-
Nie wiem co o tym myśleć.
Wzdycham,
patrząc na Kingę. Pozwolono mi wyjść na świeże powietrze, dlatego przyjaciółka
zabrała mnie na jedną z wielu ławek, usytuowanych obok szpitala. Jednak zanim
wyszłyśmy przebrałam się w swoje rzeczy, przyniesione mi przez Kingę.
-
Musisz uzbroić się w cierpliwość. On nie powinien tu przychodzić, a ja raczej
nie powinnam tłumaczyć ci dlaczego. Wolałabym, żebyś sobie to przypomniała. Tak
będzie lepiej. – odpowiada, w połowie tak jak Damian mi wczoraj, po tym jak
zmierzył się z moim gościem..
- Słucham? – zaczęłam, wytrącona z
równowagi.
- Nikt ci o mnie nie opowiedział,
tak?
Nieznajomy wszedł bez wahania w
głąb pokoju, z ironicznym uśmiechem.
- Jak widać nie bardzo.
Zdziwiła mnie własna wrogość do tego
chłopaka. Nie potrafiłam odnaleźć w sobie, źródła tego uczucia, ale
postanowiłam się nad tym teraz nie głowić.
- Auć. – złapał się za serce,
udając, że go to zabolało. - Nie ładnie jest się tak odzywać. Wiesz, że tego
nie lubię. – dodał poważniej, wręcz surowiej.
Co takiego? Co, zapomniał, że
niczego nie pamiętam?
- Właśnie nie.
- Przypomnisz sobie.
Jego arogancja. Tak, to może
wkurzyć człowieka.
- Powiesz mi kim jesteś ? Czy
będziesz tam tak stał i się na mnie gapił ?
Włożył ręce w kieszenie i spojrzał
na mnie z wyższością i drwiną.
- Szalałaś za mną. Gdyby nie ten
wypadek nadal by tak było.
Dlaczego ja o niczym nie wiem?
Ogarnęła mną irytacja. Tak się nie zachowują przyjaciele. Jestem pewna, że moja
dezorientacja jest widoczna, aż za bardzo.
- O tak. – dodaje, z szerokim uśmiechem.
- Powiesz mi, do jasnej cholery,
jak się nazywasz? I co tu robisz ?
Zaciska gniewnie usta. Jego spojrzenie
staje się wrogie. Nagle, żałuję swojego wybuchu, widząc jego zagniewaną twarz.
Uświadamiam sobie, że nie chciałabym być osobą, na którą się gniewa. Przeraża mnie.
I w tym momencie, ku mojej wielkiej uldze, do sali wchodzi Damian.
Otwiera szeroko oczy ze zdumienia
na widok mojego gościa. To oczywiste, że go zna. Czuję, że muszę z nim naprawdę
szczerze pogadać.
- Jak śmiesz tu przychodzić ? –
wyrzuca w końcu z siebie.
- Nie gorączkuj się tak. – chłopak odpowiada
z drwiną. – Przychodzę, żeby odzyskać
moją własność . – dodaje znów patrząc na mnie.
Swoją własność? Nie jestem niczyją
własnością!
- Wyjdź stąd. Inaczej wezwę
ochronę.
Nie wiem czy to przez lodowaty ton
i zaciętą twarz Damiana, czy może przez to, że nie chcę sobie robić kłopotu z
ochroną, ale nieznajomy postanawia wyjść.
Gdy jest już przy wyjściu, odwraca
się i z szaleńczym błyskiem w oku oznajmia :
- Jeszcze tu wrócę.
Przechodzi przeze mnie dreszcz. Nie
chcę go więcej widzieć.
- Wszystko w porządku ? – pyta Damian
łagodniej. Zamyka drzwi i po chwili siada obok mnie na łóżku.
- Dlaczego nic mi o nim nie
powiedzieliście ? – w moim głosie słychać żal. Poczułam się urażona, zdradzona
i zawiedziona ich zachowaniem.
- Przepraszam, ale naprawdę nie
chcę i nie powinien ci tego mówić.
- Dlaczego?
Ciekawość niweluje trochę ukłucie
zawiedzenia.
- Wolałbym, żebyś sobie to sama
przypomniała. Dla mnie to też nie jest miły temat do rozmów.
Też?
- Czyli dla mnie też nie jest miły?
- Tak sądzę.
Pierwszy raz od tego niemiłego
zajścia delikatnie się uśmiecha.
- Możesz poprosić ochronę czy kogo
tam znajdziesz, żeby go nie wpuszczano?
- Oczywiście. – odpowiada poważnie,
a ja oddycham z ulgą.
- Możesz mi chociaż powiedzieć, jak
się nazywa? Wiesz, żebym wiedziała na kogo złożyć skargę. – dodaję żartobliwie.
Damian krzywi się nieznacznie, ale w końcu wypowiada imię nieznajomego z
nieskrywaną wrogością.
- Nazywa się Daniel .
-
Jesteś tu jeszcze ? – Kinga pstryka mi palcami przed oczami.
-
Tak, przepraszam, zamyśliłam się.
-
Nie myśl o tym zbyt dużo. Bo osiwiejesz.
Uśmiecham
się lekko. Po chwili kiwam twierdząco głowa, zgadzając się z przyjaciółką.
-
Po za tym, teraz powinnaś skupić się na powrocie do domu. – dodaje uśmiechając się
do mnie i nagle z zaskoczenia pstryka mi zdjęcie, aparatem, który do tej pory
zwisał bezwładnie na jej szyi.
Kinga,
przed pójściem do domu, pożegnała się ze mną i obiecała, że razem z Damianem
odwiedzą mnie później u mnie. Z uśmiechem na ustach wróciłam do swojej sali,
gdzie czekała na mnie mama. Okazało się, że tata poszedł po mój wypis. Pomogłam
jej spakować moje rzeczy, których, jakby nie patrzeć, było niewiele.
-
Zobaczę co z tym wypisem. – pocałowała mnie w czoło i wyszła.
Zostałam
sama ze swoimi myślami. W tej chwili wolałabym być stworzeniem bez rozumu.
Niczym się nie martwiącym , szczęśliwym, bez żadnych problemów. Szkoda, że nie
mam takiej super mocy, którą mogłabym
wyłączyć zdolność myślenia i zamartwiania się.
A
nad czym a raczej nad kim krążą moje myśli?
Cóż po ostatnich wydarzeniach można by stwierdzić, że o Danielu, ale za
każdym razem, gdy przychodzi mi do głowy jakaś myśl dotycząca jego osoby,
natychmiast ją odsuwam. Na jego wspomnienie mam gęsią skórkę. Jeśli rzeczywiście
za nim szalałam, to teraz nie mam pojęcia dlaczego tak było. To Damian cały
czas krąży wśród moich myśli .
A
raczej jego zachowanie i to kim dla mnie był .. jest. Przypomina mi się zdanie,
które wypowiedział, gdy dodawał mi otuchy po tym, jak pierwszy raz ujrzałam się
w lustrze.
„Jestem tutaj, już zawsze będę” –
właśnie .. mówił tak, żeby rzeczywiście tylko mnie uspokoić ? Czy może żywi do
mnie jakieś głębsze uczucia? Oczywiście, że tak idiotko! Kocha cię, jak
przyjaciela. To się wydaje logiczne, prawda?
Tak,
to jedyne wytłumaczenie. Nie zostawi mnie, bo przyjaciół się nie zostawia.
-
Gotowa, skarbie ?
Moje
przemyślenia przerywają rodzice. Oboje uśmiechają się do mnie szeroko a tata
macha do mnie karteczką, którą trzyma w ręku. Zapewne wypisem. Odwzajemniam uśmiech,
by nie sprawić im przykrości, po czym łapię za torbę z rzeczami i wychodzę z
pokoju. Na korytarzu zastaję mojego lekarza.
-
Moim zdaniem powinnaś jeszcze trochę zostać w szpitalu, ale twoi rodzice
nalegali. A, że wszystkie twoje badania wypadły całkiem dobrze, nie miały sensu
jakiekolwiek dyskusję. No i po części zgadzam się z tym, że powrót do domu może
ci pomóc. – zaczyna bez żadnych ceregieli, na co ja kiwam głową na znak, że
rozumiem. – Musisz jednak pamiętać, żeby się zbytnio nie przemęczać i
denerwować. Jeśli tylko coś cię zaboli masz od razu powiedzieć któremukolwiek z
rodziców, jasne ? No i oczywiście regularnie spotykać się z panią psycholog. To tyle z mojej strony, Jagodo. I obyś nie musiała tu wracać.
– kończy z ciepłym uśmiechem.
-
Dobrze, doktorze. – dukam, zdziwiona jego troską. Ale jak to lekarz na pewno martwi
się o wszystkich swoich pacjentów.
Podczas
jazdy samochodem jak gąbka chłonę wszystkie mijane przez nas widoki z nadzieją,
że może któryś okaże mi się znajomy.
Jednak
zupełnie niespodziewanie przychodzi mi do głowy inne wspomnienie.
Leżę na jakiejś kanapie albo na
łóżku. Kręci mi się w głowie i odczuwam lekkie mdłości, pomimo tego nie
potrafię podnieść oczu. Zanim jednak ogarnie mnie alkoholowe zamroczenie czuję
na policzku delikatny dotyk czyjejś dłoni i cichy głos Damiana.
- Skarbie, czy ty zawsze musisz tak
szaleć?
A potem zapadam w głęboki sen.
Obraz
znika a ja próbuję uspokoić swoje łomoczące serce. Zerkam nerwowo na rodziców,
ale na szczęście niczego nie zauważają. Ostatnią rzeczą, na którą mam teraz
ochotę, to wyjaśnianie im co się stało. Bądź co bądź cieszę się, że znów wróciło
do mnie jakieś wspomnienie . Ale czy pomogło mi w czymś ?
Nie
sądzę. Jeszcze bardziej wszystko mi pokomplikowało. Myślałam, że już zamknęłam
rozmyślania na temat uczuć Damiana. A tu proszę. Znów mam mętlik w głowie. Przyjemne
ciepło rozlewa się w moim sercu, gdy przypominam sobie jego słowa. Tylko czy
dobrze robię dopuszczając do siebie takie emocje?
Na
szczęście dojechaliśmy właśnie pod dom, więc mogę chociaż odsunąć od siebie te
myśli. Mama obejmuje mnie ramieniem i prowadzi do mieszkania. W środku
oprowadza mnie po kilku standardowych pomieszczeniach, które dla mnie wydają
się zupełnie obce . Na koniec otwiera przede mną drzwi z tabliczką, na której widnieje moje imię.
-
Może powinnaś się przespać ? Wyglądasz na zmęczoną. – proponuje, marszcząc
lekko czoło. Jako, że się z nią zgadzam kiwam głową i wchodzę do środka. Nie
mam siły na przyglądanie się umeblowaniu i wszystkich moich rzeczy, więc rzucam
się bez słowa na łóżko i wtulam twarz w miękką poduszkę.
Słyszę
oddalające się kroki mamy, która postanowiła dać mi spokój. Postanawiam
przespać się z tymi wszystkimi myślami i nowym wspomnieniem. Bardziej przytulam
się w poduszkę i myślę tylko o tym, by w końcu zasnąć.
Nagle
z tego błogiego stanu wyrywa mnie uczucie uderzenia w twarz. Zachłystuję się
powietrzem i siadam wyprostowana na
łóżku, mimowolnie dotykając mojego policzka. A potem uświadamiam sobie, że to
moje kolejne wspomnienie .
hej, długo mnie nie było, można powiedzieć, że martwi mnie tak mała ilość
komentarzy, za które i tak dziękuję ;* więc wzywam was do jakiegokolwiek odzewu..
piszcie co myślicie, bym wiedziała czy dalej publikować tu historię Jagody ;)
to tyle, mam nadzieję, że się spodobało ^^
To dziwne, że Jagoda nie zapytała przyjaciół o tego Daniela. Może dowiedziałaby się więcej. Ale to twoje opowiadanie ;p
OdpowiedzUsuńChodzi o to, ze jej przyjaciele wolą by sama przypomniała sobie wszystko na temat Daniela, dlaczego, o tym w kolejnych rozdziałach ;)
UsuńBoże, Boże! Co to się porobiło... nie chciałabym stracić pamięci...
OdpowiedzUsuńPublikuj, nie ma, że nie :)
Czekam na kolejny z olbrzymią niecierpliwością :D
podoba się - jak najbardziej. oczywiście, że masz dalej kontynuować historię Jagody. tylko błagam pisz częściej :) :P
OdpowiedzUsuńco za blondyn się miesza w życie Jagody, było dobrze jak był tylko Damian i Kinga a teraz jeszcze on się wwala ;P uch.. to urwis :>
Postaram się bywać tu częściej ;)
Usuńmi również się podoba i mimo że coraz rzadziej komentuje - czytam i codziennie sprawdzam czy czasem czegoś nie napisałaś ;D
OdpowiedzUsuńchcą żeby sobie sama przypomniała dlatego, że się go boją czy dlatego żeby nie miała wątpliwości? ;D on ją bił prawda? idiota, jak on się w ogóle do niej odzywał!!
Gdybym Ci teraz odpowiedziała, zdradziłabym całą tajemnicę ;)
Usuńto pytanie raczej zadalam do siebie, masz rację - nic nie mów;* pisz szybko:D
OdpowiedzUsuńKolejny raz zatopiłam się w Twoim opowiadaniu i znów przyprawiło mnie to o szybsze bicie serca ;p Jesteś ekspertem w pisaniu, a mi, osobie, która próbowała swoich sił, dane jest jedynie podziwianie tego co robisz i kłanianie się Ci na każdym kroku ;D Z utęsknieniem czekam na dalszą część.. ;DD
OdpowiedzUsuńMarta-Anonimie, bez przesady ;)
UsuńKocham tw opowiadania ;**
OdpowiedzUsuńMasz ogromny talent też bym tak chciała ;p
Pozdrawiam i życzę weny <3