Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

niedziela, 4 września 2011

Rozdział 16

Drzwi otworzyły się a moim oczom ukazał się Michał z paczką chipsów wchodzący do pokoju. Zawsze obżera się w nocy, gdy się o coś lub o kogoś martwi.
- Nie no brat, w takiej chwili się obżerasz chipsami ? - powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy. Michał najpierw stanął i powoli odwracał głowę w moją stronę. Miałam wrażenie, że nie wierzy w mój powrót. Dałabym sobie rękę uciąć, że właśnie teraz zastanawia się nad tym czy czasami nie zwariował. 
- O Matko, Weronika ! To ty. - kurde, chyba go olśniło.
- No przecież widzisz. - Michał rzucił paczkę chipsów na podłogę i przytulił mnie. Wtuliłam się w niego nie mogąc uwierzyć, że ten koszmar już się skończył. - Moja kochana siostrzyczka . - szeptał co chwila i z coraz większą siłą przyciskał mnie do swojej klatki piersiowej. 
- Michał, czemu rzuciłeś chipsy na ziemię i kim jest ta dziewczyna ? - usłyszałam jak zawsze srogi, ale opanowany głos mojej mamy. Oderwałam się od Michała i odwróciłam w jej stronę.
- Weronika . - mama rozkleiła się na dobre, a co za tym idzie ? Oczywiście ja też zaczęłam płakać. Przytuliłam się do mamy, po chwili tata tez znalazł się w naszym uścisku. Nie wiem ile tak staliśmy, ale Michałowi znacznie poprawił się humor i zaczął żartować, że mnie uduszą. 
- Czemu jesteś tak ubrana ? - zapytał ojciec.
- Och, no więc pewien chory psychicznie kazał mi w tym dzisiaj paradować. - powiedziałam z nutką złości w głosie.
- To prawda, że Patryk Cię porwał ? - zapytał Michał.
- Tak. - szepnęłam. Nastała krępująca cisza, lecz przerwał ją zdezorientowany głos Michała.
- Czekaj, czy ty powiedziałaś chory psychicznie ? 
- Tak, a bynajmniej tak myślę. - powiedziałam.
- Wyjaśnij nam to proszę. - wtrącił tata. 
- Przez te kilka dni zachowywał się jakoś tak dziwnie. Raz był dla mnie aż za miły a później zaczynał wrzeszczeć, niszczyć meble. Nastroje zmieniały mu się szybciej niż u kobiety w ciąży. 
- Kochanie czy on Ci coś zrobił ? - zapytała mama patrząc na mnie z troską.
- Nie,  nic mi nie zrobił. A bynajmniej nie zdążył. 
Przez jakąś godzinę zdawałam rodzince relację z tego mojego pobytu w tym koszmarnym miejscu. Opowiedziałam im o kolacji i też o tym jak znokautowałam Patryka.  
- Siostra, idź do góry. Musisz się jeszcze z kimś przywitać. - powiedział braciszek z błyskiem w oku.
- Z kim ? - zapytałam zdezorientowana. 
- No jak to z kim. Z twoim chłopakiem. 
- To on tu mieszkał ? 
- Odkąd Cię porwali. - powiedziała mama z uśmiechem. Uświadamiając sobie kto jest tam na górze wchodziłam po schodach. Weszłam do swojego pokoju i zobaczyłam mojego księcia. Zamknęłam po cichu drzwi by go nie obudzić, ale przecież i tak go obudzę. Więc trzasnęłam drzwiami tak jak to mam w zwyczaju. Wtedy Przemek obudził się i spojrzał w moim kierunku. Z racji tego, że było ciemno minęły być może dwie minuty zanim zdał sobie sprawę, że to ja narobiłam tyle hałasu. 
- Weronika . - szepnął. Podeszłam do łóżka zatapiając się w jego spojrzeniu. 
- To naprawdę ty. - wstał, złapał mnie w talii i zaczął kręcić się wokół własnej osi głośno się przy tym śmiejąc. Bardzo udzielił mi się jego nastrój. Postawił mnie na ziemi i zaczął całować. Najpierw po rękach potem po szyi a na końcu po każdym skrawku mojej twarzy kończąc na ustach. Tak strasznie mi tego brakowało. Uzależniłam się od smaku jego ust, w ogóle od niego całego.
- Jesteś cała ? - zapytał.
- Tak, cała i zdrowa. Nie musisz już się martwić. - powiedziałam w przerwach pomiędzy pocałunkami.
- Na pewno marzysz o prysznicu. Idź poczekam tu na Ciebie. - powiedział rozluźniając nieco swój uścisk.
- Spróbowałbyś się stąd ruszyć. - powiedziałam. Wyjęłam pidżamę z szafy i weszłam do łazienki. Wzięłam krótki prysznic, ogarnęłam twarz i wysuszyłam trochę włosy. Po czym wróciłam do pokoju. Usiadłam na Przemku okrakiem i zaczęłam go namiętnie całować. Zatapialiśmy się w sobie nawzajem do momentu w którym Przemek zaczął ściągać ze mnie koszulkę. Odsunęłam się trochę od niego poprawiając ją. 
- Co jest ? - zapytał.
- Ja .. - urwałam, nie chciałam go urazić, ale nie chciałam też jeszcze tego robić. - Nie jestem jeszcze gotowa. - dokończyłam spuszczając głowę. Po chwili milczenia złapał mnie za podbródek i podniósł patrząc na mnie ze zrozumieniem i miłością.
- Rozumiem, kochanie. Poczekam. - wtuliłam się w jego tors i wreszcie poczułam się bezpieczna. Po chwili Przemek położył się pociągając mnie za sobą. Zasnęliśmy wtuleni w siebie.




rozdział krótki, wiem, ale jakoś tak wena mi się skończyła. ;pp
dziękuję za miłe komentarze i życzę miłego czytania ;)
jeśli są to przepraszam za błędy ;D

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział < 3 ;*
    Mam nadzieję, że wena szybko wróci :D ;*
    Czekam na następny ;)) ;D
    Pozdrawiam ;*

    // Merry ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. kolejna świetna część :)
    czekam na następną ;p
    Pozdrzwiam :*

    OdpowiedzUsuń