Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

sobota, 19 października 2013

Rozdział 21

Jak to możliwe, że niemal każda nowa rzecz, której się dowiaduję jest związana z Damianem? Próbowałam jakoś to sobie wytłumaczyć. Jest przecież moim przyjacielem. Spędzałam z nim dużo czasu, ale o co chodzi z tym?
- No cóż. Gołym okiem było widać, że coś między wami iskrzy.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie wiedziałam co o tym myśleć.
- Więc dlaczego niczego z tym nie robiliśmy?
Nik, wzruszył ramionami, znów wpatrując się przed siebie.
- A co było z nami?
Zapytałam, nie doczekawszy się odpowiedzi na poprzednie pytanie.
- Nie chciałem niczego między wami zepsuć, dlatego odczekałem kilka dni, żeby sprawdzić jakie są wasze relację. W końcu, gdy nie zauważyłem niczego co by świadczyło o tym, że jesteście razem zapytałem Damiana o jego zdanie. Padło chyba nawet pytanie kim dla niego jesteś.
- I co powiedział?
Zapytałam, ze zbyt dużym entuzjazmem, nie potrafiąc się powstrzymać.
Nik uśmiechnął się czarująco i pokiwał głową, potwierdzając jakieś swoje przemyślenia.
- Nie zgrywaj takiego tajemniczego, okej? - zażartowałam, chcąc odwrócić jego uwagę od mojej nadmiernej ciekawości na temat Damiana.
- Zawsze wiedziałem, że ta przyjaźń przerodzi się w coś innego.
- Przestań już filozofować. Powiedz lepiej jak to było z nami i nie zbaczaj z tematu.
- Jak sobie życzysz. To znaczy mam nie zdradzać szczegółów odpowiedzi Damiana? - zapytał z chytrym uśmieszkiem, czekając aż się złamię i przyznam.. Nie. Nie przyznam.
- Nie, możesz je zatrzymać dla siebie. - odpowiedziałam poważnie.
- Zaprosiłem cię na kilka randek.
A więc się zgodził? Nie rozumiałam gniewu na Damiana, kiełkującego gdzieś w moim umyśle.
- Iii?
- I nam nie wyszło. Wiesz, nie było między nami tego czegoś, co utrzymałoby nas w tym związku.
- Ale za to zostaliśmy przyjaciółmi.
- Tak. To nam wyszło świetnie.
- I potem poznałeś miłość swojego życia. - powiedziałam z uśmiechem.
- To był jeden z najszczęśliwszych i najkoszmarniejszych dni mojego życia.
- Dlaczego?
- Może kiedyś ci opowiem.
Znów uśmiechnął się tym swoim chytrym uśmieszkiem i pomaszerował do chłopaków, którzy właśnie wyłonili się zza drzew, nie dając mi szansy na jakikolwiek sprzeciw.

***

Zaczynało zmierzchać a ja nadal nie znalazłem żadnych informacji na temat miejsca pobytu Jagody.
Podczas, gdy na zewnątrz robiło się już ciemno, w lesie panowały niemal egipskie ciemności. Jednak z czasem przyzwyczaiłem się do tego.
Tutaj mogłem wmówić sobie, że nie muszę szukać dziewczyny, która staje się obsesją Daniela.
Co mam mu powiedzieć? Że jej nie znalazłem? Za żadne skarby świata się na to nie zdobędę.
Strasznie wnerwia mnie fakt, że przez niego stałem się takim tchórzem. Boję się nawet mu sprzeciwić. A wszystko po to by nie mieć jeszcze więcej kłopotów. Co za głupiec ze mnie!
Fakt Daniel bywa agresywny i irracjonalny, ale nie mogę do końca życia wykonywać jego poleceń i być na każde skinienie.
W dodatku naprawdę nie chciałbym być tym, który powie mu, gdzie jest teraz Jagoda. Znów pakować ją w tę chorą znajomość.
Z rozmyślań wyrwał mnie głośny szelest. Stanąłem jak wryty nasłuchując, podczas gdy gałęzie krzaków zaczęły się złowrogo poruszać.

***

- Słyszeliście to? - zapytała Lena.
- Jakiś szelest?
Kinga zgodziła się niepewnie, łapiąc Konrada za ramię.
- Dajcie spokój, to pewnie jakiś jeleń.
Damian starał się uspokoić dziewczyny, co chwila zerkając w moją stronę.
Wszyscy siedzieliśmy wokół ogniska, które chłopcy zdążyli już rozpalić.
Gdy zajmowaliśmy wokół niego miejsca, starałam się usiąść jak najdalej Damiana. Ominęłam wolne miejsce koło niego i usiadłam pomiędzy Nikiem a Maksem. Było to zdecydowanie bardziej praktyczne. Jednak nie uszedł mojej uwadze smutny i zawiedziony wzrok przyjaciela.
Kiełbaski skwierczały pod wpływem wysokiej temperatury, roznosząc smakowity zapach. Sprawiały, że stawałam się coraz bardziej głodna. 
- Może macie ochotę na jakąś straszną historię? - zapytał Nik, śmiesznie poruszając brwiami.
- A może jednak nie?
Malwina nieudolnie sparodiowała zachowanie swojego chłopaka co wywołało kolejną salwę śmiechu.
- Nie mówcie, że się boicie.
Konrad pokręcił głową z uśmiechem.
- Skąd ci to w ogólne przyszło do głowy? - powiedziała niewinnie Lena.
- Może z tego, że was znam.
- Przepraszam bardzo, a kto przy ostatnim takim wypadzie uciekał przed wiewiórką? - Malwina złapała się pod boki, wbijając rozbawiony wzrok w Konrada.
- To nie była wiewiórka! - zaśmiał się Konrad, jak i cała reszta.
Próbowałam wyobrazić sobie to zdarzenie, niestety z marnym skutkiem. Cały czas myślałam o Damianie, rodzicach - prawdziwych czy też tych drugich - Danielu..
- A co to niby było twoim zdaniem?
- Coś większego na pewno.
- Stchórzyłeś! - krzyknęła Lena, śmiejąc się .
- Bądźcie miłosierne i dajcie mi spokój, okej? Lepiej spójrzcie tam.
Wskazał ręką na przeciwległy brzeg jeziora, z nad którego połyskiwało światło reflektorów. Wszyscy zgodnie wstaliśmy z miejsc, trzymając swoje jedzenie na specjalnie naostrzonych przez Nika kijkach, by dojrzeć kto się tam znajduje. Usłyszeliśmy trzask zamykanych drzwiczek, a potem dojrzeliśmy jedynie światła włączanych latarek. Było zbyt ciemno by zobaczyć kogokolwiek. Ciszę zakłócały tylko męskie i kobiece śmiechy .
- Wychodzi na to, że mamy towarzystwo. - stwierdził Nik.
- Też nas chyba zauważyli. - dodała Kinga, gdy światła z latarek przestały się poruszać, a rozmowy tak jak nasze umilkły.
 - Ciekawe kto to.. - zastanowiła się na głos Lena. Podchwyciłam przez przypadek wzrok Damiana, który w dalszym ciągu nie spuszczał ze mnie wzroku. Zaczynało mnie to irytować, nie wspominając już o tym, że i tak byłam na niego zła. Nie powinnam się na niego gniewać, dlatego że prawdopodobnie nie miał nic przeciwko temu, żebym spotykała się z Nikiem. Ale może zaczęłam wariować?
- Pewnie jutro się dowiemy.
Malwina objęła się ramionami i oparła o Nika, stojącego koło mnie.
- Nie wiem jak wy, ale ja zgłodniałem.
Konrad zdjął w połowie spaloną kiełbaskę z kijka i zaczął ją jeść. Na jego widok przypomniało mi się o własnym głodzie, który dręczył mnie przez cały czas, gdy je smażyliśmy. Podążyłam jego śladem, tak jak pozostali.

***

Otworzyłem drzwi, z mocno walącym sercem, które nie uspokoiło się jeszcze po tym jak jakiś durny zwierzak nastraszył mnie w lesie. Bałem się konfrontacji z Danielem, ale doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że byłoby jeszcze gorzej gdybym nie stawił się na umówione spotkanie.
Już od progu dało się wyczuć woń alkoholu zmieszaną z dymem papierosowym. Przeszedłem przez ciemny korytarz, nasłuchując oznak obecności chłopaka. W domu panowała niewyobrażalna cisza. Z jednej strony wydało mi się to dziwne, że zostawił otwarte drzwi, wychodząc. Nie należał do ludzi rozkojarzonych, ale z drugiej odetchnąłem z ulgą na myśl, że nie będę musiał się z niczego tłumaczyć.
Zbyt szybko zacząłem się cieszyć - pomyślałem, gdy znalazłem Daniela śpiącego na kanapie. Na stoliku stało kilka opróżnionych butelek whiskey, dwie puste paczki papierosów i pełna popielniczka.
Jednak nie miałem takiego pecha jak myślałem. Znów kompletnie się zalał, co było tym razem dobrą wiadomością. Jak na razie miałem spokój. Tylko do kiedy...?

***

Po skończonym posiłku postanowiliśmy, demokratyczną większością, że tego wieczoru pójdziemy spać szybciej. Muszę stwierdzić, że wykończył mnie dojazd i rozkładanie "obozu". Natomiast Konrad i Nik, zapowiedzieli, że zgadzają się z nami tylko dlatego, że jutro mają zamiar poimprezować i dobrze się bawić. Cokolwiek by to nie znaczyło.
Damian z Maksem nie angażowali się zbytnio w rozmowę. Nie wiedziałam czy to przeze mnie Damian się wycofał i nie odzywał podczas rozmów innych. Co innego mogłabym powiedzieć o Maksie. Ten mógł się nie odzywać tylko z dwóch powodów. Pierwszym mogło być to, że Lena cały czas go ignorowała. Drugim fakt, że Nik od czasu do czasu łypał na niego groźnym wzrokiem.
Pomimo tego, że musiałam dzielić namiot z Damianem, cieszyłam się, że Maks i Nik choć w nocy będą rozdzieleni. Z ich zachowania można spodziewać się tylko jednego. A nie mam najmniejszej ochoty na kolejne kłótnie.
Jako pierwsza weszłam do namiotu. Dyskretnie i szybko się przebrałam i dałam nura pod śpiwór. Choć w dzień było zbyt gorąco, tak teraz odczułam, że lekko się ochłodziło.
Miękki materiał i to, że w końcu mogłam odpocząć sprawiło, że nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
Obudziłam się zdecydowanie zbyt szybko. Na zewnątrz było jeszcze ciemno, co świadczyło o tym, że być może minęła godzina lub dwie od czasu kiedy zasnęłam. Jęknęłam cicho czując jak całe moje ciało zdrętwiało. We śnie nie zmieniłam pozycji i w dalszym ciągu leżałam na prawym boku, twarzą do śpiwora. Odwróciłam się powoli, starając się robić jak najmniej hałasu.
Dzięki temu, że mój wzrok przyzwyczaił się już do ciemności, mogłam bez trudu rozpoznać twarz chłopaka, który spał sobie smacznie, odwrócony w moją stronę.
Oddychał spokojnie i równomiernie z rękami podłożonymi pod policzek. Wyglądał niewinnie, zupełnie jak niemowlę.
Przyglądając się mu byłam bliska kłótni samej z sobą. W połowie byłam na niego zła, ale zaczęłam też tęsknić za naszymi rozmowami. Nie wiedziałam, które uczucie przeważy w następnych dniach.
Nie chciałam zostać przyłapana na bezceremonialnym wpatrywaniu się w niego, dlatego zamknęłam oczy, udając, że śpię, gdy się przebudził.
Jednak nie zdołałam go oszukać.
- Nie możesz spać?
Zapytał szeptem, podczas gdy ja zastanawiałam się nad dalszą ewentualną kiepską grą aktorską. Może w końcu dałby mi spokój? Ale do czego by to doprowadziło? Nie chciałam go stracić.. Nie chciałam stracić przyjaciela.
- Tak jakby.
Nie chciałam być też dla niego okrutna. W końcu to on mnie tu przywiózł, zorganizował to wszystko bylebym nie była narażona na niechciane wizyty Daniela.
- Mogę dotrzymać ci towarzystwa, jeśli chcesz.
Jak mam się odnaleźć w swoich uczuciach, skoro z każdą chwilą plączą się jeszcze bardziej?
- Spróbuj zasnąć. Mną się nie przejmuj.
Zaśmiał się rozpoznając w moich słowach swoje własne. Po tamtej "bójce" podczas korku zrobiła mu się teraz fioletowa plama, dzięki której wydał mi się przystojniejszy.
- Znów odmowa?
- To nie tak.. - westchnęłam, nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.. ponownie.
- Czuję, że coś nie gra, Jagoda.
W dalszym ciągu nie wiedziałam jak mu to wszystko wytłumaczyć, skoro sama tego nie rozumiałam. Albo czy w ogólne chcę mu cokolwiek powiedzieć.
- Nie chcę, żeby nasza przyjaźń się spaprała.
- Przyjaźń? Zawsze byliśmy tylko przyjaciółmi?
Tym razem to on milczał.
- Nie rozumiem naszych relacji Damian. - przewróciłam się na plecy, chcąc uwolnić się od jego spojrzenia. - Nie wiem co mam o wszystkim myśleć. Coraz bardziej się w tym gubię.
- Chciałbym wytłumaczyć ci co ja czuję, ale podejrzewam, że tego nie chcesz..
- Masz rację, nie chcę.
Odparłam, i nie potrafiąc wytrzymać w tak małym pomieszczeniu, wyszłam na zewnątrz.




chyba uwinęłam się szybciej niż zamierzałam ;)
mam nadzieję, że się spodobało i was nie zanudziłam ;p
kolejny? miejmy nadzieję, że niebawem ^^

4 komentarze:

  1. nie zanudziłaś! A wręcz przeciwnie..
    siedzę jak na szpilkach czekając na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie,właśnie. rozdział nie jest nudny.. z ogromną przyjemnością czytam każdą kolejną część przygód Jagody.
    Jagoda ! ogarnij się, przecież Damian to taki fajny facet ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. No co ja mogę.? ;p Czemu mi nie powiedziałaś, że dodałaś rozdział.? Niedobra ;D
    Świetne, genialne....
    // buziaczki, ja.

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział oczywiście genialny, czekam na akcję mrożącą krew w żyłach :)
    PS. zaczynam przygodę z nowym opowiadaniem imaginavite.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń