Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

czwartek, 30 czerwca 2011

Rozdział 5


Dziś rano obudziłam się z myślą, że to już koniec tej męczarni w szkole. Nareszcie nadszedł dzień zakończenia roku . Ostatnie parę dni były bardzo nudne i nużące. Egzamin gimnazjalny poszedł mi zaskakująco dobrze. Zdałam go tak jakby na czwórkę a to jak dla mnie dość duży wyczyn. Nigdy nie miałam ochoty na naukę dla mnie była to istna męczarnia. Ale że to już koniec gimnazjum postanowiłam, że wezmę się do pracy. Nauczyciele dali nam już spokój w przekazywaniu nam jakiej kol wiek wiedzy. Zdawali sobie sprawę, że i tak nic by do nas już nie dotarło.
A teraz zostało tylko parę godzin do wolności od szkoły. Wystarczy tylko iść tam, odebrać świadectwo i wysłuchać pożegnania dyrektora i naszej wychowawczyni.
Wstałam i poszłam do łazienki trochę się ogarnąć. Umyłam twarz i zęby. Nałożyłam lekki podkład i pomalowałam rzęsy tuszem. Ubrałam się w moją czarną sukienkę, którą kupiłam specjalnie na tę okazję i czarne szpilki. Zeszłam do kuchni i zorientowałam się, że jestem sama w domu. Pewnie gdzieś wyszli, ale zostaje mi pytanie gdzie ? . No nic pewnie dowiem się później. Wzięłam czarną torebkę, słuchawki i telefon, i wyszłam z domu. Po drodze spotkałam Dawida.
- Hej. Idziesz na zakończenie ? – zapytał mnie, gdy tylko mnie zauważył.
- No hej. Tak, a co ty się tam nie wybierasz ?
- Kto ja ? Nie no muszę odebrać moje świadectwo nie ? – powiedział z uśmiechem na twarzy.
- No tak ja też właśnie z tego powodu się tam wybieram . – oboje się zaśmialiśmy.
Przez dłuższą chwilę szliśmy w ciszy, ale nie w takiej krępującej ciszy tylko w takiej przyjemnej.  I w pewnej chwili przyszła mi do głowy pewna myśl, którą od razu wyrzuciłam z siebie jak to u mnie w zwyczaju.
- A tobie podoba się Patrycja, prawda ? – gdy wypowiadałam jej imię zauważyłam, że Dawid się rumieni. Czyli miałam rację.
- A czemu pytasz ? – tak jak myślałam grał na zwłokę, żebym się nie domyśliła ale już za późno.
- Bo widzę jak na nią patrzysz i jak do niej mówisz.
- Ehh, no niech Ci będzie. Tylko błagam nie mów jej tego. Chyba spalił bym się ze wstydu. – spojrzał na mnie błagalnie. Nie sądziłam, że Dawid jest taki wrażliwy i nieśmiały.
- Nic się nie martw. Na mnie możesz liczyć. – odetchnął z ulgą .
- Bo wiesz, ona mi się podoba, ale boję się że jak jej o tym powiem to mnie odtrąci albo mnie wyśmieje. – zaczął wyrzucać z siebie słowa z zawrotną prędkością.
- Chyba nie myślisz, że ona taka jest ?
- No nie … ale i tak się tego boję. Słuchaj ty jesteś jej przyjaciółką. – zaczął mówić z ożywieniem, ale mu przerwałam.
- Kurczę szybki jesteś . – zignorował mój komentarz i mówił dalej.
Czy ona kiedykolwiek coś Ci mówiła na mój temat ? Może wspominała coś o mnie ?
- Hm, może raz czy dwa rozmawiałyśmy o Tobie, ale to nie były jakieś takie specjalne rozmowy. Ale moim zdaniem powinieneś spróbować ją poderwać. Do odważnych świat należy. – mówiąc mu to uśmiechnęłam się a on odwzajemnił mój uśmiech.
- Chyba masz rację. Tak dzisiaj z nią pogadam.
Skończyliśmy tę rozmowę gdyż dochodziliśmy już do wejścia szkoły. Wszyscy byli podekscytowani końcem roku szkolnego. Dawid na korytarzu pożegnał się ze mną i podszedł do swoich kumpli. Miedzy innymi do Marka. A ja poszłam dalej w poszukiwaniu Patrycji. Znalazłam ją na Sali, gdzie miała odbyć się uroczystość. Niestety nie mogłyśmy ze sobą pogadać, ponieważ dyrektor starał się już nas uciszyć. Po jego przemowie zastępca dyrektora zaczął wręczać wyróżnienia i świadectwa z paskiem. Zajęło mu to jakieś pół godziny. A gdy już skończył kazano nam iść do swoich klas na spotkanie z wychowawcą. W klasie panowała idealna cisza. Tak jakby cała nasza klasa nie chciała przerywać pani żeby szybciej skończyła. Wręczyła nam świadectwa i już po 10 minutach byliśmy wolni. Wychodząc z klasy zauważyłam, że Dawid idzie w naszą stronę. Szybko domyśliłam się, że chce pogadać z Patrycją.
- Wiesz co ? Ja już chyba pójdę. – powiedziałam do Patrycji, gdy Dawid był już wystarczająco blisko aby mnie usłyszeć. Uśmiechnął się do mnie tak jakby chciał mi za to podziękować.
- Ale dlaczego ? – spytała Patrycja. – Nie uczcimy tego ?
- Oj będziemy mieli jeszcze dużo czasu na świętowanie. A po za tym chyba Dawid chce z Tobą porozmawiać. – powiedziałam gdy Dawid stanął obok nas. – Prawda Dawid ?
- Tak, chciałbym z tobą o czymś porozmawiać. – powiedział i spojrzał się na mnie znacząco. Ah chce z nią zostać sam. No dobra już się zwijam .
- No to ja lecę. Do zobaczenia. – powiedziałam i już mnie tam nie było. Postanowiłam, że pójdę do kwiaciarni, za rogiem. W kwiaciarni dorabia sobie moja kuzynka Justyna. Wchodząc zauważyłam, że Justyna rozmawia z jakimś chłopakiem. Nie rozpoznałam go bo stało do mnie tyłem. Gdy mnie zobaczyła od razu się z nią przywitałam.
 - Część kochana.
- Ooo, cześć Weronika. – powiedziała z uśmiechem na twarzy. A gdy podeszłam do niej bliżej chłopak z którym rozmawiała odwrócił się a mnie zatkało …

piątek, 24 czerwca 2011

Rozdział 4


Po dwudziestu minutach stałyśmy przed galerią w Rumi. Na naszych twarzach od razu zagościł uśmiech. Wbiegłyśmy do sklepu tak jakby ktoś nas gonił. Zaczęłyśmy od pierwszego piętra. Potem drugie i na końcu poszłyśmy na hot-doga . Na to nas było jeszcze stać.
Zamówiłyśmy sobie po hot-dogu i butelce nestea . Usiadłyśmy przy jednym stoliku przy oknie. Zawsze fascynował nas fakt, że jest tu tak wysoko. Naszą główną atrakcją jednak było oglądanie ubrań jakie ludzie właśnie mieli na sobie. Zawsze dyskutowałyśmy co do czego pasuje a co nie . Miałyśmy często przy tym dużo zabawy, gdyż z naszymi umysłami nie trudno było o jakieś głupie teksty czy wygłupy.
W trakcie naszej dyskusji cały czas czułam na sobie czyjś wzrok, ale zignorowałam go, bo wiedziałam że niedaleko nas siedzą jacyś chłopacy. Nie dziwiłam się że ktoś się na nas patrzy, gdyż bardzo często wybuchałyśmy tak głośnym śmiechem, że ludzie pewnie brali nas za jakieś wariatki, które uciekły z psychiatryka.
- No nic trzeba się zbierać. Za pół godziny zaczyna się czwarta lekcja na którą niestety musimy już iść. – powiedziała Patrycja, gdy już się uspokoiłyśmy.
- Nom, szkoda. Strasznie fajnie mi się tu siedzi. – powiedziałam wyciągając się na krześle.  Nagle usłyszałyśmy, że ktoś nas woła. Po chwili jednak zorientowałyśmy się, że to Dawid z Markiem z równoległej klasy. Wymieniłyśmy się z Patrycją zdziwionymi spojrzeniami, gdy chłopacy pokonywali dzielącą nas przestrzeń.
- Ej, co wy tu robicie ? – zapytałam się ich, gdy tylko byli na dostatecznej odległości aby móc na usłyszeć .
- A no bo widzieliśmy was jak wsiadacie do autobusu, więc od razu pomyśleliśmy, ze przyjedziecie do galerii. – powiedział Marek, ze swoją jak zawsze zabawną mina .
- Aż tak jesteśmy przewidywalne ? – zapytała Patrycja z nutką goryczy w głosie.
- Niee , po prostu to wasze ulubione miejsce, no nie ? – Dawid starał się pocieszyć Patrycję. Ona się mu chyba podoba. Trzeba ich jakoś ze sobą lepiej poznać.
- No właśnie. My tylko odwiedzamy nasze ulubione miejsca. No już nie smutaj się Patka. – uśmiechnęłam się do niej . Miałam nadzieję, że już jej przeszło. Nie lubiłam gdy była przybita.
- No dobra to chodźmy, musimy już iść. Chyba nie chcesz się spóźnić na tę nieszczęsną fizykę co ? – zapytałam Patrycję .
- Nie, nie chce . Już i tak jej chyba za bardzo podpadłam .- powiedziała z uśmiechem.
- Ale chyba bardziej się już nie da, co ? – zapytał Marek, który jak zawsze wie wszystko co się dzieje w szkole.
Patrycja udawała, ze tego nie słyszy. Wstałyśmy i odruchowo odwróciłam się za siebie. Byłam ciekawa co to za chłopacy za nami siedzieli . Ale takiego widoku się nie spodziewałam. Przy stoliku siedział Przemek, ten wysoki brunet. Obok niego siedział ten blondyn z którym widziałam go wtedy na osiedlu i jakieś dwie laski. Aha to taki z niego bajerant. – pomyślałam jak tylko je zobaczyłam. Haha, klasyka - blondynka i ruda w kusych
spódniczkach i w dekoltach do pasa. Może takie mu się podobają . No nic każdy facet myśli tylko o jednym. Brunet uśmiechnął się do mnie a ja podniosłam lekko brew i zaśmiałam się ironicznie. Po czym odwróciłam się i poszłam w stronę wyjścia z Patrycją i chłopakami.  I wtedy nasunęła mi się pewna myśl. Co robił tu Dawid z Markiem przecież oni mieli lekcje z innymi nauczycielkami.
- A czy wy nie powinniście mieć teraz lekcji ?
- A już myślałem, że żadna z was się nie skapnie. – powiedział Dawid.
- No powinniśmy, ale zrobiliśmy sobie paro godzinną przerwę. – pospieszył z wyjaśnieniami Marek.
- Aha czyli wagary ? – spytała  Patrycja.
- My to nazywamy odpoczynkiem od szkoły. – powiedział Dawid nieco urażony. Nie rozumiałam jego oburzenia, ale on chyba się tylko z nami droczył.
- Nazywajcie sobie to jak chcecie. – powiedziałam i wsiedliśmy do autobusu.
W autobusie zaczęłam myśleć o Przemku. Zastanawiało mnie to dlaczego się na nas gapił.  A może gapił się na Patrycję ? No to w takim razie dlaczego się do mnie uśmiechnął ? Nie, ja nie rozumiem tych chłopaków. I kto tu jest trudny w obsłudze ? Zaśmiałam się w myślach.  Ja chyba zwariowałam . Ten chłopak zabiera mi wszystkie moje myśli od chwili, gdy go spotkałam. A ja przecież wiem tylko jak się nazywa …
Moje dalsze rozmyślenia musiałam przełożyć na później, bo dojechaliśmy do szkoły.
Niestety musieliśmy iść na tę fizykę . Na szczęście naszą ostatnią lekcją była religia – inaczej mówiąc czas na odpoczynek. Od kiedy pamiętam lekcje religii były luźne i można było robić co się chciało oczywiście w miarę przyzwoitości.
Na lekcję weszłyśmy troszeczkę spóźnione. Na szczęście katecheta nic nie zauważył, chyba był zbyt zajęty wystawianiem ocen. Usiadłyśmy na swoich miejscach.
- Ej, ty widziałaś tego kolesia, który się na ciebie tak gapił ? – spytała mnie nagle Patrycja.
- Ale gdzie ? – grałam na zwłokę. Gdyby dowiedziała się gdzie go poznałam chyba by mnie ochrzaniła, że nie wiem dokąd chodzę. Ale to chyba jest nieuniknione.
- No w galerii . – powiedziała trochę zniecierpliwiona.
- Aha . No widziałam .
- Znasz go ? – chyba już nie ma dla mnie ratunku.
- Można tak powiedzieć. Zamieniłam z nim zaledwie parę zdań. – a może uda mi się zataić to gdzie go poznałam ?
- Ale nie jesteś mu obojętna. – stwierdziła Patrycja .
- Z kąt ty to możesz wiedzieć, co ?
- Bo tak jak on patrzył na Ciebie nie patrzy się na przypadkową dziewczynę.
- Ee e tam , gadasz.
- Na serio, uwierz mi. Znam się na tym . – zaśmiałyśmy się .
- Tak, kto jak kto ale ty to się na tym znasz. Z doświadczenia ? – postanowiłam się z nią podroczyć .
- A żebyś wiedziała .
Reszta lekcji minęła nam na pogaduszkach. Po lekcjach poszłyśmy do najbliższego sklepu na lody – rożki oczywiście. To nasz taki codzienny rytuał .
Wróciłam do domu po godzinie. Wchodząc do domu usłyszałam jakieś głosy. Pewnie rodzice wrócili – pomyślałam .
- Oo, część córcia . – przywitała mnie mama .
- Co tak długo ? Masz godzinę spóźnienia. – powiedział o dziwo mój brat, który powinien być teraz chyba w szpitalu.
- Michał ? Wypisali Cię ? -  moja radość była nie do opisania .
- A co nie cieszysz się ? – zapytał mój braciszek. Nie zamierzałam mu odpowiadać po prostu rzuciłam mu się na szyję .
- No i to mi się podoba. – wydusił Michał, gdy już się od niego oderwałam .
- No dobra, starczy już tego miłego, idę do siebie.
Weszłam do pokoju, rzuciłam torbę na łóżko i weszłam na nk . Nudy z budy , jak zwykle – powiedziałam do siebie. Chyba za często gadam do siebie. Jak nie przestanę to za jakieś parę lat będę się nadawać tylko do psychiatryka. Ahh, a może już się nadaję ? – zaśmiałam się .
Oo, koś do mnie napisał na nk-talk. Zobaczmy kto to . Nie no, nie do wiary. Czy ten chłopak już sobie nie odpuści ? Nadawcą wiadomości był oczywiście Przemek .
 „ ładnie dzisiaj wyglądałaś ;)” – aha. Czy on naprawdę jest taki zakłamany, czy może te dwie nic dla niego nie znaczą ? Oh jak ten chłopak potrafi wyprowadzić z równowagi. Zaczyna mnie denerwować jego zachowanie. No, ale przecież nie jesteśmy parą i może spotykać się z kim chce. Ja chyba zwariuję. Co mam mu odpisać ? Chyba tylko podziękuję za komplement.
„ dzięki”
Na następną wiadomość nie musiałam długo czekać. Nie zdążyłam nawet zdjąć rąk z klawiatury.
„ nie ma za co, to była przyjemność na ciebie patrzeć ;))” – nie no ten chłopak na bank do mnie zarywa . Zatkało mnie. Chyba mu już nie odpiszę, bo się skompromituję, albo co . Ale jednak ciekawość wzięła górę i musiałam zadać mu pytanie, które od jakiegoś czasu mnie nurtowało.
„ do każdej laski tak zarywasz ?”
„ nie zarywam do każdej laski, zarywam tylko do tych które w jakiś sposób mnie intrygują .”
„ a co Cię w mnie intryguje, co ?”
„ twoja niedostępność ;)” – to wina mojej mamy zawsze mówiła, żebym dla chłopaków była niedostępna a teraz masz babo placek. Chociaż trafił mi się przystojny koleś .
„ muszę już iść . pa” – chociaż nie ukrywam, że mam do niego jeszcze parę pytań to muszę iść odrobić lekcję itd.
„ skoro musisz, szkoda. Pa ;*”
Widząc tę wiadomość moje serce o mały włos nie wypadło mi z klatki piersiowej. Nigdy nie czułam czegoś takiego. A może ja się zakochałam ? Nie to nie możliwe .
Moje dalsze rozmyślania przerwała mi mama, która jak zwykle wyganiała mnie od laptopa i kazała mi się zająć nauką . Chociaż tych lekcji i tej nauki było tyle co kot napłakał z czego ja się cieszyłam to poudawałam może z godzinę, że jednak coś tam odrabiam. Udawać przestałam o godzinie 18.00. Poszłam do salonu i włączyłam telewizor.
Po piętnastu minutach ciszy do salonu wpadł Michał. Był uśmiechnięty od ucha do ucha .
- Co powiesz na mały horror ? – zapytał .
- Powiem, włącz i przynieś popcorn z kuchni . – uśmiechnęłam się a on zrobił posłusznie to co mu kazałam. Chyba się za mną stęsknił, bo inaczej zaproponowałby  żebym,to ja skoczyła do kuchni po popcorn a on by włączył .
Przyniósł naszą przekąskę i usiadł koło mnie na kanapie.
- A co to w ogóle za horror, co ?
- Koszmar z ulicy wiązów.
- Aha .
Dalszą rozmowę przerwał nam lektor filmu. 

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Rozdział 3


- Dlaczego ? – zapytałam Michała. Nie mogłam już dłużej tłumić w sobie tego pytania. Michał nagle zbladł, zniknął uśmiech na jego twarzy.
- Ale co dlaczego ? – no tak , a ja głupia myślałam że mi tak po prostu odpowie.
- Dlaczego podciąłeś sobie żyły ? – ponowiłam pytanie coraz bardziej się niecierpliwiąc.
- Bo .. bo – zaczął się jąkać.
- No wyduś to z siebie . – niemal krzyknęłam, a on dostał słowotoku :
- Może pomyślisz że zachowałem się jak ostatni dupek, tchórz i Bóg wie co tam jeszcze, ale ja zrobiłem to .. bo Karolina … ona mnie zostawiła. A gdy ze mną zrywała powiedziała mi tylko, że jej się znudziłem bo nie czuje się przy mnie tak jak powinna się czuć przy prawdziwym mężczyźnie. – a więc chodziło mu o Karolinę, nigdy jej nie lubiłam. Słyszałam o niej dużo niemiłych rzeczy, ale jakoś nigdy nie zebrałam się na odwagę by mu to powiedzieć. Wiedziałam jak bardzo ją kocha.
- Tak, rzeczywiście dupek z ciebie . – tylko to udało mi się wydusić . Michał uśmiechnął się na to przezwisko. Pewnie gdyby był w lepszym stanie powiedziałby mi coś równie "miłego".
- Ale rozumiem cię . Pamiętasz tego Patryka ? – kiwnął głową. – Gdy ze mną zerwał, nie widziałam sensu życia, ale na szczęście miałam Ciebie i Patrycję. Pomogliście mi wyjść z dołka … i spójrz teraz na mnie . Praktycznie już o nim zapomniałam. I ty tez możesz teraz na mnie liczyć.
- Dzięki siora . – na te słowa łzy same poleciały mi z oczu.
- Nie ma za co . Po prostu spłacam swój dług. – machnęłam ręką.
- No chodź się przytulić . – powiedział Michał wyciągając ku mnie ręce. Nic nie mówiąc podeszłam i wtuliłam się w mojego braciszka. Czasem mnie wkurzał, ale go kochałam. – Tulimy ! – wrzasnął mi nad uchem.
- Wariat ! .
Wróciłam do domu autobusem. Bo mama chciała pogadać jeszcze z Michałem. Byłam absolutnie pewna, że i tak niczego się nie dowie a ja nie mam tego nikomu mówić. Nie zamierzałam zresztą, bo mniej więcej wiem jak on się teraz czuje.
Poszłam pod prysznic, ogarnęłam się i wysuszyłam włosy. „No, nie zaszkodzi wejść na nk przed snem”  - pomyślałam . Włączyłam laptopa i zalogowałam się na portal. Taa, nic ciekawego . Multum nowych zdjęć i Oo a co to zaproszenie ? Od kogo ?
Przemysław Moniuszko – haha, niezłe nazwisko . Weszłam w jego profil i co się okazało ? Ten cały Moniuszko to ten brunet z którym wczoraj gadałam. Jak on mnie znalazł ? Nie mam zielonego pojęcia . Nie myśląc o tym co robię przyjęłam zaproszenie. A co mi tam . – pomyślałam. Skoro mój brat ma się dobrze, chyba nie zaszkodzi mi nowa znajomość ? hahaha . Ja chyba poznaje za dużo nowych ludzi .
Zasnęłam z laptopem na kolanach.
Rano obudził mnie mój wkurzający budzik. Zauważyłam też, że laptop leży na biurku. Pewnie mama tu była. Wstałam ogarnęłam się i zeszłam na dół . Przywitała mnie mama :
- Cześć . Wyspałaś się ?
- No, można tak powiedzieć .
- Proszę. – mama położyła przede mną miskę płatków z mlekiem, gdyż to moje ulubione jedzenie po za truskawkami oczywiście. Ale truskawek mama na śniadanie by mi nie dała.
- Dziękuję . – grzeczne maniery to u nas podstawa . Tylko, że gdy jest z nami Michał czasem gdzieś znikają  .
Po śniadaniu do szkoły ruszyłam powolnym tempem, gdyż miałam jeszcze jakieś pół godziny. Jak dla mnie to chyba za dużo, bo gdy się nie śpieszę czas jakoś wolno mi leci. Dochodząc do szkoły zauważyłam Patrycję biegnącą do mnie. Była strasznie uradowana. Hmm ciekawe co się stało ?
- Hej ! . – przywitała się z bananem na twarzy.
- Hej . Stało się coś ? – zapytałam z ciekawością w głosie.
- A no stało się. Polonistka i matematyczka się rozchorowały i nie mamy pierwszych trzech lekcji .
- Serio ? – normalnie nie mogłam w to uwierzyć .
- Serio.
- No to super. To gdzie idziemy ? Nie mam zamiaru siedzieć w szkole trzech godzin.– tak tego mi było trzeba, paru godzin odpoczynku i pogaduszek z moja przyjaciółką.
- Co powiesz na galerię ? - do galerii jeździłyśmy prawie co sobotę, nawet gdy nie miałyśmy kasy na zakupy. Lubiłyśmy wiedzieć co jest teraz modne.
- Świetny pomysł. – powiedziałam i ruszyłyśmy na przystanek.



wtorek, 14 czerwca 2011

Rozdział 2


Michał ? Co ty tu robisz ?
Znajdowałam się z Michałem w moim pokoju. Ja siedziałam na łóżku a Michał jak zwykle, gdy mnie odwiedzał w moim małym królestwie, siedział na biurku.
- Zrobiłem Ci śniadanie. – odpowiedział z uśmiechem uwielbianym przeze mnie i wskazał tacę leżącą na mojej szafce nocnej.
- Oo, jak miło.
- Chciałem coś dal ciebie zrobić. Po tym co wczoraj zobaczyłaś. – jego uśmiech gdzieś zniknął.
- Co o czym ty mówisz ?
- Nie gniewaj się.
Wypowiadając to zdanie Michał zaczął się ode mnie oddalać jakby przestrzeń między nami robiła się z każdą sekundą coraz większa.
- Michał ! Zostań jeszcze ! Proszę ..
Otworzyłam oczy. Spojrzałam na zegarek. 6.23. Och, czyli to był tylko sen ?
Wstałam, ubrałam się . Zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół do kuchni. Na stole leżała karteczka od mamy :
„ kochanie, pojechaliśmy z tata do Michała. Późno wczoraj wróciliśmy i nie chciałam Cię budzić. Z Michałem jest już lepiej. Zostawiłam Ci pieniądze na autobus możesz do niego przyjechać po lekcjach. Mama ‘’
Poczułam niewysłowioną ulgę, że będę mogła zobaczyć dzisiaj Michała. Strasznie się cieszę. Z tej mojej radości nic nie zjadłam, wzięłam torbę i wyszłam do szkoły.
Ledwo co zdążyłam. Gdy weszłam do szkoły było już jakieś 5 minut po dzwonku, ale na moje szczęście chemiczki jeszcze nie było. Pod klasą czekała na mnie Patrycja – moja najlepsza przyjaciółka. Znamy się od dzieciństwa. Nasze mamy chodziły razem do szkoły.- Weronika ! Nareszcie, już myślałam, że nie przyjdziesz. – powiedziała z ulga w głosie.
- Sorki, zaspałam . – musiałam ja teraz okłamać, bo kilka kroków od nas stały te ohydne plotkary. A mianowicie Oliwia,- „przywódca” ich paczki, Iza – „zastępca”  i Monika– najmniej znany plotkara. Oddzielnie były potulne jak myszka, ale razem rozstawiały wszystkich po kątach z wyjątkiem mnie i Patrycji oczywiście . To dlatego byłyśmy swoimi wzajemnymi wrogami. Ale mrugnęłam do niej porozumiewawczo.
- Ok. Rozumiem. – odmrugnęła mi. Uff zrozumiała.
Na chemii opisałam jej wszystko na małej karteczce. Patrycja zmartwiła się, gdyż jest bardzo wrażliwa.
Wszystkie lekcje minęły nam w zaskakującym tempie. Wychodząc ze szkoły przypomniało mi się, że lada dzień powinni przysłać mi potwierdzenie przyjęcia do szkoły tanecznej. W końcu kończę trzecią gimnazjum. Taniec to moja pasja i hobby. Tańczyłam od małego . Na początku z tatą . A później sama ćwiczyłam różne wygibasy . Moja publiczność zwykle składała się z mamy, taty i brata czasami tez z babci. Jeździłam już na zawody, zdobywałam puchary i takie tam . Teraz miałam nadzieję, że mnie przyjmą.
Nie minęło nawet pół godziny a ja już stałam przed szpitalem .  Na szczęście czekała na mnie mama. Sama pewnie bym nie trafiła, bo jest to bardzo duży szpital.
- I jak się czujesz ? – spytała mnie mama, gdy tylko do niej podeszłam.
- Dobrze. A jak tam Michał ? – w tym momencie zagościł uśmiech na jej twarzy – to dobry znak.
- Też dobrze. Pytał o Ciebie.
- No to nie karzmy mu dłużej czekać . – powiedziałam i pociągnęłam mamę za sobą ale po chwili to ona mnie prowadziła. Po schodach wchodziliśmy chyba z dziesięć  minut. Zawsze zadziwiało mnie to ile ten szpital miał  pięter.
Wchodząc do sali 1267 ujrzałam Michała i tatę rozmawiającego z lekarzem .
Michał widząc nas uśmiechnął się .
- Noo nareszcie . Już myślałem, że potrącił cię autobus .. – jak zwykle zaczął ze mnie żartować .
- No wiesz mało brakowało . – oboje wybuchliśmy śmiechem a mama i tata powiedzieli coś w stylu – Ach te dzieci . – i wyszli z sali zostawiając nas samych.

sobota, 11 czerwca 2011

Rozdział 1


 Siedzę właśnie na ławce pod blokiem, nawet nie wiem jakim. Z resztą w tej chwili nie ma to najmniejszego znaczenia. Staram się nie myśleć dlaczego siedzę tu sama, dlaczego nie mam ochoty z nikim rozmawiać. Jednak nie mogę o tym nie myśleć, o takich rzeczach trudno zapomnieć szczególnie o takich które wydarzyły się parę godzin temu. A mianowicie była to 10 rano . Jak co niedziela wybierałam się do kościoła. Ubrałam się , zjadłam śniadanie. Już miałam wychodzić, gdy z pokoju obok dobiegły mnie jakieś krzyki. Pobiegłam mając już w głowie najgorsze scenariusze tego co mogło się tam wydarzyć. Jednak to co zobaczyłam po wejściu do pokoju mojego brata było czymś nieprzewidywalnym, czymś tak zaskakującym, że nigdy bym o tym nie pomyślała.  Otóż w pokoju ujrzałam mojego brata Michała w kałuży krwi, krzyczał z bólu a ja nie wiedziałam co zrobić. Stałam jak słup soli. Był to widok bardzo bolesny, mój ukochany braciszek zaledwie dwa lata ode mnie starszy podciął sobie żyły. Ale dlaczego ? Pytałam się w duchu, gdy do pokoju wbiegł tata również zaniepokojony tym krzykiem. Zanim zaledwie dwie minuty później wbiegła mama. Podbiegła do niego, zaczęła płakać. Tata okazał się bardziej opanowany ode mnie i mamy bo zadzwonił na pogotowie. Karetka przyjechała po dziesięciu minutach. Sanitariusze zajęli się Michałem a ja nadal nie wiedziałam co zrobić. Po prostu byłam w szoku. Tata widząc moje zachowanie przytulił mnie mocno z całych sił. Dopiero teraz uświadomiłam sobie co się stało. Mój brat chciał się zabić ! Nie zastanawiając się długo nad tym rozpłakałam się. Resztę pamiętam jak przez mgłę, tata z mamą pojechali samochodem do szpitala a ja zostałam w domu, gdyż miała do nas przyjechać babcia. Gdy przyjechała opowiedziałam jej całe to szokujące wydarzenie zaczęłyśmy płakać wtulone w siebie. Babcia także bardzo mocno kochała naszego Michałka. Nie wiem ile dokładnie tak siedziałyśmy, ale gdy tylko wyczerpały nam się zapasy łez babcia wstała i bez pożegnania wyszła. Podejrzewam że pojechała do szpitala. A teraz siedzę tu zastanawiając się dlaczego to zrobił . Jaki miał powód ? Przecież miał takie wspaniałe życie, kochającą rodzinę, przyjaciół na których zawsze można liczyć . Ale może tylko dla mnie to jest najważniejsze w życiu ? Może stało się coś o czym nam nie powiedział ? Mogłam tylko spekulować, bo prawdę i powód znał tylko mój brat. Gdy w końcu wyrwałam się z zadumy, uświadomiłam sobie, że jest już późno. Spojrzałam na zegarek w telefonie. O kurde 19.23 . No nie ma co zasiedziałam się . Nigdy mi się to nie zdarza . I w tym momencie zauważyłam dwóch chłopaków patrzących się na mnie. Ciekawe ile oni tam stali ? Nie mam pojęcia . Jeden był wysokim brunetem ubranym w niebieska bluzę i jeansy, drugi natomiast był przeciwieństwem swojego kolegi. Niski blondyn ubrany w czarną koszulkę i czarne jeansy . Brunet spojrzał się na mnie i chyba uświadomił sobie, że teraz to się im przyglądam. Powiedział coś do blondyna, uśmiechnął się i zaczął iść w moim kierunku. Ja zaciekawiona dokąd zmierza patrzyłam na niego cały czas aż stanął naprzeciwko mnie i po prostu się uśmiechał. Nie wiedziałam co go tak cieszy więc po prostu zapytałam, jak na mnie przystało prosto z mostu .
- Co się tak patrzysz, dziewczyny nigdy nie widziałeś ?
- Takiej jak ty jeszcze nie. – powiedział i puścił do mnie oczko. Czy mi się przywidziało ?
- No to teraz już zobaczyłeś, możesz sobie iść. – nie miałam zamiaru flirtować z jakimś kolesiem w takiej chwili .
- Nie mam takiego zamiaru. – powiedział w ogóle nie zrażony moim stwierdzeniem.
- W takim razie ja sobie pójdę. – powiedziałam wstając z ławki . Brunet złapał mnie za rękę dalej się uśmiechając.  Staliśmy tak blisko siebie, że o mało nie zakręciło mi się w głowie, gdyż z tak bliskiej odległości wydał mi się bardzo przystojny.
- Zaczekaj . – powiedział. – Może dałabyś się zaprosić na randkę ?
Randkę ? Czy ja się przesłyszałam ? Przecież on mnie w ogóle nie znał . Czy może do każdej nowo poznanej laski tak zarywał ?
- Że co ? – spytałam nieco oszołomiona.
- Dałabyś się zaprosić na randkę ?
- Przecież ty mnie w ogóle nie znasz.
- Nie, ale bardzo chciałbym Cię poznać. – znów puścił do mnie oczko. Ja chyba śnię.
- Niestety ja nie chce poznać ciebie, więc sobie odpuść . – wypowiadając to zdanie wyrwałam mu moją rękę i ruszyłam szybkim krokiem w stronę ulicy. Miałam nadzieję, że tak znajdę drogę do domu. Albo chociaż zorientuję się gdzie ja tak właściwie jestem.  A no tak, jestem na ul. Łąkowej. Teraz sobie przypomniałam jak widziałam znak wchodząc na to osiedle. Skręciłam w prawo i udałam się do domu. Tak właściwie to zaczęłam żałować, że mu odmówiłam. Ale nie mogę wdawać się w jakikolwiek związek, gdy mój brat leży w szpitalu. Przypominając sobie o tym przyśpieszyłam by jak najszybciej znaleźć się w domu. Po piętnastu minutach byłam już pod furtką. Wchodząc do domu przywitała mnie ciemność i cisza. Czyżby jeszcze nie wrócili ? A może z Michałowi się pogorszyło ? Nie, nawet nie mogłam myśleć o tym w taki sposób. Weszłam po schodach do swojego pokoju. Stwierdziłam, że zimny prysznic dobrze mi zrobi. Po prysznicu położyłam się do łóżka. Przecież jutro muszę iść do szkoły. Nie nienawidziłam do niej chodzić od kiedy nasza matematyczka  odeszła i przyjęli nową taką rudą. Ale pocieszał mnie fakt, że zostały już tylko niecałe dwa tygodnie do zakończenia roku. Długo nad tym nie myśląc zasnęłam. 

ok, oto pierwszy rozdział. 
mam nadzieje, że się spodoba ;DD