Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

niedziela, 5 sierpnia 2012

Rozdział 57


- To był świetny pomysł, żeby zrobić coś takiego. – powiedziała Misia.
Już od pół godziny zachwyca się tym, że razem z Przemkiem zorganizowaliśmy takie spotkanie. Razem z Michaliną przygotowałyśmy różne przekąski podczas, gdy Szymon i Przemek przestawiali meble. Chciałam by ten wieczór odbył się inaczej, dlatego poprosiłam chłopaków, żeby zrobili dużo wolnego miejsca w salonie.
Reszta naszych gości miała się zjawić już lada chwila.
- Chodźmy sprawdzić czy poradzili sobie z zadaniem. – zażartowałam . Nie musiałam mówić o kogo chodzi. Już kilka razy dało się usłyszeć ciche przekleństwa. Nie sądziłam, że przestawianie mebli to takie trudne zadanie.
Przeszłyśmy korytarzem do salonu i naszym oczom ukazało się zupełnie inne pomieszczenie. Kanapa i fotele zostały przesunięte do ściany po jednej stronie a stolik po drugiej.
Chłopacy stali na środku pokoju wpatrując się we mnie z wyczekującymi minami.
- Nie sądzisz, że trochę tu za pusto ? – zapytał zdezorientowany Szymon.
- O to chodzi. – wyjaśniłam. A bynajmniej chciałam im wyjaśnić, ale oboje zrobili takie miny iż zrozumiałam, że marnie mi to wyszło.
- Teraz potrzebne mi jakieś osiem poduszek . – powiedziałam w zamyśleniu. Przemek rozejrzał się po pokoju i wskazał cztery, które leżały na kanapie, nic przy tym nie mówiąc. Zaś Szymon zrobił jeszcze bardziej zdezorientowaną minę niż dotychczas.
- Zaraz zobaczysz . – rzuciłam podchodząc do miejsca wskazanego przez Przemka. Wzięłam poduszki i rozłożyłam je na podłodze w półokręgu.
Spojrzałam na Szymona. Jego poprzedni wyraz twarzy został zastąpiony przez inny – mniej zdezorientowany.
- Nie mogłaś od razu powiedzieć o co ci chodzi, prawda ? – zapytał zakładając ręce na piersi.
- Lubię patrzeć jak się tak męczysz. – zażartowałam . Przemek zaśmiał się cicho kręcąc głową. Poszłam na górę w poszukiwaniu pozostałych czterech poduszek. Dwie znalazłam w pokoju Piotrka a resztę wzięłam z naszego pokoju.
Zeszłam na dół z poduszkami w rękach. Przemek opierał się wygodnie o futrynę. Pocałowałam go w policzek i weszłam do pokoju. Misia usiadła na kanapie a Szymon rozłożył się na poduszkach.
- Nie za wygodnie ? – zapytałam śmiejąc się z niego. Nie czekając na odpowiedz położyłam poduszki na podłodze, dokańczając okrąg.
- Kochanie, możesz przesunąć ten stolik bliżej wejścia ? – zapytałam, odwracając się do Przemka. Posłał mi ciepłe spojrzenie i podszedł do stolika.
A ja poszłam do kuchni po jedzenie. Usłyszałam za sobą ciche kroki Michaliny. Wzięłyśmy przekąski, picie i szklanki na tacach i zaniosłyśmy je do pokoju. Następnie położyłyśmy wszystko na stoliku. Stanęłam ‘podziwiając’ swoje dzieło. Na twarz wypłynął mi mały uśmiech.
Przemek objął mnie od tyłu w talii i pocałował w szyję. Szymon na widok tych ‘pyszności’ – jak to wcześniej określił – podniósł się z podłogi i podszedł skosztować jedno z nich. Po chwili usłyszeliśmy dźwięk dzwonka.


- Oszukujesz ! – krzyknęła Patrycja do Piotrka, podczas gdy została zmuszona wziąć kolejne dwanaście kart. Już od ponad godziny graliśmy w karty. Począwszy od dziewiątki serce po makao, w którym Pati była już wielokrotnie ‘osaczona’ przez dwójki i trójki.
- To nie moja wina, że ty nigdy nie masz się czym bronić. – odciął się Piotrek z cwaniackim uśmieszkiem na ustach.
- Jestem pewna, że jeszcze się na nim odegrasz . – dodałam otuchy przyjaciółce, jednocześnie uśmiechając się do Piotrka, który w tej chwili spojrzał na mnie z wyrzutem.
- No wiesz ty co .. – wymamrotał pod nosem.
Justyna pocałowała go w policzek cicho kwitując pod nosem – głupek – kończąc tę konwersację. Jeżeli można to tak nazwać.
Patrycja wzięła posłusznie wyznaczoną jej ilość kart z cierpiętniczą miną a Dawid położył swoją przedostatnią kartę.
- Makao . – oznajmił, ukazując wszystkim swoje białe zęby. Na jego nieszczęście, tą kartą była dziesiątka pik . Położyłam na to króla tego samego koloru i uśmiechnęłam się do niego, mówiąc :
- No chyba nie.
Dawid odwzajemnił uśmiech i położył króla serce.
- Jednak tak. Makao . – powtórzył.
Musiałam się bronić dlatego użyłam jokera. Przepraszam – bąknęłam do Przemka widząc jego minę. Po chwili uśmiechnął się i położył kolejnego jokera.
- Nie ma za co, kochanie.
- Nosz kurde. – podsumował Szymon.


- To co teraz ? – zapytała Misia.
Skończyliśmy już grać w karty. Każdy zastanawiał się co moglibyśmy tu jeszcze zrobić. Dochodziła godzina dwudziesta i nikt nie chciał kończyć tego spotkania.
- Wiem ! – powiedział Piotrek. Jednak zanim ktokolwiek spróbował otworzyć buzię, by zapytać o co mu chodzi, zniknął na schodach .
Spoglądaliśmy na siebie, próbując odgadnąć jaką to grę wymyślił Piotrek.
- Wiecie na co mam ochotę ? – zapytał Szymon, kierując to pytanie do chłopaków. Na ich twarzach pojawiły się porozumiewawcze uśmiechy.
- Zaraz wracam . – oznajmił. Spojrzałam na Misię, ale ona też nie wiedziała co jej chłopak wymyślił. O dziwno wrócił szybciej niż Piotrek, trzymając dwa czteropaki piw w rękach. Pokręciłam głową ze śmiechem, niedowierzając własnym oczom. Jak mogłam nie pomyśleć o tym, że mogą przynieść alkohol ? Sama nie wiem. Po nich można się wszystkiego spodziewać. Szymon zaczął rozdawać po jednym piwie. Przemek podziękował. Ucieszyłam się z tego. Dopiero co wyszedł ze szpitala i nie powinien pić takich trunków.
W końcu Piotrek zszedł na dół. W ręku trzymał dość duże pudełko.
- Znalazłem. – wydyszał zadowolony.
Po chwili wyjął kolorową planszę do gry w twistera. Odsunęliśmy poduszki na bok, robiąc miejsce Piotrkowi. Ten rozłożył grę i wyjął dwie kostki. Na jednej widniały kolory a na drugiej obrazki rąk i nóg.
- To może jedna osoba będzie rzucać kostki, żeby reszta mogła swobodnie się wyginać ? – zapytał Przemek . Zgodziliśmy się kiwając głowami.
Na ochotnika zgłosiła się Justyna, twierdząc, że chce się z nas pośmiać.
- Kto pierwszy ? – zapytałam patrząc na resztę. Staliśmy wokół tarczy, popijając procentowy trunek. Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, dlatego zdecydowałam, że to ja będę pierwsza. Justyna rzuciła obiema kostkami naraz.
- Prawa ręka … na … czerwone. – powiedziała. Posłusznie położyłam prawą rękę na czerwonym polu. Kucnęłam, ponieważ stwierdziłam, że schylając się przez dość dłuższy czas będzie niewygodną pozycją. Następny był Przemek.
- Lewa noga .. na żółty. – oznajmiła Justyna. Najbliższe pole żółtego, od Przemka, było dalej niż by chciał. Stanął w lekkim rozkroku przodem do mnie i obejrzał się na Misię, która zadeklarowała, że chce być następna.
Ona musiała położyć lewą rękę na czerwony, Szymon – prawa noga na zielony, Piotrek – prawa noga na pomarańczowy, Patrycja – prawa ręka na żółty i Dawid – lewa noga na niebieski.
Pół godziny później każdy był już w niewygodnej pozycji. Przemek musiał praktycznie zrobić mostek, ja z kolei musiałam trzymać pod nim prawą nogę. Szymon i Piotrek mieli skrzyżowane nogi, Patrycja można powiedzieć, że leżała na Dawidzie. Jej było nawet wygodnie, ale nie można tego powiedzieć o Dawidzie. Misia miała nawet wygodną pozycję. Kucała z nogami obok siebie i rękami wyciągniętymi lekko do przodu.
- No dobra. Weronika .. prawa ręką na niebieski . – oznajmiła Justyna śmiejąc się.
- A gdzie on jest ? – zapytałam, poszukując wokół siebie niebieskiego pola.
- Za tobą. – powiedział Piotrek szczerząc się jak głupi do sera. Odwróciłam się i dopiero jakieś sześć pół ode mnie zobaczyłam, przeznaczony dla mnie kolor. Wyciągnęłam rękę do tyłu. Z trudem udało mi się położyć na nim palce.
- I jak, wygodnie ? – zażartował Szymon.
- Na twoim miejscu bym się tak nie śmiała. – ostrzegłam kolegę.
- Grozisz mi ? Wiesz, przy tej twojej pozycji nie był bym taki niemiły . – odpowiedział.
- Twoja pozycja może się szybko zmienić. – powiedziałam śmiejąc się. Miałam nadzieję, że nie tylko ja będę musiała praktycznie leżeć na tej planszy.
Po chwili, ku mojej wielkiej radości, Szymon próbował zrobić szpagat. Krzywiąc się nie wytrzymał i upadł na planszę pociągając za sobą Piotrka i Dawida. Wszyscy trzej odpadli. Patrycja jakimś cudem utrzymała się na planszy. Zostałyśmy tylko ja, Pati, Misia i Przemek, który nadal robił mostek. Chłopacy oparli się o kanapę i wzięli swoje piwa.
Wkrótce Patrycja także odpadła. A za nią Misia. Zostałam tylko ja i Przemek.
- Ciekawe kto wygra ? – zapytała retorycznie Michalina.
Uśmiechnęłam się do Przemka. Cała zdrętwiałam i nie wiedziałam czy dam radę zrobić jakiś ruch.
- Okej, Przemek, lewa ręka na czerwony.
Piotrek zaśmiał się i usiadł po turecku, żeby lepiej widzieć co jego brat wymyśli.
- Czerwony jest za Weroniką. – powiedziała Patrycja. Zaczęłam się śmiać. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Przemek podniósł lewą rękę, nachylił się nade mną i położył ją na wyznaczonym polu. Musiał się trochę powykręcać, żeby to zrobić. Patrzyliśmy sobie w oczy uśmiechając się do siebie.
Gdy Justyna rzucała kostki, mamrotałam po cichu ‘proszę, prawa ręka’ , na co reszta zaczęła się śmiać.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. – powiedziała Justyna. – Prawa ręka na żółty.
Wszystko było by pięknie, gdyby nie to, że najbliższy żółty znajdował się za mną. Podniosłam rękę nad głową i położyłam na żółtym polu.
- Brawo . – usłyszałam komentarz Justyny.
- No ba, jak się tańczy to się jest wygimnastykowanym . – zaśmiałam się.
- Nie swędzi cię coś czasami ? – zapytał Szymon.
- Spadaj . – odcięłam się z uśmiechem na ustach . Po chwili poczułam, że swędzi mnie lewę ramie.
- Kurde, a niech cię. – powiedziałam, na co Szymon wybuchł śmiechem.
- Lewa noga na zielony . – powiedziała do Przemka Justyna.
Nie miał dzisiaj szczęścia. Żeby to zrobić, musiałby przełożyć lewą nogę przez prawą i i jeszcze bardziej się nade mną nachylić. Ale jego zbolałe mięśnie nie wytrzymały. Spadł na mnie a ja z kolei na planszę. Leżeliśmy tak przez chwilę, zwijając się ze śmiechu.
– Dobra, koniec tego dobrego. – powiedziałam do Przemka, próbując wyswobodzić się z pod jego ciężaru. Ten wstał i podał mi rękę.
- Przegrałaś . – wymruczał, składając na moich ustach krótkie pocałunki.
- Wcale nie. To ty nie wytrzymałeś . – odpowiedziałam, odsuwając się lekko od jego ust.
- Ale ty pierwsza dotknęłaś planszy. – oznajmił zadowolony z siebie.
- Przez ciebie. Nie ma tak. Wygrałam i koniec. – powiedziałam naburmuszona.
- Już dobrze, księżniczko. – zgodził się całując mnie w usta.
- Ekhem. – odchrząknął Szymon.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Jest wpół do dziesiątej. Robimy coś jeszcze czy spadamy ?- zapytała Patrycja.
- Możecie zostać na noc. – zaproponował Piotrek.
- A macie tyle śpiworów ? – zapytała Misia.
- Coś się znajdzie . – odpowiedział i znów zniknął na schodach.
- A ja wam pożyczę jakieś piżamki . – oznajmiłam dziewczynom i także zniknęłam na schodach.
Poszłam do pokoju i wyjęłam cztery koszulki różnych kolorów i dużych rozmiarów oraz cztery spodenki. Poszłam do łazienki i przebrałam się w moje ulubione spodenki i koszulkę. Następnie zeszłam na dół. Na podłodze leżały już śpiwory a dziewczyny dzwoniły do swoich rodziców. Nie było żadnych problemów, dlatego wzięły ode mnie ciuchy i poszły do łazienki. Chłopcy poszli do Przemka i Piotrka, którzy też mieli pożyczyć ciuchy gościom. Zostałam sama w salonie. Wybrałam śpiwór przy oknie dla mnie i Przemka. Położyłam się w nim i zakryłam po sam nos. Chwilę później chłopacy wrócili przebrani w szorty i koszulki. Przemek położył się obok mnie i przytulił, zakrywając nas przed spojrzeniami brata i kolegów.
Zaczął mnie całować na co cicho się roześmiałam. Nagle ktoś ściągnął z nas śpiwór. Tym kimś był Piotrek.
- Nie ładnie się tak migdalić. – powiedział drocząc się z nami.
- Zazdrościsz ? – zapytał Przemek. Brat nie zdążył mu odpowiedzieć, ponieważ do pokoju weszły dziewczyny. Wszyscy położyli się pod śpiwory i w pokoju nastała cisza.
Zaczęłam się śmiać. Przemek patrzył na mnie, nie wiedząc o co mi chodzi. Zauważyłam, że reszta tez podnosi głowy by lepiej mnie widzieć.
- Co jest ? – nie wytrzymała Patrycja.
- Pomyślcie sobie – zaczęłam, gdy udało mi się powstrzymać śmiech – zrobiliśmy sobie taką małą imprezę i kładziemy się spać o dziesiątej. I w dodatku nikt nie zgasił światła.
Znów zaczęłam się śmiać. Teraz jednak dołączyła do mnie reszta, uświadamiając sobie sens moich słów.


proszę, jest kolejny ;D
mam nadzieję, że się spodobał, 
moim zdaniem nie jest aż taki dobry jaki chciałam, żeby był.
no, ale chociaż jest długi ^^
przepraszam za błędy i do następnego ;)

8 komentarzy:

  1. Szczerze to nic szczególnego , nic się w tym rozdziale nie działo i przewijałam co chwile bo nudny.

    Weny kobieto , weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi się podoba. Jest taki lekki i przyjemny :3 I nawet w niektórych momentach się śmiałam co jest dla mnie strasznie dziwne. Czekam na więcej ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. ogólnie fajny.. końcówka zajebista no uśmiałam się że aż mnie brzuch rozbolał.. ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. zgadzam się z memories . bardzo fany rozdział, lekki , zabawny . naprawdę oby takich więcej ;);*

    OdpowiedzUsuń
  5. no ogólnie to jest całe super :D
    Zapraszam do siebie www.uzależnonaodjegoslow.blogspot.com oraz www.vaffanculo-daisy.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  6. sto lat mnie tu nie było, nie pamiętam gdzie skończyłam, więc zabieram się od początku :)

    OdpowiedzUsuń
  7. czytam, czytam, czytam i się nieświadomie uśmiecham :D już kiedyś tu zajrzałam i będę zaglądać częściej, pozdrawiam i czekam na następny ;)
    wykorzystam tenże komentarz i zapraszam do mnie ;p
    http://na-zawsze-do-konca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń