Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 10

Przez resztę popołudnia namawiałyśmy ludzi do wsparcia naszej akcji zbiórki żywności. I muszę przyznać, że zebrałyśmy naprawdę dużo. Odkryłam też, że robienie czegoś pożytecznego, sprawia ogromną przyjemność, szczególnie jeśli pomaga się biednym dzieciom. Mimo tego, że nie czułam nóg, nie żałowałam tak spędzonego dnia. Wręcz przeciwnie spodobało mi się to. Późnym popołudniem dotarłyśmy do mojego domu.
- Chyba same będziemy musiały zrobić sobie kolację. - stwierdziła Kinga, pokazując na białą kartkę przyczepioną do lodówki, na której to mama informuje mnie, że musieli gdzieś z tatą pilnie pojechać i wrócą najpóźniej nad ranem.
- Jak chcesz to zrób, ja padam na twarz.
Usiadłam na krześle przy stole i uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
- A już miałam nadzieję na kilka marudnych uwag.
- Nie wiem jak kiedyś się zachowywałam po czymś takim, ale teraz muszę przyznać, że da się wytrzymać.
- No aż tak źle nie było. - przyznała. - Chociaż czasami ..
Pokręciła głową i zabrała się za przygotowywanie kolacji. Po niecałych dziesięciu minutach w powietrzu unosił się zapach jajecznicy z pomidorami. A po jeszcze mniejszym upływie czasu jedzenia już nie było.
- Muszę przyznać, że gotujesz nieźle.- pochwaliłam przyjaciółkę, dostając w zamian uśmiech wdzięczności.
- A raczej smażysz. - dodałam.
- A żebyś wiedziała. Ja smażyłam ty zmywasz. - zakomunikowała, jednocześnie wyjmując telefon z kieszeni.
- Niech ci będzie.
- To od Konrada. - rzuciła krótkie wyjaśnienie, uśmiechając się do ekranu komórki. Nie miałam żadnych wątpliwości, że Konrad to jej chłopak.
- Czeka już pod domem. To do zobaczenia kochana.
Pocałowała mnie w policzek i z uśmiechem pomaszerowała do samochodu.
Nie zostało mi nic innego jak pozmywać brudne naczynia.

Weszłam do swojego pokoju z zamiarem położenia się na łóżku i ewentualnej drzemki. Jednak zanim to zrobiłam podeszłam do okna i otworzyłam je najmocniej jak się tylko dało. Panował niewiarygodny upał i nie sądziłam, że uda mi się w nim odpocząć.
Przez całe popołudnie zastanawiałam się czy pójść do Daniela. Z jednej strony bałam się tego czego mogę się dowiedzieć, albo tego co, broń Boże, może mi zrobić. Z drugiej jednak strony czekanie aż wróci mi pamięć wydawało mi się zbyt długim okresem czasu, a moja ciekawość z każdą minutą wzrastała. No i pozostał mi jeszcze jeden malutki problem. Skąd mam wiedzieć gdzie on mieszka? Jak go znaleźć? W takiej sytuacji mogłabym czekać tylko na jakiś cud. A skoro o nich mowa...
Usłyszałam ciche wibracje telefonu. Wzięłam komórkę z szafki nocnej i przeczytałam wiadomość.
"Przyjdź dzisiaj do mnie, wiem, że tego chcesz. Daniel"
Pod spodem podał też swój adres.
Zaskoczyło mnie jego wyczucie w czasie, i łagodność z jaką napisał mi tę wiadomość. W szpitalu w cale jej nie okazywał, ale przecież nie mogłam dać się zwieść pozorom. Musiałam trzeźwo myśleć, dlatego postanowiłam zapytać się Damiana, o jego zdanie na ten temat, choć przeczuwałam już jego odpowiedź.
- Żartujesz, prawda?
Zjawił się kilka chwil po tym jak do niego zadzwoniłam, wcześniej znalazłwszy jego numer w spisie kontaktów.
- A wyglądam?
Przyjęłam obronną postawę, widząc jego minę.
- Oszalałaś.
Stwierdził łapiąc się pod boki.
- Nie chcę się głowić nad wszystkimi pytaniami, które krążą mi teraz po głowie. A on może mi na nie odpowiedzieć.
- Nie pójdziesz tam sama.
- Nie będziesz mi rozkazywał. - powiedziałam buntowniczym tonem. Nie miał prawa mi niczego zakazywać.
- Jagoda.. Posłuchaj. Chcę tylko twojego dobra. Wiem to głupio brzmi, ale jak pomyślę sobie, że mogłabyś być z nim sam na sam i to jeszcze u niego ..
- Nic mi się nie stanie. - powiedziałam, sama w to nie wierząc. Z ciekawości byłam w stanie posunąć się do czegoś głupiego.
- Nie możesz być tego pewna.Nikt nie może. A ja nie chcę byś się niepotrzebnie narażała.
- Wcale nie niepotrzebnie. - obruszyłam się, słysząc jego słowa.
- Rozumiem, że jesteś wszystkiego ciekawa, zwłaszcza tego, ale.. nie za taką cenę. - ponownie wbił we mnie swoje troskliwe spojrzenie.
- Damian, nie możesz mi tego zabronić. Więc proszę cię zejdź mi z drogi.
Zacięta mina na jego twarzy zastąpiła troskę. Nie ruszył się nawet na milimetr. Miałam wręcz wrażenie, że wzmocnił tylko swoją postawę, by w żadnym wypadku mnie nie wypuszczać. Spróbowałam go wyminąć, ale zastawił mi sobą drogę. Gdy poruszyłam się w drugą stronę on zrobił to samo. Zachowywał się jak lustrzane odbicie, a mnie zaczęło to irytować.
- Damian!
- Nie dajesz mi wyboru.
- Nie masz prawa mnie tu przetrzymywać.
- Nie obchodzi mnie to.
- Zachowujesz się jak dziecko.
Stwierdziłam z niedowierzaniem, stając w miejscu.
- A ty może zachowujesz się jak dojrzała i odpowiedzialna kobieta?
Zbił mnie tym pytaniem z pantałyku. Nie wiedząc co odpowiedzieć, weszłam do salonu i usiadłam na kanapie, krzyżując ręce na piersi. Damian wszedł za mną i przysiadł na stoliku, stojącym przed kanapą.
- Więc teraz zamierzasz się do mnie nie odzywać? - słodki uśmiech znów zagościł na jego twarzy.
Skrupulatnie unikałam jego wzroku, zachowując obojętny wyraz twarzy. Jednak nie wytrzymałam nawet kilku chwil, nie odpowiadając.
- Poczekam aż sobie pójdziesz.
- I co potem?
- Wiesz co. - odburknęłam.
- W takim razie ponownie nie dajesz mi wyboru.
- To znaczy?
- Zostanę tu przez całą noc, a przynajmniej do czasu, gdy nie wrócą tu twoi rodzice. - wyznał z chytrym uśmiechem na twarzy.
Otworzyłam usta, wciągając ze świstem powietrze. Przez chwilę zamykałam je i otwierałam, ku rozbawieniu Damiana, aż w końcu powiedziałam tylko:
- Jesteś niemożliwy.
- Zdaję sobie z tego sprawę. A teraz skoro mamy ze sobą spędzić resztę tego wieczoru.. Na co miałabyś ochotę? Jakiś film na przykład? - zmienił temat, myśląc, że się poddam.
- Nie mam zamiaru spędzać z tobą tego wieczoru.
Wstałam gwałtownie i zrobiłam kilka kroków nim Damian znów zastawił mi drogę.
- Co? Po domu też mi zabronisz chodzić? - zapytałam buntowniczo wystawiając podbródek.
- Wolę dmuchać na zimne.
Powiedział i uśmiechnął się szeroko, z myślą, że naprawdę wygrał to starcie. Potem odsunął się i gestem pokazał, że mogę przejść dalej. Gdy znalazłam się w korytarzu, byłam tylko kilka kroków od drzwi. Przez chwilę oceniałam odległość moją i Damiana od drzwi. Istniało bardzo małe prawdopodobieństwo, że uda mi się uciec. Mimo to biegiem ruszyłam do wyjścia. Nawet nie pofatygowałam się by zamknąć drzwi za sobą. Miałam nadzieję, że przyjaciel będzie mnie gonił tylko przez jakiś czas, a później da sobie spokój, ale przecież nie pamiętam jaki jest.
Złapał mnie w talli nim dobiegłam do furtki. Potem odwrócił mnie przodem do siebie i przerzucił sobie przez ramię.
- Co robisz? - krzyknęłam zaskoczona.
- Mówiłem, że cię tam nie puszczę.
Wszedł do domu, kopniakiem zamknął drzwi wejściowe i zaczął wchodzić po schodach.
- Postaw mnie! Damian, ty.. buraku! Nie masz prawa mnie tak traktować!
Przez cały czas uderzałam go w plecy z całych sił, ale ten jakby tego nie zauważał i zaniósł mnie prosto na piętro. Myślałam, że w końcu puści mnie w moim pokoju, ale nie. On musiał zrobić coś o czym bym nie pomyślała i .. postawił mnie w łazience.
- Skoro nie chcesz ze mną siedzieć, a żadne inne drzwi nie zamykają się od zewnątrz, muszę cię zamknąć tutaj.
Nawet nie dał mi dojść do głosu i zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Zastawił je czymś, bym nie dała rady ich otworzyć. Próbowałam tego kilkakrotnie, ale bez powodzenia.
- Teraz naprawdę przegiąłeś!
Krzyknęłam tylko mając nadzieję, że mnie słyszy i bezradna usiadłam na podłodze, opierając się o wannę.
Gniew gotował się we mnie razem ze zdziwieniem jakie nie opuszczało mnie od chwili, gdy powiedziałam mu o swoich zamiarach. Poniekąd rozumiałam dlaczego się tak zachował, ale byłam też zła na niego, że zakazał mi czegoś, na czym mi zależało. Okej, porwałam się z tym pomysłem jak z motyką na słońce, ale co innego mogłam zrobić? Czułam, że bezczynne czekanie nie jest w moim stylu. A sytuacja w jakiej postawił mnie Damian mi nie pomagała.
Zamknęłam oczy, opierając się o rant wanny i wzięłam kilka głębokich wdechów by się uspokoić. Przypomniały mi się słowa lekarza o tym, że nie powinnam się denerwować, a nie miałam najmniejszej ochoty wracać do szpitala.
Poczułam, że gniew zaczyna mnie powoli opuszczać, choć zalążek złości na Damiana wciąż był obecny w zakamarkach moich myśli. Nie był to jednak jedyny skrawek uczucia, które pojawiło się tam jakby znikąd. Wspomnienie to zaczęło wypełniać cały mój umysł.
Damian znów wnosił mnie po schodach na górę, jednak tym razem oboje śmialiśmy się z jakiegoś niewypowiedzianego żartu. Nie mogłam pohamować śmiechu, a to, że byłam przerzucona przez ramię Damiana, w ogóle mi nie przeszkadzało.
Otworzyłam oczy i wstałam z zimnych kafelek. Podeszłam do drzwi i nacisnęłam na klamkę, mając nadzieję, że tym razem ulegną pod moim naciskiem. Gdy to się nie stało, zawołałam przyjaciela.
- Damian? Jesteś tam?
- Jestem. - odpowiedział mi tuż zza drzwi.
- To nie był pierwszy raz jak wnosiłeś mnie po schodach?
Nie usłyszałam odpowiedzi, ale drzwi się otworzyły i ujrzałam uśmiechniętego Damiana.
- Przypomniałaś sobie?
- Chyba tak.

- Boże, strasznie się cieszę, że wracają ci wspomnienia.
Damian był bardziej podekscytowany tym niż ja. Nie to, że wcale się nie cieszyłam, ale miałam tylko mojemu mózgowi za złe, że te wspomnienia są tak krótkie.
- Kiedy to było?
Na swoją ciekawość też byłam zła. Przez nią zapomniałam o złości na Damiana. Usadowiłam się wygodniej na kanapie w salonie, na której usiedliśmy by spokojnie porozmawiać.
- Po jakimś festynie o ile dobrze pamiętam. Trochę się upiłem... Ty zresztą też. - dodał, patrząc mi głęboko w oczy, unieruchamiając moje spojrzenie...





tak szczerze to nie jestem zbyt zadowolona z tej notki, ale co o niej myślicie? ;)
a tak swoją drogą chciałam wam polecić bloga - http://stresowowychowana.blogspot.com/
mnie się spodobał, więc może wam też ;p
jak zwykle wszystkie komentarze mile widziane. ;D

6 komentarzy:

  1. i co dalej?! Pisz szybciej,bo taka niewiedza mnie strasznie denerwuje! Chcę wiedzieć co robili po pijaku. jfkjshkshgkshk... tyle pytań xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. postaram się wymyśleć coś odjechanego, ale niczego nie obiecuję! ;)

      Usuń
  2. Ja ciągle czekam na jakąś pikantną scenę! :D uwielbiam Twoje opowiadanie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. podobało,podobało. ale rzadko dodajesz ;(
    aż dziwne, że Jagoda nie zwiała przez okno :D właśnie - tyle pytań.. kim był Daniel dla Jagody ? co między nimi było ? co było między Damianem a Jagodą ? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko jeszcze przed nami ;D Pytań jest aż nadto i przyznam szczerze, że na niektóre nawet ja jeszcze nie znam odpowiedzi :)

      Usuń