Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 1


Zamrugałam kilkanaście razy powiekami, by przyzwyczaić oczy do uporczywego światła. Pomogło. Ale gdzie ja jestem ? Co .. co ja tu robię ? Rozejrzałam się po białym pomieszczeniu. Szafka, kremowa kanapa naprzeciwko mojego łóżka, okno przez, które przedostawały się pojedyncze promyki słońca.  I ludzie . Mężczyzna w białym kitlu stał nade mną i cierpliwie czekał na mój kolejny ruch. Z jego lewej strony stała oparta o kolejnego mężczyznę kobieta. W ręku trzymała pogniecioną chusteczkę. Jej zaczerwienione oczy połyskiwały iskierkami nadziei. Kim ona jest ?
Mężczyzna, o którego się opierała, objął ją ramieniem, dodając otuchy. On także nie wyglądał najlepiej. Kilkudniowy zarost, spojrzenie pełne smutku zmieszane z domieszką strachu. Ale czego się boi ? Albo o kogo ?
- Witamy z powrotem . – powiedział  z lekkim uśmiechem mężczyzna nad moim łóżkiem. – Jak się czujesz ?
- Gdzie jestem ? – zdziwił mnie mój chrypiący głos. Dlaczego mam tak sucho w ustach ?
- W szpitalu. Jestem Twoim lekarzem.  Doznałaś bardzo ciężkich obrażeń, dlatego pewien młodzieniec Cię tu przywiózł.
O kim on mówi ? Dlaczego nic nie pamiętam ? O co tu chodzi ?
- Jagoda, jak się czujesz ? – ponowił pytanie lekarz.
- Jagoda ? Kto to taki ? – zapytałam, słysząc świst wdychanego powietrza. Spojrzałam na kobietę, która kurczowo trzymała mężczyznę za rękę. Po jej policzku poleciały przezroczyste łzy.
- Jagoda to Ty. Spójrz na mnie. – poprosił lekarz. Spełniłam jego życzenie. Zielone oczy wpatrywały się we mnie z troską i zawodową determinacją.
- Pamiętasz cokolwiek ze swojego życia ?
Czy pamiętam ? W głowie miałam jedynie pustkę, całkowitą i nieokiełznaną pustkę. Jagoda .. czy to naprawdę ja ?
Pokręciłam przecząco głową. Wzbierała we mnie panika. Dlaczego niczego nie pamiętam ? Co się ze mną stało ? Dlaczego nie potrafię niczego sobie przypomnieć ? I kim są Ci ludzie ?
- Och, córeczko … - załkała kobieta. Córeczko ? Nie mogę być jej córką. Jak mogłabym zapomnieć własną matkę ?
- Nie nazywaj mnie tak. – wysyczałam przez błagające o wodę usta. Nie wiadomo skąd wezbrał we mnie gniew. Ogromny gniew.
- A jak inaczej ma Cię nazywać ? – zapytał zdezorientowany mężczyzna.
- Ja ich nie znam. Niech stąd wyjdą. – powiedziałam odwracając głowę w drugą stronę.
- Jagoda, proszę nie odtrącaj nas. Jesteśmy Twoimi rodzicami.
- Wyjdźcie. Ale to już ! – krzyknęłam znajdując w sobie siłę by pokazać im drzwi palcem.
Lekarz powoli podszedł do dwójki nieznajomych, złapał mężczyznę za ramię i ściszonym głosem poinformował ich, że lepiej byłoby gdyby wyszli. Ten pokiwał głową i pociągnął kobietę w stronę drzwi, ale ona wyrwała mu się i podeszła do mojego łóżka.
- Skarbie, proszę nie rób nam tego. – zaczęła. Poczułam jej łzę na swojej ręce. Pomimo tego, że w pewien sposób wzruszyły mnie jej słowa, nie czułam nic innego. Ta kobieta była mi kompletnie obojętną osobą.  Dalej uparcie nie patrzyłam w jej stronę. Usłyszałam jak przesuwa krzesło, stojące obok łóżka, więc zerknęłam kątem oka na jej sylwetkę. Uklękła i złapała moją rękę, przykładając ją sobie do policzka. Podświadomie wyrwałam rękę z jej uścisku. I choć nie chciałam jej ranić, przestraszyłam się. Nieznajoma zaczęła płakać przez co i w moim oku zakręciło się kilka łez. Zamknęłam oczy, pragnąc by już wyszła. W pewnym momencie któryś z panów pomógł jej wstać i wyprowadził z sali. Poczułam ulgę, ale mimowolnie po moim policzku zaczęły płynąć łzy.
- Dobrze, że pani jest. – powiedział lekarz do pielęgniarki, której wejścia nawet nie zauważyłam. Otarłam wierzchem dłoni mokre policzki i przyjrzałam się kobiecie. Na oko wyglądała na trzydzieści lat. Gęste, czarne jak kruk włosy miała związane w kucyk. Uśmiechała się do mnie przyjaźnie, ale mnie nie było stać na szczery uśmiech. Lekarz zaczął mnie badać, na co nie zwracałam najmniejszej uwagi. Próbowałam przypomnieć sobie chociaż małą cząstkę jakiegoś wspomnienia by stwierdzić kim jestem. Czy ta zrozpaczona kobieta naprawdę jest moją matką. Tak bardzo pragnęłam wszystko sobie przypomnieć, ale na nic były moje starania. Osiągnęłam tylko to, iż bardziej zacisnęłam ręce na prześcieradle.
- Jagoda, musisz się uspokoić. – powiedział łagodnie lekarz.
- Jak mam się uspokoić ? – zapytałam szukając w jego oczach pomocy.
- Pani Beata poda Ci coś na uspokojenie.
Na potwierdzenie jego słów, pielęgniarka wstrzyknęła mi do kroplówki jakąś przezroczystą substancję.
- Powiedz mi teraz co pamiętasz .
- Niczego nie pamiętam. – wyznałam płaczliwym głosem.  - Kompletnie niczego. Nawet nie wiem kim jestem.
- Spokojnie jestem pewny, że wszystko sobie przypomnisz. – zapewnił mnie lekarz.
- Ale kiedy ?
- Za tydzień, miesiąc, rok bądź lata, ale może się też zdarzyć, że jutro.
- Jakoś dużo tych możliwości.
Lekarz zaśmiał się lekko, a mnie ogarnęło niewyobrażalne zmęczenie. Powieki same zaczęły mi się zamykać.
- Myślę, że powinniśmy pozwolić Ci teraz odpocząć. – powiedział lekarz .
Ostatnim dźwiękiem, który usłyszałam, był dźwięki zamykanych drzwi. 



a więc jestem. 
kiedy pojawi się nowy rozdział ? 
za tydzień czy dwa  - tego nie wiem. 
mam nadzieję, że nadal tu jesteście , i że się Wam podobało :)
do następnego ^^

4 komentarze:

  1. no pewnie, że się podoba :) zaciekawiłaś mnie tym rozdziałem, nie powiem.. czekam na kontynuację :>

    OdpowiedzUsuń
  2. oczywiście, że się podoba! :D czekam z niecierpliwością na następny. może w końcu mnie coś natchnie na kontynuację :D :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Porównując ostatnie wpisy, muszę przyznać że ten jest wyjątkowo dobry. Chyba zasłużyłaś z mojej strony na pochwałę koleżanko:) Mam nadzieję, że nie zaprzestaniesz kontynuacji kolejnych rozdziałów tuż po feriach. Pamiętaj, że motywacja jest najważniejsza. Pozdrawiam i gorąco ściskam. Buziaki A. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczwiste, że się podoba :)
    Rozdział jest świetny i zapowiada się całkiem ciekawie, także nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejne :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń