Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

środa, 25 lipca 2012

Rozdział 56


- Kochanie, pora wstawać . – powiedział Przemek głaszcząc mnie po policzku.
- Łatwo ci mówić, bo ty nie musisz . – wymamrotałam z twarzą przyciśniętą do poduszki.
- Chciałbym, żeby tak było . – odpowiedział rozbawiony. Zaciekawił mnie tym stwierdzeniem. Oderwałam się od wygodnej poduszki i spojrzałam na niego zaspanymi oczami. Jestem pewna, że spałam jakąś godzinę.
- Co masz na myśli ?
- Muszę jechać do szkoły i przedłużyć swoje zwolnienie. – oznajmił.
- Nie powinieneś teraz odpoczywać ? – zapytałam podejrzliwie.
- Niby tak, ale mam dość siedzenia w czterech ścianach. Obiecuję, że jak tylko to załatwię wrócę do domu. – powiedział całując mnie w kącik ust.
Następnie wstał i otworzył szafę.
- No dobra. Przekonałeś mnie. – odpowiedziałam.
Zaśmiał się i zmienił koszulkę, potem spodnie. Odwrócił się w moją stronę. W oczach igrały wesołe ogniki.
- Mam ci pomóc się przebrać ?
- No przecież już idę. – powiedziałam wstając z łóżka. Wyminęłam go i wzięłam swoje ciuchy. Poszłam do łazienki słysząc śmiech Przemka.
  
Na długiej przerwie usiadłam przy pustym stoliku z drugim śniadaniem. Nigdzie nie zauważyłam Szymona, Karoliny czy Aureli. Może to i dobrze, że jeszcze nie przyszli. Mogę się teraz na spokojnie zastanowić nad sms-em, którego dostałam w środku nocy. Niewątpliwie był od Patryka. Tylko co miało znaczyć to ‘Nie mam złych zamiarów’ ? Nagle mu się odmieniło ?
To chyba niemożliwe, prawda ? Nie mam pewności, że nie jest to kolejna zastawiona przez niego pułapka. Ale z drugiej strony korci mnie, żeby tam pójść i dowiedzieć się o co chodzi…
- Nad czym tak dumasz ? – zapytała Karolina wyrywając mnie właśnie z zadumy.
- A nieważne. – machnęłam ręką. – A gdzie reszta ? – zmieniłam temat. Nie chciałam by ktokolwiek dowiedział się o moich możliwych planach na dzisiejsze popołudnie. Przemkowi też nie powiedziałam. Jeszcze by tu ze mną przyjechał i siedział do końca zajęć na korytarzu przy wejściu.
- Pewnie zaraz przyjdą . – odpowiedziała Karolina i zajęła się swoim śniadaniem.
Chwilę później dołączyła do nas ‘zaginiona’ dwójka.
- A wy co ? – zapytała wojowniczo Karolina.
- A my nic. – odpowiedział Szymon.
- Nie ładnie tak nas olewać  . – dodała.
- No, ale my was przecież nie olewamy. Byliśmy w klasie .- zaczął się tłumaczyć. Zdziwiło mnie zachowanie Karoliny. Nie zdarzało jej się gniewać za takie sprawy . Spojrzałam na jej twarz i zauważyłam , że z trudem powstrzymuje się od śmiechu. Zrozumiałam, że kręci sobie z nich bekę i zaczęłam się śmiać.
- Z czego się śmiejesz ? – zapytała Aurelia. Też dała się nabrać Karolinie.
Ta niewytrzymała i także zaczęła się śmiać. Dopiero wtedy Szymon i Aurelia zwietrzyli podstęp koleżanki . Dołączyli do nas, śmiejąc się z rękoma na brzuchu.

Wyszłam ze szkoły owijając się ciaśniej szalem. Na zewnątrz padał śnieg i wiał zimny wiatr. Poprawiłam plecak i ruszyłam na dworzec .
W końcu zdecydowałam, że spotkam się z Patrykiem. W końcu na dworcu zawsze jest dużo ludzi. W razie czego mogę zacząć wrzeszczeć.
To był mój jedyny plan, ale nie zamierzałam o tym myśleć. Bardziej interesowało mnie to co wymyślił .
Gdy zbliżyłam się do dworca zwolniłam nieco i wypatrywałam znajomej mi sylwetki . Jednak nigdzie go nie zauważyłam . W momencie, w którym westchnęłam z rezygnacją, poczułam czyjąś rękę na swoim nadgarstku. Odwróciłam się i spojrzałam w oczy Patryka. Ten pociągnął mnie bliżej ściany i bardziej schował się pod kapturem .
- No więc, o co chodzi ? – zapytałam, próbując panować nad własnym głosem .
- Nie mam złych zamiarów. – powiedział.
- To już wiem. Zastanawiam się tylko czego jeszcze ode mnie chcesz i dlaczego jeszcze nie zadzwoniłam na policję . – wykrztusiłam z siebie trochę poirytowana.
- Posłuchaj, wiem kto jest tym anonimem, który wysłał zdjęcia policji . – oznajmił pomijając moje drugie pytanie.
- Do rzeczy . – popędziłam go .
- Ja . – odpowiedział z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
- I ja mam w to uwierzyć ? – zapytałam z powątpiewaniem.
- Po tym jak przywaliłaś mi w głowę jakąś butelką i obudziłem się, słysząc policję – a był taki moment, gdy myślałem, że mnie złapią – no i oczywiście po tym, jak odwiedziłem cię na plaży, dużo się zastanawiałem nad tym co ci zrobiłem. Później wyjechałem za granicę i poszedłem do psychologa . – wyznał ostatnie zdanie niemal niedosłyszalnie . Zadziwił mnie tym. W życiu bym nie pomyślała, że może zrobić coś takiego.
- Naprawdę . – zapewnił, widząc mój wyraz twarzy.
- I co, pomogło ? – zapytałam .
- Doszedłem do wniosku, że nie mogę cię przy sobie zatrzymać. Że nigdy nie będziesz ze mną. – oznajmił całkowicie poważnie. Uwierzyłam mu. Uwierzyłam, że to nie pułapka. Przestał mówić ‘będziesz moja’  a to chyba jakiś znak.
- Kontynuuj.
- Po terapii wróciłem do Polski. – zaczął.
- Za granicą nikt nie wiedział, że cię szukają ? – przerwałam z narastającym zaciekawieniem.
- Zmieniłem tożsamość. – wyjaśnił niecierpliwie. – I wtedy usłyszałem o tej bójce twojego chłopaka i tego kolesia. Dowiedziałem się też co próbował ci zrobić. No i oczywiście, że nie chcesz złożyć na niego doniesienia. Podsłuchałem na jego temat kilka ciekawostek. Zdarzyło się też i tak, że zrobiłem im zdjęcie, gdy handlowali. – dokończył.
- Ale dlaczego był tam tylko Krzysiek ? – zapytałam .
- Stwierdziłem, że wyda swoich znajomych od jarania.
- Znajomych ? Czyli jest ktoś jeszcze ? Nie tylko Arek ? – zaczęłam obsypywać go pytaniami.
- Taka jedna laska. – odpowiedział.
- Anita . – powiedziałam bardziej do siebie niż do Patryka. – Masz ich zdjęcia, prawda ?
- Oczywiście, że tak .
- No to na co jeszcze czekasz ? – oburzyłam się.
- Chciałem poznać twoje zdanie . – oświadczył . Wybałuszyłam na niego oczy. Że niby od kiedy liczy się z moim zdaniem ? Widać ta terapia naprawdę mu pomogła. Nienawiść, którą do niego żywiłam zmniejszyła się odrobinę, ale nie na tyle bym mogła mu wszystko wybaczyć.
- Czy mam oddać te zdjęcia policji ? – zapytał uroczyście.
- Zasłużyli sobie na to . – odpowiedziałam, przypominając sobie co Anita zrobiła mojemu bratu, Arek także był w to wmieszany. Nie wspomnę o wkurzaniu mnie, chociaż to nie było godne takiej kary.
- Cieszę się, że tak powiedziałaś. A teraz jeśli pozwolisz pójdę sobie. Nie mogę być w jednym, miejscy zbyt długo. A tobie z pewnością by zaszkodziło, gdyby cię ze mną zobaczyli.
- Zwaliłabym wszystko na ciebie. – odpowiedziałam całkowicie szczerze.
Patryk zaśmiał się tylko i odszedł. Patrzyłam jak się oddala, zastanawiając się jak szybko ludzie mogą się zmienić.

Weszłam do domu, ściągnęłam kozaki, płaszcz i szal. Wzięłam plecak i poszłam na górę. W pokoju nie zastałam Przemka. Nie zaprzeczam, że trochę się zdenerwowałam. Obiecał, że wróci, gdy tylko załatwi te swoje sprawy w szkole. Zeszłam na dół by sprawdzić czy nikogo nie ma. Jak dotąd nikogo nie usłyszałam. Weszłam do salonu i zobaczyłam Przemka. Cała złość ze mnie wyparowała. Uśmiechnęłam się na widok mojego chłopaka, pogrążonego we śnie na kanapie.
Podeszłam bliżej i pogłaskałam go po policzku. Otworzył powoli oczy i jego twarz rozciągnęła się w leniwym uśmiechu. Jednym zwinnym ruchem, pomimo zmęczenia, przyciągnął mnie do siebie. Ułożyłam się obok niego wygodnie, całkowicie poddając się jego silnym ramionom.  Pocałował mnie czule w usta.
- Miło cię znowu widzieć. – powiedział.
- Jak bardzo ? – wymruczałam do zagłębienia pomiędzy szyją a ramieniem Przemka.
- Bardzo, bardzo, bardzo miło . – odpowiedział, obdarowując mnie pocałunkami.
- Uwielbiam, gdy mnie tak witasz . – zaśmiałam się cicho . Przemek zawtórował mi przytulając mnie jeszcze bardziej.
Leżeliśmy wtuleni w siebie. Cieszyłam się tą chwilą. Życie nauczyło mnie cieszyć się każdą minutą spędzoną z Przemkiem.
- Wiesz, brakuje mi naszej paczki . – wyznał.
- Mi też. Dawno już nie spotkaliśmy się wszyscy razem. – zgodziłam się.
Przemek podniósł się na łokciu by mieć na mnie lepszy widok.
- Może zorganizujemy takie małe spotkanie ? – zapytał z błyskiem w oku.
- Tutaj ? – pokiwał głową, uśmiechając się anielsko.
- Moi rodzice wyjeżdżają na ten weekend.
- W takim razie zróbmy wieczór par. – zaproponowałam całując ukochanego w kącik ust. Uśmiechnął się na zgodę i pocałował mnie, powodując, że czułam się jeszcze bardziej przez niego kochana. 


no i jest następny.
trochę później niż miałam w planach, ale tak wyszło.  ;p
mam nadzieję, że się spodobał. 
przepraszam za błędy, jeśli takowe są ;)

niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział 55


KILKA DNI PÓŹNIEJ

- Masz już wszystko ? – zapytałam Przemka, rozglądając się po sali.
- Ładowarka. – powiedział.
- Co z nią ? – zapytałam śmiejąc się z jego wyrazu twarzy.
- Zapomniałem o niej. – powiedział z anielskim uśmiechem. Otworzył szafkę, która stała obok łóżka. Po chwilą zamknął ją i wyprostował się z ładowarką w ręku. Schował ją do torby i sam rozejrzał się po pomieszczeniu.
- To by było chyba na tyle. – stwierdził. – Czekaj, a wypis ? – zapytał po chwili.
- Mam wypis w torebce. – znów zaczęłam się z niego śmiać. – Chyba pobyt tutaj zbytnio ci nie pomaga. – dodałam .
Przemek podszedł do mnie i pocałował. Czule zamknął mnie w swoich ramionach.
- Chodźmy już stąd. – powiedział i puścił do mnie oczko.
Na korytarzu czekał na nas Piotrek. Chłopacy przywitali się i ruszyliśmy w kierunku wyjścia. W aucie Piotrek włączył radio. Każdy zagłębił się we własne myśli. Przez całą drogę nikt nie odezwał się nawet słowem.Przemek wydawał się spokojny. Jednak, gdy zobaczył swój dom i rodziców, którzy na nas czekali wzruszył się. Podszedł do nich a oni przygarnęli go do siebie.
Razem z Piotrkiem postanowiliśmy dać im chwilę dla siebie. Próbowałam sobie wyobrazić jak to jest obudzić się w szpitalu i dowiedzieć się, że było się wyłączonym z życia przez miesiąc. Nie udało mi się to. Musiałabym sama zapaść w śpiączkę, żeby całkowicie go zrozumieć. Piotrek wziął jego torbę i popchnął mnie w stronę chłopaka. Przemek jakby wyczuł ten gest swojego brata i odwrócił się by wyciągnąć do mnie rękę. Z uśmiechem na twarzy podeszłam bliżej i złapałam jego rękę swoją. Przemek przyciągnął mnie do siebie i poprowadził do środka.
- Usiądźcie w salonie. Zrobię wam herbatę. – powiedziała pani Oliwia z ciepłym uśmiechem na twarzy.
Przystaliśmy na jej prośbę i zajęliśmy miejsca na kanapie .
Pan Rafał usiadł naprzeciwko i wpatrywał się w nas. Przemek zaintrygowany tym pochylił się w stronę ojca.
- Coś się stało ? – zapytał.
- Cieszę się, że znowu mogę cię tu zobaczyć. – odpowiedział całkowicie szczerze.
Przemek nie miał szansy odpowiedzieć, ponieważ jego matka weszła do salonu z tacą, na której postawiła szklanki z jeszcze parującym napojem.
 Taca została opróżniona w mgnieniu oka. W ciszy delektowaliśmy się owocowym smakiem herbaty.
Piotrek zerwał się z fotela i odstawił pustą szklankę na stolik.
- No to na mnie już czas. – powiedział.
- Gdzie się tak śpieszysz ? – zapytał go pan Rafał.
- Obiecałem Justynie, że do niej wpadnę. – wyjaśnił.
Po chwili dało się słyszeć warkot silnika.
- I pomyśleć, że jesteście spokrewnione. Ty i Justyna. – powiedziała pani Oliwia.
- Tak wyszło. – zażartowałam.
- Widać ciągnie naszych chłopaków do tej rodziny. – stwierdził pan Rafał z męskim uśmieszkiem na twarzy.
Razem z mamą Przemka zaczęłyśmy się śmiać a mój ukochany przewrócił oczami.  
Przemek złapał mnie za rękę i pociągnął lekko dając znać, żebym wstała razem z nim.
- To my już pójdziemy do siebie. – powiedział. Państwo Moniuszko uśmiechnęło się tylko. Przemek złapał za swoją torbę, która leżała w przedpokoju i przepuścił mnie przed siebie. Przeszłam jedną kondygnację schodów i weszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam przyglądać się Przemkowi. Rzucił swoją torbę przy biurku i omiótł spojrzeniem cały pokój kilka razy. Podszedł do okna, dotknął parapetu i odwrócił się w moją stronę. Oparł się o ścianę i zamknął oczy.
- Wszystko jest takie samo. – powiedział ledwo dosłyszalnie. – A nie było mnie tu od miesiąca ..
Podeszłam do niego i pogłaskałam po policzku. Zatrzymał moją dłoń przy swojej twarzy. Pocałował mnie w jej w zagłębienie.
- Cieszę się, że mam cię przy sobie. – wyznał.
- Kocham cię. Pamiętaj i nigdy o tym nie zapominaj. – powiedziałam przytulając się do jego piersi. Przemek pocałował mnie w czubek głowy.
- Jesteś skarbem .
- Tylko mnie nie zakopuj . – ostrzegłam . Po chwili oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Choć. – powiedziałam i pociągnęłam go w stronę łóżka. Położyliśmy się przytuleni. Przemek pocałował mnie czule . Wtuliłam się w jego obojczyk, wdychając mój ulubiony perfum.
Nawet nie zauważyłam, że zasypiam.
Obudził mnie dźwięk, wydobywający się z mojego telefonu. Oderwałam się od torsu Przemka i rozejrzałam po pokoju. Wokół było ciemno. Musiała być jeszcze noc. Wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni spodni i spojrzałam na wyświetlacz.

„Spotkajmy się o 14 przy wejściu na dworzec. Nie mam złych zamiarów.
P.”

Nie mogłam  zmrużyć oka do rana. 



hmm, przepraszam, że taki krótki, 
ale są wakacje i jakoś nie mam do tego głowy. ;)
zauważyłam, że komentarzy z rozdziału na rozdział 
jest coraz mniej..
jeżeli podoba się wam to co tutaj publikuję komentujcie,
dla mnie to bardzo ważne a wam nie zajmuje to dużo czasu ;d
te kilka słów od was naprawdę dodają mi sił
 do napisania ponownego rozdziału.
o ! no i jeszcze jedno. 
następny rozdział może się pojawić w niedzielę, być może wcześniej
albo później ^^ tak więc pożyjemy zobaczymy ;>
do następnego . 

niedziela, 8 lipca 2012

Rozdział 54


Obudziłam się wcześniej niż zwykle .  Niestety był piątek i musiałam połowę dnia przeznaczyć na słuchaniu nauczycieli. Pomimo tego byłam w dobrym nastroju. Idąc korytarzem szkolnym uśmiechałam się do siebie i wszystkich, których mijałam. Byli tacy którzy patrzyli na mnie jak na idiotkę, ale znaleźli się też tacy, którzy odwzajemnili uśmiechy.
Na lekcjach byłam aktywna, co jest w moim przypadku cudem. Wieść o tym, że Przemek się obudził w szkole rozprzestrzeniła się w mgnieniu oka.
Na trzeciej przerwie spotkałam panią dyrektor. Jak zawsze miała na szyi apaszkę, która pasowała do jej ubioru. Tym razem założyła beżową spódnicę do kolan, jasnożółtą koszulę i żakiet koloru spódnicy. 
- Doszły mnie słuchy o pani nagłej zmianie. – powiedziała na powitanie. 
- Tak, mam do tego powód. – odpowiedziałam z uśmiechem. 
- Och, tak wiem. Cała szkoła o tym mówi. Bardzo się cieszę, że stan zdrowia pani chłopaka się polepszył. Mam nadzieję, że teraz poprawi się pani w nauce. – powiedziała. 
- Myślę, że tak . – odpowiedziałam. 
Pani Dyrektor chciała jeszcze coś dodać, ale ktoś przez przypadek, to znaczy chyba przez przypadek, trafił ją piłeczką z papieru. 
Od razu podeszła do winowajców i zaczęła wrzeszczeć na chłopaków. Wykorzystałam to i ulotniłam się jak najszybciej. Rozmowa z dyrektorką nie była czymś ciekawym czy interesującym. 
Pognałam pod salę i ku mojemu zdziwieniu zabrzmiał już dzwonek na lekcje. 
Niedługo później spotkałam Szymona. Podczas, gdy Przemek leżał w śpiączce zaniedbywałam swoich przyjaciół. 
- Cześć. – przywitał się, na co odpowiedziałam mu tym samym. 
- Słuchaj, przepraszam, że traktowałam cię jak powietrze. – zaczęłam z grubej. 
- Nie musisz mnie przepraszać. – powiedział z uśmiechem przyjaciel. – W twojej sytuacji to zrozumiałe. 
- Na pewno ? – upewniłam się. 
- Tak, na pewno. O, właśnie, miałem dzisiaj zamiar z Miśką was odwiedzić. – oznajmił. 
- Aa, świetnie. Długo nie widziałam Michaliny. Co u niej, u was ? – zapytałam. 
- U nas, w jak najlepszym porządku. U niej,  też. 
- No to się cieszę. Teraz mogę to szczerze powiedzieć. 

Po lekcjach pojechałam do domu Przemka. Rodzice nie mówili nic o przeprowadzce do domu, więc na razie o tym nie myślałam. Państwo Moniuszko także nic nie mówili na ten temat. 
Przebrałam się i zjadłam obiad przygotowany przez panią Oliwię.
Dowiedziałam się, że Przemek czuję się coraz lepiej. Jego rodzice byli u niego do południa. Piotrka nie zastałam . Domyśliłam się, że jest u Przemka albo Justyny, albo u Przemka z Justyną. U niego wszystko mogło być możliwe. 
Pół godziny później wchodziłam do sali Przemka. Moja trzecia hipoteza okazała się trafna. Przemek siedział oparty o poduszki a Piotrek i Justyna zajmowali dwa krzesła z lewej strony łóżka. Na twarzach trójki widniały szczere uśmiechy. Udzielił mi się ich nastrój.
Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do łóżka, by przywitać się z chłopakiem. Pocałowałam go czule i delikatnie w usta. Odsunęłam się od niego z uśmiechem. Przywitałam się z resztą. Usiadłam na łóżko i spojrzałam na Piotrka. 
- Świetnie znów widzieć was razem. – powiedział. 
- Nie wątpię. – zażartował Przemek. 
Po sali rozniósł się nasz śmiech. Cudownie było znów śmiać się tak beztrosko i nie martwić tym co będzie jutro. 
- Będziemy się już zbierać. – powiedziała Justyna. 
- Tak, musimy jeszcze gdzieś wstąpić. – dodał tajemniczo Piotrek. 
- Jasne, nie będę was tu trzymał. – odpowiedział Przemek. 
- Do jutra. – pożegnali się i wyszli, zostawiając nas samych. 
- Jak się czujesz ? – zapytałam opiekuńczo głaskając go po policzku. 
- Znacznie lepiej. – odpowiedział. Złapał mnie za rękę i pocałował w wewnętrzną jej część. – Mam nadzieję, że już niedługo wrócę do domu. 
- Na pewno tak będzie. Musisz po prostu uzbroić się w cierpliwość. – zapewniłam Przemka. 
- Piotrek powiedział mi, że nadal u nas mieszkasz . – powiedział z błyskiem w oku. 
- Role się odwróciły. – zażartowałam, przypominając sobie jak to Przemek mieszkał u mnie. Chłopak zaśmiał się czystym, szczerym śmiechem. 
- Moi rodzice nie wspominali, żebym się przeprowadziła. Twoi zresztą też nie. – powiedziałam. – Tak więc nie zawracałam sobie tym głowy. 
- Mam nadzieję, że pomieszkasz jeszcze ze mną .- wymruczał przyciągając mnie do siebie. 
- Jak ładnie poprosisz  . – powiedziałam drocząc się z nim. 
- Tak może być ? – wyszeptał, po czym wpił się w moje usta z miłością i uwielbieniem. Nie dane nam było cieszyć się sobą. Do sali weszli Szymon i Misia. Reakcja Szymona była zabawna. Jedyne co udało mu się wydusić to ‘oj’ . Razem z Przemkiem nie mogliśmy powstrzymać cichego chichotu. 
- Wejdźcie . – powiedziałam. 
- Prze .. – zaczęła Misia. 
- Nie przepraszaj . – przerwałam jej. – Kiedyś my wam przerwiemy. – powiedziałam uśmiechając się. Odsunęłam się trochę od Przemka, by jego goście czuli się bardziej komfortowo. Złapał mnie za rękę i pokazał gestem przybyłej parze by usiedli. Szymon poklepał Przemka w ramię i wymruczał ciche powitanie, nadal czując się winnym . Ja w tym czasie przywitałam się z Michaliną. Czuła się już swobodniej. 
- Dobrze wyglądasz . – powiedziała Misia. 
- Dzięki. – odpowiedział Przemek. 
- Tak, jak na twój stan jest lepiej niż dobrze. – pochwycił Szymon. 
- Niezły komplement. – stwierdziłam śmiejąc się. 
- No wiesz. Jak ty się tak możesz ze mnie śmiać ? – zapytał retorycznie kolega. Prze chwilę śmialiśmy się z udawanego oburzenia kolegi. 
- Pójdę się czegoś napić. – powiedziałam. – Zostawię was samych. Na pewno chcecie pogadać. 
- Nie musisz wychodzić. – oznajmił Przemek, mocniej trzymając moją rękę. 
- Wiem, że nie muszę, ale przyda mi się trochę kofeiny. 
- Pójdę z tobą. – powiedziała Michalina. 
Pokiwałam głową , wstałam i przepuściłam Misię przed siebie. Na korytarzu zrównałyśmy kroku i szłyśmy w ciszy do małej kawiarenki . Na miejscu zamówiłyśmy dwie kawy z mlekiem i cukrem. Usiadłyśmy przy stoliku. 
- Cieszę się, że z Przemkiem jest już lepiej. – powiedziała Misia. 
- Tak, ja też. Nie wiem co by się ze mną stało, gdyby do tego nie doszło. – wyznałam. 
- Musiało być ci z tym ciężko. – powiedziała ze zrozumieniem. 
- Nie życzę takiego uczucia nawet najgorszemu wrogowi. – oznajmiłam z westchnieniem. – I skoro mowa o wrogach . – dodałam, widząc w drzwiach Anitę. Rozejrzała się po pomieszczeniu i po chwili jej wzrok padł na mnie. Była wściekła. Podeszła do nas szybkim krokiem. 
- Wiesz co o tobie myślę ?! – zaczęła. Wstałam . W pozycji siedzącej czułam się bezbronna. Jakby Anita była ode mnie wyższa i silniejsza. Michalina stanęła obok mnie dodając otuchy. 
- Guzik mnie obchodzi co o mnie myślisz. – odpowiedziałam z równą nienawiścią. Na chwilę wytrąciło ją to z równowagi. 
- To twoja sprawka, prawda ? – zapytała. – Przez ciebie Michał ze mną zerwał ? 
- Och, po prostu się na tobie poznał. – powiedziałam. 
- Myślisz, że ci w to uwierzę ? – zapytała, patrząc na mnie jak na obrzydliwe robactwo. 
- Nie musisz. I wiesz jeśli będziesz mnie jeszcze nachodzić to z miłą chęcią wyjawię policji co o tobie wiem. – oznajmiłam z podstępnym uśmieszkiem.
- Nie ośmielisz się . – zbladła na twarzy . Przestała też krzyczeć. 
- Chyba mnie nie znasz jeśli tak uważasz. Już dawno powinnaś być w poprawczaku. 
- Nie masz na mnie dowodów. – powiedziała słabym głosem. 
- A skąd wiesz ? Wiesz kto jest tym anonimem dzięki, któremu Krzysztof teraz siedzi ? – zapytałam. Oczywiście łgałam jak najęta, ale nie mogłam się przed tym powstrzymać. 
- Ściemniasz. – odpowiedziała. – Krzysiek mnie nie wydał. Arka też nie. 
- Teraz mam dowód. Przyznałaś się przy tych wszystkich ludziach. – powiedziałam, pokazując na kilka osób siedzących przy stolikach i kobietę, która stała za barem. Barmanka pokiwała głową zgadzając się ze mną. Anita jeszcze bardziej zbladła, jeśli to w ogóle możliwe przy jej jasnej karnacji i wybiegła z kawiarenki aż się kurzyło. Poczułam uczucie zwycięstwa. Ale zastanawiały mnie jej słowa. Dlaczego Krzysiu nie wydał Arka ? I dlaczego ten anonim nie zrobił też zdjęcia Arkowi ? Za tym musi kryć się coś więcej. 
- To było dziwne. – stwierdziła Misia. 
- Taa, u mnie takie sytuacje to normalka. – odpowiedziałam. 
- Straciłam ochotę na tę kawę. – oznajmiła. 
- Tak ja też. Chodźmy do chłopaków. – powiedziałam . Podziękowałyśmy kobiecie za barem i ruszyłyśmy szybkim krokiem w stronę sali Przemka. 
Wchodząc tam nie miałyśmy szczęśliwych min, więc chłopacy od razu się zmartwili. 
- Co się stało ? – zapytał Szymon. Przemek spojrzał na mnie z czułością i zmartwieniem.
Misia opowiedziała im po krótce co się wydarzyło, gdy ja usiadłam na łóżku, łapiąc Przemka za rękę. 
- Ten dureń jest teraz w poprawczaku ? – zapytał zdezorientowany . 
- Tak, jakiś anonim wysłał policji zdjęcia, na których Krzysztof handluje narkotykami. Tylko, że nie widać komu sprzedawał to świństwo. – wyjaśniłam. 
- Arkowi, prawda ? – zapytała Misia. Pokiwałam głową. 
- Tak myślę. 
Szymon spojrzał na zegarek. 
- Na nas już czas. Zasiedzieliśmy się. – powiedział. 
- Do zobaczenia. – powiedziała Michalina . Po chwili zniknęli za zamykającymi się drzwiami. 
- Ja chyba też już pójdę. – oznajmiłam. 
- Nie, zostań jeszcze chwilkę. – powiedział Przemek ponownie przyciągając mnie do siebie. 
Czułymi pocałunkami przekonał mnie bym została z nim jeszcze dłużej. 
Cieszyłam się smakiem jego ust. Znów czułam się bezpieczna w jego ramionach. 


podoba się ? ;p
mam nadzieję, że tak ;>
trochę się rozpisałam , ale co tam xD
przepraszam za błędy i do następnego ^^