Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 23

Biała przestrzeń osaczała mnie ze wszystkich stron, nie dając mi szansy na ucieczkę z tego, okrutnego i samotnego jak bezludna wyspa, świata.
Intuicja podpowiadała mi, że ktoś przez cały czas mnie obserwuje, jednak za każdym razem, gdy się rozglądałam, nikogo nie było. Kolejny raz przystanęłam, szukając ukrytych drzwi, ale jedyne co widziałam, to pustka. Wszechogarniająca, biała pustka.
Z każdym kolejnym krokiem dopadała mnie myśl, że nie znajdę zbawiennego wyjścia. Bądź jeszcze gorzej, że go nie ma.
- Dokąd idziesz?
Głos kobiety wprawił mnie w osłupienie, sprawiając, że zapomniałam o swoim dotychczasowym celu.
- Nigdy stąd nie uciekniesz..
Poczułam lekki oddech na prawym ramieniu, jakby słowa zostały wypowiedziane wprost do mojego ucha. Przeszły mnie ciarki, gdy znów nie ujrzałam obok siebie żadnej kobiety. Rzuciłam się pędem przed siebie, modląc się by był to tylko koszmar.
- Jesteś wyrzutkiem, Jagódko. Nigdy już nikt cię nie zechce, tak jak ja, twoja matka.
Ostatnie słowa odbiły się echem od niewidocznych ścian, odwracając moją uwagę od rozszerzającej się przepaści.
Spadałam. A w głowie krążyło mi tylko jedno zdanie: "Nikt już cię nie zechce".
Mój krzyk mieszał się razem z potwornym śmiechem mojej matki, tworząc przerażającą mieszankę.

Otworzyłam oczy, jednocześnie zerwawszy się z miejsca z szybko bijącym sercem. Rozejrzałam się, poznawając znajome ściany namiotu. Odetchnęłam z ulgą, po czym przetarłam wierzchem dłoni łzy spływające mi po policzkach.
Jednak nie potrafiłam zapanować nad płaczem. Ścisnęłam poduszkę i schowałam w niej twarz, nie chcąc by ktoś z pozostałych usłyszał w jakim jestem stanie. Ucieszyłam się, że chłopacy zdążyli już wstać i nie będę musiała im tego opowiadać.
Siedziałam, skulona do granic możliwości i próbowałam opanować, wciąż powracające, przygnębiające myśli o mojej biologicznej matce.
- Jagoda? Śpisz?
Byłam tak zaabsorbowana złym snem i własnymi myślami, że nie usłyszałam jak reszta krząta się już wokół namiotów. Przyjęłam najnormalniejszy ton głosu na jaki było mnie stać i odpowiedziałam Kindze.
- Nie, zaraz do was wyjdę. 
Usłyszałam oddalające się ciche kroki i rozluźniłam napięte mięśnie. Jeszcze raz przetarłam dłonią policzki i rozejrzałam się za czymś do ubrania. W kącie namiotu znalazłam swoją torbę i w mgnieniu oka nałożyłam na siebie spodenki i t-shirt, piżamę rzucając w kąt. Wzięłam głęboki oddech i z nadzieją, że wyglądam w miarę normalnie, wyszłam z namiotu.
- Dzień dobry, śpiochu.
Nik uśmiechnął się do mnie i poklepał miejsce obok siebie. Podeszłam do stołu i usiadłam we wskazanym miejscu.
- Smacznego.
Powiedziałam, a moje spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Damiana, który lekko się uśmiechnął. Po tym jak usłyszałam odpowiedzi pozostałych sięgnęłam po kanapkę.
Skorzystałam z okazji, że każdy był zajęty jedzeniem i przyjrzałam się znajomym.
Lena usiadła jak najdalej Maksa, unikając jego spojrzenia. Kinga wygłupiała się z Konradem, za to Malwina i Nik uśmiechali się do siebie nad stołem.
Damian za to przyjął zamyślony wyraz twarzy, co przypomniało mi naszą nocną rozmowę.
Obiecał mi pomóc znaleźć biologiczną matkę, choć sama już nie wiem czy naprawdę tego chcę. Ustaliliśmy też, że niczego nie zrobimy z naszymi uczuciami. Wtedy wydawało mi się to najlepszym rozwiązaniem, lecz teraz nie wiem czy jest to fair w związku z nim. Fakt faktem przystał na moją propozycję, ale czy to nie znaczy, że będzie mu ciężko utrzymać emocje na wodzy? Jedynym sposobem, żeby się tego dowiedzieć jest rozmowa, a na to raczej nie mam ochoty.
- To co dzisiaj robimy?
Zapytał rozentuzjazmowany Konrad.
- Wydaje mi się, że mieliście z Nikiem w planach ostrą imprezę.
Lena zaśmiała się lekko i puściła oczko Malwinie, która odwzajemniła się uśmiechem.
- Właśnie. Musimy wszystko przygotować. - dodał Nik.
- Co konkretnie?
Włączyła się Kinga, opierając się o brzeg stołu.
- Jak co? Procenty. Trzeba je odpowiednio schłodzić.
Razem z Malwiną przewróciły oczami, sygnalizując, że mają zupełnie inne priorytety co do przygotowania "ostrej" zabawy.
- Impreza imprezą, ale teraz mam wielką ochotę na pływanie. - Lena wstała od stołu i kiwnęła na nas, dziewczyny, głową. - Idziecie?
- Jasne.
Malwina poszła w jej ślady i pociągnęła Kingę za sobą.
- A my?
Zapytał Konrad wyraźnie urażony. Miny pozostałych chłopców nie różniły się zbytnio od jego.
- Możecie posprzątać.
Lena mrugnęła do nich i skierowała się do swojego namiotu. Jako, że nie chciałam zostać z "przegranymi" ruszyłam za Kingą i Malwiną. Ta przygarnęła mnie do siebie w przyjacielskim uścisku. Zanim weszłam do namiotu usłyszałam niezbyt przyciszone głosy chłopaków.
- Coś się musiało stać.
Wyobraziłam sobie, że Konrad mówiąc to, schylił się nad stołem do chłopaków, z przesadną dramaturgią.
- Miała czerwone oczy.. Na pewno płakała. Tylko dlaczego?
Wywody Nika sprawiły, że się odruchowo spięłam i spojrzałam na namiot, z którego wydobywał się śmiech dziewczyn. Można by pomyśleć, że Nik wwiercił w któregoś świdrujące spojrzenie. Bingo!
- Nie wiem, stary. Skąd mam wiedzieć?
Damian bronił się jak mógł, lecz Nik nie był tym zbytnio przekonany.
- Zniknęliście gdzieś w nocy, jesteś jej najlepszym przyjacielem i nie wiesz co mogło ją tak zmartwić?
Weszłam do namiotu i zamiast szukać stroju, dalej podsłuchiwałam rozmowę chłopaków. Byłam wdzięczna Damianowi za to, że nie zdradził nikomu mojej tajemnicy.
- I z nią spałeś. - dodał Maks. - Sory, obok niej, ale wystarczająco blisko.
Zaakcentował ostatnie słowo jawnie coś insynuując.
- Pytał cię ktoś? - wręcz zawarczał na niego Nik. Szczerze? Nie dziwię się. Dla mnie też nie było to miłe. Ale nie chciałam wybuchu żadnej bójki, dlatego wyszłam z namiotu w mgnieniu oka i stanęłam, nie wiedząc co powiedzieć.
Chłopacy spojrzeli na mnie zdziwieni, co było, moim zdaniem, absolutnie usprawiedliwione. Nik nadal wyglądał na wkurzonego, za to Maks sprawiał wrażenie zrelaksowanego i w ogóle nie przejętego tą sytuacją.
- Wiecie gdzie jest moja druga torba?
Tylko to przyszło mi do głowy.
- W samochodzie. Otworzę ci.
Damian wstał od stołu i chcąc nie chcąc musiałam iść za nim i udawać, że szukam stroju. Modliłam się w duchu bym go tam znalazła.
Damian bez słowa otworzył mi drzwi i odsunął się trochę bym mogła swobodnie przeszukać torbę.
- Słyszałam waszą rozmowę.
Być może jego milczenie skłoniło mnie do tego, że poruszyłam ten temat, lecz zaraz, gdy to powiedziałam miałam ochotę się uderzyć.
- Ani Nik, ani Konrad nie jest zbyt dyskretny.
- Nie powiedziałeś im. - stwierdziłam, nieruchomiejąc.
- Uznałem, że sama powinnaś im to powiedzieć. Jeśli chcesz oczywiście.
- Dziękuję.
Odwróciłam się, widząc uśmiech przyjaciela.
- Myślałaś, że wszystko wypaplam? - zapytał unosząc lekko prawą brew.
- Nie. Prawdę mówiąc coś innego zajmowało moje myśli. 
Powróciłam do szukania bikini, ukrywając tym samym prawdziwe uczucia. Teraz, gdy znów otworzyłam się przed nim, w niewytłumaczalny sposób, żal i rozgoryczenie powróciły do mnie ze zdwojoną siłą.
- Co się stało rano? Gdy wychodziłem z namiotu smacznie spałaś, a skoro i tak położyłaś się w środku nocy.. Nie miałem serca cię budzić.
- Ty też mało spałeś.
- Praktycznie wcale. Cały czas myślałem o tym co mi powiedziałaś.
- Jeśli zmieniłeś zdanie..
Ponownie odwróciłam się w jego stronę, by zobaczyć wyraz jego twarzy.
- Nie, nie to miałem na myśli.. Oczywiście nadal pragnę ci pomóc, ale.. Wiesz, że jesteś dla mnie ważna. Po prostu nie potrafię znieść myśli, że spotkało cię już tyle niesprawiedliwości.
Kolejna dawka troski nie mogłaby dobrze na mnie wpłynąć, zważywszy na i tak już wysoką ilość wrzących we mnie emocji, dlatego pokiwałam tylko głową.
- Nadal nie powiedziałaś mi co się stało.
Myślałam, że zmiana tematu sprawi iż Damian zapomni o swoim poprzednim pytaniu.
- Wolałabym o tym nie rozmawiać. Musiałam jednak schować strój do tamtej torby.
Damian kiwnął głową i nie naciskał, za co bardzo byłam mu wdzięczna.
- Jagoda? - Kinga przebrana już w żółte bikini podeszła do nas z telefonem w ręce. - Twój lekarz chce z tobą rozmawiać.
Pan Tomek? Coś się stało? I skąd ma numer Kingi?
Z wahaniem wzięłam od niej telefon i przyłożyłam go sobie do ucha.




Chyba wieki całe mnie tu nie było,
dlatego mam jedno małe pytanie:
Jest tu ktoś jeszcze?  ^^
Swoją drogą chciałam Wam życzyć Szczęśliwego Nowego Roku! ;D
i do następnego ;>