Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

niedziela, 30 października 2011

Rozdział 20


Zostało już tylko 7 dni do rozpoczęcia roku. Naprawdę się z tego cieszę jak jeszcze nigdy w życiu. Jest poniedziałek i właśnie szykuję się na wypad z Przemkiem i naszą paczką . Muszę dodać, że od pamiętnego ogniska w lesie do naszej paczki dołączył też Krzysiek, Michalina, Martyna, Paulina, Dominika i Darek.
A dziś ruszamy na plażę do Władysławowa aby nacieszyć się ostatnimi dniami wakacji. Po godzinie zeszłam na dół ze swoją torbą, która ma swoje zastosowanie tylko i wyłącznie w wyjazdach na plażę. A że Przemek czekał już na mnie przed domem pożegnałam się z rodzicami i wyszłam.
- Cześć myszko . – powiedział mój ukochany i otworzył mi drzwi od samochodu.
- Cześć . – podeszłam do niego, ale zamiast wsiąść czule pocałowałam go w usta.
- Mmm, ale słodko. – powiedział i uśmiechnął się łobuzersko.
- Mam dzisiaj dobry humor. – puściłam mu oczko i wsiadłam do auta. Przemek poszedł za moim przykładem. Chwilę później jechaliśmy już w kierunku naszego celu.
- A gdzie reszta ? – zapytałam uświadamiając sobie, że jedziemy sami. Bez żadnych  samochodów z ludźmi znanymi mi  w środku.
- Tak mi się zdaje, że już tam dojeżdżają. Wyjechali godzinę wcześniej od nas. – powiedział uśmiechając się przepraszająco.
- Dlaczego ? – zapytałam z ciekawością.
- Musiałem jeszcze gdzieś podjechać.
- To znaczy gdzie ? – zapytałam już trochę bardziej natarczywie niż z ciekawością. Czy on musi być taki tajemniczy ?
- Uwielbiam, gdy jesteś o mnie zazdrosna kochanie . – powiedział patrząc na mnie z uwielbieniem.
- Oo macho się znalazł. – powiedziałam i po chwili wybuchnęłam śmiechem. – A tak na poważnie ?
- Oj no skoro tak nalegasz to Ci powiem. Musiałem wpaść do kumpla i przekonywać jego dziewczynę, że cały wczorajszy dzień był ze mną. Biedna uroiła coś sobie o jego zdradzie i nie daje mu teraz spokoju, gdy coś jest nie tak jakby chciała. – powiedział trochę smutnym głosem lecz po chwili rozpromienił się.
- Dojeżdżamy . – no nareszcie.
- Już nie mogę się doczekać . – powiedziałam czując na policzku delikatny dotyk dłoni Przemka. Po pięciu minutach kierowaliśmy się już w stronę plaży, żeby na nią dojść trzeba przejść dobry kilometr . Szliśmy wolno wdychając to świeże powietrze . Tę morską bryzę . Wchodząc na plażę doszłam do wniosku, że zanim znajdziemy naszą paczkę minie dobre pół godziny, ponieważ ta plaża jest ogromna a tylko Bóg jeden wie gdzie ich dzisiaj poniosło. Po twarzy Przemka wyczytałam, że myśli o tym samym. Jednak ku naszemu miłemu zdziwieniu znaleźliśmy ich prawie, że przy brzegu morza co ułatwiło nam ich znalezienie.
- No nareszcie ! – krzyknął Krystian, który właśnie wycierał się w ręcznik jak mniemam Justyny. Ta najwyraźniej, albo tego nie widziała albo miała na to wylane .
- Dłużej się nie dało ? Myślałem, że z Ciebie lepszy kierowca, brat. – wtrącił jak zwykle swoje trzy grosze Piotrek. Chłopacy zdecydowali, że wejdą już do wody, a my dziewczyny postanowiłyśmy się poopalać. Zdjęłam z siebie zwiewną sukienkę w kwiatki. Rozłożyłam mój i Przemka ręcznik i rozłożyłam się na jednym z nich. Zawsze lubiłam się opalać. Czuć na sobie to ciepło grzejącego słońca.  Spędziłam tak może ze dwie godziny. Oczywiście przewracałam się z boku na bok, żeby opalić się równomiernie.
- Ej, dziewczyny mam już dość tego słońca . – powiedziała Dominika . Na co my wybuchnęłyśmy śmiechem .
- Z czego się tak śmiejecie ? – zapytał Darek.
- Co już się wypluskaliście ? – zażartowałam z wracających z wody chłopaków.
- Nie fikaj mała . – powiedział Krystian grożąc mi palcem .
- Mała to jest twoja .. – przerwałam widząc na sobie wzrok jakiegoś kolesia, który przyglądał mi się z mojej prawej strony. Spojrzałam na niego, ale szybko się odwrócił. Olałam go i chciałam dokończyć to co zaczęłam mówić, ale widząc zażenowaną minę mojego brata ciotecznego zaczęłam się śmiać. Nie wiedziałam co go tak uraziło .
- Oj, co ja takiego powiedziałam  ? – powiedziałam udając niewiniątko .
- Nic kochanie, po prostu uraziłaś jego ego . – powiedział Przemek siadając obok mnie.
- No przecież nic jeszcze nie powiedziałam.
- I nie waż się mówić. – zaprotestował szybko Krystian. Na co cała nasza paczka wybuchnęłam głośnym śmiechem . 
- Wiecie co ? – zaczęła Michalina. – Mam ochotę na siatkę .
- Noo ja też bym sobie pograła . – dołączyła się Martyna .
- Wasze życzenie jest dla mnie rozkazem .- powiedział Krystian gestykulując teatralnie i po chwili wyjął ze swojej torby piłkę do gry w siatkę .
- No i to rozumiem  . – powiedziała Michalina ożywiona.
- To kto jeszcze gra ? – zapytała Martyna wstając .
- Ja . – powiedzieliśmy wszyscy chórkiem, wybuchając potem śmiechem  .
- No to może zagramy chłopacy na dziewczyny ? – zaproponowałam .  Miałam nadzieję, że się zgodzą. W końcu gdybyśmy wygrały można by było ich potem tym dręczyć. A po drugie taka rywalizacja płci męskiej i damskiej jeszcze nikomu nie zaszkodziła .
- No spoko . – powiedział Michał a reszta mu przytaknęła .
Poszliśmy na że tak powiem „boisko” do siatki i zaczęliśmy się ustawiać .
- Ej, laski was jest o jedną za dużo . – powiedział Dawid . 
- No to będziemy się zmieniać na zagrywkach . – powiedziała Patrycja .
- Ale was też jest o jednego za dużo. - wtrąciłam. 
- No to my też się będziemy zmieniać. - odezwał się Krzysiek, dzisiaj chyba pierwszy raz.
Zaczęliśmy walką o piłkę. Niestety chłopacy przebijając ją na nasze boisko tak ja ścieli, że aż biedna Martyna się przewróciła. Chłopacy zaczęli zagrywką od Michała . Dobrze szło nam odbijanie piłek. Grałyśmy na trzy i nie ukrywam wychodziło nam to znakomicie. Po prostu zgrana drużyna. Wokół nas ustawiało się coraz więcej ludzi. Jedna połowa kibicowała nam kobietom a druga naszym mężczyznom. Nie muszę chyba mówić co to były za połowy. Pierwszego seta wygrałyśmy  i z uśmiechem na twarzy zarządziłyśmy przerwę .
- I co, jak nam poszło ? – zapytała z triumfalnym uśmiechem Dominika .
- Bardzo śmieszne . – skomentował Krystian .
Po pięciominutowej przerwie zaczęliśmy drugiego seta . Przez cały ten czas czułam na sobie czyjś wzrok, ale gdy tylko odwracałam się by znaleźć tę osobę jak na złość mi się to nie udawało . Po jakimś czasie postanowiłam to zignorować . W końcu to plaża jest tu dużo ludzi. I ktoś może się na mnie tak po prostu zagapił .
Drugiego seta wygrała drużyna męska. Tym razem to oni próbowali nam dogryzać, ale nijak tego żadna z nas nie skomentowała. Chłopacy chcieli zrobić przerwę, ale jednocześnie zaprotestowałyśmy, że gramy ostatniego seta do piętnastu bez przerwy . Zgodzili się z drobnymi komentarzami ‘jak tam chcecie’ albo ‘jakby co to nie nasza wina’. Tego drugiego zbytnio nie zrozumiałam.
Tym razem ja zaczęłam zagrywkę i o dziwo zaczęło mi wychodzić o wiele lepiej niż w poprzednich meczach. Zdobyłam dla nas pięć punktów z czego bardzo byłam dumna. Strasznie się zawzięłyśmy, żeby to wygrać .Było to widać. W końcu chodziło tu o nasz damski honor. Nadeszła piłka setowa. Dawid zagrywał .Wszystkie byłyśmy trochę zdenerwowane, ponieważ od tej piłki zależała nasza wygrana. Było 14:13 dla nas. Wystarczy tylko jeden punkt i ..
Dawid odbił piłkę i jak na ich nieszczęście piłka poleciała na aut. Zaczęłyśmy wszystkie głośno krzyczeć i skakać z radości. Tłum, który zgromadził się wokół nas zaczął klaskać . Teraz już wiem jak się czują nasze siatkarki z reprezentacji, gdy wygrywają. Niesamowite uczucie. A co dopiero wygrać z mężczyznami .
Nasi przegrani chłopcy poszli się usiąść na ręczniki a my postanowiłyśmy iść do nich i ich trochę pocieszyć. No.. może połowa z nas. Druga połowa chciała się z nich pośmiać . Podeszłam do Przemka pocałowałam go w policzek i wymruczałam do ucha :
- Nie martw się misiu, i tak cię kocham . – po czym czule go do siebie przytuliłam .
Odwzajemnij mój uścisk.
- Ale ja wygrałem. Najlepszą nagrodę jaką mógłbym sobie wymarzyć. .. Ciebie kochanie  . – powiedział patrząc mi głęboko w oczy po czym pocałował mnie czule a jednocześnie tak namiętnie . Kolana ugięły się pode mną z wrażenia . Po chwili złośliwego  chrząkania męskiej części naszej paczki oderwaliśmy się od siebie .
- Zgłodniałam . Pójdę kupić sobie hot-doga z tamtej budki. – powiedziałam i pokazałam palcem na budkę, która stała na oko jakieś dziesięć metrów od nas.
- To ja pójdę z tobą. – powiedziała Patrycja. Doszłyśmy tam w dwie minuty i ustawiłyśmy się w kolejce. Gdy nadeszła nasza kolej poprosiłam o dwa hot-dogi i zapłaciłam. Gdy koleś, który pracował w tej budce przygotowywał dla nas jedzenie poczułam na karku czyjś oddech. Był stanowczo za blisko mnie. Odwróciłam się by powiedzieć mu, żeby się odsunął, ale głos ugrzązł mi w gardle. Nie mogłam nic z siebie wydusić . Patrycja zachłysnęła się powietrzem, gdy zobaczyła kto za nami stoi. Tak ten oto przepiękny dzień stał się najgorszym .
- Patryk .. – wykrztusiłam . 


Niespodzianka ! <33 
Udało mi się coś napisać więc jak najszybciej to dodałam. 
Mam nadzieję, ze się spodoba ;D 
Miłego czytania, przepraszam za błędy
i do następnego ! ;) 

4 komentarze:

  1. Ło niezłe zakończenie, aż mi ciarki przeszły!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawaj szybko kolejny, bo już czekam i czekam, i się doczekać nie mogę : *

    OdpowiedzUsuń