Zamrugałam
kilkanaście razy powiekami, by przyzwyczaić oczy do uporczywego światła.
Pomogło. Ale gdzie ja jestem ? Co .. co ja tu robię ? Rozejrzałam się po białym
pomieszczeniu. Szafka, kremowa kanapa naprzeciwko mojego łóżka, okno przez,
które przedostawały się pojedyncze promyki słońca. I ludzie . Mężczyzna w białym kitlu stał nade
mną i cierpliwie czekał na mój kolejny ruch. Z jego lewej strony stała oparta o
kolejnego mężczyznę kobieta. W ręku trzymała pogniecioną chusteczkę. Jej
zaczerwienione oczy połyskiwały iskierkami nadziei. Kim ona jest ?
Mężczyzna,
o którego się opierała, objął ją ramieniem, dodając otuchy. On także nie
wyglądał najlepiej. Kilkudniowy zarost, spojrzenie pełne smutku zmieszane z
domieszką strachu. Ale czego się boi ? Albo o kogo ?
-
Witamy z powrotem . – powiedział z
lekkim uśmiechem mężczyzna nad moim łóżkiem. – Jak się czujesz ?
-
Gdzie jestem ? – zdziwił mnie mój chrypiący głos. Dlaczego mam tak sucho w
ustach ?
-
W szpitalu. Jestem Twoim lekarzem. Doznałaś bardzo ciężkich obrażeń, dlatego pewien
młodzieniec Cię tu przywiózł.
O
kim on mówi ? Dlaczego nic nie pamiętam ? O co tu chodzi ?
-
Jagoda, jak się czujesz ? – ponowił pytanie lekarz.
-
Jagoda ? Kto to taki ? – zapytałam, słysząc świst wdychanego powietrza.
Spojrzałam na kobietę, która kurczowo trzymała mężczyznę za rękę. Po jej
policzku poleciały przezroczyste łzy.
-
Jagoda to Ty. Spójrz na mnie. – poprosił lekarz. Spełniłam jego życzenie. Zielone
oczy wpatrywały się we mnie z troską i zawodową determinacją.
-
Pamiętasz cokolwiek ze swojego życia ?
Czy
pamiętam ? W głowie miałam jedynie pustkę, całkowitą i nieokiełznaną pustkę.
Jagoda .. czy to naprawdę ja ?
Pokręciłam
przecząco głową. Wzbierała we mnie panika. Dlaczego niczego nie pamiętam ? Co
się ze mną stało ? Dlaczego nie potrafię niczego sobie przypomnieć ? I kim są
Ci ludzie ?
-
Och, córeczko … - załkała kobieta. Córeczko ? Nie mogę być jej córką. Jak mogłabym
zapomnieć własną matkę ?
-
Nie nazywaj mnie tak. – wysyczałam przez błagające o wodę usta. Nie wiadomo skąd
wezbrał we mnie gniew. Ogromny gniew.
-
A jak inaczej ma Cię nazywać ? – zapytał zdezorientowany mężczyzna.
-
Ja ich nie znam. Niech stąd wyjdą. – powiedziałam odwracając głowę w drugą
stronę.
-
Jagoda, proszę nie odtrącaj nas. Jesteśmy Twoimi rodzicami.
-
Wyjdźcie. Ale to już ! – krzyknęłam znajdując w sobie siłę by pokazać im drzwi
palcem.
Lekarz
powoli podszedł do dwójki nieznajomych, złapał mężczyznę za ramię i ściszonym
głosem poinformował ich, że lepiej byłoby gdyby wyszli. Ten pokiwał głową i
pociągnął kobietę w stronę drzwi, ale ona wyrwała mu się i podeszła do mojego
łóżka.
-
Skarbie, proszę nie rób nam tego. – zaczęła. Poczułam jej łzę na swojej ręce.
Pomimo tego, że w pewien sposób wzruszyły mnie jej słowa, nie czułam nic
innego. Ta kobieta była mi kompletnie obojętną osobą. Dalej uparcie nie patrzyłam w jej stronę.
Usłyszałam jak przesuwa krzesło, stojące obok łóżka, więc zerknęłam kątem oka na
jej sylwetkę. Uklękła i złapała moją rękę, przykładając ją sobie do policzka.
Podświadomie wyrwałam rękę z jej uścisku. I choć nie chciałam jej ranić, przestraszyłam
się. Nieznajoma zaczęła płakać przez co i w moim oku zakręciło się kilka łez.
Zamknęłam oczy, pragnąc by już wyszła. W pewnym momencie któryś z panów pomógł
jej wstać i wyprowadził z sali. Poczułam ulgę, ale mimowolnie po moim policzku
zaczęły płynąć łzy.
-
Dobrze, że pani jest. – powiedział lekarz do pielęgniarki, której wejścia nawet
nie zauważyłam. Otarłam wierzchem dłoni mokre policzki i przyjrzałam się
kobiecie. Na oko wyglądała na trzydzieści lat. Gęste, czarne jak kruk włosy
miała związane w kucyk. Uśmiechała się do mnie przyjaźnie, ale mnie nie było
stać na szczery uśmiech. Lekarz zaczął mnie badać, na co nie zwracałam najmniejszej
uwagi. Próbowałam przypomnieć sobie chociaż małą cząstkę jakiegoś wspomnienia
by stwierdzić kim jestem. Czy ta zrozpaczona kobieta naprawdę jest moją matką. Tak
bardzo pragnęłam wszystko sobie przypomnieć, ale na nic były moje starania.
Osiągnęłam tylko to, iż bardziej zacisnęłam ręce na prześcieradle.
-
Jagoda, musisz się uspokoić. – powiedział łagodnie lekarz.
-
Jak mam się uspokoić ? – zapytałam szukając w jego oczach pomocy.
-
Pani Beata poda Ci coś na uspokojenie.
Na
potwierdzenie jego słów, pielęgniarka wstrzyknęła mi do kroplówki jakąś przezroczystą
substancję.
-
Powiedz mi teraz co pamiętasz .
-
Niczego nie pamiętam. – wyznałam płaczliwym głosem. - Kompletnie niczego. Nawet nie wiem kim
jestem.
-
Spokojnie jestem pewny, że wszystko sobie przypomnisz. – zapewnił mnie lekarz.
-
Ale kiedy ?
-
Za tydzień, miesiąc, rok bądź lata, ale może się też zdarzyć, że jutro.
-
Jakoś dużo tych możliwości.
Lekarz
zaśmiał się lekko, a mnie ogarnęło niewyobrażalne zmęczenie. Powieki same
zaczęły mi się zamykać.
-
Myślę, że powinniśmy pozwolić Ci teraz odpocząć. – powiedział lekarz .
Ostatnim
dźwiękiem, który usłyszałam, był dźwięki zamykanych drzwi.
a więc jestem.
kiedy pojawi się nowy rozdział ?
za tydzień czy dwa - tego nie wiem.
mam nadzieję, że nadal tu jesteście , i że się Wam podobało :)
do następnego ^^
no pewnie, że się podoba :) zaciekawiłaś mnie tym rozdziałem, nie powiem.. czekam na kontynuację :>
OdpowiedzUsuńoczywiście, że się podoba! :D czekam z niecierpliwością na następny. może w końcu mnie coś natchnie na kontynuację :D :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Porównując ostatnie wpisy, muszę przyznać że ten jest wyjątkowo dobry. Chyba zasłużyłaś z mojej strony na pochwałę koleżanko:) Mam nadzieję, że nie zaprzestaniesz kontynuacji kolejnych rozdziałów tuż po feriach. Pamiętaj, że motywacja jest najważniejsza. Pozdrawiam i gorąco ściskam. Buziaki A. :)
OdpowiedzUsuńOczwiste, że się podoba :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny i zapowiada się całkiem ciekawie, także nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejne :)
Pozdrawiam :*