodniałam . Pójdę kupić sobie hot-doga z tamtej budki. – powiedziałam i pokazałam palcem na budkę, która stała na oko jakieś dziesięć metrów od nas.
- To ja pójdę z tobą. – powiedziała Patrycja. Doszłyśmy tam w dwie minuty i ustawiłyśmy się w kolejce. Gdy nadeszła nasza kolej poprosiłam o dwa hot-dogi i zapłaciłam. Gdy koleś, który pracował w tej budce przygotowywał dla nas jedzenie poczułam na karku czyjś oddech. Był stanowczo za blisko mnie. Odwróciłam się by powiedzieć mu, żeby się odsunął, ale głos ugrzązł mi w gardle. Nie mogłam nic z siebie wydusić . Patrycja zachłysnęła się powietrzem, gdy zobaczyła kto za nami stoi. Tak ten oto przepiękny dzień stał się najgorszym .
- Patryk .. – wykrztusiłam . 


Niespodzianka ! <33 
Udało mi się coś napisać więc jak najszybciej to dodałam. 
Mam nadzieję, ze się spodoba ;D 
Miłego czytania, przepraszam za błędy
i do następnego ! ;) 

piątek, 28 października 2011

Rozdział 19

- Heej, gratuluję ! – powiedziała Patrycja już lekko wstawiona.
- Siema, dzięki . Wszyscy już wiedzą ? – powiedziałam śmiejąc się. Byłam w 100% pewna, że Przemek chwalił się już mną, a mianowicie przyjęciem mnie do mojej wymarzonej szkoły.
- Wiedziałam, że Cię przyjmą. Masz talent, tylko głupi by nie zauważył i takie tam .. – powiedziała i podeszła do Dawida z którym przywitałam się kiwnięciem głowy. 
- Znów się spotykamy . – usłyszałam znajomy głos za plecami.
- Rzeczywiście, co śledzisz mnie ? Czy tak sobie tu wpadłeś ? – zapytałam uśmiechając się.
- Ehe, chciałabyś co ? – zapytał Krzysiek nachylając się nieznacznie ku mojej twarzy.
- Oo, nie pochlebiaj sobie, mam chłopaka, pamiętasz ? – zapytałam stukając go w czoło palcem.
- A czy to jakiś problem ? – zapytał znów się przybliżając. Jest wstawiony to jasne lepiej sobie stąd pójdę zanim zrobi coś głupiego.
- Taak, wiesz lepiej znajdź sobie kogoś do towarzystwa bo ja Ci raczej w tym nie pomogę. Obróciłam się do niego plecami rozglądając się za Przemkiem. Jednak nigdzie nie mogłam go znaleźć . Podeszłam więc do Justyny, która też się tu zjawiła.
- Część kochana . – powiedziała całując mnie w policzek.
- No cześć. Widziałaś gdzieś może Przemka ? – zapytałam znów się rozglądając. Poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach.
- Już się za mną stęskniłaś ? – powiedział obracając mnie do siebie.
- Nie pochlebiaj sobie. – powiedziałam i uśmiechnęłam się uroczo a bynajmniej taki miałam zamiar.
- Oj dobra, już , mam coś dla ciebie . – powiedział uśmiechając się od ucha do ucha.
- Co takiego ? – zapytałam podekscytowana. Od zawsze uwielbiałam dostawać prezenty, ale gdy już dowiadywałam się, że mam takowy dostać nie można było ze mną wytrzymać. Byłam po prostu strasznie niecierpliwa. Przemek wyjął z kieszeni kurtki małe czarne pudełeczko. Na myśl nasunęła mi się myśl : „Co to może być ?”
Wzięłam pudełko do ręki i powolnym ruchem otworzyłam pokrywkę. Moim oczom ukazał się śliczny pierścionek z małym .. oczkiem ? diamencikiem ? Nie wiem co to jest, ale mniejsza z tym. Ważne, że jest przecudowny.  Zaparło mi dech w piersiach. Nie mogłam z siebie wydobyć żadnego sensownego zdania, ba nawet słowa. Jedyne na co mnie było stać to :
- Och .
- Wiedziałem, że ci się spodoba. – oświadczył mój ukochany z błyskiem w oku. – No już włóż .  Dobra tylko najpierw muszę sobie przypomnieć jak się rusza rękoma – pomyślałam . Przemek widząc, że nadal stoję jak wryta wyciągnął to małe cudo z pudełka i włożył mi go na palec serdeczny. Gdy wreszcie mogłam poruszyć ręką zaczęłam przebierać palcami w powietrzu .
- Ślicznie wygląda na twojej dłoni. – powiedział i pocałował mnie w rękę.
- Dziękuję . – powiedziałam i pocałowałam go w policzek.  – Ale to nie są oświadczyny, prawda ? – zapytałam niepewnie bojąc się, że go tym urażę .
- Niee, na to jeszcze mamy czas. – powiedział obejmując w talii. – Chodź czas świętować .
Następne parę godzin jak to powiedział Przemek świętowaliśmy. Teraz też tańczyłam tylko, że tym razem Przemek do mnie dołączył. Może nie widać tego po nim, ale niesamowicie rusza się na parkiecie, choć w tym przypadku na trawie.
Nie powiem, że nie piłam, ale stałam na własnych nogach. Więc nie mogłam zrobić niczego głupiego, co pewnie wydarzyło by się gdyby Przemek mnie nie pilnował. Nie odchodził ode mnie nawet na krok, nie to, ze mi to przeszkadzało. Oczywiście, że nie. Tak czy siak innej opcji nie miałam. No .. miałam do wyboru jeszcze Krzysia, ale z nim raczej by się to źle skończyło. Poznałam te laski o których wspominałam wcześniej. A więc było ich cztery : Dominika, jako jedyna miała chłopaka – Darka, Martyna, Paulina zwana Paulą i Misia inaczej mówiąc Michalina. Na pierwszy rzut oka nie wydawały mi się w porządku, ale w ich przypadku prawdą jest, że pozory mylą. Po dość długiej rozmowie z nimi stwierdziłam, że są spoko.
Rozmawiałam też z Krzyśkiem, ponieważ jak to on powiedział : „ Sąsiedzi powinni utrzymywać stały kontakt” . Dzięki tej rozmowie dowiedziałam się, że będziemy uczęszczać do tej samej szkoły po wakacjach tylko, że on dostał się na coś w rodzaju instrumentalistyki. I takim oto sposobem znam już jedną osobę z mojej nowej szkoły.
Po pięciu, tak mi się zdaje, godzinach zwinęliśmy się do domu by odpocząć. Pożegnałam się z Przemkiem przed domem. Weszłam do domu krzyknęłam, że jestem i ruszyłam na górę. Wzięłam prysznic, przebrałam się w pidżamę i rzuciłam się na łóżko. Lecz zanim zasnęłam usłyszałam jeszcze dźwięk przychodzącej wiadomości.
Przemek :* : „Miłych snów, skarbie.”  

A więc przepraszam, ze znów tak długo to trwało .
Nie mogę niestety obiecać,że następne będą już w mniejszym przedziale czasowym . 
Dziękuję za miłe komentarze, życzę miłego czytania, przepraszam za błędy ;DD
i do następnego ! ;) 

piątek, 14 października 2011

Rozdział 18

- Dzieci, kolacja ! – krzyknęła z dołu mama tym samym wyrywając nas z rozmarzenia w którym się zatraciliśmy przytulając się do siebie, w między czasie szepcząc sobie coś do ucha. Na ogół bardzo miłe rzeczy.
- Już idziemy . – odkrzyknęłam. Wstałam i z uśmiechem podałam rękę Przemkowi.
- Pomóc ? – zapytałam. Myślałam, że skorzysta mojej pomocy, ale się myliłam.  Zamiast pozwolić mi się pociągnąć w górę, to on pociągnął mnie tylko że na niego. Leżałam teraz na nim z głośno bijącym sercem.
- Już ode mnie uciekasz ? – wymruczał mi do ucha.
- Ależ skąd, idę na kolację . – powiedziałam ze słabym głosem. Po moim ciele chodziło stado mrówek, które za cholerę nie chciały sobie pójść.
- Cieszę się. –powiedział i pocałował mnie w płatek ucha. Jego następnym niespodziewanym dla mnie ruchem był przewrót o 180 stopni powodując, że teraz to on leżał na mnie . Podobało mi się to, ale nie chciałam by doszło do tego czego jeszcze wczoraj nie miałam w żadnych moich planach ani teraźniejszych ani przyszłych. Lecz jego zachowanie skłaniało mnie do zmiany decyzji. Skłaniało, ale nie .. teraz jej nie podejmę.
- Mógłbyś ze mnie zejść ? Głodna jestem. – powiedziałam ze słodką minką.
- Dla Ciebie wszystko, moja piękna. – powiedział i pocałował mnie w kącik ust. Potem pomógł mi wstać i zeszliśmy ze schodów trzymając się za ręce.
Na dole czekało przepyszne jedzenie, którego odmówić nie byłabym w stanie zważywszy na mój pusty żołądek. Szybko zabrałam się do konsumowania tych pyszności. Gdy skończyłam zaoferowałam, że pozmywam dziś naczynia. Mama ze zdziwieniem wypisanym na twarzy powiedziała tylko : Dobra, słonko.
Niezwykle szybko mi to poszło i już po 10 minutach siedziałam z rodzinką popijając „soczek” w salonie. Po dość dłuższej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, bo przecież o tej porze nikt do nas nie przychodzi bez zapowiedzi. Jako, że byłam najbliżej wyjścia poszłam otworzyć drzwi. Moim oczom ukazał się Krzysiek, nasz sąsiad. Dwa lata ode mnie starszy, jest wysokim blondynem o zielonych oczach.
- Siema . – przywitał się z pięknym uśmiechem. Z pięknym uśmiechem ?! Co ja mówię ..
- Siema . – powiedziałam odwzajemniając uśmiech. – Co Cię do nas sprowadza ?
- Przyniosłem list, który listonosz wsadził do naszej skrzynki, ale jest zaadresowany do ciebie. – wyjaśnił podając świstek.
- Do mnie ? Od kogo ? – zapytałam retorycznie, jednak ten i tak mi odpowiedział.
- Nie wiem, sprawdź sama. – powiedział. – A no i cieszę się, że ten psychopata już Cie nie przetrzymuję. – rzucił na odchodnym i poszedł do domu, tak myślę.
Zamknęłam drzwi i otwierając list weszłam do salonu.
- Kto to był ? – zapytała mama .
- Krzysiek. – wyjaśniłam.
- Jaki znowu Krzysiek ? – zapytał Przemek lekko zirytowany na co tata wybuchł śmiechem a ja posłałam mu ciepłu uśmiech.
Po przeczytaniu zawartości tej oto korespondencji mowę mi odjęło. Po prostu doznałam, że tak powiem lekkiego szoku. Nie spodziewałam się tak szybkiej odpowiedzi. Otóż przysłano mi powiadomienie, że zostałam przyjęta do Akademii Sztuki w Gdańsku. 
- Od kogo ? – zapytał Michał zaglądając mi przez ramię. I jako że nie dostał żadnej odpowiedzi wyrwał mi list z ręki i zaczął czytać go głośno. Nie zwracałam za bardzo uwagi na ich rozmowę. ‘Ocknęłam’ się dopiero wtedy, gdy Michał podniósł mnie i zaczął się ze mną kręcić wokół własnej osi głośno się z tego ciesząc. Dopiero teraz docierało do mnie to, że spełniło się jedno z moich marzeń. Od września zacznę uczyć się profesjonalnie tańczyć, będę odnosić sukcesy, dostanę świetny angaż, pozna mnie cały świat .. Zawładnęła mną euforia, gdy Michał postawił mnie już na podłodze zaczęłam skakać i śmiać się z radości. Przemek po chwili wpatrywania się we mnie podszedł i objął mnie w pasie.
- Gratuluję. – powiedział.
- Dzięki. – powiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha i pocałowałam go w kącik ust. Długo rozmawialiśmy jeszcze o nowym roku szkolnym, jak będzie fajnie i jak Michał się cieszy, że nie będzie mnie tak często widywał co oczywiście było tylko żartem. W końcu udaliśmy się z Przemkiem do mojego pokoju, po kąpieli położyłam się obok Przemka i zasnęłam z myślą o dzisiejszym dniu, zasnęłam z uśmiechem na ustach czując delikatne muśnięcie dłoni na moim policzku.

KILKA DNI PÓŹNIEJ

- Weronika chodź na śniadanie .- krzyknęła mama budząc mnie ze snu. Jest niedziela, Przemek wczoraj „wyprowadził” się od nas mówiąc, że nie może nam tak siedzieć na głowie. Bardzo mi go brakuje, choć codziennie się spotykamy jednak przyzwyczaiłam się już do jego ciągłej obecności, do tego że nie śpię już sama. Teraz ten pokój wydaje mi się taki jakiś pusty i cichy. Po porannej toalecie zeszłam na dół, aby coś zjeść. Jako, że nie byłam za bardzo głodna zjadłam tylko jedna kanapkę z szynką i malinową herbatę. Po skończonym posiłku weszłam na górę, żeby się przebrać. Przebierając się usłyszałam dźwięk przychodzącego sms-a .
Przemek ;* : „Będę za pięć minut, kochanie ;*” Automatycznie na mojej twarzy zagościł uśmiech, skończyłam się ubierać, zleciałam na dół krzycząc że wychodzę i już mnie nie było. Zamknęłam za sobą furtkę i ruszyłam w kierunku domu Przemka. Po dosłownie minucie spotkaliśmy się na chodniku.
- Widzę, że nie mogłaś się doczekać .- wymruczał przyciągając mnie do siebie.
- Nie schlebiaj sobie – powiedziałam i pocałowałam go na przywitanie.
- To gdzie idziemy ? – zapytałam uwalniając się z jego uścisku.
- Zobaczysz, niespodzianka. – puścił do mnie oczko, złapał za rękę i pociągnął mnie w nieznane jeszcze miejsce. Przez całą drogę zastanawiałam się dokąd to ciągnie mnie Przemek. Może do kina, jakiegoś baru, parku, na jakąś łąkę .. ? Nie miałam pojęcia dopóki nie zagłębiliśmy się bardziej w las i dopóki nie zobaczyłam rozpalonego ogniska i całej naszej ekipy, którą już spotkaliśmy się na ognisku u Justyny plus Krzysiek co mnie zdziwiło, jacyś kolesie i kilak lasek, których znikąd nie kojarzę.
- Niespodzianka . – powiedział mi Przemek na ucho obejmując mnie w talii i popychając ku radosnemu tłumowi. 

przepraszam, że tak długo trwało pisanie tego oto rozdziału ;)
pewnie większość z was, gdy zobaczy, że dodałam coś nowego powie : no nareszcie coś napisała .  xd
ale jak już wspominałam jest szkoła ;( 
i jak podoba się ? mam już co do rozwoju akcji pewne plany, które powinny się wam spodobać. ;D  życzę miłego czytania, i do następnego ;pp