Ogólny
entuzjazm, oklaski, podniecenie na zbliżającą się imprezę.
Tak nie można by określić naszej reakcji. Zdziwione
spojrzenia oraz minuta ciszy. Mogę się nawet założyć, że chociaż połowa z nas
pomyślała o jednej osobie.
W mojej
głowie od razu utworzyłam czarny scenariusz. Daniel, znalazł mnie i przysłał tu
ludzi, którzy mieli mnie upić, związać i przywieźć do niego w samochodzie, w
którym na domiar złego zawiązaliby mi oczy . Moich przyjaciół kazał pobić albo
co gorsza zabić. Przełknęłam rosnącą gulę w moim gardle i lekko przestraszona
spojrzałam na Damiana.
- Może
zrobimy tak. – chłopak z drugiego brzegu jeziora spojrzał na nas z
rozbawieniem. – Zastanówcie się, i jeśli się zdecydujecie, przyjdźcie do nas
około 19. Będzie trochę więcej osób.
Dwójka
dziwnych nieznajomych oddaliła się na tyle, by nie usłyszeć dialogu jaki się
między nami wywiązał.
- Jakby
nie było i tak chcieliśmy dzisiaj się trochę „zabawić” – Nik zrobił rękoma
cudzysłów, patrząc na nas niepewnie.
- Tak,
ale jakby nie było .. – Kinga zaakcentowała użyte przez Nika słowa. – Nie znamy
tych ludzi i nie wiemy co się może wydarzyć.
- Poza
tym przyjechaliśmy tu, żeby chronić Jagodę, a ci ludzie wydają mi się
podejrzani.
Maks
skrzyżował ręce na piersi i stanął w rozkroku, dając nam do zrozumienia, że nie
toleruje zachowania Piotrka wobec Leny.
- Może
po prostu nie powinniśmy tam iść..
- A ja
nie widzę żadnych przeciwwskazań, żeby poznać kogoś nowego.
Lena, w
przeciwieństwie do Malwiny, sprawiała wrażenie nie zrażonej co do naszej
nieznajomości tych ludzi. Podejrzewałam, że ma to związek z małą zemstą
skierowaną ku Maksowi.
- Jak
myślisz, Jagoda?
Damian
spojrzał na mnie, próbując odczytać moje myśli, których sama nie potrafiłam
pozbierać .
- Sama
nie wiem … Nie potrafię pozbyć się wrażenia, że tych ludzi ktoś przysłał ..
Może po
prostu wpadam w paranoję.
Przykucnęłam,
łapiąc się za głowę. Przez głowę przelatywały mi czarne myśli, jakie do tej pory zdołałam wymyślić. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo boję się tego,
że spotkam się z Danielem, po tym jak próbowałam się od niego odciąć.. i uciec.
Nie potrafię wyjaśnić sobie dlaczego zaczęłam się z nim zadawać skoro wokół
krążą o nim same nieprzyjemne opinie. I nawet nie chcę sobie przypominać co działo
się ze mną zanim Damian znalazł mnie nieprzytomną w parku.
Po
chwili wstałam, natchnięta nową siłą do walki ze strachem przed nim. Pierwsze
co od razu rzuciło mi się w oczy , to oddanie moich przyjaciół w trudnych
chwilach.
- Nie
powinniśmy się tu chować. Może i ci ludzie są jacyś dziwni, ale to, że znają
Daniela jest raczej mało prawdopodobne …
Miałam
ogromną nadzieję, że tak właśnie jest .
-
Dokładnie. Zawsze możemy tutaj wrócić, gdyby coś się stało.
Entuzjazm
Leny był niemal zaraźliwy. Wszyscy z wyjątkiem Maksa zgodzili się z Leną, co
oznaczało, że dziś wieczorem spędzimy trochę czasu z ludźmi z drugiego brzegu
jeziora… Jacy by oni nie byli.
- Jak
myślicie, co powinnyśmy ubrać?
Lena
jako jedyna zaczęła się przygotowywać na imprezę dwie godziny przed. Podczas
gdy połowa z nas odpoczywała na kocach, a druga na leżakach, dziewczyna
przetrząsała zawartość swojej torby z waleczną miną.
- Coś w
czym będzie ci wygodnie.
- Nik,
nie chodzi o to by było mi wygodnie, tylko, żebym wyglądała olśniewająco,
rozumiesz?
Lena
dobitnie akcentując każdy wyraz nawet na chwilę nie przerwała swoich
poszukiwań. Spojrzałam rozbawiona na dziewczyny, które już od piętnastu minut
starały się dzielnie doradzać dziewczynie, jednak z marnym skutkiem.
- Mała
czarna to chyba przesada, nie?
- Chyba
nie zamierzasz ubierać szpilek?
Konrad,
lekko podnosząc się na łokciu, spojrzał niepewnie na Lenę. Damian, Nik i Maks
zrobili to samo. Lena posłała tylko w stronę chłopaków złowrogie spojrzenie,
które skutecznie ich uciszyło.
- A wy
co ubieracie, dziewczyny?
- Wydaje
mi się, że raczej nie będziemy się już przebierać.
Malwina,
Kinga jak i ja, ubrałyśmy się już chwilę temu, zakładając spodenki i koszulki,
bądź jak w moim przypadku – jeansowe ogrodniczki.
Kolejne
kilkanaście minut upłynęło nam w ciszy, w wyniku czego poczułam się w takim
stopniu zmęczona, że postanowiłam uciąć sobie drzemkę.
Nawet nie
wiem kiedy zapadłam w głęboki sen. W bardzo dziwny sposób wiedziałam, że to co
widzę przed oczami, nie dzieje się naprawdę. Wokół mnie było na tyle mgliście,
że nie wiedziałam, gdzie się znajdowałam, ale czułam, że jestem w jakimś
bezpiecznym miejscu. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie osoba, która
zmaterializowała się przede mną. Daniel, patrzył na mnie z uśmiechem, trzymając
w rękach bukiet różnokolorowych kwiatów. Ten obraz nie pasował mi do opinii,
jaką sobie o nim wyrobiłam, przez co poczułam się dziwnie.
Obraz
chłopaka zniknął, a po ciemności znów pojawiła się jego postać. Czułam, że tym
razem szłam gdzieś z nim ramię w ramię, podczas gdy ten opowiadał mi o czymś z
ożywieniem. W jego obecności nie czułam się zagrożona, nie czułam ani krztyny
strachu.
Unosząca
mgła przypominała mi, że to tylko sen… Rozejrzałam się dokoła i nim cokolwiek
spostrzegłam, ktoś uderzył mnie czymś twardym w głowę, a ja tracąc przytomność
poczułam tylko ściskającą mnie mgłę.
Otworzyłam
oczy z poczuciem, że śniło mi się coś dziwnego.
-
Dobrze, że już się obudziłaś, właśnie chciałam cię obudzić.
Kinga
spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem. Musiało zrobić się już późno. Zrobiło się
jakoś ciemniej, a przyjaciele stali, patrząc na mnie w milczeniu.
-
Powinniśmy już iść, jeśli nie chcemy wyjść na spóźnialskich.
Przetarłam
oczy wierzchem dłoni i bez słowa poszłam za Leną, która z podekscytowania nie
mogła ustać w miejscu.
Jezioro,
na szczęście nie było, aż tak długie, więc okrążenie go nie zajęło nam dużo
czasu, tym bardziej, że ktoś już udeptał ścieżkę, dzięki, której nie musieliśmy
się przedzierać przez krzaki .
Na
miejscu zastaliśmy dwóch chłopaków, z których jeden był Piotrem, chłopakiem,
który nas dzisiaj odwiedził. Drugi chłopak był tak samo umięśniony jak kolega,
jednak wyróżniały go krótkie, czarne kręcone włosy, które umniejszały jego pozę
twardziela.
- Jednak
się zdecydowaliście. - Piotr wyszedł nam na spotkanie lekko chwiejnym krokiem.
– Bardzo się z tego cieszę.
Chłopak
wziął pod ramię Lenę, która nie odrzuciła zaproszenia i poszła za nim na
ławkę, stojącą obok ogniska, które dopiero rozpalał drugi chłopak.
Idąc za
przykładem Piotra i Leny usiedliśmy na ławkach. Maks zajął miejsce dokładnie
naprzeciwko dziewczyny, nie zdając sobie sprawy, że stał się ofiarą okrutnej
zemsty. Zachowanie Leny nie podobało się też Nikowi, ale zostawił to bez
komentarza prawdopodobnie, zostawiając rozmowę z przyjaciółką na potem. Być
może Nik stwierdził, że należy jej się
odrobina wytchnienia, i możliwość wymierzenia sprawiedliwości.
-
Fajnie, że przyszliście, bez was byłoby nas tu trochę zbyt mało. Jestem
Kajetan.
Brunet
kiwnął głową do każdego z nas, zajmując miejsce obok Nika i Malwiny.
Po
krótkim czasie dołączyły do nas dwie dziewczyny – czerwonowłosa piękność oraz
jej koleżanka, dla odmiany z pomarańczowymi włosami.
Nie wiem
czy to dlatego, że uprzedziłam się do tych dziewczyn jak i do chłopaków, ale
cała ta paczka wydawała mi się podejrzana.
Jednakże,
z upływem czasu oraz alkoholu, rozmowy stały się głośniejsze i nawet któryś z
chłopaków włączył muzykę. Atmosfera się rozluźniła, dzięki czemu nikt nie był
skrępowany przybyciem jeszcze kilku osób, które zadbały o kończący się alkohol.
Jako, że
nawet Nik i Damian rozmawiali z nowo przybyłymi chłopakami, postanowiłam pójść
w ich ślady. Niestety moja głowa chyba odzwyczaiła się od alkoholu w wyniku
czego szybko się upiłam. Gdy siedziałam
samotnie na ławce przy ognisku dołączył do mnie Kajetan.
- Jak
się bawisz?
- Nawet
nieźle. Chociaż może to dlatego, że obraz mi się już rozmywa. – dodałam
szeptem, kwitując to śmiechem.
- Chyba
nie imprezujesz zbyt często
-
Podobno jest wręcz odwrotnie, choć nie ostatnio.
- Podobno?
- Yhmm.
Zaczęłam
kiwać się w przód i w tył, zastanawiając się czy jest coś czego nie powinnam
mówić.
Nic mi
nie przychodziło do głowy więc dałam za wygraną.
- Nie
jesteś zbyt rozmowna.
- A ty
pijany.
- Nie
tak łatwo się upijam, w przeciwieństwie do ciebie.
- Drobny
szczegół. Zresztą czy to w czymś przeszkadza?
- Zależy
co masz na myśli .
Spojrzałam
na chłopaka ze zdziwieniem, co zbiło go lekko z pantałyku.
- Coś
źle powiedziałem?
- Mnie
pytasz?
- A
kogo?
- A kogo
to interesuje? – zapytałam ze śmiechem, biorąc kolejny łyk piwa.
- To co,
zrobiliście sobie wakacje?
- A no,
ściślej rzecz biorąc ukrywamy się.
- Przed
kim?
- A tego
ci nie mogę powiedzieć, inaczej musiałabym cię zabić. – powiedziałam konspiracyjnym
szeptem.
- Dobra,
w takim razie zapytam wprost.
- Proszę bardzo, wal.
Udałam,
że szykuję się na bardzo mocny strzał, wypinając pierś.
- Masz
kogoś?
- No
proszę. Wyszło szydło z worka.
- To
znaczy?
-
Chciałeś mnie wyrwać?
- Można
to tak określić. Ale wolałbym stwierdzenie, że mi się podobasz, a nie chciałem sobie
robić problemów z twoim chłopakiem.
-
Niestety nie mogę ci odpowiedzieć, bo sama tego nie wiem.
- To
trudna sprawa. Umówmy się tak, że jak będziesz wiedziała dasz mi znać, okej?
- Nie
tak łatwo mnie złapać. A nie wiem gdzie się znajdę za kilka dni albo tygodni .
- Może
mógłbym ci jakoś pomóc?
- Raczej
nikt mi nie może pomóc. Chyba, że jesteś jakimś dilerem, albo przestępcą.. Coś
tego rodzaju.
Kajetan
przestał się uśmiechać, patrząc na mnie z powagą. W ułamku sekundy znów się
uśmiechnął, jednak tym razem, uśmiech ten nie sięgał jego oczu.
- Nic z tych rzeczy.
Wzruszyłam
ramionami, skupiając wzrok na Lenie i Piotrku, którzy całowali się, oparci o
drzewo. Lekko zdziwiona zaczęłam się rozglądać za Maksem.
Zobaczyłam
go, idącego w ich kierunku. Był wściekły. Zaczęłam się bać bójki, która okazała
się nieunikniona.
Maks
odsunął Piotrka, wymierzając mu tym
samym mocne uderzenie w twarz. Piotr przechylił się zaskoczony i złapał za
twarz. Spojrzał na Maksa z taką samą wściekłością i oddał mu z jeszcze większą
siłą. W kolejnych sekundach chłopacy zaczęli się tarzać po ziemi bijąc się
nawzajem, podczas gdy cała reszta stała jak sparaliżowana, nie wiedząc co
robić.
W końcu
Nik podbiegł z Damianem do dwójki chłopaków, próbując ich rozdzielić. Po chwili
dołączył też Kajetan, dzięki któremu udało się unieruchomić Piotrka.
- Lepiej
będzie, gdy wrócimy do siebie.
Damian
spojrzał na Kajetana, który kiwnął głową, najwyraźniej też tak uważając.
Pomimo
tego, że także się z nimi zgadzałam, nie mogłam ruszyć się z miejsca. Malwina
obejmując Lenę ruszyła za Kingą i Konradem. Tuż za nimi Nik przytrzymywał Maksa,
którego w dalszym ciągu nie opuszczała wściekłość. Damian i spojrzał na mnie, a ja nadal nie
mogłam się ruszyć.
-
Jagoda? Wszystko w porządku?
Po
chwili otrząsnęłam się i ruszyłam w jego stronę mijając Kajetana z zagadkowym
wyrazem twarzy.
***
- Co się
stało?
Patrzyłem
na siną już twarz Piotrka, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- A skąd
ja mam wiedzieć? W jednej chwili udało mi się zbajerować panienkę, a w drugiej
jakiś typ okładał mnie pięściami.
- Nie
wybadałeś sytuacji? Padło ci na rozum, żeby podrywać zajętą laskę?
- Nawet
jeśli jest zajęta , nie było tego po niej widać.
Piotrek
uśmiechnął się, biorąc od Nati zimny okład. W dalszym ciągu nie wiedziałem
dlaczego przefarbowała się na pomarańczowo, ale kto by zrozumiał kobiety...
- Nieźle
ci przyłożył.
Dla Mai
cała ta sytuacja była komiczna. Według niej bójki o dziewczynę wyszły już z
obiegu.
Jeszcze raz
pokręciłem głową, po czym wyjąłem z kieszeni wibrujący telefon. Spojrzałem na
wyświetlacz – Szef – po czym wcisnąłem zielony.
- Kopę
lat, stary druhu, co się stało, że sobie o mnie przypomniałeś? – dodałem sarkastycznie.
- Mam
dla ciebie małe zadanie. Gdzie jesteś?
-
Aktualnie na wakacjach.
-
Trudno. Odbębnisz to sobie kiedy indziej. Musisz mi kogoś znaleźć.
- Jakiś
klient?
- Nie,
dziewczyna. Nazywa się Jagoda…
Spojrzałem
na przeciwległy brzeg jeziora, przypominając sobie słowa dziewczyny : „(…) ściślej rzecz biorąc, ukrywamy się.”