Kto by pomyślał, że o prawie wpół do dwunastej w
nocy, będzie aż taka ładna pogoda. Zero słońca, jak to w nocy, lekki ciepły
wiaterek. Miałam ochotę usiąść na nagrzanym jeszcze chodniku i wpatrywać się w
niebo do wschodu słońca.
- O czym myślisz?
Idąc tak z Damianem przy boku, myślałam o wszystkim
byle nie o jutrzejszym dniu. Wsłuchiwałam się w ciszę, w jego ciche słowa, we
wszystko co odwracało moją uwagę. Dałam się ponieść wyobraźni, myśląc o
spędzeniu nocy na ulicy. Jakby nie patrzeć, noc na ulicy można spędzić w bardzo
niewinny sposób. Nie w taki, który przychodzi od razu na myśl.
Z drugiej strony, gdybym rzeczywiście czekała na
wschód słońca, mogłabym nie przetrwać do wieczora. Nie wydaje mi się, żeby moje
spotkanie z Kajetanem odbyło się sprawnie, gdybym zasypiała na stojąco.
- O wszystkim. – wzruszyłam ramionami, po czym
schowałam je w kieszeniach spodenek. – Dobrze mi się wydaje, że miałeś mi coś
opowiedzieć?
Damian zaśmiał się nawet dość głośno i spojrzał na
mnie, nie wiedząc od czego zacząć.
- No cóż.. Wracaliśmy wtedy od Kingi. Pusta ulica, zupełnie tak jak teraz,
raz na kilkanaście minut przejeżdżał jakiś samochód.. Oczywiście coś tam sobie
wcześniej wypiliśmy.
- Były jakieś sytuacje kiedy nie byliśmy pod wpływem
alkoholu?
- Rzadko, ale nie myśl o nas źle. Po prostu
cieszyliśmy się młodością.
- Ach już się zestarzałam? Naprawdę szybko ten czas
leci. – skomentowałam sarkastycznie z delikatnym uśmiechem.
- Nie wiem czy nie zauważyłaś, że każde z nas
dojrzało w pewien sposób. Imprezy to już przeszłość. – spojrzałam na niego, z
niedowierzaniem. – No dobra, może jeszcze nie całkowicie, ale myślę, że powoli
się do tego zbliżamy.
- Niech ci będzie. Co dalej?
- W pewnym momencie, z którejś bramy wyszło kilku
typków, o dziwo nie pijanych. Na oko mogli mieć najwyżej po trzydzieści lat.
Jeden z nich zastąpił ci drogę i zaczął bajerę typu „Nigdy nie widziałem tak
pięknej dziewczyny. Zrób mi tę przyjemność i umów się ze mną, a zobaczysz, że
nieba ci uchylę.”
- Nawet ładnie.
- Podoba ci się taka gadka? Boże, - zaczął, patrząc
w rozgwieżdżone niebo – czy to jest ta wskazówka, o którą prosiłem?
- Nie wygłupiaj się. Nie mówię, że powaliło mnie to
z nóg, ale że nawet ładnie to ujął.
Damian spojrzał na mnie sceptycznie i pokręcił
głową.
- Nie poznaję cię. Dziewczyna, która to wtedy
usłyszała, jak mi później wytłumaczyła, wywnioskowała, że ów facet chce od niej
jakichś przyjemności i co więcej, niezły z niego oszust.
Nie powiem, trochę się zdziwiłam. Chyba wypiłam
wtedy więcej niż „coś tam” .
- Może rzeczywiście takie były jego zamiary, a ja to
po prostu wyczułam. Mówi się na to kobieca intuicja.
- Raczej alkoholowa intuicja. Ręki sobie nie dam
uciąć, że to był porządny koleś, ale ..
- No co?
Zaśmiałam się na widok niepewnej miny przyjaciela.
- Nie ważne. – machnął ręką, jakby odganiając
natrętną muchę. – Tak czy siak. Koleś, gdy zobaczył twoją pełną wściekłości
minę, odwrócił się z lekka przestraszony. Widocznie chciał sobie pójść, no ale
coś go zatrzymało. Ściślej rzecz ujmując, ty go zatrzymałaś. Wskoczyłaś mu na
barana, ścisnęłaś go nogami w pasie i zaczęłaś go okładać pięściami. Biedny
facet nie miał się jak bronić. Jego koledzy tak jak ja zamiast mu pomóc zaczęli
się śmiać. Jednak po jakimś czasie, trzeba było cię z niego ściągnąć, bo mogłaś
mu zrobić coś poważniejszego niż tylko kilka siniaków. Trudno cię było
uspokoić, ale udało mi się. – dodał z satysfakcją.
- Chyba dobrze, że tego nie pamiętam. Byłoby mi
trochę żal tego faceta.
- Prawdopodobnie byłaś pierwszą dziewczyną, która
tak zareagowała na jego podryw.
Zaśmiałam się po czym, spełniłam swoje najnowsze
marzenie. Usiadłam na chodniku i oparłam się o stojącą obok ławkę. Damian
usiadł obok mnie, nic nie mówiąc.
Wspominałam już o moich marzeniach? Nie trudno je
odgadnąć.
·
- Zakończyć całą tą chorą
sytuację z Danielem.
· -
Odnaleźć matkę.
· -
Dowiedzieć się,
dlaczego wychowywałam się z obcymi ludźmi.
· -
Przyjąć z godnością
nawet najstraszniejszą prawdę.
Większość brzmi bardziej jak lista
rzeczy do zrobienia. Jednakże, gdy będę mogła z pełną uczciwością, wykreślić
każde zdanie z osobna, osiągnę wewnętrzny spokój i będę mogła zacząć życie od
nowa.
Chyba zapomniałam o najważniejszym punkcie:
§ - Odzyskać pamięć.
Na to z kolei nie mam wpływu. Zamknęłam oczy,
wzdychając. Poczułam dziwne mrowienie w głowie, poprzedzające okropny ból
głowy. Złapałam się za nią, w nadziei, że pomoże mi to jakimś stopniu. Czułam
się jak zamknięta w szczelnej bańce mydlanej. Ledwie docierały do mnie słowa
Damiana. Wszystko wokół wydawało się takie przytłumione, jakby oddalone o setki
kilometrów. Ciemność przed oczami zastąpił mi obraz grupki przyjaciół na
domówce. Później kolejne obrazy zaczęły mi migać pod powiekami. Zmieniały się
bardzo szybko, krążyły mi po całej głowie przez kilka minut, a może godzin?
Sama już nie wiem. Jedyne co dobrze pamiętam to ból. W momencie, w którym
zaczął stopniowo słabnąć, każdy obraz układał się na swoim miejscu w mojej
pamięci jak brakujący puzzel. Gdy ból całkowicie zniknął, usłyszałam mój głośny
oddech.
- Jagoda? Słyszysz mnie?
Otworzyłam oczy. Przede mną klęczał Damian.
Zmartwiony, wystraszony. Wpatrywałam się w niego, nie potrafiąc wykrztusić
choćby słowa.
- Co się stało?
Nawet lekkie poszturchiwania nie były w stanie
wyrwać mnie z otępienia. Co się tak naprawdę wydarzyło? Czułam niewyobrażalną
ulgę. Za nic w świecie nie chciałabym odczuwać aż tak potwornego bólu. Naprawdę
nie ma nic, za co mogłabyś go przeżywać nawet dwa razy dziennie?
Oczywiście, że jest. Moje wspomnienia. Dopiero teraz
zaczęło to do mnie docierać. One wracają. W niezbyt przyjazny sposób, ale
jednak.. Ponownie złapałam się za głowę, tyle że tym razem nie z bólu.
Zamknęłam oczy i skupiłam się z całych sił na przywołaniu tego, co zostało mi
oddane.
- Jagoda, możesz mi powiedzieć, do jasnej cholery,
co się dzieje?
Jedyne co zdołałam wykrztusić to „cii”. Byłam już
blisko. Tak bardzo blisko, aż..
- Przypomniałam sobie.
Damian opuścił ręce i klapnął na chodnik. Jego wyraz
twarzy musiał być podobny do mojego jeszcze sprzed kilku sekund.
- Ale.. Co?
Kurczę, wykrztusił z siebie więcej niż ja. Uśmiechnęłam
się najpierw delikatnie, później coraz szerzej i szerzej, aż w końcu śmiałam
się jak idiotka.
- Pamiętam! – krzyczałam w niebo z wdzięcznością i
radością.
Gdy Damian otrząsnął się z tego otępienia,
zareagował prawie tak samo jak ja. W pewnym momencie wstał, pociągnął mnie za
sobą, uniósł i zaczął się ze mną kręcić. Pomimo zbliżającej się fali nudności,
śmiałam się dalej. Nie potrafiłam przestać i nie chciałam.
Damian odstawił mnie na ziemię razem z nudnościami i
zapytał :
- Przypomniałaś sobie wszystko?
Pokręciłam głową.
- Tylko te fragmenty z wami. Te imprezy, wspólne
wyjścia, domówki, nawet szkołę.. O kurde.
- Co?
- Ten facet naprawdę się mnie bał.
Wybuchnęłam radosnym śmiechem.
Jeśli się podobało, zostawcie po sobie choćby cień obecności :)
Dla mnie to ogromna motywacja do napisania kolejnego rozdziału, a dla was zaledwie chwila ^^
Do następnego ;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz