Damian
odetchnął głęboko, zatapiając we mnie swe magnetyczne spojrzenie. Nie mogłam
oprzeć się wrażeniu, że chciał mi coś powiedzieć, ale dał za wygraną, posyłając w moją stronę blady uśmiech.
- Chcesz
ją znaleźć. Ja chcę ci pomóc.
- Wiem,
ale raczej będziemy musieli opuścić naszych przyjaciół.
- I tak
nie możemy tu przebywać bez końca. Tym bardziej jeśli ten Kajetan okaże się
kimś kto nam będzie zagrażał.
- Wobec
tego nasz pobyt tutaj dobiega końca.
Po tej
krótkiej, choć miłej, bez względu na temat, pogawędce, ruszyliśmy do namiotu.
Udało mi się uspokoić myśli, w wyniku czego w głowie krążyła mi tylko lekka
mgiełka senności. Położyłam się przy ścianie namiotu i położyłam na boku . Po
chwili poczułam jak obok mnie Damian wchodzi pod śpiwór. Przytuliłam głowę do
poduszki, zamknęłam oczy, po czym odprężenie odpłynęło ode mnie, przywołując
kolejne obrazy.
- Wiesz cieszę się, że do mnie podeszłaś, od
dawna mi się podobałaś.
- Nie sądziłam, że jesteś aż tak
bezpośredni.
Daniel obdarzył mnie zawadiackim uśmiechem,
po czym skręcił w alejkę oświetloną kilkoma latarniami. Nie zwracałam na ton
jego wypowiedzi ani na to jakich słów dobiera. Był mi potrzebny, wiec musiałam
grać zainteresowaną.
- Po prostu mam taki charakter.
Gdy doszliśmy do mojego domu, Daniel
zatrzymał się i obdarzył mnie kolejnym uśmiechem.
- Zobaczymy się jeszcze? – zapytał.
Kiwnęłam głową, po czym weszłam do domu.
Otworzyłam
oczy ze zdumieniem. Starałam się nie poruszyć, by nie przeszkadzać Damianowi.
Pewnie był zmęczony, a kolejna nasza rozmowa trwałaby do rana, które i tak było
już blisko.
To
wspomnienie rozjaśniło mi trochę powody, dla których zbliżyłam się do Daniela.
Wiem już, że był mi do czegoś potrzebny. Pytanie tylko do czego?
Kilka
godzin snu nie przyniosło mi ukojenia. Obudziłam się z myślą, że mój mózg
zaczyna pracować, ale podaje mi tylko jedną czwartą wiadomości, które są mi
potrzebne.
Atmosfera od wczoraj
zmieniła się diametralnie. Lena i Maks omijali się szerokim łukiem,
łypiąc na siebie spode łba. Reszta próbowała normalnej rozmowy, jednak jedno z
nich wtrącało wtedy coś obraźliwego, co nie kończyło się dobrze. W gruncie
rzeczy rozmowy trwały krótko. Nikomu nie chciało się już wysłuchiwać kłótni ani
zgryźliwych docinek.
Wszystko
może potoczyło by się łagodniej, gdyby nie fakt, że Nik przestał już wkurzać
się na Maksa, i stanął po jego stronie. Twierdził, że Maks był prawdziwym
idiotą ( z czym ten się zgodził ), ale w takiej sytuacji nie popiera
zachowania Leny.
Dziewczyna
poczuła się niezwykle urażona, więc przestała odzywać się do przyjaciela.
Wybawieniem
dla mnie stała się mała wycieczka do sklepu po jakieś produkty spożywcze do
pobliskiej wioski. Malwina postanowiła zgłosić się na ochotnika, zupełnie tak jak ja . Ku
naszemu zdziwieniu Lena także wyraziła ochotę wyrwania się z tego „zdradzieckiego”
towarzystwa.
Pół
godziny później jechałyśmy autem Nika przez las, po raz pierwszy od rana,
odetchnąwszy. Lena przestała mieć tak skwaszoną minę, w wyniku czego dało się
usłyszeć jej cichy śmiech, wywołany żartem Malwiny. Jakby nie było, przestałam
myśleć o dręczących mnie wspomnieniach. Co jakiś czas przelatywały mi obrazy
mnie i Daniela, w całkiem przyjaznych okolicznościach. Nie mogłam uwierzyć, że
potrafił tak dobrze grać, a może po prostu nie zwracałam na to uwagi…
Dotarłszy
do samoobsługowego sklepu, rozmowa jaką toczyłyśmy przeszła na Maksa. Lena
ponownie się nachmurzyła. Razem z Malwiną pomyślałyśmy, że niczego nam nie
powie, jednak myliłyśmy się. Przy dziale z pieczywem Lena zaczęła wyrzucać z
siebie potok słow.
- Nie
wiem co we mnie wczoraj wstąpiło, ale codziennie męczył mnie obraz Maksa z ta..
kobieta, jeśli można tak nazwać to coś, co niszczy cudze związki.. Nie potrafiłam
wyrzucić tego z pamięci. Ale nie to było najgorsze. Najtrudniejszą rzeczą było
dla mnie zapomnienie o miłości do niego. O chorej, bezsensownej miłości, jaką
go darze. Po czymś takim powinnam czuć do niego tylko odrazę, ale pomieszała
się z miłością, tworząc szkodzącą mieszankę.
Obie
stałyśmy w milczeniu, ignorując ciekawską sprzedawczynie, która łaknęła każdej
nowej ploteczki, których pewnie niezbyt dużo udało jej się usłyszeć w tak małej
miejscowości.
-
Impreza u tych ludzi była idealna do odegrania się na nim. Myślałam, że inny
facet wyleczy mnie z tych chorych uczuć. Jaka ja byłam głupia.. – pierwsze łzy
poleciały po jej policzkach. – I w dodatku Nik stanął po jego stronie. Wiem, że
źle zrobiłam, ale on zdradził mnie, sprzymierzając się z moim wrogiem. Tak
wrogiem. – dodała widząc nasze miny. – Pomimo tego, że nadal go kocham nie
zamierzam do niego wracać by bać się o nową zdradę. Ale wracając, Nikowi tak łatwo
tego nie wybaczę .
- Po
prostu musicie o tym porozmawiać.
- Być
może, ale nie jestem na to teraz gotowa. Nadal jestem na niego wściekła.
Lena
lżejsza na duchu, zaczęła wrzucać do koszyka potrzebne rzeczy.
Byłam
ciekawa, czy i mnie pomogłoby wyrzucenie z siebie wszystkiego co mnie w tej
chwili trapiło..
Okej, tak dalej być nie może.
Widzę kilkanaście wyświetleń pod każdym nowym rozdziałem,
wobec czego proszę o pozostawienie po sobie jakiegoś śladu.
Chociażby po to bym wiedziała, że moje pomysły idą w dobrym kierunku ;)
Wierzę w was :)
Rozdział ten jest krótki, ale traktuję go jako lekkie wytchnienie przed czymś zaskakującym
( o ile coś takiego uda mi się wymyślić ).
Powstał on także z myślą o mej jakże złaknionej, nowych "przygód" Jagody i Damiana, przyjaciółki, która wspiera mnie i motywuje. Mam dla ciebie przesłanie - trzymaj tak dalej ! :D
Czuję, że to nie o mnie chodzi... :(
OdpowiedzUsuńI tak będę czytać i wspierać duchowo xd
Jak narazie jesteś jedyną osobą, która odpowiedziała na mój apel, który był chyba z góry skazany na porażkę ;c xd
UsuńJa osobiście uważam, że uważać mogę iż apel przyjęłam, więc ślad pozostawiam xd Tak poza tym czekam na łakome kąski xdd Ogl. dobra technika pisania,myślenia i tchnienia duchowego xdd Podoba mi się. Oby tak dalej :) hihi Czekam z utęsknieniem na następne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńPS: Wspierać będę zawsze :)
:**
Usuń