Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

niedziela, 26 sierpnia 2012

Rozdział 59


#Weronika#

Przed południem następnego dnia zaczęłam żałować, że tak szybko przystałam na prośbę mamy. W końcu przyzwyczaiłam się już do towarzystwa Przemka i jego rodziny. Trudno będzie mi się teraz od tego odzwyczaić. Ale to nie jest powód do rozpaczy. Ze swoją rodziną także powinnam spędzać jak najwięcej czasu. Możliwe, że za kilka lat znów się wyprowadzę tylko, że na zawsze. Chwile spędzone w domu Przemka na zawsze zostaną mi w pamięci. Będziemy je wspólnie wspominać jako przygodę, którą razem przeżyliśmy. Postanowiliśmy, że wszystko co złe puścimy w niepamięć i będziemy żyć dniem dzisiejszym.
Nadal możemy się spotykać. Może to i dobrze, że każde z nas trochę odetchnie . Słyszałam też kiedyś, że im częściej partnerzy się nie widują, w związku nie wieje nudą. Jakiś czas temu ogarnęła mnie taka obawa, że między nas może wkraść się monotonia życia codziennego. Przeprowadzka z jego domu do mojego to jakaś odmiana. Z resztą nie muszę się chyba obawiać nudy, cały czas coś się dzieje.
- Ehh, nie lubię tego widoku. – powiedział Przemek wyrywając mnie z zadumy . Przystanął w progu i oparł się o futrynę, zakładając ręce na piersi.
- Jakiego ? – zapytałam, nie do końca rozumiejąc o co mu chodzi.
- Twojego. – wyjaśnił. – Gdy pakujesz swoje rzeczy, żeby się ode mnie wyprowadzić. 
Istotnie siedziałam na podłodze przed szafą i przekładałam jej zawartość do walizki.
- Mogę ci obiecać, że nie zobaczysz już takiego widoku. – przyrzekłam, zamykając walizkę.
- Trzymam cię za słowo. – na jego twarzy zagościł w końcu uwielbiany przeze mnie uśmiech. Zamknęłam szafę i wstałam, podnosząc walizkę. Odstawiłam ją na bok i podeszłam do Przemka. Ten automatycznie objął mnie w pasie i czule do siebie przygarnął.
- Dziwnie będzie budzić się tak bez ciebie . – powiedział.
- Wiem, mnie też.
- No już moje gołąbeczki, chodźcie na dwór. Muszę wam coś pokazać.
Zawsze w nieodpowiednim momencie Piotrek wpada i psuje nam taką piękną chwilę. Chociaż kocham go jak brata nie mogę powiedzieć, że mnie nie denerwuje.
Spojrzeliśmy po sobie zdziwieni, ale nic nie mówiąc, zeszliśmy na dół za Piotrkiem. W korytarzu założyłam tylko kozaki i płaszcz. Przemek postąpił podobnie, wkładając kurtkę i buty.
Gdy tylko drzwi się za nami zamknęły, dostałam śnieżką w twarz.
Nie powiem, żebym się tego nie spodziewała, ale że od pana Rafała ?
Całkowicie mnie tym zaskoczył, ale to nie znaczy, że nie odpłacę się tym samym – pomyślałam, wycierając twarz od śniegu. Po chwili zaatakowano również Przemka. Nie czekając ani chwili dłużej zbiegłam ze schodków i schyliłam się po śnieżkę. Chwilę gniotłam ją w rękach, by za chwilę rzucić nią w pana Rafała. Zaśmiałam się głośno, gdy trafiłam w to samo miejsce, w które ja dostałam wcześniej. Zanim się obejrzałam, zaczęliśmy rzucać w siebie nawzajem.
Później cali mokrzy wróciliśmy do domu. Jednak z naszych twarzy nie schodziły uśmiechy .


#Krzysiek#

- Kojarzysz to zdjęcie ? – zapytał policjant, kładąc na stole przede mną, fotkę przez, którą tu trafiłem. Swoją drogą mam ochotę przywalić temu, który wsadził mnie do poprawczaka.
To miejsce jest ohydne. Coraz częściej zastanawiam się dlaczego całą winę wziąłem na siebie. Nie muszę sam pokutować za to co się stało.
- Ta, a bo co ? – odpowiedziałem jak na mnie przystało i spojrzałem w drugą stronę. Tak, by nie widzieć twarzy gliniarza.
- Dostaliśmy kolejne. – wyjaśnił z uśmiechem. Rzucił przede mnie dwa zdjęcia.  Po chwili odwróciłem głowę i spojrzałem na nie. Na jednym widać było, że to Arek sprzedaje mi prochy, a na drugiej, że Anita też była w to wmieszana.
- I co ja mam z tym wspólnego ?
- Potrzebne nam twoje zeznanie. Pomoże ich przymknąć . To jak, piszesz się ? – zapytał policjant, który oparł się o stół.
- A co będę z tego miał ? – zapytałem, kładąc oba łokcie na stole.
- Posłuchaj, nie powiedziałem, że twoje zeznanie jest absolutnie potrzebne. I bez niego byśmy sobie poradzili.
- To po co mnie tu zaciągnęliście i pytacie czy wam pomogę, jak nie jest to konieczne ? – zapytałem z sarkazmem.
- Chciałem ci dać możliwość na to, żeby nam pomóc ich wsadzić. W końcu powinni tu siedzieć z tobą. – powiedział olewając mój ton głosu.
Taka opcja wydała mi się kusząca. W jakiś sposób wynagrodziłoby mi to, chwilę, które już tu spędziłem.
- To jak ?
- Zgoda . Pogrążę ich . 


coś za krótki wyszedł mi ten rozdział ;p
postaram się, żeby następny był dłuższy.
co się wam w tym podobało, a co nie ? 
co chcielibyście, żeby się wydarzyło ? 
czekam na wasze komentarze, zainspirujcie mnie ;D
do następnego ^^

piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 58


Niechętnie lecz z przymusu próbowałam otworzyłam oczy, by sprawdzić kto kopie mnie lekko w nogę. Z półprzymkniętych powiek wywnioskowałam, że to moja własna kuzynka nie pozwala mi dalej spać.
Przetarłam oczy dłonią po czym jeszcze raz, choć teraz bardziej przytomnie – spojrzałam na kuzynkę.
- Co się stało ? – wymamrotałam, marząc o jeszcze kilku minutach snu.
- Nudzi mi się. – oznajmiła Justyna.
- Żartujesz sobie ? – zapytałam niedowierzając.
- No bo chłopacy obudzili mnie o świcie i nie mogłam zasnąć. – usiadła na dolnej części mojego śpiworu, dzielnie się broniąc.
- O świcie ? To, która to jest godzina ?
- Wpół do ósmej . – spojrzała na zegar wiszący na ścianie.
- O nie . Nie mam zamiaru teraz wstawać. – powiedziałam odrobinę głośniej i od razu rozejrzałam się po pokoju czy nie obudziłam reszty dziewczyn. Rzeczywiście chłopaków już tu nie było, włącznie z Przemkiem.
Justyna spojrzała na mnie jakbym ją wyrzuciła z domu i zaczęła wstawać.
- Co robisz ? Kładź się obok mnie. Idziemy spać. – powiedziałam, robiąc jej miejsce. Kuzynka spojrzała na mnie z wdzięcznością i zrobiła posłusznie to, co jej kazałam.
Dopiero teraz dobiegły mnie przytłumione odgłosy wydawane przez chłopaków.
- Zamknęli się ? – zapytałam zdezorientowana.
- Tak, w kuchni . Próbowałam cos podsłuchać, ale nie dałam rady.
- Dziwne . – skomentowałam i przewróciłam się na lewy bok.
Po chwili moje marzenie – dotyczące snu – się spełniło.

Tak jakby z bardzo daleka usłyszałam męski głos.
- Patrz śpią jak zabite. – powiedział.
- Chyba nic nie słyszały . – dodał kolejny bardziej niski głos.
- Ktoś ci zajął miejsce . – zmienił temat pierwszy chłopak.
Teraz z kolei rozmowa wydała mi się głośniejsza i bardziej wyraźna.
- Chyba musimy spać razem. – zażartował Piotrek. Zaczęłam już rozróżniać poszczególnych chłopaków. Otworzyłam lekko oczy, po czym od razu zasłoniłam je dłonią. Słońce prześwitujące przez firanki najwyraźniej chciało mnie w ten sposób rozbudzić.
- Chcecie się jeszcze kłaść spać ? – zapytałam, przyzwyczajając się do słonecznego światła.
- Obudziła się śpiąca królewna ? – powiedział Szymon siadając obok śpiącej jeszcze Miśki.
- Jak ładnie na mnie mówisz. Królewna .. Od kiedy to ? – oparłam się na łokciu. Poprawiłam włosy, które sterczały mi na rożne strony.
- A mnie tak ładnie nie nazywa. – wymamrotała Michalina z zamkniętymi oczami. Szymon spojrzał na swoją dziewczynę z oburzeniem.
- Twoim zdaniem ‘rybka’ to nieładnie ? – zaczął gestykulować, by bardziej wyrazić swoje zbulwersowanie, choć ta nawet na niego nie patrzyła. Cały czas „przytulała” się do poduszki.
- Jak ty tak ją nazywasz to ja się nie dziwię, że się dziewczyna złości. – skomentowałam ze złośliwym uśmieszkiem.
- Ciekawe jak ciebie nazywa twój Romeo .
- Dobra,  koniec tej dyskusji. – wtrącił się Przemek, na co zaczęliśmy się śmiać.
Nasz wybuch śmiechu obudził Justynę i Patrycję.
- No dobra zwijamy żagle panowie. – oznajmił Piotrek.
- Gdzie się wybieracie ? – zapytała niedbale Justyna, chociaż zauważyłam, że w środku aż ją ściska z ciekawości.
Piotrek zaśmiał się też to zauważając. Podszedł do niej i pocałował lekko w kącik ust.
- Po prostu musimy wyjść. – odpowiedział i ruszył do wyjścia.
Przemek w tym czasie pożegnał się ze mną czułym całusem w usta. Zanim wyszedł spojrzałam na niego wzrokiem, mówiącym „i tak mi wszystko wyśpiewasz” .
- Ruchy Przemek  . – ponaglił go brat.
- Już idę. Jeszcze trochę czasu zanim zamkną .. – skończył gwałtownie i uśmiechnął się, nie mówiąc już nic więcej.
- Na pewno chodziło mu o sklepy . – stwierdziła Patrycja, gdy za chłopakami zamknęły się drzwi.
- Weźmy z nich przykład. – powiedziała Misia.
- Dobry pomysł. Zróbmy świąteczne zakupy. W końcu trzeba kiedyś kupić prezenty pod choinkę. – zgodziła się Justyna.
- Ale najpierw proponuję śniadanie.


#Przemek#

- No dobra, gdzie teraz ? – zapytał Szymon.
Już od dobrych dwóch godzin chodzimy po galerii w poszukiwaniu prezentów świątecznych dla dziewczyn. Tak, to jest ta nasza ‘Wielka Tajemnica’ . Szczęściarzem okazał się Piotrek. Znalazł już idealny – według niego – prezent na Justyny.
- Nie wiem, chodźcie tu . – powiedział Dawid i wskazał sklep z dużym napisem – RESERVED – nad wejściem.
Chwilę później krążyliśmy między wypełnionymi półkami i wieszakami.
Nagle moją uwagę przykuła pewna część sklepu. Poczekałem, aż chłopacy oddalą się ode mnie. Może to głupie, ale nie chciałem by dowiedzieli się co kupiłem Weronice. A właściwie co chcę kupić.
Ze wszystkich kolorów jakie tam znalazłem najbardziej spodobał mi się niebieski komplet. Nie znam się na tych wszystkich nazwach, więc nie jestem pewien czy tak się mówi. Rozejrzałem się w poszukiwaniu chłopaków. Stali po drugiej stronie, oglądając okulary. Chwilę później znudzili się nimi i poszli dalej. Gdy straciłem ich z oczu wybrałem odpowiedni rozmiar i poszedłem zapłacić.
Schowałem reklamówkę pod kurtkę i poszedłem do chłopaków.
Znalazłem ich przy biżuterii.
- Gdzie cię wcięło ? – zapytał Piotrek.
- A myślałem, że nie zauważyliście, że mnie nie ma . – odciąłem się nieco zdenerwowany . Piotrek spojrzał na mnie jak na debila, ale nic nie powiedział. Potem uśmiechnął się i odwrócił głowę w drugą stronę. Teraz ja nie wiedziałem o co chodzi.
- Może to ? – zapytał Dawid, pokazując na naszyjnik średniej długości. Składał się z jasno turkusowych kamieni przypominających diamenty. Ów kamienie były w kształcie czterech prostokątów i trzech trójkątów przyczepionych do siebie na zmianę.
- Myślę, że mogło by się jej spodobać. – stwierdził Szymon.
- Raz kozie śmierć . – zażartował Piotrek .
- Okej . Ale w razie czego będzie na was . – powiedział, wziąwszy naszyjnik .
- Jasne. – powiedziałem i poklepałem go po ramieniu w przyjaznym geście.
Dawid zapłacił, po czym wyszliśmy ze sklepu.
- Nie wiem jak wy, ale ja mam dość. – stwierdził Szymon.
- Nam też, uwierz. Jak na jeden dzień wystarczy . – powiedział Piotrek, wkładając ręce do kieszeni.
- Jak na jeden dzień to stanowczo za dużo . – poprawił go Dawid.
Wyszliśmy z galerii śmiejąc się w najlepsze.

#Weronika#

Wracając do domu, śnieg lekko prószył . Wyciągnęłam rękę, na którą spadło kilka świeżych płatków prosto z nieba. Minęło zaledwie kilka sekund nim zdążyłam się im nadziwić i śnieg się rozpuścił.
Natomiast w lewej ręce niosłam kilka papierowych toreb z prezentami. 
Najbardziej zadowolona byłam z drobnego upominku dla Przemka. Kupiłam mu zegarek ze skórzanym, brązowym paskiem i motylkowym zapięciem. Mam nadzieję, że się mu spodoba .
Wchodząc do domu, poczułam jak zmarzły mi ręce. Pomimo tego, że miałam ubrane rękawiczki ręce były lekko zaczerwienione. Zdjęłam płaszcz, buty i szalik. Wzięłam nowo nabyte rzeczy i weszłam do góry po schodach. Zastałam Przemka na łóżku.
- Już po tajnym wyjściu ? – zapytałam, całując go w policzek .
- Nie mogłem długo bez ciebie wytrzymać.
Schowałam prezenty do szafy, postanawiając, że schowam ten dla Przemka w innym miejscu, gdy tylko nadarzy się ku temu sposobność.
- Jak miło . – powiedziałam z uśmiechem. Położyłam się na łóżku obok chłopaka i wtuliłam się w jego pierś. Przemek pocałował mnie w czubek głowy i przycisnął do siebie .
Leżeliśmy tak napawając się tym, że możemy być razem. Niedawno zabrano nam tę możliwość. Nie chciałabym przeżywać tego ponownie .
- Co tam kupiłaś ? – przerwał ciszę tym przewidywalnym pytaniem. Czekałam, aż je zada. Zaśmiałam się z tego cicho i odsunęłam by zobaczyć ciekawość w jego oczach.
- Prezenty . – odpowiedziałam z niewinnym uśmiechem.
- Dla mnie też ? – zapytał z jeszcze większym zaciekawieniem.
- Nie bądź taki ciekawy . – zagroziłam mu palcem przed nosem .
- A ja ci coś kupiłem . – powiedział, ujmując moją dłoń. Pocałował ją w wewnętrzną jej część i uśmiechnął się tym anielskim uśmiechem .
- Czyli poszliście do jakiegoś sklepu ? – zapytałam rozumiejąc tę ich tajemnicę.
- Wiedziałaś, że mam taką mądrą dziewczynę ? – zażartował.
- Coś tam słyszałam. Muszę o tym powiedzieć dziewczynom, wpadły na to dziś rano .
- Nic im nie powiesz . – powiedział. W chwili, gdy chciałam zaprzeczyć pocałował mnie co spowodowało, że odechciało mi się z nim teraz „sprzeczać” .
- Kto to może być ? – zapytał Przemek, gdy oderwał się ode mnie, słysząc dzwonek do drzwi.
- Sprawdźmy .
Wstaliśmy z łóżka. Przemek pierwszy wyszedł z pokoju. A ja zaczekałam aż zejdzie kilka stopni, następnie wyjęłam prezent dla niego i schowałam go za łóżkiem. Wyszłam z pokoju i zaczęłam zeskakiwać ze schodów po dwa schodki . Gdy dotarłam na dół zobaczyłam jak Przemek wita się z Michałem .
- Cześć . – przywitałam się i przytuliłam do brata . Ten, przygarnął mnie do siebie na chwilę i rzucił krótkie – hej .
- Co cię do nas sprowadza ? – zapytałam, cofając się w stronę Przemka. Chłopak objął mnie ręką w talii .
- Dzisiaj mama postanowiła, że do ciebie zadzwoni z taką małą prośbą. A ja zaproponowałem, że ci ją przekażę, bo się trochę za tobą stęskniłem . – wyjaśnił z takim trochę wstydliwym uśmiechem. Jakby tęsknota za siostrą była czymś czego można się wstydzić.
- I co to za prośba ? – zapytałam ciekawa czego mama ode mnie chciała.
- Chciała poprosić cię o to, byś wróciła do domu . Wiesz, zbliżają się święta i mama chcę mieć całą rodzinę przy sobie . W końcu nie możesz mieszkać u Przemka cały czas.
- Mnie to nie przeszkadza. Rodzicom też nie . – zaprzeczył mój ukochany .
- To już wiemy . – odpowiedział z uśmiechem. – Chodzi o zasady .
Jeśli chodzi o mamę zasady się bardzo liczą. Nie pozwoli, żeby ktoś z naszej rodziny nadużywał czyjejś gościnności. Zgodziła się, gdy ją poprosiłam o jeszcze trochę czasu z Przemkiem ze względu na okoliczności. Ale teraz wszystko wróciło do normy .
- Dobrze. Jutro wrócę. – zgodziłam się.



Jeśli znów jest nudny, przepraszam. 
Postaram się by w następnym działo się coś ciekawszego .
Przepraszam też, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział. 
Już niedługo koniec wakacji, jak się z tym czujecie ? ;x
Mnie przydałby się jeszcze jakiś miesiąc ;>
do następnego . ^^ 


niedziela, 5 sierpnia 2012

Rozdział 57


- To był świetny pomysł, żeby zrobić coś takiego. – powiedziała Misia.
Już od pół godziny zachwyca się tym, że razem z Przemkiem zorganizowaliśmy takie spotkanie. Razem z Michaliną przygotowałyśmy różne przekąski podczas, gdy Szymon i Przemek przestawiali meble. Chciałam by ten wieczór odbył się inaczej, dlatego poprosiłam chłopaków, żeby zrobili dużo wolnego miejsca w salonie.
Reszta naszych gości miała się zjawić już lada chwila.
- Chodźmy sprawdzić czy poradzili sobie z zadaniem. – zażartowałam . Nie musiałam mówić o kogo chodzi. Już kilka razy dało się usłyszeć ciche przekleństwa. Nie sądziłam, że przestawianie mebli to takie trudne zadanie.
Przeszłyśmy korytarzem do salonu i naszym oczom ukazało się zupełnie inne pomieszczenie. Kanapa i fotele zostały przesunięte do ściany po jednej stronie a stolik po drugiej.
Chłopacy stali na środku pokoju wpatrując się we mnie z wyczekującymi minami.
- Nie sądzisz, że trochę tu za pusto ? – zapytał zdezorientowany Szymon.
- O to chodzi. – wyjaśniłam. A bynajmniej chciałam im wyjaśnić, ale oboje zrobili takie miny iż zrozumiałam, że marnie mi to wyszło.
- Teraz potrzebne mi jakieś osiem poduszek . – powiedziałam w zamyśleniu. Przemek rozejrzał się po pokoju i wskazał cztery, które leżały na kanapie, nic przy tym nie mówiąc. Zaś Szymon zrobił jeszcze bardziej zdezorientowaną minę niż dotychczas.
- Zaraz zobaczysz . – rzuciłam podchodząc do miejsca wskazanego przez Przemka. Wzięłam poduszki i rozłożyłam je na podłodze w półokręgu.
Spojrzałam na Szymona. Jego poprzedni wyraz twarzy został zastąpiony przez inny – mniej zdezorientowany.
- Nie mogłaś od razu powiedzieć o co ci chodzi, prawda ? – zapytał zakładając ręce na piersi.
- Lubię patrzeć jak się tak męczysz. – zażartowałam . Przemek zaśmiał się cicho kręcąc głową. Poszłam na górę w poszukiwaniu pozostałych czterech poduszek. Dwie znalazłam w pokoju Piotrka a resztę wzięłam z naszego pokoju.
Zeszłam na dół z poduszkami w rękach. Przemek opierał się wygodnie o futrynę. Pocałowałam go w policzek i weszłam do pokoju. Misia usiadła na kanapie a Szymon rozłożył się na poduszkach.
- Nie za wygodnie ? – zapytałam śmiejąc się z niego. Nie czekając na odpowiedz położyłam poduszki na podłodze, dokańczając okrąg.
- Kochanie, możesz przesunąć ten stolik bliżej wejścia ? – zapytałam, odwracając się do Przemka. Posłał mi ciepłe spojrzenie i podszedł do stolika.
A ja poszłam do kuchni po jedzenie. Usłyszałam za sobą ciche kroki Michaliny. Wzięłyśmy przekąski, picie i szklanki na tacach i zaniosłyśmy je do pokoju. Następnie położyłyśmy wszystko na stoliku. Stanęłam ‘podziwiając’ swoje dzieło. Na twarz wypłynął mi mały uśmiech.
Przemek objął mnie od tyłu w talii i pocałował w szyję. Szymon na widok tych ‘pyszności’ – jak to wcześniej określił – podniósł się z podłogi i podszedł skosztować jedno z nich. Po chwili usłyszeliśmy dźwięk dzwonka.


- Oszukujesz ! – krzyknęła Patrycja do Piotrka, podczas gdy została zmuszona wziąć kolejne dwanaście kart. Już od ponad godziny graliśmy w karty. Począwszy od dziewiątki serce po makao, w którym Pati była już wielokrotnie ‘osaczona’ przez dwójki i trójki.
- To nie moja wina, że ty nigdy nie masz się czym bronić. – odciął się Piotrek z cwaniackim uśmieszkiem na ustach.
- Jestem pewna, że jeszcze się na nim odegrasz . – dodałam otuchy przyjaciółce, jednocześnie uśmiechając się do Piotrka, który w tej chwili spojrzał na mnie z wyrzutem.
- No wiesz ty co .. – wymamrotał pod nosem.
Justyna pocałowała go w policzek cicho kwitując pod nosem – głupek – kończąc tę konwersację. Jeżeli można to tak nazwać.
Patrycja wzięła posłusznie wyznaczoną jej ilość kart z cierpiętniczą miną a Dawid położył swoją przedostatnią kartę.
- Makao . – oznajmił, ukazując wszystkim swoje białe zęby. Na jego nieszczęście, tą kartą była dziesiątka pik . Położyłam na to króla tego samego koloru i uśmiechnęłam się do niego, mówiąc :
- No chyba nie.
Dawid odwzajemnił uśmiech i położył króla serce.
- Jednak tak. Makao . – powtórzył.
Musiałam się bronić dlatego użyłam jokera. Przepraszam – bąknęłam do Przemka widząc jego minę. Po chwili uśmiechnął się i położył kolejnego jokera.
- Nie ma za co, kochanie.
- Nosz kurde. – podsumował Szymon.


- To co teraz ? – zapytała Misia.
Skończyliśmy już grać w karty. Każdy zastanawiał się co moglibyśmy tu jeszcze zrobić. Dochodziła godzina dwudziesta i nikt nie chciał kończyć tego spotkania.
- Wiem ! – powiedział Piotrek. Jednak zanim ktokolwiek spróbował otworzyć buzię, by zapytać o co mu chodzi, zniknął na schodach .
Spoglądaliśmy na siebie, próbując odgadnąć jaką to grę wymyślił Piotrek.
- Wiecie na co mam ochotę ? – zapytał Szymon, kierując to pytanie do chłopaków. Na ich twarzach pojawiły się porozumiewawcze uśmiechy.
- Zaraz wracam . – oznajmił. Spojrzałam na Misię, ale ona też nie wiedziała co jej chłopak wymyślił. O dziwno wrócił szybciej niż Piotrek, trzymając dwa czteropaki piw w rękach. Pokręciłam głową ze śmiechem, niedowierzając własnym oczom. Jak mogłam nie pomyśleć o tym, że mogą przynieść alkohol ? Sama nie wiem. Po nich można się wszystkiego spodziewać. Szymon zaczął rozdawać po jednym piwie. Przemek podziękował. Ucieszyłam się z tego. Dopiero co wyszedł ze szpitala i nie powinien pić takich trunków.
W końcu Piotrek zszedł na dół. W ręku trzymał dość duże pudełko.
- Znalazłem. – wydyszał zadowolony.
Po chwili wyjął kolorową planszę do gry w twistera. Odsunęliśmy poduszki na bok, robiąc miejsce Piotrkowi. Ten rozłożył grę i wyjął dwie kostki. Na jednej widniały kolory a na drugiej obrazki rąk i nóg.
- To może jedna osoba będzie rzucać kostki, żeby reszta mogła swobodnie się wyginać ? – zapytał Przemek . Zgodziliśmy się kiwając głowami.
Na ochotnika zgłosiła się Justyna, twierdząc, że chce się z nas pośmiać.
- Kto pierwszy ? – zapytałam patrząc na resztę. Staliśmy wokół tarczy, popijając procentowy trunek. Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, dlatego zdecydowałam, że to ja będę pierwsza. Justyna rzuciła obiema kostkami naraz.
- Prawa ręka … na … czerwone. – powiedziała. Posłusznie położyłam prawą rękę na czerwonym polu. Kucnęłam, ponieważ stwierdziłam, że schylając się przez dość dłuższy czas będzie niewygodną pozycją. Następny był Przemek.
- Lewa noga .. na żółty. – oznajmiła Justyna. Najbliższe pole żółtego, od Przemka, było dalej niż by chciał. Stanął w lekkim rozkroku przodem do mnie i obejrzał się na Misię, która zadeklarowała, że chce być następna.
Ona musiała położyć lewą rękę na czerwony, Szymon – prawa noga na zielony, Piotrek – prawa noga na pomarańczowy, Patrycja – prawa ręka na żółty i Dawid – lewa noga na niebieski.
Pół godziny później każdy był już w niewygodnej pozycji. Przemek musiał praktycznie zrobić mostek, ja z kolei musiałam trzymać pod nim prawą nogę. Szymon i Piotrek mieli skrzyżowane nogi, Patrycja można powiedzieć, że leżała na Dawidzie. Jej było nawet wygodnie, ale nie można tego powiedzieć o Dawidzie. Misia miała nawet wygodną pozycję. Kucała z nogami obok siebie i rękami wyciągniętymi lekko do przodu.
- No dobra. Weronika .. prawa ręką na niebieski . – oznajmiła Justyna śmiejąc się.
- A gdzie on jest ? – zapytałam, poszukując wokół siebie niebieskiego pola.
- Za tobą. – powiedział Piotrek szczerząc się jak głupi do sera. Odwróciłam się i dopiero jakieś sześć pół ode mnie zobaczyłam, przeznaczony dla mnie kolor. Wyciągnęłam rękę do tyłu. Z trudem udało mi się położyć na nim palce.
- I jak, wygodnie ? – zażartował Szymon.
- Na twoim miejscu bym się tak nie śmiała. – ostrzegłam kolegę.
- Grozisz mi ? Wiesz, przy tej twojej pozycji nie był bym taki niemiły . – odpowiedział.
- Twoja pozycja może się szybko zmienić. – powiedziałam śmiejąc się. Miałam nadzieję, że nie tylko ja będę musiała praktycznie leżeć na tej planszy.
Po chwili, ku mojej wielkiej radości, Szymon próbował zrobić szpagat. Krzywiąc się nie wytrzymał i upadł na planszę pociągając za sobą Piotrka i Dawida. Wszyscy trzej odpadli. Patrycja jakimś cudem utrzymała się na planszy. Zostałyśmy tylko ja, Pati, Misia i Przemek, który nadal robił mostek. Chłopacy oparli się o kanapę i wzięli swoje piwa.
Wkrótce Patrycja także odpadła. A za nią Misia. Zostałam tylko ja i Przemek.
- Ciekawe kto wygra ? – zapytała retorycznie Michalina.
Uśmiechnęłam się do Przemka. Cała zdrętwiałam i nie wiedziałam czy dam radę zrobić jakiś ruch.
- Okej, Przemek, lewa ręka na czerwony.
Piotrek zaśmiał się i usiadł po turecku, żeby lepiej widzieć co jego brat wymyśli.
- Czerwony jest za Weroniką. – powiedziała Patrycja. Zaczęłam się śmiać. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Przemek podniósł lewą rękę, nachylił się nade mną i położył ją na wyznaczonym polu. Musiał się trochę powykręcać, żeby to zrobić. Patrzyliśmy sobie w oczy uśmiechając się do siebie.
Gdy Justyna rzucała kostki, mamrotałam po cichu ‘proszę, prawa ręka’ , na co reszta zaczęła się śmiać.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. – powiedziała Justyna. – Prawa ręka na żółty.
Wszystko było by pięknie, gdyby nie to, że najbliższy żółty znajdował się za mną. Podniosłam rękę nad głową i położyłam na żółtym polu.
- Brawo . – usłyszałam komentarz Justyny.
- No ba, jak się tańczy to się jest wygimnastykowanym . – zaśmiałam się.
- Nie swędzi cię coś czasami ? – zapytał Szymon.
- Spadaj . – odcięłam się z uśmiechem na ustach . Po chwili poczułam, że swędzi mnie lewę ramie.
- Kurde, a niech cię. – powiedziałam, na co Szymon wybuchł śmiechem.
- Lewa noga na zielony . – powiedziała do Przemka Justyna.
Nie miał dzisiaj szczęścia. Żeby to zrobić, musiałby przełożyć lewą nogę przez prawą i i jeszcze bardziej się nade mną nachylić. Ale jego zbolałe mięśnie nie wytrzymały. Spadł na mnie a ja z kolei na planszę. Leżeliśmy tak przez chwilę, zwijając się ze śmiechu.
– Dobra, koniec tego dobrego. – powiedziałam do Przemka, próbując wyswobodzić się z pod jego ciężaru. Ten wstał i podał mi rękę.
- Przegrałaś . – wymruczał, składając na moich ustach krótkie pocałunki.
- Wcale nie. To ty nie wytrzymałeś . – odpowiedziałam, odsuwając się lekko od jego ust.
- Ale ty pierwsza dotknęłaś planszy. – oznajmił zadowolony z siebie.
- Przez ciebie. Nie ma tak. Wygrałam i koniec. – powiedziałam naburmuszona.
- Już dobrze, księżniczko. – zgodził się całując mnie w usta.
- Ekhem. – odchrząknął Szymon.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Jest wpół do dziesiątej. Robimy coś jeszcze czy spadamy ?- zapytała Patrycja.
- Możecie zostać na noc. – zaproponował Piotrek.
- A macie tyle śpiworów ? – zapytała Misia.
- Coś się znajdzie . – odpowiedział i znów zniknął na schodach.
- A ja wam pożyczę jakieś piżamki . – oznajmiłam dziewczynom i także zniknęłam na schodach.
Poszłam do pokoju i wyjęłam cztery koszulki różnych kolorów i dużych rozmiarów oraz cztery spodenki. Poszłam do łazienki i przebrałam się w moje ulubione spodenki i koszulkę. Następnie zeszłam na dół. Na podłodze leżały już śpiwory a dziewczyny dzwoniły do swoich rodziców. Nie było żadnych problemów, dlatego wzięły ode mnie ciuchy i poszły do łazienki. Chłopcy poszli do Przemka i Piotrka, którzy też mieli pożyczyć ciuchy gościom. Zostałam sama w salonie. Wybrałam śpiwór przy oknie dla mnie i Przemka. Położyłam się w nim i zakryłam po sam nos. Chwilę później chłopacy wrócili przebrani w szorty i koszulki. Przemek położył się obok mnie i przytulił, zakrywając nas przed spojrzeniami brata i kolegów.
Zaczął mnie całować na co cicho się roześmiałam. Nagle ktoś ściągnął z nas śpiwór. Tym kimś był Piotrek.
- Nie ładnie się tak migdalić. – powiedział drocząc się z nami.
- Zazdrościsz ? – zapytał Przemek. Brat nie zdążył mu odpowiedzieć, ponieważ do pokoju weszły dziewczyny. Wszyscy położyli się pod śpiwory i w pokoju nastała cisza.
Zaczęłam się śmiać. Przemek patrzył na mnie, nie wiedząc o co mi chodzi. Zauważyłam, że reszta tez podnosi głowy by lepiej mnie widzieć.
- Co jest ? – nie wytrzymała Patrycja.
- Pomyślcie sobie – zaczęłam, gdy udało mi się powstrzymać śmiech – zrobiliśmy sobie taką małą imprezę i kładziemy się spać o dziesiątej. I w dodatku nikt nie zgasił światła.
Znów zaczęłam się śmiać. Teraz jednak dołączyła do mnie reszta, uświadamiając sobie sens moich słów.


proszę, jest kolejny ;D
mam nadzieję, że się spodobał, 
moim zdaniem nie jest aż taki dobry jaki chciałam, żeby był.
no, ale chociaż jest długi ^^
przepraszam za błędy i do następnego ;)