Dzień przed sylwestrem
Piotrek zaprosił nas na kolację do restauracji. A mówiąc nas mam na myśli –
Justynę, rodziców Piotrka i moich, Przemka, Michała i mnie.
Zdziwił nas trochę ten gest,
ale nikt się nie sprzeciwiał, włącznie z Justyną. Zdaje się, że ona też nie
wiedziała co się święci.
W restauracji kobiety
wyszykowane w eleganckie sukienki, mężczyźni w garnitury – czułam się jak na
jakimś pokazie mody.
Zajęliśmy zarezerwowany
przez Piotrka stolik i nawet nie zdążyłam się obejrzeć kiedy podeszła do nas
kelnerka. Na początek zaproponowała nam czerwone wino. Piotrek, jako że to on
pełnił rolę osoby, która zamawia – zamówił jeszcze szampana. Odwróciłam się do
Przemka by podzielić się z nim moimi myślami na temat jego brata. Tylko, że on
właśnie wpatrywał się w nogi kelnerki. Obudziła się we mnie zazdrość. No, bo co
się będzie patrzył na taką pierwszą lepszą kelnereczkę, prawda ? Szturchnęłam
go lekko – nie chciałam zwracać na nas uwagi – w brzuch z miną zazdrosnej jak i
poirytowanej dziewczyny.
- Ałć. – skrzywił się. – Co
zrobiłem ? – zapytał z miną niewinnego chłopca, którego mama każe za złe
zachowanie.
- Jakbyś nie wiedział. –
szepnęłam, by nikt nie usłyszał o czym rozmawiamy. Tym bardziej, że obok nas
siedzieli nasi rodzice.
- Ale .. – urwał, jakby
sobie coś uświadomił. – Jesteś zazdrosna . – stwierdził. Zmienił minę na
łobuzerską i przysunął swoje krzesło bliżej mojego.
- A ty byś nie był na moim
miejscu ? – zapytałam, w dalszym ciągu szepcząc .
- Ja nie był bym zazdrosny o
kelnerkę.
- Przepraszam, żartowałem. –
dodał widząc moje srogie spojrzenie. Ucieszyłam się w duchu, że udało mi się w
taki sposób na niego spojrzeć. Choć z drugiej strony nie podobało się, że
żartował na taki temat.
- Przecież wiesz, że tylko
ty się liczysz . – wyszeptał mi do ucha.
- Może i wiem, ale to
niczego nie zmienia.
- Zamyśliłem się. W żadnym wypadku nie patrzyłem na nią świadomie. – usprawiedliwił się.
- Tak ? A o czym takim
myślałeś ? – zapytałam krzyżując ręce.
- O nas. O tym ile
musieliśmy doświadczyć, by być razem. W końcu szczęśliwi. – powiedział. Nie
ukrywam, że łezka zakręciła mi się w oku.
Przemek zauważył to i objął
mnie na tyle, na ile to było możliwe, siedząc na krzesłach. Pocałował mnie w
czoło i mocniej zacisnął swoją rękę na moim biodrze.
Po chwili przyniesiono nam
wino i szampana. Właśnie wtedy Piotrek wstał i poprosił o uwagę.
- Pewnie wszyscy jesteście
zdziwieni moim zachowaniem, ale to co chciałbym dzisiaj zrobić wymaga naprawdę
odpowiedniego miejsca i bliskich mi osób. – przerwał patrząc na nas, na dłużej
zatrzymując się na Justynie. – Dlatego chciałbym cię o coś poprosić.
Ukląkł na jedno kolano i wyjął
z kieszeni małe czerwone pudełeczko.
Nie mieliśmy wątpliwości co
do tego, co się w nim znajduje. Uśmiechnęłam się na widok zszokowanej kuzynki.
- Czy zgodzisz się znosić mnie
przez resztę swojego życia i zostać moją żoną ? – zapytał lekko śmiejąc się z
wypowiedzianego przez siebie zdania. A przynajmniej tylko z pierwszej jego
części. Justyna oczywiście także się zaśmiała, ale też uroniła kilka łez. Nie
zdołała niczego powiedzieć, dlatego kiwnęła głową ze łzami w oczach. Piotrek
całkowicie podekscytowany i szczęśliwy złapał prawą rękę swojej dziewczyny i
włożył na jej serdeczny palec pierścionek, z małym, błyszczącym kamieniem w
środku.
Gdy Justyna przytuliła się
do swojego narzeczonego, zaczęliśmy klaskać razem z resztą osób, które się nam
przyglądały.
Pocałowali się krótko z
uwagi na otaczających ich ludzi i oderwali się od siebie, siadając na swoich
miejscach.
Wszystko wróciło do normy.
Inni goście restauracji zajęli się swoim towarzystwem. My potrawami, które nam
przyniesiono. Tak właściwie to tylko narzeczeni nie mogli powstrzymać się od
ciągłego zerkania na siebie i szerokich uśmiechów. Z Przemkiem także
wymieniliśmy kilka porozumiewawczych i czułych spojrzeń.
Sylwester. Przez niektórych znienawidzony,
innych ulubiony a jeszcze innych obojętny dzień w roku. Ja należę do tej
drugiej grupy ludzi.
Uwielbiam świętować kolejny
nowy rok, w którym wszystko może się wydarzyć. U mnie to się sprawdza.
Dosłownie wszystko, ale może w tym roku będzie inaczej ? Może teraz wszystko zmieni
się na lepsze ..
Zastanawiałam się tak,
patrząc na obcych mi ludzi, na zupełnie spontanicznej imprezie, na którą postanowiliśmy
się wkręcić. Siedziałam z Przemkiem przy barze popijając drinki. Justyna z
Piotrkiem przepadli gdzieś na parkiecie a Michał .. rozmawiał ze swoją nowo
poznaną znajomą. Chwilę temu z nią rozmawiałam. Okazała się miłą osobą. Zresztą
jej imię - Marysia, kojarzy mi się z samymi dobrymi rzeczami, choć z innego
punktu widzenia to imię do niej nie pasuje. Tak czy siak, polubiłam ją.
- Idziemy na zewnątrz ? –
zapytał Przemek. Kiwnęłam głową z uśmiechem i dałam się pociągnąć ku wyjściu.
Tam, stało już kilka par i grupek. Domyśliłam się, że dochodzi północ.
Stanęliśmy z Przemkiem pomiędzy
ludźmi tak, by mieć dobry widok na bezchmurne niebo. Dołączyli do nas Michał z
Marysią i Piotrek z Justyną.
Roześmiani i szczęśliwi.
Chciałabym, żeby było tak już zawsze. Żeby ludzie, których kocham byli po prostu
szczęśliwi. Pocałowałam Przemka w kącik ust na co ten uśmiechnął się i odwrócił
mnie tak, bym mogła oprzeć się o niego plecami a on mógł mnie objąć.
Ludzie wokół nas zaczęli
odliczać.
10,9,8 ….
Z podekscytowaniem czekałam
na fajerwerki, które wystrzelą równo z wybiciem dwunastej w nocy. I na pocałunek,
który obiecał mi Przemek, który miał rozpocząć kolejny wspólny rok.
Epilog
Pół roku później. Lipiec.
Tuż po zakończeniu ceremonii
nowożeńcy stanęli przed kościołem by z pokorą przyjąć na siebie pełne garście ryżu.
Mimo tego stali pośrodku okręgu, który stworzyliśmy razem z resztą gości,
uśmiechnięci do obiektywów kamery i aparatu.
Oczywiście nie obyło się bez
tradycyjnego „gorzko!” . Po krótkim pocałunku zaczęliśmy klaskać, choć nie
obyło się też bez jęków zawodu kilku kuzynów Przemka i Piotrka, którzy liczyli
na to, że potrwa to trochę dłużej. Państwo młodzi i goście skwitowali to
śmiechem .
- No dobrze. Teraz czas na
rzut bukietem. – powiedziała Justyna, gdy śmiechy ucichły. Wszystkie panny
ustawiły się w równym rządku, gdyż nie było nas zbyt wiele. Kuzynka odwróciła
się do nas plecami i po głośnym odliczeniu do trzech rzuciła bukiet . Wszystko
działo się tak szybko, że nawet nie zauważyłam, kiedy to trzymałam go w swoich
rękach.
Przeznaczenie ? Czy może
zwykły przypadek ?
Spojrzałam na Przemka, który
podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. Znów rozbrzmiały oklaski.
- Chyba nie mamy innego wyjścia jak kontynuować tę tradycję. – szepnął mi do ucha.
W odpowiedzi pocałowałam go
w usta bez zbędnych okrzyków , zachęcających nas do pocałunku. Chwilę później
oderwałam się od Przemka ze śmiechem, uświadamiając sobie, że to nie my
jesteśmy tu nowożeńcami.
Michał przyniósł w tym
czasie skrzynkę ozdobioną białą kokardą. Piotrek wyciągnął z niej białego gołębia, którego podał Justynie. Ta
delikatnie złapała ptaka w ręce. Następnie wyjął drugiego,
zakładam, że samiczkę, ponieważ przyczepiono jej różową kokardkę na szyjce. Stanął
obok swojej żony, by po kilku sekundach zgodnie wypuścić gołębie .
Wpatrzyłam się w odlatujące
ptaki, czując Przemka, który obejmował mnie w talii.
Wiedziałam, że kiedyś i my doczekamy
się takiej chwili.
KONIEC
niesamowitym uczuciem jest kończyć swoje opowiadanie.
critical error - bez obaw, nie zamierzam uwzględniać w swoim kolejnym "dziele" znanych postaci ;)
A ono pojawi się TUTAJ gdzieś za dwa bądź trzy tygodnie.
Chciałabym podziękować wszystkim czytelniczkom.
Chciałabym podziękować wszystkim czytelniczkom.
Tym, które dotrwały ze mną do końca jak i tym, które dołączyły do mnie trochę później. Dzięki wam mi się udało. ;D
do następnego, wkrótce. ^^
~Mirela.
Uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńyeah. przynajmniej jedno normalne opowiadanie będzie ;)
OdpowiedzUsuńchcę Ci podziękować za napisanie tak fantastycznego opowiadania. mimo, że nie byłam od początku pisania to zżyłam się z bohaterami.
wszystko było napisane bardzo naturalnie i z poczuciem humoru, nie zabrakło też chwil grozy, dzięki czemu nie było za słodko.
mam nadzieję, że kolejne opowiadanie będzie równie świetne ;))
Jesteś genialna dziewczyno i z utęsknieniem czekam na kolejne opowiadanie! ♥
OdpowiedzUsuńStrasznie przykro mi, że skończyłaś to ponieważ bardzo będzie mi brakowało tych bohaterów :(
Uwielbiam Cię i zapraszam do mnie ;*
łał... po prostu brak mi słów. Bardzo oryginale zakończenie z gołębiami - naprawdę :)
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na nowe opowiadanie i mam nadzieję, że "Nowość" będę śledzić od rozdziału pierwszego, a o losach Przemka i Weroniki zacznę czytać w miejscu, w którym ostatnio skończyłam ;)
normalnie teraz aż mi się chce śmiać - miałam Twojego bloga pod nosem, a szukałam go od jakiegoś czasu... i trafiłam na sam koniec, egh... no nic.
pozdrawiam :)
kocham Twój blog!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko zaczniesz pisać nowe opowiadanie ;)
świetnie ;) to teraz czekać pozostaje na coś nowego ;)
OdpowiedzUsuń