Od dawna nie czułam się tak lekka, tak szczęśliwa,
nie zmartwiona życiem. W końcu los uśmiechnął się do mnie, przywracając mi
garstkę wspomnień. Moje dzieciństwo i znajomość z Danielem dalej były dla mnie
jedną wielką niewiadomą.
- Nie mogę się doczekać, aż im o tym opowiemy.
Damian uśmiechnął się tak samo szeroko jak ja od
ponad dwudziestu minut i przepuścił mnie, w dopiero co otworzonych drzwiach. Ta
pozornie krótka droga jaką zrobiliśmy od czasu mojego olśnienia, dłużyła mi się
w nieskończoność. Kolejnym pozytywem był fakt, że zapomniałam o jutrzejszym, a
właściwie dzisiejszym spotkaniu z Kajetanem. W stanie błogiego spokoju i
radości miałam ochotę w ogóle się tam nie pojawiać.
- I jak udał się spacer?
Przy dużym stole w kuchni siedziała Lena z Kingą i
Nikiem. Trójka przyjaciół uśmiechała się pogodnie. Odwzajemniłam uśmiech, tyle
że mój był szerszy i trudniejszy do opanowania.
- Aż tak dobrze? – zażartował Nik.
- Fantastycznie. – odpowiedziałam, nagle tracąc
zdolność elokwentnego wysławiania się. Otworzyłam buzie, żeby opowiedzieć im co
się wydarzyło, ale nie wiedziałam jak. Spojrzałam błagalnie na Damiana, ale ten
pokręcił tylko głową, zostawiając mnie z tym problemem.
- No mów! Zaczynam się już niepokoić.
Lena z wrażenia aż wstała z krzesła i skrzyżowała
ręce na piersiach. Kinga z Nikiem spojrzeli na nas niepewnie. Uśmiechnęłam się,
znów czując tą bezradność. Dlaczego nie potrafiłam wykrztusić z siebie tych
kilku słów?
- Pamiętam. – wykrztusiłam ledwo dosłyszalnie, ale
to wystarczyło, by kompletnie zadziwić Lenę, Kingę i Nika. –Pamiętam was.
Dodałam głośniej i pewniej, z wcześniejszym szerokim
uśmiechem.
Okrzyków radości i uścisków nie było końca. Bariera
bezradności zniknęła, a ja zaczęłam świętować z przyjaciółmi mój lekki powrót
do świata pamiętających.
Dopiero nad ranem, gdy położyłam się w swoim pokoju,
dotarł do mnie sens owej bezradności. Bałam się, że jak powiem te magiczne
słowa, wszystko znów ze mnie wyleci. Bałam się ponownej niepewności i
niewiedzy. Nadal się jej boję, tyle że teraz mam moje wspomnienia. Inne też
wrócą. Muszą.
Nie wierzyłem własnym oczom ani uszom. Nie wierzyłem
w to co robię. Tyle wysiłku włożyłem w to, żeby w końcu zacząć nowe bezpieczne
życie, a teraz znów tu wróciłem.
Podniosłem walizkę i ruszyłem ku wyjściu. Im mniej
będę o tym myśleć, tym lepiej. Skoro zdecydowałem się na powrót nie mogę się
teraz wycofać. Przeszedłem przez drzwi, rozglądając się za kioskiem. W głowie
pojawił mi się plan działania, w którym potrzebny byłby mi nowy numer. Po
chwili znalazłem małą budkę z napisem KIOSK RUCHU .
Po kilku minutach stałem na krańcu chodnika,
machając ręką na nadjeżdżającą taksówkę.
Gdzie miałbym teraz pojechać? Do starego domu?
Ostatnim miejscem w jakim chciałbym się znaleźć jest
mieszkanie Daniela. Jego najbardziej będę musiał unikać, tak jak i jego
przydupasów.
Chwila.. a może? Jest ktoś kto mógłby być inny,
podobny do mnie. Nie wiem czy mogę na niego liczyć. Będę musiał spróbować,
inaczej się nie dowiem.
Obudziłam się, gdy tylko zegar, wiszący w korytarzu,
wybił godzinę trzynastą. Z dołu dobiegały radosne rozmowy i śmiechy.
Przeciągnęłam się w łóżku, ziewając lekko. Przypominałam sobie raz po raz to
cudowne uczucie, wskakujących na miejsce wspomnień. Uśmiechałam się do siebie
szeroko, całkowicie zapominając o bólu, który je poprzedził. Wstałam i ruszyłam
do łazienki pod prysznic.
Nie wiedziałam co zrobić w związku ze spotkaniem z
Kajetanem. Chciałam się z nim spotkać, żeby dowiedzieć się czegokolwiek , ale
teraz kiedy wspomnienia zaczęły wracać nie czuje aż takiej ochoty na ryzykowne
spotkania. Kto wie co zawierają moje wspomnienia, których jeszcze nie pamiętam?
Długo ociągałam się po prysznicu, cały czas
zastanawiając się co zrobić. Gdy minęła godzina, postanowiłam pozostawić
wszystko swojemu rytmowi. Co ma być to będzie.
Zeszłam na dół nasłuchując o czym rozmawiają moi
przyjaciele. W połowie usłyszałam głos Leny.
- Może powinniśmy ją obudzić? W końcu za chwilę
musimy wyjeżdżać.
Zaśmiałam się cicho i weszłam do kuchni.
- Już wstałam. Możemy jechać.
- Długo kazałaś na siebie czekać.
Nik spojrzał na mnie wymownie, poruszając brwiami.
- Na kobiety podobno zawsze trzeba czekać. – dodał
Damian.
- No nie.. A faceci są niby tacy punktualni?
Lena rzuciła karcące spojrzenie chłopakom i wrzuciła
brudne naczynia do zlewu.
- Chcesz coś zjeść Jagoda?
- Nie, zjem coś po drodze albo na miejscu.
Bez kolejnych zbędnych pytań reszta zaczęła się
przygotowywać do wyjazdu. Ja sama weszłam jeszcze do pokoju po telefon .
Niecałe dziesięć minut później wsiadaliśmy już do samochodu. Niestety zostałam
wepchnięta na środkowe tylne siedzenie, więc byłam skazana na trochę ściśniętą
jazdę.
- Wszystko w porządku?
Damian zapytał szeptem, gdy Nik włączył radio, a
Kinga z Leną zaczęły śpiewać jakąś piosenkę.
- Tak. Dlaczego pytasz?
- Wyglądasz na taką niezdecydowaną. Jest coś czego
nie chcesz mi powiedzieć?
I co ja mam teraz zrobić? Jeśli powiem mu o tym
na pewno nie pozwoli mi iść na to spotkanie samej.. A nie chcę, żeby tam szedł z
jednego powodu. Nie chcę, żeby coś mu się stało, gdyby to jednak miała być
zasadzka.
- Nawet gdyby było i tak bym ci nie powiedziała.
Wykorzystałam stary fortel obracania wszystkiego w
żart, i wytknęłam mu język, lekko się uśmiechając. Na początku Damian
odwzajemnił uśmiech, a później:
- I tak się dowiem. - zagroził. Miałam wrażenie, że
żartem zakrywa fakt, że mówi poważnie. Przejrzał mnie. Będę musiała się bardzo
postarać, żeby zostać w wesołym miasteczku choć na chwilę sama, żeby się
wymknąć.
Śpiewanie ucichło. Odwróciłam się od Damiana, żeby
nie wzbudzać podejrzeń u reszty. Nie chciałam być pod ostrzałem pytań,
szczególnie dzisiaj. Po wszystkim opowiem im o spotkaniu, ale nie teraz.
- Tak właściwie mamy dla ciebie niespodziankę
Jagoda.
Nik uśmiechnął się do lusterka.
- Mam się bać? – zażartowałam.
- Się okaże. – odpowiedział . Reszta zaśmiała się,
co znaczyło, że wiedzą o co chodzi.
W głowie pojawił mi się chytry plan, który mogłam
wprowadzić w życie, gdy zatrzymaliśmy się na stacji. Zakręciłam się w przy
pułkach z jedzeniem, i gdy Lena, Kinga i Nik zniknęli w łazienkach, podeszłam
do Damiana.
- Masz ochotę na żelki?
Nie wiem dlaczego nie zapytałam od razu o to o co
chciałam.
- Wiesz, miałbym ochotę na coś zupełnie innego, ale
nie będę się rozdrabniał.
- Na przykład na co?
Damian spojrzał na mnie figlarnie zanim odpowiedział
cokolwiek. Być może zastanawiał się na jaką odpowiedz może sobie pozwolić.
- Nie wiem czy mogę ci to wyjawić..
- O właśnie. – wtrąciłam. Damian zrobił
zdezorientowaną minę.
- Jest coś o czym chciałbyś mi powiedzieć?
- O to ci chodzi.. Oczywiście, że ci nie powiem jaka
niespodzianka na ciebie czeka.
Damian ruszył do wyjścia. Nie potrafiłam nie iść za
nim.
- Dlaczego?
- Dlatego, że ty nie powiedziałaś mi co ukrywasz.
- A skąd wiesz, że w ogóle coś ukrywam?
- Po prostu to wiem.
Wzruszył ramionami i oparł się o samochód.
- Tak? To co jeszcze wiesz?
- Dużo rzeczy.. że dziś pewnie będzie padać, że za
chwilę przyjdzie reszta i ta rozmowa się skończy, że zapomniałem jednak kupić
tych żelków, że cię kocham, że coś się niedługo wydarzy, że ty też zjadłabyś te
żelki i że chyba się po nie wrócę..
Na chwilę mój mózg zajął się tym, że Damian też
przeczuwa, że stanie się coś ważnego. Dopiero gdy poszedł po żelki uświadomiłam
sobie co tak naprawdę chciał mi przekazać.
Co ja tu mogę powiedzieć..
Miłego czytania Wam życzę ^^
Ostatnie słowa Damiana mnie rozwaliły.
OdpowiedzUsuńREWELACYJNE !! ^^
PIĘKNE ^^
I mimo iż wkurzająca mucha lata dookoła mnie i siada mi na nosie to jestem w stanie napisać CI , że twoje opowiadanie jest CUDOWNE ! ^^
Oby tak dalej :)