Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział 55


KILKA DNI PÓŹNIEJ

- Masz już wszystko ? – zapytałam Przemka, rozglądając się po sali.
- Ładowarka. – powiedział.
- Co z nią ? – zapytałam śmiejąc się z jego wyrazu twarzy.
- Zapomniałem o niej. – powiedział z anielskim uśmiechem. Otworzył szafkę, która stała obok łóżka. Po chwilą zamknął ją i wyprostował się z ładowarką w ręku. Schował ją do torby i sam rozejrzał się po pomieszczeniu.
- To by było chyba na tyle. – stwierdził. – Czekaj, a wypis ? – zapytał po chwili.
- Mam wypis w torebce. – znów zaczęłam się z niego śmiać. – Chyba pobyt tutaj zbytnio ci nie pomaga. – dodałam .
Przemek podszedł do mnie i pocałował. Czule zamknął mnie w swoich ramionach.
- Chodźmy już stąd. – powiedział i puścił do mnie oczko.
Na korytarzu czekał na nas Piotrek. Chłopacy przywitali się i ruszyliśmy w kierunku wyjścia. W aucie Piotrek włączył radio. Każdy zagłębił się we własne myśli. Przez całą drogę nikt nie odezwał się nawet słowem.Przemek wydawał się spokojny. Jednak, gdy zobaczył swój dom i rodziców, którzy na nas czekali wzruszył się. Podszedł do nich a oni przygarnęli go do siebie.
Razem z Piotrkiem postanowiliśmy dać im chwilę dla siebie. Próbowałam sobie wyobrazić jak to jest obudzić się w szpitalu i dowiedzieć się, że było się wyłączonym z życia przez miesiąc. Nie udało mi się to. Musiałabym sama zapaść w śpiączkę, żeby całkowicie go zrozumieć. Piotrek wziął jego torbę i popchnął mnie w stronę chłopaka. Przemek jakby wyczuł ten gest swojego brata i odwrócił się by wyciągnąć do mnie rękę. Z uśmiechem na twarzy podeszłam bliżej i złapałam jego rękę swoją. Przemek przyciągnął mnie do siebie i poprowadził do środka.
- Usiądźcie w salonie. Zrobię wam herbatę. – powiedziała pani Oliwia z ciepłym uśmiechem na twarzy.
Przystaliśmy na jej prośbę i zajęliśmy miejsca na kanapie .
Pan Rafał usiadł naprzeciwko i wpatrywał się w nas. Przemek zaintrygowany tym pochylił się w stronę ojca.
- Coś się stało ? – zapytał.
- Cieszę się, że znowu mogę cię tu zobaczyć. – odpowiedział całkowicie szczerze.
Przemek nie miał szansy odpowiedzieć, ponieważ jego matka weszła do salonu z tacą, na której postawiła szklanki z jeszcze parującym napojem.
 Taca została opróżniona w mgnieniu oka. W ciszy delektowaliśmy się owocowym smakiem herbaty.
Piotrek zerwał się z fotela i odstawił pustą szklankę na stolik.
- No to na mnie już czas. – powiedział.
- Gdzie się tak śpieszysz ? – zapytał go pan Rafał.
- Obiecałem Justynie, że do niej wpadnę. – wyjaśnił.
Po chwili dało się słyszeć warkot silnika.
- I pomyśleć, że jesteście spokrewnione. Ty i Justyna. – powiedziała pani Oliwia.
- Tak wyszło. – zażartowałam.
- Widać ciągnie naszych chłopaków do tej rodziny. – stwierdził pan Rafał z męskim uśmieszkiem na twarzy.
Razem z mamą Przemka zaczęłyśmy się śmiać a mój ukochany przewrócił oczami.  
Przemek złapał mnie za rękę i pociągnął lekko dając znać, żebym wstała razem z nim.
- To my już pójdziemy do siebie. – powiedział. Państwo Moniuszko uśmiechnęło się tylko. Przemek złapał za swoją torbę, która leżała w przedpokoju i przepuścił mnie przed siebie. Przeszłam jedną kondygnację schodów i weszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam przyglądać się Przemkowi. Rzucił swoją torbę przy biurku i omiótł spojrzeniem cały pokój kilka razy. Podszedł do okna, dotknął parapetu i odwrócił się w moją stronę. Oparł się o ścianę i zamknął oczy.
- Wszystko jest takie samo. – powiedział ledwo dosłyszalnie. – A nie było mnie tu od miesiąca ..
Podeszłam do niego i pogłaskałam po policzku. Zatrzymał moją dłoń przy swojej twarzy. Pocałował mnie w jej w zagłębienie.
- Cieszę się, że mam cię przy sobie. – wyznał.
- Kocham cię. Pamiętaj i nigdy o tym nie zapominaj. – powiedziałam przytulając się do jego piersi. Przemek pocałował mnie w czubek głowy.
- Jesteś skarbem .
- Tylko mnie nie zakopuj . – ostrzegłam . Po chwili oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Choć. – powiedziałam i pociągnęłam go w stronę łóżka. Położyliśmy się przytuleni. Przemek pocałował mnie czule . Wtuliłam się w jego obojczyk, wdychając mój ulubiony perfum.
Nawet nie zauważyłam, że zasypiam.
Obudził mnie dźwięk, wydobywający się z mojego telefonu. Oderwałam się od torsu Przemka i rozejrzałam po pokoju. Wokół było ciemno. Musiała być jeszcze noc. Wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni spodni i spojrzałam na wyświetlacz.

„Spotkajmy się o 14 przy wejściu na dworzec. Nie mam złych zamiarów.
P.”

Nie mogłam  zmrużyć oka do rana. 



hmm, przepraszam, że taki krótki, 
ale są wakacje i jakoś nie mam do tego głowy. ;)
zauważyłam, że komentarzy z rozdziału na rozdział 
jest coraz mniej..
jeżeli podoba się wam to co tutaj publikuję komentujcie,
dla mnie to bardzo ważne a wam nie zajmuje to dużo czasu ;d
te kilka słów od was naprawdę dodają mi sił
 do napisania ponownego rozdziału.
o ! no i jeszcze jedno. 
następny rozdział może się pojawić w niedzielę, być może wcześniej
albo później ^^ tak więc pożyjemy zobaczymy ;>
do następnego . 

5 komentarzy:

  1. Jezuu xD Sorki. za to o powyżej ;< wypadek przy pracy :c
    Bardzo mi się podoba rozdział. Jak zwykle ♥ czekam na kolejne ;3
    zapraszam też do siebie JEŻELI CHCESZ ._. http://amy-isabell-evans-zmierzch.blogspot.com/ :3 Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. ekstra rozdział i wreszcie się układa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż sama myślałam, że dodam później. Tyle, że tak mi się dziś nudziło i cały czas o tym myślałam co dalej i zaczęłam pisać. Już się poddawałam ale jakoś dałam radę. Hyhy. Cieszę się, że Ci się podoba ;3 Strasznie się cieszę ^^ W ogóle dziękuję za komentarze ;3 Teraz czekam na nowy rozdziału Ciebie :D

    OdpowiedzUsuń