Następnego
ranka obudziłam się w wyśmienitym humorze. Utrata pamięci już mi tak nie
doskwierała. W przeciwieństwie do tego nudnego i dołującego pokoju bez wyrazu.
Postanowiłam zrobić sobie mały spacer. Usiadłam, spuszczając nogi z łóżka. Gdy
już miałam stanąć na nogach, w drzwiach pojawiła się pani Beata.
-
Jagoda, co robisz?
-
Chcę stąd wyjść.
-
Nie uważasz, że najpierw powinnaś zjeść śniadanie? – powiedziała, unosząc brwi.
Podejrzewam, że kobieta myślała już, że znów przestanę jeść, ale po tym jak
wczoraj grzecznie zjadałam kolację nie powinna mieć takich myśli, prawda?
-
No skoro muszę. – westchnęłam i znów weszłam pod ciepłą jeszcze pościel.
Pielęgniarka
weszła do sali i zamknęła za sobą drzwi. Przysunęła stolik na kółkach by po
chwili położyć na niej tacę z jedzeniem. Tym razem dostałam kanapki z serem i
ogórkiem oraz zwykłą herbatę. Od razu zaczęłam jeść, zanim jeszcze zaburczało
mi w brzuchu. Pani Beata natomiast wyszła z sali, życząc mi smacznego.
Kanapki
zniknęły z talerzyka tak szybko jak się pojawiły. Usatysfakcjonowana posiłkiem
postanowiłam wcielić mój plan w życie. Ześlizgnęłam się z łóżka, złapałam za
szlafrok, który leżał na kanapie i wyszłam zakładając go.
Na
korytarzu było równie biało jak i w moim pokoju, ale czemu się dziwić ? W końcu
to szpital. Jedyną różnicą były pozawieszane plakaty z przeróżnymi chorobami
jak i metodami leczenia. Zaczęłam powoli przechadzać się po korytarzu, a gdy
uznałam, że mam go dość przyśpieszyłam, a w rezultacie skończyłam w windzie. Wcisnęłam
guzik z cyferką 1 i grzecznie czekałam aż dojadę na miejsce. Drzwi otworzyły
się z głośną melodyjką. Wyszłam naprzeciwko dużego napisu recepcja. Już
miałam wracać kiedy to mój wzrok przyciągnął drugi napis KAWIARNIA . Bez namysły ruszyłam w jej stronę. Wnętrze było urządzone
w stonowanym kolorze beżu i brązu . Skierowałam się do pustego stolika przy
oknie z dala od innych tu siedzących. Usiadłam i oparłam łokcie o stolik.
Przyglądałam się widokom zza okna wyłączając się całkowicie. Miasto, nieznane
mi miasto, tętniło życiem. Kierowcy śpieszyli się w tylko dla nich wiadome miejsca,
kobiety z dziećmi w wózkach przechadzały się, rozmawiając ze swoimi
towarzyszkami, grupki młodzieży przechodziły głośno śmiejąc się i
przekrzykując.. Upalne lato dawało się we znaki. Co rusz dało się zauważyć
ludzi z butelkami zimnej wody czy okularami przeciwsłonecznymi. Promienie
słońca ogrzewały moją skórę przez szybę w oknie co dawało zdwojony efekt.
Jednak nie zmieniałam pozycji. Czułam się tak błogo i spokojnie, że aż
zamknęłam oczy napawając się tym uczuciem.
Zastanawiałam
się kiedy znów odwiedzi mnie Damian. Na dźwięk jego imienia w mojej głowie, mimowolnie się uśmiechnęłam. Sprawiał, że miałam dobry humor, niczym się nie
przejmowałam, był dla mnie jak to słońce, które uparcie ogrzewało moją skórę.
Miałam nadzieję, że nie puszczał słów na wiatr i naprawdę tu wróci, jak to
określił.
-
Cześć. – usłyszałam nagle głos, wyrywający mnie z mojego cichego świata.
Otworzyłam oczy i spojrzałam w górę szukając źródła wydobytego przed chwilą dźwięku.
Przede mną stała dziewczyna, której piwne oczy wpatrywały się we mnie z
radością a uśmiech, którym mnie obdarzyła nie trudno było odwzajemnić.
-
Cześć. Cieszę się, że przyszłaś. Dzwoniłam wczoraj do ciebie.
-
Wiem, dlatego przyszłam. Przepraszam, że nie oddzwoniłam. Miałam coś do
załatwienia. – spojrzała na mnie jakby
zrobiła coś bardzo złego. Nie rozumiałam dlaczego czuła się winna.
-
W porządku. Ważne, że jesteś.
-
Co się stało, że zmieniłaś zdanie ? – zapytała. Nie musiała tłumaczyć o jakie
zdanie jej chodzi.
-
Był u mnie Damian. – Kinga uśmiechnęła się z błyskiem w oku i choć tego nie
zrozumiałam ciągnęłam dalej – wcześniej źle potraktowałam pewną pielęgniarkę co
skłoniło mnie do przemyśleń. W konsekwencji zdałam sobie sprawę, że ranię
bliskich mi ludzi. Fakt nie pamiętam was, ale to mnie nie usprawiedliwia.
Dlatego chcę sobie wszystko przypomnieć i doskonale zdaje sobie sprawę, że sama
tego nie dokonam. – uświadomiłam sobie, że nerwowo bawię się brzegiem
szlafroka. Natychmiast uspokoiłam swoje ręce.
-
Cieszę się, że chcesz sobie wszystko przypomnieć . I oczywiście, że ci pomogę. –
dodała z jeszcze większym uśmiechem .
-
To od czego zaczniemy ? – zapytałam.
Na
początek Kinga zamówiła sobie kawę w między czasie opowiadając mi jak to kiedyś
wybraliśmy się we trójkę – ja, Kinga i Damian – do pubu. Tym razem nikogo nie
oblałam, ale dla odmiany tak się upiłam, że Damian musiał mnie nieść całą drogę
do domu i jeszcze znosić mój głośny śpiew i śmiech z każdym fałszem. Słysząc
to nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Tym bardziej wtedy kiedy to Kinga pokazała
mi jaką to Damian zrobił zdziwioną i uradowaną minę, gdy zaczęłam śpiewać jedną
z przyśpiewek weselnych. Coś w stylu „ona temu winna, pocałować go powinna”.
-
Och, żeby to była tylko jedna taka opowieść.. – westchnęła moja przyjaciółka.
Postanowiłam tak ją nazywać, bo stwierdziłam, ze im prędzej się do tego
przyzwyczaję to będzie mi z tym łatwiej. A no i może kto wie, czy nie odzyskam
choć odrobiny swoich wspomnień.
-
Z pewnością wszystkie mi je opowiesz. – uśmiechnęła się widząc moje
podekscytowanie.
-
A może chciałabyś się dowiedzieć czegoś o sobie ? O dzieciństwie ?
Przypomniała
mi tym pytaniem, dlaczego jeszcze postanowiłam do niej zadzwonić.
-
Wiesz może czy miałam szmacianą lalkę ?
-
Miałaś. – przytaknęła z powagą.
-
Więc nie przywidziało mi się ? – spytałam bardziej siebie niż jej, ale widocznie
zrobiłam to zbyt głośno.
-
Przypomniałaś ją sobie ?
-
Tak. Ale tylko ją.
-
To zawsze coś. Zobaczysz, wkrótce przypomnisz sobie jaka jesteś, kim jesteś. No
i oczywiście wszystkie swoje przypały.
-
Aż tak dużo ich było ?
-
Nie pytaj.
-
Chyba wolę na razie nic o nich nie wiedzieć. – zażartowałam. – A jak się
poznałyśmy ? – przez twarz Kingi przebiegł nieodgadniony grymas. Szybko jednak
zamaskowała go uśmiechem.
-
W przedszkolu. Miałyśmy po sześć lat. Pamiętam, że miałaś właśnie tę lalkę i z
nikim nie chciałaś się nią dzielić. Właśnie dlatego do ciebie podeszłam.
Uniosłam
pytająco brwi, więc zaczęła wyjaśniać mi swoje zachowanie.
- Nie podobało mi się, gdy ktoś wyrywał mi zabawkę z rąk, więc gdy
zobaczyłam, że masz swoją i nikomu nie dokuczasz spodobało mi się to i tak jakby od razu cię
polubiłam.
-
Chyba naprawdę jesteśmy pokręcone. – stwierdziłam ze śmiechem. Kinga po chwili
dołączyła do mnie i razem śmiałyśmy się w najlepsze.
Niestety
przerwała nam pani Beata.
-
Tu jesteś ! Wszędzie cię szukam. – powiedziała z wyrzutem.
-
Przepraszam, ale mówiłam, że chcę wyjść z pokoju.
-
Tak, pamiętam, ale nie sądziłam, że zmienisz przy okazji piętro.
Uśmiechnęłam
się smutno, nie wiedząc co powiedzieć.
-
Dobrze, że już cię znalazłam. Czas na obiad. – zakomenderowała. – A potem masz
spotkanie z psychologiem.
Spojrzałam
na Kingę. Nie chciałam jeszcze iść. Miałam tyle pytań, choć nie wiedziałam o
które zapytać. Przyjaciółka domyśliła się co mnie martwi.
-
Idź. Przyjdę jutro. Zostanę dłużej i wszystko ci opowiem. Przyrzekam.
Kiwnęłam
głową i wstałam z krzesła. Pokiwałam jej na pożegnanie i wyszłam na korytarz za
pielęgniarką.
-
Czy mogłabym dzisiaj nie jeść u siebie ? – zapytałam, gdy wychodziłyśmy z windy .
-
Oczywiście, że tak. Możesz zjeść w stołówce.
Powiedziała
po czym zaprowadziła mnie do, dla odmiany niebieskiego pomieszczenia. W rogu
stał telewizor nastawiony na program z wiadomościami, gdzie akurat leciała
pogoda. Kilku mężczyzn i kobiet jadło właśnie ciepły posiłek, a reszta oglądała
telewizor. Skoro nie było tu dzieci, musiałam mieć osiemnaście albo nawet
więcej lat. Usiadłam przy jednym ze stolików. A po chwili, słuchając prezentera
pogody zajadałam się zupą.
Wizyta
u pani psycholog nie pomogła mi w odzyskaniu pamięci, ale nie liczyłam na taki
cud. Za to lepiej zrozumiałam swoich rodziców. I to, że nie tylko mnie jest
trudno. W pomieszczeniu, gdzie odbyło się nasze spotkanie panowała miła
atmosfera. Być może spowodował to inny kolor ścian niż w reszcie szpitala a
może to pani Justyna tak działała na ludzi.
Po
wyjściu na korytarz znów weszłam do windy, gdyż pokój, w którym spędziłam
ostatnią godzinę znajdował się na trzecim piętrze.
Chciałam
jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Ilość informacji, które dzisiaj
nabyłam, chciałam na spokojnie przemyśleć i wszystko sobie przyswoić.
Ale
nie dany mi był spokój, bo gdy otworzyłam drzwi do swojego pokoju powitał mnie miły
widok..
jest i następny ;)
dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim postem .
dzisiaj proszę o to samo.. bardzo mi to pomaga.
mam nadzieję, że wam się spodobało ^^
do następnego.
czyżby Damian z bukietem róż :D hahah, świetny, czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńpodobało,podobało ;)
OdpowiedzUsuńzakładam, że to właśnie, jak powiedziała Magda, Damian :))
Zajebiste jak zawsze :D czekam na następne ; P
OdpowiedzUsuń