Obudziłam się wcześniej niż zwykle . Niestety był piątek i musiałam połowę dnia przeznaczyć na słuchaniu nauczycieli. Pomimo tego byłam w dobrym nastroju. Idąc korytarzem szkolnym uśmiechałam się do siebie i wszystkich, których mijałam. Byli tacy którzy patrzyli na mnie jak na idiotkę, ale znaleźli się też tacy, którzy odwzajemnili uśmiechy.
Na lekcjach byłam aktywna, co jest w moim przypadku cudem. Wieść o tym, że Przemek się obudził w szkole rozprzestrzeniła się w mgnieniu oka.
Na trzeciej przerwie spotkałam panią dyrektor. Jak zawsze miała na szyi apaszkę, która pasowała do jej ubioru. Tym razem założyła beżową spódnicę do kolan, jasnożółtą koszulę i żakiet koloru spódnicy.
- Doszły mnie słuchy o pani nagłej zmianie. – powiedziała na powitanie.
- Tak, mam do tego powód. – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Och, tak wiem. Cała szkoła o tym mówi. Bardzo się cieszę, że stan zdrowia pani chłopaka się polepszył. Mam nadzieję, że teraz poprawi się pani w nauce. – powiedziała.
- Myślę, że tak . – odpowiedziałam.
Pani Dyrektor chciała jeszcze coś dodać, ale ktoś przez przypadek, to znaczy chyba przez przypadek, trafił ją piłeczką z papieru.
Od razu podeszła do winowajców i zaczęła wrzeszczeć na chłopaków. Wykorzystałam to i ulotniłam się jak najszybciej. Rozmowa z dyrektorką nie była czymś ciekawym czy interesującym.
Pognałam pod salę i ku mojemu zdziwieniu zabrzmiał już dzwonek na lekcje.
Niedługo później spotkałam Szymona. Podczas, gdy Przemek leżał w śpiączce zaniedbywałam swoich przyjaciół.
- Cześć. – przywitał się, na co odpowiedziałam mu tym samym.
- Słuchaj, przepraszam, że traktowałam cię jak powietrze. – zaczęłam z grubej.
- Nie musisz mnie przepraszać. – powiedział z uśmiechem przyjaciel. – W twojej sytuacji to zrozumiałe.
- Na pewno ? – upewniłam się.
- Tak, na pewno. O, właśnie, miałem dzisiaj zamiar z Miśką was odwiedzić. – oznajmił.
- Aa, świetnie. Długo nie widziałam Michaliny. Co u niej, u was ? – zapytałam.
- U nas, w jak najlepszym porządku. U niej, też.
- No to się cieszę. Teraz mogę to szczerze powiedzieć.
Po lekcjach pojechałam do domu Przemka. Rodzice nie mówili nic o przeprowadzce do domu, więc na razie o tym nie myślałam. Państwo Moniuszko także nic nie mówili na ten temat.
Przebrałam się i zjadłam obiad przygotowany przez panią Oliwię.
Dowiedziałam się, że Przemek czuję się coraz lepiej. Jego rodzice byli u niego do południa. Piotrka nie zastałam . Domyśliłam się, że jest u Przemka albo Justyny, albo u Przemka z Justyną. U niego wszystko mogło być możliwe.
Pół godziny później wchodziłam do sali Przemka. Moja trzecia hipoteza okazała się trafna. Przemek siedział oparty o poduszki a Piotrek i Justyna zajmowali dwa krzesła z lewej strony łóżka. Na twarzach trójki widniały szczere uśmiechy. Udzielił mi się ich nastrój.
Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do łóżka, by przywitać się z chłopakiem. Pocałowałam go czule i delikatnie w usta. Odsunęłam się od niego z uśmiechem. Przywitałam się z resztą. Usiadłam na łóżko i spojrzałam na Piotrka.
- Świetnie znów widzieć was razem. – powiedział.
- Nie wątpię. – zażartował Przemek.
Po sali rozniósł się nasz śmiech. Cudownie było znów śmiać się tak beztrosko i nie martwić tym co będzie jutro.
- Będziemy się już zbierać. – powiedziała Justyna.
- Tak, musimy jeszcze gdzieś wstąpić. – dodał tajemniczo Piotrek.
- Jasne, nie będę was tu trzymał. – odpowiedział Przemek.
- Do jutra. – pożegnali się i wyszli, zostawiając nas samych.
- Jak się czujesz ? – zapytałam opiekuńczo głaskając go po policzku.
- Znacznie lepiej. – odpowiedział. Złapał mnie za rękę i pocałował w wewnętrzną jej część. – Mam nadzieję, że już niedługo wrócę do domu.
- Na pewno tak będzie. Musisz po prostu uzbroić się w cierpliwość. – zapewniłam Przemka.
- Piotrek powiedział mi, że nadal u nas mieszkasz . – powiedział z błyskiem w oku.
- Role się odwróciły. – zażartowałam, przypominając sobie jak to Przemek mieszkał u mnie. Chłopak zaśmiał się czystym, szczerym śmiechem.
- Moi rodzice nie wspominali, żebym się przeprowadziła. Twoi zresztą też nie. – powiedziałam. – Tak więc nie zawracałam sobie tym głowy.
- Mam nadzieję, że pomieszkasz jeszcze ze mną .- wymruczał przyciągając mnie do siebie.
- Jak ładnie poprosisz . – powiedziałam drocząc się z nim.
- Tak może być ? – wyszeptał, po czym wpił się w moje usta z miłością i uwielbieniem. Nie dane nam było cieszyć się sobą. Do sali weszli Szymon i Misia. Reakcja Szymona była zabawna. Jedyne co udało mu się wydusić to ‘oj’ . Razem z Przemkiem nie mogliśmy powstrzymać cichego chichotu.
- Wejdźcie . – powiedziałam.
- Prze .. – zaczęła Misia.
- Nie przepraszaj . – przerwałam jej. – Kiedyś my wam przerwiemy. – powiedziałam uśmiechając się. Odsunęłam się trochę od Przemka, by jego goście czuli się bardziej komfortowo. Złapał mnie za rękę i pokazał gestem przybyłej parze by usiedli. Szymon poklepał Przemka w ramię i wymruczał ciche powitanie, nadal czując się winnym . Ja w tym czasie przywitałam się z Michaliną. Czuła się już swobodniej.
- Dobrze wyglądasz . – powiedziała Misia.
- Dzięki. – odpowiedział Przemek.
- Tak, jak na twój stan jest lepiej niż dobrze. – pochwycił Szymon.
- Niezły komplement. – stwierdziłam śmiejąc się.
- No wiesz. Jak ty się tak możesz ze mnie śmiać ? – zapytał retorycznie kolega. Prze chwilę śmialiśmy się z udawanego oburzenia kolegi.
- Pójdę się czegoś napić. – powiedziałam. – Zostawię was samych. Na pewno chcecie pogadać.
- Nie musisz wychodzić. – oznajmił Przemek, mocniej trzymając moją rękę.
- Wiem, że nie muszę, ale przyda mi się trochę kofeiny.
- Pójdę z tobą. – powiedziała Michalina.
Pokiwałam głową , wstałam i przepuściłam Misię przed siebie. Na korytarzu zrównałyśmy kroku i szłyśmy w ciszy do małej kawiarenki . Na miejscu zamówiłyśmy dwie kawy z mlekiem i cukrem. Usiadłyśmy przy stoliku.
- Cieszę się, że z Przemkiem jest już lepiej. – powiedziała Misia.
- Tak, ja też. Nie wiem co by się ze mną stało, gdyby do tego nie doszło. – wyznałam.
- Musiało być ci z tym ciężko. – powiedziała ze zrozumieniem.
- Nie życzę takiego uczucia nawet najgorszemu wrogowi. – oznajmiłam z westchnieniem. – I skoro mowa o wrogach . – dodałam, widząc w drzwiach Anitę. Rozejrzała się po pomieszczeniu i po chwili jej wzrok padł na mnie. Była wściekła. Podeszła do nas szybkim krokiem.
- Wiesz co o tobie myślę ?! – zaczęła. Wstałam . W pozycji siedzącej czułam się bezbronna. Jakby Anita była ode mnie wyższa i silniejsza. Michalina stanęła obok mnie dodając otuchy.
- Guzik mnie obchodzi co o mnie myślisz. – odpowiedziałam z równą nienawiścią. Na chwilę wytrąciło ją to z równowagi.
- To twoja sprawka, prawda ? – zapytała. – Przez ciebie Michał ze mną zerwał ?
- Och, po prostu się na tobie poznał. – powiedziałam.
- Myślisz, że ci w to uwierzę ? – zapytała, patrząc na mnie jak na obrzydliwe robactwo.
- Nie musisz. I wiesz jeśli będziesz mnie jeszcze nachodzić to z miłą chęcią wyjawię policji co o tobie wiem. – oznajmiłam z podstępnym uśmieszkiem.
- Nie ośmielisz się . – zbladła na twarzy . Przestała też krzyczeć.
- Chyba mnie nie znasz jeśli tak uważasz. Już dawno powinnaś być w poprawczaku.
- Nie masz na mnie dowodów. – powiedziała słabym głosem.
- A skąd wiesz ? Wiesz kto jest tym anonimem dzięki, któremu Krzysztof teraz siedzi ? – zapytałam. Oczywiście łgałam jak najęta, ale nie mogłam się przed tym powstrzymać.
- Ściemniasz. – odpowiedziała. – Krzysiek mnie nie wydał. Arka też nie.
- Teraz mam dowód. Przyznałaś się przy tych wszystkich ludziach. – powiedziałam, pokazując na kilka osób siedzących przy stolikach i kobietę, która stała za barem. Barmanka pokiwała głową zgadzając się ze mną. Anita jeszcze bardziej zbladła, jeśli to w ogóle możliwe przy jej jasnej karnacji i wybiegła z kawiarenki aż się kurzyło. Poczułam uczucie zwycięstwa. Ale zastanawiały mnie jej słowa. Dlaczego Krzysiu nie wydał Arka ? I dlaczego ten anonim nie zrobił też zdjęcia Arkowi ? Za tym musi kryć się coś więcej.
- To było dziwne. – stwierdziła Misia.
- Taa, u mnie takie sytuacje to normalka. – odpowiedziałam.
- Straciłam ochotę na tę kawę. – oznajmiła.
- Tak ja też. Chodźmy do chłopaków. – powiedziałam . Podziękowałyśmy kobiecie za barem i ruszyłyśmy szybkim krokiem w stronę sali Przemka.
Wchodząc tam nie miałyśmy szczęśliwych min, więc chłopacy od razu się zmartwili.
- Co się stało ? – zapytał Szymon. Przemek spojrzał na mnie z czułością i zmartwieniem.
Misia opowiedziała im po krótce co się wydarzyło, gdy ja usiadłam na łóżku, łapiąc Przemka za rękę.
- Ten dureń jest teraz w poprawczaku ? – zapytał zdezorientowany .
- Tak, jakiś anonim wysłał policji zdjęcia, na których Krzysztof handluje narkotykami. Tylko, że nie widać komu sprzedawał to świństwo. – wyjaśniłam.
- Arkowi, prawda ? – zapytała Misia. Pokiwałam głową.
- Tak myślę.
Szymon spojrzał na zegarek.
- Na nas już czas. Zasiedzieliśmy się. – powiedział.
- Do zobaczenia. – powiedziała Michalina . Po chwili zniknęli za zamykającymi się drzwiami.
- Ja chyba też już pójdę. – oznajmiłam.
- Nie, zostań jeszcze chwilkę. – powiedział Przemek ponownie przyciągając mnie do siebie.
Czułymi pocałunkami przekonał mnie bym została z nim jeszcze dłużej.
Cieszyłam się smakiem jego ust. Znów czułam się bezpieczna w jego ramionach.
podoba się ? ;p
mam nadzieję, że tak ;>
trochę się rozpisałam , ale co tam xD
przepraszam za błędy i do następnego ^^
czy podoba ? jest boski !!
OdpowiedzUsuńpisz jak najszybciej . !
podoba się i to bardzo :)
OdpowiedzUsuńZajebisty
OdpowiedzUsuńtrochę trzeba było czekać,ale było warto . super rodział ;)
OdpowiedzUsuń