Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

niedziela, 27 maja 2012

Rozdział 48


Przez całą drogę do domu zastanawiałam się jak powiedzieć Przemkowi co stało się tam na górze. Żadne z nas nie odezwało się ani słowem.
Na szczęście w domu Przemka nikogo nie było. Mogliśmy spokojnie bez żadnych, zbędnych w tej chwili pytań, wejść na górę.
Pociągnęłam klamkę i weszłam do pokoju . Przemek zamknął za nami drzwi . Usiadłam na łóżku wpatrzona  w punkt przed siebie. Teraz dotarło do mnie to co mogło się wydarzyć, gdyby nie Michał. Krzysiek mógł zrobić mi co tylko chciał. A ja nie miałam tyle siły, żeby się obronić.
Przemek ukląkł przede mną i złapał za ramiona.
- Weronika, kochanie . – powiedział cicho, lekko mną potrząsając.
W dalszym ciągu nie odezwałam się ani słowem .
- Co on ci zrobił ? – zapytał głośniej . Spojrzałam w jego oczy, w których ujrzałam jednocześnie troskę o mnie i złość na Krzyśka.
- To co próbował zrobić kiedyś Patryk . – wydusiłam z siebie na wydechu. Nie potrafiłam mu tego opisać. Przemek wciągnął ze świstem powietrze.
Podniósł się gwałtownie z podłogi. Wyczułam, że chce iść do Krzysia. Złapałam go za rękę i mocno ścisnęłam.
- Nie powiedziałam ci tego u rodziców, bo bałam się, że właśnie tak zareagujesz. – powiedziałam bezbarwnym głosem. Chciałam by choć na chwilę zapomniał po co się tak szybko podniósł. 
- A jak twoim zdaniem powinienem zareagować ? – zapytał podniesionym tonem równie zdenerwowanym jak wtedy, gdy wrócił po tym jak mnie zostawił.
- Nie chciałam, żeby coć ci zrobił. – odpowiedziałam usprawiedliwiającym głosem.
-Potrafię się obronić. – powiedział. Jeszcze raz przy mnie ukląkł, westchnął cicho i złapał za mój podbródek tak, bym patrzyła mu w oczy.
- Kocham cię. To całkowicie normalne, że pragnę cię chronić przed całym światem. A w szczególności przed takimi palantami. Nawet jeżeli tylko próbował coś ci zrobić należy mu się nauczka.
- Nie. Nie zostawiaj mnie teraz . – powiedziałam błagalnie.
- Nie zostawię cię . – przyrzekł. – Ale kara go nie ominie. – przytulił mnie do siebie.
- Tylko, że on wyjeżdża. Już go nie zastaniesz. – oznajmiłam.
Nie odpowiedział . Położyliśmy się na łóżku mocno wtuleni . Poczułam się bezpieczna i kochana. A przede wszystkim szanowana.
- Wiesz, teraz gdy już go tam nie ma, chyba mogę wrócić do domu. – powiedziałam .
- Na pewno nie dzisiaj. – odpowiedział całując mnie.
Byłam zdziwiona, że tak szybko sobie odpuścił.


Obudziłam się parę godzin później, jak sądzę, ale obok mnie nikt nie leżał.
Przetarłam wierzchem dłoni oczy i przejechałam ręką po pustym miejscu obok siebie. Postanowiłam poszukać Przemka na dole.
Zeszłam po schodach . Chwilę później weszłam do kuchni, gdzie zastałam panią Oliwię i pana Rafała.
- Dobrze, że zeszłaś. Właśnie miałam do ciebie iść . – powiedziała mama chłopaków .
- Co się stało ? – zapytałam lekko zaniepokojona stanem pana Rafała. Siedział przygarbiony przy stole. I wydawało mi się, że ma mokre policzki.
- Przemek leży w szpitalu. – powiedziała pani Oliwia łamiącym się głosem.
- Co ? Dlaczego ? – przestraszyłam się nie na żarty. Gdzie on poszedł ? I co robił ?
- Nie znamy szczegółów. Piotrek do nas zadzwonił.
- Czy to coś poważnego ? – zapytałam . Ale wymowne milczenie rodziców Przemka utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie jest najlepiej.
- Jedziemy do szpitala . Oczywiście, że jedziesz z nami, prawda ? – po raz pierwszy odezwał się pan Rafał.
- Jasne, że tak . – powiedziałam i jako pierwsza wyszłam z domu by wsiąść do samochodu . Droga do szpitala wydawała mi się strasznie długa.
Ogarnął mną lęk, że nie zdążymy tam dotrzeć zanim .. stanie się coś złego. Nawet zaczęłam się modlić do Boga by Przemek wyszedł z tego cały i zdrowy.
Chciałam też, żeby Piotrek opowiedział mi co się stało.
W końcu samochód się zatrzymał. W pośpiechu otworzyłam drzwi i wbiegłam do szpitala . Skierowałam się do recepcji. Zapytałam starszej kobiety, gdzie leży Przemek. Odpowiedziała znudzonym głosem, że jest na sali operacyjnej. Pobiegłam do poczekalni gdzie znalazłam Piotrka i Justynę. Chwilę później przyszli rodzice chłopaków.
- Co z nim ? – zapytałam Piotrka ze łzami w oczach.
- Operują go . – odpowiedział równie słabym głosem jak mój.
- Jak do tego doszło ? –zapytał pan Rafał podtrzymując żonę ramieniem.
- Po tym co wydarzyło się w domu Weroniki .. – opowiedział swoim rodzicom czego dowiedział się od Przemka. Słuchałam ze spuszczoną głową. – Powiedział mi, że nie może mu tego odpuścić.
- I co zrobił ? – zapytałam .
- Pojechałem z nim na lotnisko. Rozumiałem jego zachowanie, sam zrobiłbym podobnie. Ale nie chciałem go puścić samego. Tam znaleźliśmy Krzysia, który siedział na swojej walizce z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Gdy nas zobaczył zdziwił się, ale potem wyszczerzył zęby tak, jakby wiedział, że prędzej czy później dojdzie do tego spotkania. Zaczął drwić z Przemka. Mówił, że gdyby nie Michał w końcu by ją dorwał. Wtedy Przemek nie wytrzymał rzucił się na niego. Zaczęli się zażarcie walić pięściami. I gdy już myślałem, że ten palant osłabł i nie ma już sił jakimś cudem odepchnął Przemka z siłą godną zawodnika judo albo taekwondo . Przemek przewrócił się i uderzył głową o twardą podłogę. Krzysiek zachował się jakby nie zauważył, że Przemek jest nieprzytomny. Podbiegł do niego i zaczął okładać go po twarzy. Wtedy zacząłem go odciągać. Potem przyjechało pogotowie .
- Dlaczego mu na to pozwoliłeś ? – zapytałam .
- Nie rozumiesz. To była dla niego sprawa honoru pomścić, że tak powiem, swoją dziewczynę. Żadna siła by go nie przekonała, że to nie jest potrzebne. – wytłumaczył.
- Co z nim teraz będzie ? –zapytałam czując na policzku łzę.
- Dowiemy się po operacji.
Sekundy dłużyły mi się niemiłosiernie, a minuty stawały się godzinami.
Nie mogłam usiedzieć w miejscu, dlatego chodziłam nerwowo w tę i z powrotem wzdłuż poczekalni. Zdałam sobie sprawę jak musiał się czuć Przemek, gdy porwał mnie Patryk. Niekończące się godziny martwienia i tęsknoty.
- Co z Krzysiem ? –zapytałam przerywając ciszę .
- Prawdopodobnie wsiadł na pokład samolotu. – odpowiedział Piotrek.
- Przecież nie może tak bezkarnie uciec, prawda ? Przez niego Przemka teraz operują ! – podniosłam głos .
- Tak, ale nie zapominaj, że to Przemek go zaatakował. – zaoponował Piotrek . Pozbawił mnie tym stwierdzeniem wszelkich argumentów. Jednak pan Rafał znalazł jeden.
- Mimo wszystko trzeba powiadomić policję. Przemek zrobił tak, ponieważ Krzysztof chciał zrobić coś Weronice wbrew jej woli.
Tak, na środku korytarza. Jakie to żałosne. Niezłe sobie miejsce wybrał. Musiała to być bardzo spontaniczna decyzja, ponieważ Michał był obok a rodzice na dole. Chociaż może myślał, że Michał mi nie pomoże, ponieważ jest na mnie zły.
- Też tak uważam . – powiedziała Justyna.
- Zajmę się tym . – powiedział pan Rafał. – Informuj mnie na bieżąco . – powiedział do swojej żony i pocałował ją w czoło. Gestem ręki nakazał Piotrkowi by zajął się matką.
Pół godziny później z sali operacyjnej wyszedł lekarz.
- Doktorze, jak poszła operacja ? – zapytał Piotrek . Lekarz obrzucił nas przenikliwym  spojrzeniem .
- Rozumiem, że państwo są rodziną pana Przemka ? – zapytał.
- Tak oczywiście. – odpowiedziała pani Oliwia trochę już spokojniejsza.
- Operacja się udała. Ale na rezultaty musimy poczekać, aż pacjent się przebudzi. Stracił dużo krwi i konieczna była operacja. Ale myślę, że jego stan nie należy do najgorszych.
Kamień spadł mi z serca. Przemek już niedługo dojdzie do siebie i wszystko będzie dobrze.
- Możemy go zobaczyć ? – zapytała mama Przemka.
- Teraz jest to niemożliwe . – odpowiedział lekarz. – Muszą państwo poczekać, aż pacjent zostanie przewieziony na salę. Ale uprzedzam, że jest pod silną narkozą. Może obudzić się dopiero jutro. Śmiałbym nawet stwierdzić, że po południu. – powiedział.
- Nic nie szkodzi . – odpowiedziałam.

Dwadzieścia minut później życzliwa pielęgniarka oznajmiła, że Przemek został przewieziony i można go zobaczyć. Ale ostrzegła też, że do sali mogą wchodzić góra dwie osoby na raz. Spojrzałam bezradnie na resztę, zastanawiając się kto pójdzie pierwszy. Doszłam do wniosku, że rodzice Przemka mają pierwszeństwo. Dlatego cofnęłam się o kilka kroków i spojrzałam na panią Oliwię. Ta zrozumiała o co mi chodzi. Uśmiechnęła się i spojrzała na męża, który wrócił już po złożeniu zeznania. On także się uśmiechnął.
- Uważamy z żoną, że powinnaś iść pierwsza. – powiedział łagodnie.
- Ale ..
- Naprawdę, możesz iść. No już . – dodał widząc moje wahanie.
Ruszyłam w kierunku sali wskazanej prze pielęgniarkę. Pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. 


i oto kolejny ;p
mam nadzieję, że się spodoba.
myślę, że już niedługo moje opowiadanie dobiegnie końca ;>
prawdopodobnie za parę rozdziałów. 
dziękuję za miłe komentarze ;)

sobota, 19 maja 2012

Rozdział 47


Odwróciłam się by sprawdzić czy Przemek stoi jeszcze przed furtką. I rzeczywiście stał tam jeszcze. Upierał się by na mnie poczekać, ale zapewniałam go, że nie wiem ile zajmie mi rozmowa z bratem a po za tym będą tam moi rodzice. Domyśliłam się, że boi się o mnie z powodu Krzyśka.
Spojrzałam mu w oczy, w których zobaczyłam rezygnację. Uśmiechnęłam się pocieszająco. Też się uśmiechnął, choć nie tak jak zawsze i zawrócił .
Odetchnęłam głęboko i nacisnęłam na klamkę. To idiotyczne, że boje się wejść do własnego domu. Od razu skierowałam się do salonu, gdzie znalazłam rodziców. Przywitali mnie uściskami i pocałunkami w policzki.
Nie chcąc być bardziej zgnieciona zapytałam o Michała .
- Jest u siebie. – powiedziała mama . – Praktycznie nie wychodzi z pokoju.
Kiwnęłam głową i poszłam po schodach na górę.
- No proszę, kogo my tu mamy . – powiedział głos, którego wcale nie chciałam usłyszeć . Odwróciłam się i zobaczyłam Krzysia, opierającego się o framugę drzwi.
- Czego chcesz ? – zapytałam, starając się by głos mi się nie zatrząsł. Udawałam twardą, ale w rzeczywistości modliłam się, żeby jak najszybciej się od niego oddalić.
- Porozmawiać. – powiedział i zrobił kilka kroków, które przybliżyły mnie do niego. Nie spodobało mi się to, dlatego cofnęłam się o kilka kroków. – W szkole mnie unikasz, co muszę przyznać dobrze ci wychodzi. A do swojego domu nie wpadasz zbyt często.
- I to cię boli, tak ? Że nie chcę cię oglądać ? – zapytałam z lekko wyczuwalną drwiną. Krzysiek zacisnął usta tak, że powstała z nich wąska linia.
- Co tam u twojego chłoptasia ? – zapytał podchodząc jeszcze bliżej.
- Nie nazywaj go tak . – powiedziałam zaciskając zęby .
- Będę go nazywał jak chcę. A tobie należy się nauczka . – w jednej chwili przycisnął mnie do ściany. Nie mogłam się ruszyć, choć próbowałam .
- Za co ? – zapytałam, grając na zwłokę. Niestety Krzysiek przytrzymał moje ręce powyżej głowy przybliżając się jeszcze bliżej. Miałam deja vu . 
- Za to, że mnie unikałaś . – niemal wyszeptał.
- Puść mnie ! – krzyknęłam na cały dom. Miałam nadzieję, że ktoś mnie usłyszy. Przecież Michał jest w pokoju, powinien słyszeć naszą rozmowę.
- Nie krzycz, bo dostaniesz nauczkę. – zagroził. Otworzyłam usta, by jeszcze raz krzyknąć, ale ten uciszył mnie brutalnym i zupełnie niechcianym pocałunkiem. Zaczęłam się wiercić w różne strony, ale to i tak niczego nie dało . Krzysiek przycisnął się do mnie jeszcze bardziej .
Nagle ktoś oderwał go ode mnie. Mój wybawca uderzył Krzysia pięścią w twarz tak, że zatoczył się na ścianę obok mnie. Po chwili podniósł się ocierając krew z nosa. Michał zamachnął się jeszcze raz. Tym razem Krzysiek był przygotowany. Zrobił unik i uderzył Michała w brzuch.
Stałam przestraszona nie wiedząc co zrobić. Bałam się o brata.  Krzysiek stracił nad sobą panowanie. Uderzał w Michała w ogóle nie celując. Jednak taka technika nie była złym pomysłem, ponieważ mój brat z każdą chwilą stawał się jednym wielkim siniakiem.
Chciałam powstrzymać jakoś Krzysia, ale wiedziałam, że nie mam z nim szans. Na szczęście chłopacy rozbili lustro, które wisiało niedaleko mojego pokoju. Tata zaalarmowany tym hałasem przybiegł na górę. Rozdzielił dwójkę z niemałym trudem . Mama przybiegła za tatą. Gdy zobaczyła chłopców domyśliła się w pewnym sensie co się stało.
Pociągnęła mnie za sobą i zaprowadziła na dół. Weszłyśmy do kuchni, gdzie przy stole stał Przemek równie zaniepokojony jak mama. Przygarnął mnie do siebie widząc wyraz mojej twarzy. Ucieszyłam się, że nie posłuchał mnie i tu przyszedł. 
Podczas gdy usiadłam z Przemkiem przy stole, mama opowiedziała mu pokrótce tego czego się domyśliła. Więc Przemek nie zna jeszcze najgorszych faktów. 
Być może upłynęło pięć minut bądź piętnaście zanim tata wrócił na dół.
- Michał przyznał się, że to on zaczął. – powiedział tata, wyjaśniając mamie i Przemkowi czego się dowiedział. – Ale powiedział mi też dlaczego to zrobił. – oznajmił łagodnym tonem i spojrzał na mnie. – Nic ci nie jest ?
Potrząsnęłam lekko głową. Przemek odsunął mnie od siebie by spojrzeć mi w oczy.
- Co tam się stało ? – zapytał zatroskanym głosem.
- Nie powiem ci . – odpowiedziałam. – Nie tutaj, nie teraz. – dodałam.
Pokiwał głową, choć nie przypadło mu to do gustu.
- Kazałem mu się spakować. – powiedział tata przerywając ciszę.
- Kochanie wiem, że ta bójka nie była na miejscu, ale nie powinniśmy go tak potraktować. – odrzekła mama .
- Uwierz mi musimy tak go potraktować. – odpowiedział patrząc na mnie.
- Co z nim będzie ? – zapytałam głosem bez wyrazu.
- Jego rodzice dzwonili do mnie dzisiaj rano. Przekazali, że Krzysiek może do nich dołączyć. Jak widać nie mają już kłopotów i mogą zabrać syna do swojego nowego domu. Do stanów . – wyjaśnił tata.
- To dobrze. – odpowiedziałam tym samym głosem.
- Na pewno dobrze się czujesz ? – zapytał tata  .
- Tak . Nie martw się.
- Myślę, ze powinniśmy już iść. – dodał Przemek. – Miło było znowu państwa zobaczyć.
- Nam też, synu. – powiedział tata klepiąc Przemka po ramieniu. Pomimo tego, że byłam w ponurym nastroju ucieszył mnie fakt, że tata powiedział do niego synu. W korytarzu zastaliśmy Krzysia, który szedł po schodach z walizką. Spuściłam wzrok nie chcąc na niego patrzeć. Ścisnęłam rękę Przemka i pociągnęłam go do wyjścia. 



wiem, trochę krótki, ale postaram się, 
żeby następny był dłuższy ;))
mam nadzieję,  że się spodoba, 
i że będzie trochę więcej komentarzy ^^
do następnego ;>

piątek, 11 maja 2012

Rozdział 46


Patryk szedł wpatrzony w chodnik, ukrywając swoją twarz. Chwilę później był już metr dalej a ja stałam tam wpatrzona w niego z niedowierzaniem .
Wiedziałam, że gdzieś się tu ukrywa. Wiedziałam, że wrócił, ale nie myślałam o tym, że mogłabym go spotkać .
Nie mogłam też uwierzyć w to, że policja do tej pory go nie złapała. Od porwania mnie nie mogą go złapać. Albo on jest niesamowicie sprytny, albo policja jest niewiarygodnie głupia. Fakt faktem nie próbował się do mnie zbliżyć, ani skrzywdzić, ale skąd miałam mieć pewność, że tego nie planuje ? Powinnam powiadomić policję, że go widziałam ? Być może ..
Spojrzałam na godzinę w telefonie. Otworzyłam usta ze zdziwienia . Zostało mi tylko sześć minut do przyjazdu pociągu. Ruszyłam biegiem na dworzec. Potrąciłam kilka osób idących w przeciwnym kierunku, rzucając im krótkie przepraszam, ale to i tak nic dla nich nie znaczyło. Słyszałam urywki jakichś pomrukiwań i zdenerwowanego tonu. Wbiegłam na dworzec, kierując się na właściwy peron. Odetchnęłam z ulgą, gdy pociąg pojawił się zaraz po moim przyjściu. Weszłam do jednego z wielu przedziałów i usiadłam tam, gdzie znalazłam dwa wolne miejsca. Położyłam swoją torbę na miejscu obok i wpatrzyłam się w widoki za oknem .
Przemek znalazł mnie zaraz po wejściu do pociągu . Przywitał mnie czułym pocałunkiem w policzek i uśmiechem . Nie mogłam nie odwzajemnić uśmiechu. Ten chłopak ma w sobie coś takiego, co wywołuje u mnie dobry nastrój i radość z bycia z nim . Za każdym razem, gdy go widzę odczuwam różne odczucia, choć wszystkie do siebie niewiarygodnie podobne.
- Jak ci minął dzień ? – zapytał, splatając swoje palce z moimi.
- Dobrze. Wiesz, Aurelia postanowiła się do mnie odezwać . – powiedziałam .
- Tak ? I co ci powiedziała ? – powiedział z zaciekawieniem  .
- Przeprosiła . – odpowiedziałam krótko.
- To chyba dobrze, prawda ?
- Tak. Teraz mam już jednego sojusznika więcej. – odpowiedziałam z uśmiechem .

- Jesteśmy ! – krzyknął Przemek, zdaje się do swojej mamy, która pichciła coś w kuchni. Zdjęliśmy kurtki, buty i poszliśmy w tamtym kierunku.
- Ładnie pachnie. – powiedziałam biorąc wdech .
- Poczekaj aż posmakujesz . – odpowiedziała pani Oliwia.
- Jak zawsze skromna. – dodał pan Rafał . Zaśmialiśmy się siadając przy stole.
Męczyła mnie myśl, czy powinnam powiedzieć Przemkowi o Patryku . Tak, w pociągu nic mu nie powiedziałam. Nie wiem dlaczego mam wątpliwości. Ufam mu, kocham go a pomimo tego, nie powiedziałam .
- Proszę . – powiedziała pani Oliwia. Postawiła przede mną talerz z zupą. Nie zastanawiając się nad tym, jakiego rodzaju jest ta zupa, zaczęłam ją jeść. Zanim się obejrzałam talerz był pusty. Odniosłam go do zlewu, podziękowałam i poszłam na górę.
Położyłam się na łóżku i wbiłam wzrok w sufit. Chciałabym mieć taką zdolność wyłączania swoich myśli, choć przez chwilę nic nie czuć, niczym się nie martwić. Czasami zastanawiam się dlaczego trzeba tyle wycierpieć, by chociaż przez chwilę być szczęśliwym . Jaką cenę musielibyśmy zapłacić by nie przeżywać cierpienia ? Czy jest to w ogóle możliwe ? A może życie składa się z cierpienia a chwile radości i szczęścia to tylko taki mały bonus od Boga ? Moje rozważania umilkły, gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Po chwili poczułam jak Przemek kładzie się obok mnie. Bez zastanowienia wtuliłam się w niego, szukając azylu, by schować się przed całą rzeczywistością.
- Muszę ci coś powiedzieć . – wymamrotałam . Usta miałam przyciśnięte to jego koszulki, ale mimo tego zrozumiał mój bełkot .
- Co takiego, kochanie ?
- Widziałam dzisiaj Patryka. – powiedziałam podgryzając wargę. Nie wiedziałam jak zareaguje. Poczułam, że spiął mięśnie. Potem jednak odetchnął głęboko.
- Kiedy dokładnie ? – zapytał ze spokojem, chociaż czułam, że nie wszystkie mięśnie miał rozluźnione .
- Gdy szłam na pociąg. – odsunęłam się lekko by spojrzeć na jego minę. Nic nie wyrażała. Była bez wyrazu. Chciał ukryć przede mną swoje uczucia. – Był po drugiej stronie jezdni. Nawet mnie nie zauważył. – dodałam by choć odrobinę się rozluźnił.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej ? – poskutkowało, co przyjęłam z ulgą.
- Nie wiem .. nie chciałam cię martwić. – powiedziałam pierwszą myśl jaka przyszła mi do głowy. Jednak zabrzmiało to prawdziwie.
- Nie ukrywaj przede mną takich rzeczy . Kocham cię i zawsze będę się o ciebie martwić. – oznajmił głaskając mnie czule po policzku.
- Dobrze . – powiedziałam zawstydzona swoim rozumowaniem .
Jeszcze raz wtuliłam się w Przemka. Tym razem, żeby okryć swoje zażenowanie. Poczułam wibrację w kieszeni. Zignorowałam je z myślą, że to sms . Jednak wibracje zamiast osłabnąć nasiliły się.
- Odbierzesz ? –zapytał Przemek żartobliwym tonem . Ucieszyłam się, że poprawił się mu nastrój. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i odebrałam, najpierw sprawdzając mojego rozmówcę.
- Stało się coś ? – zapytałam z nadzieją na zaprzeczenie.
- Właściwie tak . – odpowiedziała mama .
- Co takiego ? – zapytałam zaniepokojona. Położyłam się na wznak, przekładając telefon do prawego ucha tak, by Przemek mógł usłyszeć wyjaśnienia.
- Musisz porozmawiać z Michałem . – wyrzuciła z siebie.
- Przecież wiesz, że nie chcę mnie widzieć.
- Wiem i właśnie dlatego powinnaś z nim porozmawiać.
- Nie rozumiem. – wyznałam.
- Od czasu tej kolacji Michał się zmienił. Już nie jest taki radosny. Cały swój wolny czas spędza z tą swoją dziewczyną. Jej zachowanie wydało mi się takie sztuczne, kiedy była u nas ostatnio. A po za tym dobrze dogaduje się z Krzyśkiem . Czy to nie dziwne ? Tylko z nią ma taki dobry kontakt w tym domu.
- No cóż nic dziwnego . – powiedziałam .
- Co masz na myśli ? – zapytała podejrzliwym tonem.
- Nic mamo.
- Mam rozumieć, że przyjdziesz ?
- Zaraz teraz ? – odpowiedziałam pytaniem.
- Myślę, że im prędzej tym lepiej .
- Do zobaczenia.
Odłożyłam telefon na bok. Znów ogarnęły mną wątpliwości. Co zrobię, gdy nie będzie chciał mnie słuchać ? I co ważniejsze co mu powiem, gdy jednak będzie chciał usłyszeć moje zdanie ?
- Iść z tobą ? – zapytał Przemek.
- Chyba lepiej będzie, gdy będę tam sama. – powiedziałam, przestał się uśmiechać w najbardziej uwielbiany przeze mnie sposób dlatego szybko się zreflektowałam. – Ale możesz mnie odprowadzić.
Wstał, tym samym pociągając mnie za sobą i wyszliśmy z pokoju by po chwili pójść do mojego domu. 




niedziela, 6 maja 2012

Rozdział 45


- Cześć wam. – przywitał się Michał. – Poznajcie moja dziewczynę, Anitę . – mówiąc to przytulił ją czułym gestem, który wywołał u mnie przekręcenie się wszystkich wnętrzności. Prościej mówiąc zrobiło mi się niedobrze . Miałam ochotę podejść do niej, przywalić jej z całej siły i odejść stamtąd z triumfalnym uśmiechem. Jednak nie mogłam tak zrobić. Ale brata okłamywać nie zamierzam .
- Cześć . – powiedziała swoim cienkim głosikiem. Wszyscy odpowiedzieli jej z jakąś tam grzecznością. Ja nie odezwałam się w ogóle. Wystarczyło tylko, że spojrzałam jej w oczy, dając do zrozumienia, że nie zamierzam jej tolerować. Wkrótce po tym usiedli naprzeciwko mnie i Przemka, co jeszcze bardziej mnie „ucieszyło” . Gdy zamówiliśmy jedzenie, łypałam na nią groźnie wzrokiem. Chwilami miałam wrażenie, że boi się mnie, bądź tego, że jej kłamstwo wyjdzie na jaw. A innym razem odpowiadała mi takim samym niechętnym spojrzeniem . Pomimo tego, że miałam taki wspaniale zepsuty humor, danie, które zamówiłam nieco mi go poprawiło.
Następnie Przemek zamówił dla nas deser, gdy inni poprosili tylko o kawy.
Czekając na nasze lody postanowiłam dowiedzieć się o niej czegoś więcej w nie bardzo miły sposób.
- Jak długo jesteście razem ? – zapytałam Michała, zaczynając od prostego pytania.
- Trochę .- odpowiedziała Anita. Zdziwiło mnie to trochę, ale i ucieszyło. Teraz miałam wolne pole do manewru.
- I tak do teraz, bez żadnych przerw ? – zapytałam unosząc lekko prawą brew. Wbiłam w nią wzrok, co zdziwiło pozostałych. Powoli nasza niechęć do siebie robiła się coraz bardziej widoczna.
- O co ci chodzi Weronika ? – zapytał Michał .
- O nic. – powiedziałam wzruszając ramionami. Oparłam się o krzesło i założyłam ręce na piersi. Chłopacy zaczęli rozmawiać, a Justyna próbowała złapać kontakt z Anitą. Miałam to gdzieś . Gdy dowiedzą się jaka jest naprawdę, przestaną się do niej odzywać.
- Zatańczymy ? – usłyszałam pytanie Piotrka. Zdziwiło mnie to, bo niby gdzie miałby tańczyć z Justyną. Dopiero teraz zauważyłam, że po drugim końcu sali kilka par porusza się w rytm muzyki na parkiecie.
Przemek pogłaskał mnie czule po ręce.
- Co się stało ? – zapytał szeptem .
- Opowiem ci w domu. – odpowiedziałam . Ten kiwnął potwierdzająco głową. Wstałam od stołu zasuwając za sobą krzesło.
- Gdzie idziesz ? – zapytał Michał .
- Do łazienki  . – powiedziałam i ruszyłam w stronę najbliższego kelnera .
- Przepraszam, gdzie jest łazienka ? – zapytałam . Kelner spojrzał na mnie dość dziwnie, zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się .
- Proszę iść tamtym korytarzem – powiedział wskazując na wnękę pomiędzy kobietą grającą na pianinie a parkietem . – ostatnie drzwi na lewo . – dodał .
- Dziękuję .
- Do usług . – odpowiedział z uśmiechem cwaniaka . – A tak przy okazji. Seksowna ta sukienka . – dodał całkowicie mnie zaskakując.
- Co proszę ? – zapytałam.
- Muszę już iść. Praca wzywa. Miłego wieczoru życzę . – powiedział i minął mnie . Odwróciłam się patrzyłam na jego plecy z otwartą buzią . Otrząsnęłam się i poszłam we wskazanym kierunku. Podeszłam do kranu i polałam sobie trochę wody na twarz. Oparłam się o umywalkę i spojrzałam w swoje odbicie. Chwilę później do łazienki weszła blondynka.
- Myślisz, że nic z tym nie zrobię ? – zapytałam wbijając wzrok w jej odbicie w lustrze .
- Nie zrobisz . – powiedziała z uśmiechem godnym płatnego mordercy.
- Skąd taka pewność ? – zapytałam, zacisnęłam ręce na umywalce. Poczułam, że tracę już kontrolę nad gniewem, który wzbierał we mnie niczym magma w czynnym wulkanie. 
- Nie zranisz swojego braciszka . – powiedziała podchodząc bliżej . – Nie przeżyłby kolejnego rozczarowania . – dodała z naciskiem na „przeżyłby”.
- Kto ci powiedział ? –zapytałam odwracając się do niej. Byłam bliska wybuchu.
- A czy to ważne ? – zaśmiała się. Miałam już dość jej zachowania. Ale w jednym miała racę. Bałam się, że Michał znowu może sobie coś zrobić . Inaczej, powiedziałabym mu to w chwili, w której dowiedziałam się,że to ona .
- Posłuchaj mnie uważnie . – powiedziałam przybliżając się do niej . – Jeśli nie skończysz tego związku jak najszybciej, to uwierz mi, że będziesz miała kłopoty z prochami . Wiem, że ty tez bierzesz . – Anita zbladła, ale jej wyraz twarzy pozostał taki sam . – I nie waż się mu mówić, że tylko się nim bawiłaś, bo przyrzekam, że gorzko tego pożałujesz .
 - Arek nie pozwoli, żebyś ujawniła naszą tajemnicę . – powiedziała .
- Czyli jednak jakąś macie. I ty też w niej siedzisz. Teraz mam pewność . – uśmiechnęłam się na widok jej miny ukazującej strach, niesamowity widok. 
– A Arka się nie boję . Więc zabieraj się z życia Michała i do niego nie wracaj . – powiedziałam . Wyszłam z łazienki z poczuciem zwycięstwa, ale wiedziałam, że to tylko chwilowe uczucie.
Usiadłam przy stole uśmiechnięta. Michał rzucił mi zdziwione spojrzenie. Piotrek i Justyna skończyli już tańczyć, a na stole czekał mój deser. Zabrałam się za jego konsumowanie. Po drugiej łyżce zobaczyłam, że Michał wstaje od stołu i zmierza do … płaczącej Anity . Odłożyłam swój deser i wbiłam w nią wzrok . Zaczęła mu cos tłumaczyć, dziwnie gestykulując, po czym Michał przytulił ja, pocałował w czoło, odwrócił się i podszedł do stolika. Zabrał swoja marynarkę i torebkę Anity.
- Już idziemy. – powiedział szorstkim tonem do Piotrka.
Chwilę później wyszli z restauracji. Nie spodziewałam się tego. Chociaż ta .. dziewczyna jest zdolna do wszystkiego . Po tym co usłyszałam na jej temat od Szymona nie powinnam się dziwić.
- Jak myślicie co się stało ? – zapytała Justyna. Piotrek z Przemkiem pokręcili zgodnie głowami.
- Podstępna zołza. – powiedziałam pod nosem . Mimo tego, reszta mnie usłyszała.
- Co ? Dlaczego tak mówisz ? – zapytał Piotrek .
- Znasz ją ? – dodał Przemek.
- Tak, chodzi ze mną do szkoły. I zadaje się z Krzysiem i Arkiem . – odpowiedziałam .
 - Z kim ? – zapytała Justyna. Miałam wrażenie, że Przemek powiedział o wszystkim na temat Arka Piotrkowi, ale Piotrek nie zdradził nic swojej dziewczynie.
- Prawdopodobnie to diler. – odpowiedziałam. – Co ja mówię to na pewno diler. – dodałam .
- Lepiej chodźmy już do domu.  – powiedział Przemek . wszyscy potaknęli głowami . Piotrek poprosił kelnera o rachunek. Po chwili, z rachunkiem, przyszedł do nas ten bezczelny kelner. Jeszcze raz zmierzył mnie wzrokiem, co nie uszło uwadze Przemkowi i podał małą książeczkę Piotrkowi. Ten zapłacił i wszyscy ruszyliśmy do wyjścia. Mijając kelnera Przemek objął mnie w tali z uśmiechem skierowanym do niego.
- Co to było ? – zapytałam, gdy wyszliśmy za zewnątrz.
- Zaznaczenie terenu. – powiedział przygryzając lekko płatek mojego ucha. Zaśmiałam się .
- Głupek. – powiedziałam tylko i wsiadłam do auta.

Gdy weszłam do pokoju, po kąpieli, była już prawie dwunasta w nocy. Zastałam Przemka przy biurku. Pisał coś skupiony. Podeszłam bliżej i zajrzałam mu przez ramię .
- Niech zgadnę wypracowanie ? – zapytałam . Myślałam, że Przemek jest skupiony i nie zauważył, że się nad nim schylam. Szybkim ruchem posadził mnie sobie na kolanach.
- Już skończyłem. – oznajmił z pełnym zadowoleniem widocznym na twarzy.
- To dobrze . – wymruczałam mu do ucha. Zaczęliśmy się całować. Jak zawsze delikatnie, choć z odrobina namiętności, która miałam nadzieję nigdy nie osłabnie. Teraz w jego ramionach czułam, że mogłabym z nim spędzić resztę życia. Może to i głupie, bo jestem jeszcze młoda, ale mimo wszystko miałam już tę świadomość. Oderwałam się lekko od jego ust. Pocałowałam go przelotnie w kącik ust i oznajmiłam, że jest już późno .
- Zlituj się kobieto . – powiedział żartobliwym tonem. Rzuciłam mu tylko zalotne spojrzenie i oboje weszliśmy pod pierzynę. Wkrótce przytuleni do siebie zasnęliśmy .

Kolejne kilka tygodni minęły bardzo szybko. W towarzystwie Przemka było mi bardzo miło. Jego rodzina traktowałam mnie niemal jak członka rodziny, co bardzo mnie cieszyło.
Od kolacji Michał nie odezwał się do mnie ani słowem. Miałam wyrzuty sumienia, że nie zna prawdy, ale w gruncie rzeczy sam się o to prosił. W szkole Anita rzucała mi podstępne uśmieszki. A Aurelia, także mnie unikała, jednak nastąpiła w niej jakaś przemiana pod koniec października.
- Cześć. – powiedziała nieśmiało, gdy chowałam książki do szafki.
- Teraz chcesz ze mną rozmawiać ? – zapytałam sceptycznie.
- Chciałam przeprosić . – powiedziała .
- Ooo, to jakaś odmiana. – rzuciłam kąśliwie.
- Masz pełne prawo się na mnie gniewać. Od tak zaczęłam cię unikać, nie wyjaśniając ci powodu, dla którego tak się zachowałam .
- Brzmi sensownie . – wtrąciłam. – No, mów dalej.
- Bałam się, że wydasz mojego brata. Wiem, że nie powinien tego robić . – powiedziała ściszając głos i lekko się rozglądając . – Ale mimo wszystko to mój brat. Nie chcę, żeby trafił do więzienia. – skończyła z miną cierpiętnika.
- A ty bierzesz ? – zapytałam nieporuszona jej wyrazem twarzy .
- Nie . – odpowiedziała z zapałem . – Nie mam zamiaru pakować się w takie świństwa.
- To dobrze. – odpowiedziałam.
- Nie jesteś już na mnie zła ? – zapytała z nadzieją w głosie.
- Może trochę . – powiedziałam, trochę się uśmiechając. – Obiecaj mi, że od tej pory będziesz trzymać się mnie .
- Obiecuję. – powiedziała .
- Okej. To do zobaczenia. Muszę lecieć spóźnię się na pociąg.
Wyszłam po odpowiedzi Aureli. Ruszyłam szybkim marszem, ponieważ rozmowa z koleżanką zajęła mi co najmniej połowę czasu, przeznaczonego właśnie na drogę na dworzec. Gdy tak szłam zaabsorbowana tym, żeby się nie spóźnić zauważyłam znajomą sylwetkę idącą w drugim kierunku, po drugiej stronie jezdni. Chłopak szedł lekko przygarbiony z kapturem na głowie. Mimo tego, poznałam w nim Patryka. Chociaż wiedziałam, że mogłam go spotkać zdziwiłam się. Na myśl przyszło mi tylko jedno pytanie : Co on tu robi ? 




na początek , nie przypominam sobie,
 żebym dodawała rozdziały co miesiąc, 
to opowiadanie piszę mimo wszystko dla siebie  
i w pewnym sensie dla was.
gdy nie dodaję tak często to znaczy, że albo nie wiem co napisać
albo nie mam na to czasu .
nie zamierzam się już bawić w te gierki typu : następny rozdział  będzie gdy ..
od teraz komu się to podoba niech czyta i jeśli chce 
komentuje, bo po to tu jest te małe okienko poniżej ;p
oczywiście wszystkie sugestie są mile widziane .
do następnego ;)
i przepraszam, za błędy.

środa, 2 maja 2012

Rozdział 44



Po połowie dnia spędzonego w szkole nie miałam już na nic siły . Prawie że doczołgałam się do domu przy pomocy Przemka, który też nie był zbyt wypoczęty . Zjedliśmy obiad przygotowany przez panią Oliwię, po czym usiedliśmy na dużej kanapie w salonie. Przemek włączył film i oboje zaczęliśmy go oglądać z małym zainteresowaniem . Teraz, gdy byłam najedzona i siedziałam w wygodnej pozycji obok Przemka, naszła mnie ochota na małą drzemkę. Powieki zaczęły mi się zamykać i już prawie zasnęłam, gdy do domu wpadł Piotrek trzaskając drzwiami. Wbiegł do kuchni, uświadomiwszy sobie, że nikogo tam nie ma przyszedł do salonu. Uśmiechnął się na nasz widok i usiadł na małym stoliku naprzeciwko nas.
- Mam do was taki mały romans . – powiedział z miną niewiniątka.
- Zaczynam się bać . – powiedziałam bardziej do Przemka niż do jego brata . Ten tylko się zaśmiał bardziej mnie przytulając .
- Wal śmiało . – zachęcił brata Przemek .
- No więc, chciałem zaprosić was na potrójną randkę . – powiedział .
- Czekaj, potrójną ? – zapytałam zdziwiona .
- No tak . Wczoraj zaprosiłem Justynę na kolację, ale już tak często wychodziliśmy sami, że znudziło nam się to już. A wiecie, że i tak spędzamy mnóstwo czasu sam na sam. – mrugnął do nas, przerywając na chwilę swoją odpowiedz. – Więc wpadliśmy na pomysł, żeby zrobić potrójną randkę. My, wy i Michał z tą swoją nową miłością .
- Ja jestem za . – powiedziałam, pomimo tego że przed chwilą niemal zasnęłam . – Jestem bardzo ciekawa kim jest ta jego nowa dziewczyna.
Piotrek uśmiechał się patrząc na brata . Ja też na niego spojrzałam . Zauważyłam, że jest rozdarty . Z jednej strony pewnie tak jak ja chciałby zostać w domu, ale u mnie zwyciężyła ciekawość, i podejrzewam że u Przemka też tak było.
- No niech ci będzie . – powiedział w końcu.
- No to super . – odpowiedział Piotrek . – Wychodzimy o dziewiętnastej trzydzieści. – powiedział i wyszedł z salonu. Podparłam się na łokciu i spojrzałam na Przemka.
- Na pewno chcesz pójść ? – zapytałam .
- I tak i nie . – powiedział. – Nie martw się o mnie, jakoś to przeżyję. A po za tym nie mógłbym przegapić okazji, żeby zabrać cię na kolację. – przerwał by pogłaskać mnie po policzku wierzchem dłoni. – No i jest ta dziewczyna Michała .. Ciekawe jak wygląda. – skończył swój monolog z cwaniackim uśmieszkiem. No nie powiem, trochę mnie to rozgniewało. Nie zamierzałam jednak wszczynać jakiejś kłótni, albo obrażania się nawzajem. Dlatego wyszłam z salonu i poszłam do pokoju Przemka, tak właściwie do naszego pokoju, nie zwracając uwagi na krzyki i prośby Przemka. W pokoju, usiadłam po turecku przed szafą i zaczęłam przewracać jej zawartość. Nie zamierzałam rezygnować z tego wypadu do restauracji pomimo tego, że Przemek mnie wkurzył. Na szczęście wzięłam ze sobą kilka sukienek . Miałam do wyboru czerwoną bez ramiączek, czarną z koroną na dekolcie, fioletową z gołymi plecami i granatową bąbkę na ramiączkach. Podeszłam z nimi do lustra z łazience i sprawdzałam, która bardziej pasuje na dzisiejszy wieczór. Po chwili usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
- Kochanie ? – zapytał niepewnie Przemek.
- Słucham . – odpowiedziałam nie patrząc na niego.
- Jesteś zła. – stwierdził .
- A ty byś nie był ?! – krzyknęłam.
- Przepraszam, słońce. – powiedział podchodząc bliżej. Westchnęłam zastanawiając się nad tą sytuacją. Przemek wykorzystał chwilę mojej niepewności. Objął mnie z tyłu w talii i pocałował w policzek.
- Wybacz . – powiedział.
- Niee, to ja przepraszam. Nie powinnam była złościć się za taki głupi żart. – powiedziałam uśmiechając się do naszego odbicia w lustrze .
- Głupiego ? Ja ci zaraz pokaże głupi żart .
Odwrócił mnie do siebie i zaczął całować. W taki sposób, że znów ugięły się pode mną kolana. Uwielbiałam te uczucie jego warg na moich.
Chwilę później oderwałam się od niego ciężko dysząc.
- Nie puszczę cię . – powiedział z uśmiechem, który przypominał mi pewno faceta z filmu, który właśnie zrobił komuś psikusa.
- Grozisz, czy obiecujesz ? – zapytałam .
- Moja ty mądralo . – powiedział i cmoknął mnie jeszcze raz w usta. – A tak przy okazji czerwona jest najlepsza. – mrugnął i wyszedł do pokoju.
Skorzystałam z okazji, że zostałam sama. Zamknęłam drzwi i napełniłam wannę ciepłą wodą. Wzięłam dość długa kąpiel, by Przemek zaczął się niepokoić i walić w drzwi. Uspokoiłam go, że nadal żyję i zabrałam się za makijaż. Trochę tuszu, kredki i różu na policzki. Standard, no prawie. Wysuszyłam i lekko podkręciłam włosy. Założyłam bieliznę, sukienkę i wyszłam z pokoju.
Przemek stał przed małym lusterkiem i próbował zawiązać sobie krawat. Na mój widok – co bardzo mnie ucieszyło – zaniemówił.
- Ty też nieźle wyglądasz .- powiedziałam pomagając mu z krawatem .
Potem wyjęłam z szafy czarne szpilki, które też, dzięki Bogu, spakowałam.
Zeszliśmy na dół, gdzie czekali już na nas Piotrek i Justyna. Przywitałam się z kuzynką i wszyscy wyszliśmy z domu, oczywiście po przestrogach pani Oliwii. Pojechaliśmy samochodem Piotrka, nowo kupionym Fiatem Punto o srebrnym kolorze . Piętnaście minut jazdy tym samochodem wydało mi się zaskakująco mało. Tym bardziej, że nie miałam ochoty z niego wychodzić. Perspektywa spędzenia paru godzin samej w samochodzie przekonała mnie by jednak z niego wyjść .
Wychodząc z auta rzuciło mi się w oczy mnóstwo ludzi, ubranych w wykwintne stroje. Głownie sami starsi od nas ludzie. Pani z piórem na kapeluszu przykuła moją uwagę. W środku stał bardzo miły pan, który przydzielił nam stolik i poprosił jednego z kelnerów by nas do niego zaprowadził. Gdy usiedliśmy zauważyłam, że nie ma z nami Michała i jego dziewczyny.
- Penie zaraz przyjadą. – uspokoił mnie Piotrek.
- Tak, pewnie chcą mieć mocne wejście. – powiedziała z uśmiechem Justyna.
Wokół panowała miła i spokojna atmosfera. Muzyka wydobywająca się z fortepianu była jej częścią. Kelner przyniósł nam karty menu, a w wejściu pojawił się mój brat  w towarzystwie swojej dziewczyny. Nie zwróciłam uwagi na jej twarz, ale na niesamowicie kusą sukienkę z dużym dekoltem. Nie za bardzo przypadło mi to do gustu. Dopiero, gdy podeszli do nas, spojrzałam na jej twarz. Rozpoznałam ją w mgnieniu oka. Tylko ja ją tam znałam. Tylko ja wiedziałam kim jest naprawdę. Wszystko się we mnie buzowało na widok jej fałszywego uśmiechu. Jak może tak okrutnie oszukiwać mojego brata ? Jak może być taką obłudną osobą ?
Czułam rozdarcie w sercu. Czy powinnam mu powiedzieć, że ona go okłamuję ? Że ją znam ? I, że ma już jednego chłopaka, a może nawet i kilku ? Że to jest ta Anita, którą znam jako koleżankę Arka i Krzysia ? 



ostatnio cierpiałam na totalny brak weny,
kto wie, może  jeszcze mi to nie przeszło ..

a teraz chciałam was zmotywować ;d
następny rozdział pojawi się, 
gdy zobaczę pod tym postem co najmniej 12  komentarzy ;d
tak więc do dzieła ! ;pp