KILKA DNI PÓŹNIEJ
- Masz już wszystko ? – zapytałam Przemka, rozglądając się
po sali.
- Ładowarka. – powiedział.
- Co z nią ? – zapytałam śmiejąc się z jego wyrazu
twarzy.
- Zapomniałem o niej. – powiedział z anielskim
uśmiechem. Otworzył szafkę, która stała obok łóżka. Po chwilą zamknął ją i wyprostował
się z ładowarką w ręku. Schował ją do torby i sam rozejrzał się po
pomieszczeniu.
- To by było chyba na tyle. – stwierdził. – Czekaj, a
wypis ? – zapytał po chwili.
- Mam wypis w torebce. – znów zaczęłam się z niego
śmiać. – Chyba pobyt tutaj zbytnio ci nie pomaga. – dodałam .
Przemek podszedł do mnie i pocałował. Czule zamknął mnie
w swoich ramionach.
- Chodźmy już stąd. – powiedział i puścił do mnie
oczko.
Na korytarzu czekał na nas Piotrek. Chłopacy przywitali
się i ruszyliśmy w kierunku wyjścia. W aucie Piotrek włączył radio.
Każdy zagłębił się we własne myśli. Przez całą drogę nikt nie odezwał się nawet
słowem.Przemek wydawał się spokojny. Jednak, gdy zobaczył swój dom i rodziców, którzy na nas czekali
wzruszył się. Podszedł do nich a oni przygarnęli go do siebie.
Razem z Piotrkiem postanowiliśmy dać im chwilę dla
siebie. Próbowałam sobie wyobrazić jak to jest obudzić się w szpitalu i
dowiedzieć się, że było się wyłączonym z życia przez miesiąc. Nie udało mi się to.
Musiałabym sama zapaść w śpiączkę, żeby całkowicie go zrozumieć. Piotrek wziął
jego torbę i popchnął mnie w stronę chłopaka. Przemek jakby wyczuł ten gest swojego brata i odwrócił się by wyciągnąć do mnie rękę. Z uśmiechem na twarzy
podeszłam bliżej i złapałam jego rękę swoją. Przemek przyciągnął mnie do siebie
i poprowadził do środka.
- Usiądźcie w salonie. Zrobię wam herbatę. – powiedziała
pani Oliwia z ciepłym uśmiechem na twarzy.
Przystaliśmy na jej prośbę i zajęliśmy miejsca na
kanapie .
Pan Rafał usiadł naprzeciwko i wpatrywał się w nas.
Przemek zaintrygowany tym pochylił się w stronę ojca.
- Coś się stało ? – zapytał.
- Cieszę się, że znowu mogę cię tu zobaczyć. – odpowiedział
całkowicie szczerze.
Przemek nie miał szansy odpowiedzieć, ponieważ jego
matka weszła do salonu z tacą, na której postawiła szklanki z jeszcze parującym
napojem.
Taca została
opróżniona w mgnieniu oka. W ciszy delektowaliśmy się owocowym smakiem herbaty.
Piotrek zerwał się z fotela i odstawił pustą szklankę
na stolik.
- No to na mnie już czas. – powiedział.
- Gdzie się tak śpieszysz ? – zapytał go pan Rafał.
- Obiecałem Justynie, że do niej wpadnę. – wyjaśnił.
Po chwili dało się słyszeć warkot silnika.
- I pomyśleć, że jesteście spokrewnione. Ty i Justyna. –
powiedziała pani Oliwia.
- Tak wyszło. – zażartowałam.
- Widać ciągnie naszych chłopaków do tej rodziny. –
stwierdził pan Rafał z męskim uśmieszkiem na twarzy.
Razem z mamą Przemka zaczęłyśmy się śmiać a mój
ukochany przewrócił oczami.
Przemek złapał mnie za rękę i pociągnął lekko dając
znać, żebym wstała razem z nim.
- To my już pójdziemy do siebie. – powiedział. Państwo
Moniuszko uśmiechnęło się tylko. Przemek złapał za swoją torbę, która leżała w
przedpokoju i przepuścił mnie przed siebie. Przeszłam jedną kondygnację schodów
i weszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam przyglądać się Przemkowi.
Rzucił swoją torbę przy biurku i omiótł spojrzeniem cały pokój kilka razy. Podszedł
do okna, dotknął parapetu i odwrócił się w moją stronę. Oparł się o ścianę i
zamknął oczy.
- Wszystko jest takie samo. – powiedział ledwo
dosłyszalnie. – A nie było mnie tu od miesiąca ..
Podeszłam do niego i pogłaskałam po policzku. Zatrzymał
moją dłoń przy swojej twarzy. Pocałował mnie w jej w zagłębienie.
- Cieszę się, że mam cię przy sobie. – wyznał.
- Kocham cię. Pamiętaj i nigdy o tym nie zapominaj. –
powiedziałam przytulając się do jego piersi. Przemek pocałował mnie w czubek
głowy.
- Jesteś skarbem .
- Tylko mnie nie zakopuj . – ostrzegłam . Po chwili
oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Choć. – powiedziałam i pociągnęłam go w stronę łóżka.
Położyliśmy się przytuleni. Przemek pocałował mnie czule . Wtuliłam się w jego obojczyk,
wdychając mój ulubiony perfum.
Nawet nie zauważyłam, że zasypiam.
Obudził mnie dźwięk, wydobywający się z mojego telefonu.
Oderwałam się od torsu Przemka i rozejrzałam po pokoju. Wokół było ciemno.
Musiała być jeszcze noc. Wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni spodni i
spojrzałam na wyświetlacz.
„Spotkajmy się o 14
przy wejściu na dworzec. Nie mam złych zamiarów.
P.”
Nie mogłam
zmrużyć oka do rana.
hmm, przepraszam, że taki krótki,
ale są wakacje i jakoś nie mam do tego głowy. ;)
zauważyłam, że komentarzy z rozdziału na rozdział
jest coraz mniej..
jeżeli podoba się wam to co tutaj publikuję komentujcie,
dla mnie to bardzo ważne a wam nie zajmuje to dużo czasu ;d
te kilka słów od was naprawdę dodają mi sił
do napisania ponownego rozdziału.
o ! no i jeszcze jedno.
następny rozdział może się pojawić w niedzielę, być może wcześniej
albo później ^^ tak więc pożyjemy zobaczymy ;>
do następnego .
Jezuu xD Sorki. za to o powyżej ;< wypadek przy pracy :c
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba rozdział. Jak zwykle ♥ czekam na kolejne ;3
zapraszam też do siebie JEŻELI CHCESZ ._. http://amy-isabell-evans-zmierzch.blogspot.com/ :3 Pozdrawiam ;3
w końcu są razem ♥♥
OdpowiedzUsuńekstra rozdział i wreszcie się układa ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż sama myślałam, że dodam później. Tyle, że tak mi się dziś nudziło i cały czas o tym myślałam co dalej i zaczęłam pisać. Już się poddawałam ale jakoś dałam radę. Hyhy. Cieszę się, że Ci się podoba ;3 Strasznie się cieszę ^^ W ogóle dziękuję za komentarze ;3 Teraz czekam na nowy rozdziału Ciebie :D
OdpowiedzUsuńno super :D
OdpowiedzUsuń