Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

niedziela, 31 maja 2015

Rozdział 24



- Myślałem, że jasno dałem ci do zrozumienia jakie są moje wymagania Jagodo.
Serce podeszło mi do gardła. Co ja takiego zrobiłam?
Nie zdążyłam jednak powiedzieć czegokolwiek na swoje usprawiedliwienie, ponieważ mój rozmówca po krótkiej chwili zaczął kontynuować .
-Powiedziałem ci w szpitalu, że musisz chodzić na wizyty z psychologiem. Taki uraz jak twój wymaga obserwacji lekarza. Postąpiłaś bardzo nieodpowiedzialnie, nie stawiając się na żadnym spotkaniu.
Mój lekarz zrobił się aż nadto troskliwy. Na śmierć zapomniałam o obietnicy co do spotkań z psychologiem. Zbyt dużo wydarzyło się od wyjścia ze szpitala.
- Przepraszam panie Tomku, ale wydarzyło się wiele rzeczy, które uniemożliwiły mi dotrzymanie obietnicy. Mogę dać panu słowo, że jak tylko wrócę udam się do dr Justyny. Teraz niestety mam coś o wiele ważniejszego na głowie.
- Nic nie jest ważniejsze od twojego zdrowia, Jagodo.   Możesz mi chociaż powiedzieć gdzie jesteś? Mógłbym Ci pomóc.
Możliwość otrzymania pomocy od osoby, która być może mogła coś poradzić, była bardzo kusząca, ale z drugiej strony nie chciałam dodawać kolejnej osoby do chorej gry Daniela.
Pomimo tego, że w szpitalu był dla mnie nad wyraz miły, nie mogę mu też aż tak zaufać.
- Przykro mi, ale nie mogę tego zdradzić. Proszę się o mnie nie martwić. Jestem już dorosła. Do widzenia.
Rozłączyłam się, nie czekając na odpowiedź. Skąd on w ogóle miał numer Kingi i dlaczego nie zadzwonił do moich .. rodziców?
 Nie zauważyłam, kiedy reszta znajomych zebrała się wokół mnie bacznie mnie obserwując. Wtedy właśnie przyszła mi do głowy niepokojąca myśl.
- Czy ktoś wie, że tu jesteście?
- Nie masz się czym martwić. Wszyscy tutaj znają Daniela, mniej lub bardziej i wiedzą, że nie może dowiedzieć się gdzie pojechaliśmy.
Kinga podeszła bliżej i objęła mnie ramieniem.
- Tak właściwie … - zaczął zadowolony z siebie Damian. – Poleciłem wszystkim aby nie wyjawiali dokąd się udali.
- Tak. Na przykład moi rodzice uważają, że jestem teraz z Nikiem w Zakopanem . – dodała uśmiechnięta Malwina.
Kamień spadł mi z serca. W takim razie Daniel będzie miał utrudnione zadanie, jeśli zada sobie tyle trudu by mnie odnaleźć. Co ja mówię. Nasza „krótka” znajomość nauczyła mnie już, że nie należy do osób, które szybko się poddają.
- No to co, znalazłaś to swoje bikini?
Lena ze swoją filigranową sylwetką i w różowym stroju kąpielowym przypominała lalkę Barbie, tyle że bez makijażu.
Rozejrzałam się wokół siebie, przypominając sobie czym zajmowałam się przed telefonem od lekarza . 
- Właśnie je szukam.
- Może zapomniałaś wziąć?
Kinga zmarszczyła nos i skrzyżowała ręce na piersi.
- Mam jeszcze jedno, gdybyś chciała pożyczyć .
- Dzięki Lena, ale może jeszcze raz przejrzę moje torby.
Zabrałam się za przeglądanie ubrań i przewracanie zawartości bagażu, podczas gdy reszta zajęła się sobą. W gruncie rzeczy dziewczyny poszły nad jezioro a chłopcy usiedli przy stole, z którego niczego jeszcze nie sprzątnęli . Zignorowałam ich ciche rozmowy i wyłączyłam myśli. Może i miałam ambitne plany co do dalszej części mojego życia, ale musiałam je dokładnie przemyśleć. Jednak zanim dopracuję mój misterny plan, mam prawo odrobinę odreagować i spędzić czas z przyjaciółmi, których tak na marginesie w większości nawet nie kojarzę…
O dziwo, po chwili wyjęłam z torby bikini ze zdziwieniem na twarzy. Powędrowałam do namiotu, nie zwracając uwagi na chłopców, którzy dziwnie umilkli, co przypomniało mi o niewypowiedzianej umowie z Damianem. Chyba nie mam się czym martwić, mając przyjaciela, który nie wyjawia sekretów.
Przebrana i lekko podniesiona na duchu wyszłam z namiotu i przeszłam na pomost, gdzie usiadłam, by poobserwować, wygłupiające się dziewczyny .
- Jagoda, choć do nas . W wodzie jest niesamowicie.
Malwina wręcz nie przestawała się uśmiechać. Woda była przyjemnie chłodna, co idealnie współgrało z parną pogodą.
- Chyba na razie sobie odpuszczę. Zresztą nawet nie pamiętam czy to lubię.
- Tak właściwie za każdym razem, gdy byliśmy nad jeziorem, preferowałaś leżakowanie na kocu i spacerki na brzegu.
Kinga zaśmiała się podchodząc do pomostu .
- I co? Nigdy nie wchodziłam dalej?
- Mówiłaś, że nie chcesz się narażać na okrutne żarty chłopaków.
- Domyślam się, że mnie nie oszczędzali.
- Ty ich też nie. – Lena puściła do mnie oczko i odpłynęła na plecach .  
Postanowiłam odprężyć się w promieniach słońca. Po raz pierwszy udało mi się nie przejmować. Wyrzuciłam z umysłu natrętne myśli, udając, że jestem tylko zwykłą dziewczyną bez problemów .
- Malwinko!
Krzyk Nika wyrwał mnie z przyjemnego letargu.
- Słucham mój Romeo.
- Chcesz nam pomóc ?
Pomimo odległości dało się słyszeć ciche śmiechy chłopaków.
Malwina nie odpowiedziała ignorując zaczepki swojego chłopaka. Położyłam się na pomoście, w dalszym ciągu mocząc nogi w wodzie. Kinga i Malwina po chwili dołączyły do mnie, natomiast Lena poszła się przebrać. Nie zwracałam uwagi na chłopaków . Zresztą i tak dało się słyszeć ciche rozmowy. Dalej maglują Damiana?
Postanowiłam się tym nie przejmować. W końcu nie musiał iść za mną w nocy. W ogóle nie musiał zaczynać tamtej rozmowy. Kogo ja oszukuję ? Do tej rozmowy i tak by doszło.
- Dziewczyny ! Chodźcie na chwilę. - poważny ton? To coś nowego.
Krzyk Damiana wypłoszył myśli z mojej głowy. Malwina i Kinga usiadły, kierując pytające spojrzenia na Damiana. Następnie popatrzyłyśmy na siebie w podobny sposób, i wzruszywszy ramionami ruszyłyśmy w stronę reszty .
Po chwili zauważyłyśmy dwójkę nieznajomych. W pierwszym momencie pomyślałam, że to ktoś od Daniela, albo co gorsza on sam. Jednak gdyby tak było Damian na pewno by nas wtedy nie wołał.
Wokół nieznajomych, na oko wyglądających na nie starszych od nas, zebrała się reszta „naszych” . Spojrzałam na nich z ciekawością, ale też z lekką rezerwą. Mężczyzna miał kasztanowe włosy, był wysoki, dobrze zbudowany, co dodawało mu pewności siebie. Za to kobieta miała krwisto czerwone włosy, tatuaż na ramieniu i najwyraźniej lubiła swoje ciało, na które założyła tylko górę od kostiumu i kuse spodenki. Jej wyraz twarzy aż krzyczał o jej niecodziennym usposobieniu. Z kolei chłopak mierzył Lenę spojrzeniem, które mnie zawstydzało, a Maksa wprowadzało w furię.
- To jest Maja i Piotr. – zaczął  Konrad. – Zaprosili nas na małą imprezę na drugim brzegu jeziora. 




PEŁNA MOBILIZACJA ! 
CZAS WZIĄĆ SIĘ ZA SIEBIE. 
TERAZ WASZA KOLEJ ;D
CZEKAM NA OPINIE 
(PRZYJMUJĘ TEŻ KRYTYKĘ, ALE PO CO SOBIE PSUĆ HUMOR? ;P )
SALUT! 

środa, 20 maja 2015

I'm Coming Home

Po bardzo długiej przerwie spowodowanej natłokiem zajęć i obowiązków, znalazłam w końcu czas na prowadzenie bloga, a właściwie na dokończenie tego, co tu zaczęłam. Pojawia się jednak pytanie czy ktoś nadal odwiedza mojego bloga? Jakimś cudem czeka na mój powrót? Albo dopiero co zaczął czytać opowiadanie? Jeśli jest ktoś taki proszę o odzew ;) Zastanawiam się nad kolejnymi rozdziałami, ale nie wiem czy jest sens publikowania tu ich. 
Dajcie znać na czym stoję  .