Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

środa, 17 czerwca 2015

Rozdział 25



Ogólny entuzjazm, oklaski, podniecenie na zbliżającą się imprezę.
Tak nie można by określić naszej reakcji. Zdziwione spojrzenia oraz minuta ciszy. Mogę się nawet założyć, że chociaż połowa z nas pomyślała o jednej osobie.
W mojej głowie od razu utworzyłam czarny scenariusz. Daniel, znalazł mnie i przysłał tu ludzi, którzy mieli mnie upić, związać i przywieźć do niego w samochodzie, w którym na domiar złego zawiązaliby mi oczy . Moich przyjaciół kazał pobić albo co gorsza zabić. Przełknęłam rosnącą gulę w moim gardle i lekko przestraszona spojrzałam na Damiana.
- Może zrobimy tak. – chłopak z drugiego brzegu jeziora spojrzał na nas z rozbawieniem. – Zastanówcie się, i jeśli się zdecydujecie, przyjdźcie do nas około 19. Będzie trochę więcej osób.
Dwójka dziwnych nieznajomych oddaliła się na tyle, by nie usłyszeć dialogu jaki się między nami wywiązał.
- Jakby nie było i tak chcieliśmy dzisiaj się trochę „zabawić” – Nik zrobił rękoma cudzysłów, patrząc na nas niepewnie.
- Tak, ale jakby nie było .. – Kinga zaakcentowała użyte przez Nika słowa. – Nie znamy tych ludzi i nie wiemy co się może wydarzyć.
- Poza tym przyjechaliśmy tu, żeby chronić Jagodę, a ci ludzie wydają mi się podejrzani.
Maks skrzyżował ręce na piersi i stanął w rozkroku, dając nam do zrozumienia, że nie toleruje zachowania Piotrka wobec Leny.
- Może po prostu nie powinniśmy tam iść..
- A ja nie widzę żadnych przeciwwskazań, żeby poznać kogoś nowego.
Lena, w przeciwieństwie do Malwiny, sprawiała wrażenie nie zrażonej co do naszej nieznajomości tych ludzi. Podejrzewałam, że ma to związek z małą zemstą skierowaną ku Maksowi.
- Jak myślisz, Jagoda?
Damian spojrzał na mnie, próbując odczytać moje myśli, których sama nie potrafiłam pozbierać .
- Sama nie wiem … Nie potrafię pozbyć się wrażenia, że tych ludzi ktoś przysłał ..
Może po prostu wpadam w paranoję.
Przykucnęłam, łapiąc się za głowę. Przez głowę przelatywały mi czarne myśli, jakie do tej pory zdołałam wymyślić. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo boję się tego, że spotkam się z Danielem, po tym jak próbowałam się od niego odciąć.. i uciec. Nie potrafię wyjaśnić sobie dlaczego zaczęłam się z nim zadawać skoro wokół krążą o nim same nieprzyjemne opinie. I nawet nie chcę sobie przypominać co działo się ze mną zanim Damian znalazł mnie nieprzytomną w parku.  
Po chwili wstałam, natchnięta nową siłą do walki ze strachem przed nim. Pierwsze co od razu rzuciło mi się w oczy , to oddanie moich przyjaciół w trudnych chwilach.
- Nie powinniśmy się tu chować. Może i ci ludzie są jacyś dziwni, ale to, że znają Daniela jest raczej mało prawdopodobne …
Miałam ogromną nadzieję, że tak właśnie jest .
- Dokładnie. Zawsze możemy tutaj wrócić, gdyby coś się stało.
Entuzjazm Leny był niemal zaraźliwy. Wszyscy z wyjątkiem Maksa zgodzili się z Leną, co oznaczało, że dziś wieczorem spędzimy trochę czasu z ludźmi z drugiego brzegu jeziora… Jacy by oni nie byli.


- Jak myślicie, co powinnyśmy ubrać?
Lena jako jedyna zaczęła się przygotowywać na imprezę dwie godziny przed. Podczas gdy połowa z nas odpoczywała na kocach, a druga na leżakach, dziewczyna przetrząsała zawartość swojej torby z waleczną miną.
- Coś w czym będzie ci wygodnie.
- Nik, nie chodzi o to by było mi wygodnie, tylko, żebym wyglądała olśniewająco, rozumiesz?
Lena dobitnie akcentując każdy wyraz nawet na chwilę nie przerwała swoich poszukiwań. Spojrzałam rozbawiona na dziewczyny, które już od piętnastu minut starały się dzielnie doradzać dziewczynie, jednak z marnym skutkiem.
- Mała czarna to chyba przesada, nie?
- Chyba nie zamierzasz ubierać szpilek?
Konrad, lekko podnosząc się na łokciu, spojrzał niepewnie na Lenę. Damian, Nik i Maks zrobili to samo. Lena posłała tylko w stronę chłopaków złowrogie spojrzenie, które skutecznie ich uciszyło.
- A wy co ubieracie, dziewczyny?
- Wydaje mi się, że raczej nie będziemy się już przebierać.
Malwina, Kinga jak i ja, ubrałyśmy się już chwilę temu, zakładając spodenki i koszulki, bądź jak w moim przypadku – jeansowe ogrodniczki.
Kolejne kilkanaście minut upłynęło nam w ciszy, w wyniku czego poczułam się w takim stopniu zmęczona, że postanowiłam uciąć sobie drzemkę.
Nawet nie wiem kiedy zapadłam w głęboki sen. W bardzo dziwny sposób wiedziałam, że to co widzę przed oczami, nie dzieje się naprawdę. Wokół mnie było na tyle mgliście, że nie wiedziałam, gdzie się znajdowałam, ale czułam, że jestem w jakimś bezpiecznym miejscu. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie osoba, która zmaterializowała się przede mną. Daniel, patrzył na mnie z uśmiechem, trzymając w rękach bukiet różnokolorowych kwiatów. Ten obraz nie pasował mi do opinii, jaką sobie o nim wyrobiłam, przez co poczułam się dziwnie.
Obraz chłopaka zniknął, a po ciemności znów pojawiła się jego postać. Czułam, że tym razem szłam gdzieś z nim ramię w ramię, podczas gdy ten opowiadał mi o czymś z ożywieniem. W jego obecności nie czułam się zagrożona, nie czułam ani krztyny strachu.
Unosząca mgła przypominała mi, że to tylko sen… Rozejrzałam się dokoła i nim cokolwiek spostrzegłam, ktoś uderzył mnie czymś twardym w głowę, a ja tracąc przytomność poczułam tylko ściskającą mnie mgłę.
Otworzyłam oczy z poczuciem, że śniło mi się coś dziwnego.
- Dobrze, że już się obudziłaś, właśnie chciałam cię obudzić.
Kinga spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem. Musiało zrobić się już późno. Zrobiło się jakoś ciemniej, a przyjaciele stali, patrząc na mnie w milczeniu.
- Powinniśmy już iść, jeśli nie chcemy wyjść na spóźnialskich.
Przetarłam oczy wierzchem dłoni i bez słowa poszłam za Leną, która z podekscytowania nie mogła ustać w miejscu.
Jezioro, na szczęście nie było, aż tak długie, więc okrążenie go nie zajęło nam dużo czasu, tym bardziej, że ktoś już udeptał ścieżkę, dzięki, której nie musieliśmy się przedzierać przez krzaki .
Na miejscu zastaliśmy dwóch chłopaków, z których jeden był Piotrem, chłopakiem, który nas dzisiaj odwiedził. Drugi chłopak był tak samo umięśniony jak kolega, jednak wyróżniały go krótkie, czarne kręcone włosy, które umniejszały jego pozę twardziela.
- Jednak się zdecydowaliście. - Piotr wyszedł nam na spotkanie lekko chwiejnym krokiem. – Bardzo się z tego cieszę.
Chłopak wziął pod ramię Lenę, która nie odrzuciła zaproszenia i poszła za nim na ławkę, stojącą obok ogniska, które dopiero rozpalał drugi chłopak.
Idąc za przykładem Piotra i Leny usiedliśmy na ławkach. Maks zajął miejsce dokładnie naprzeciwko dziewczyny, nie zdając sobie sprawy, że stał się ofiarą okrutnej zemsty. Zachowanie Leny nie podobało się też Nikowi, ale zostawił to bez komentarza prawdopodobnie, zostawiając rozmowę z przyjaciółką na potem. Być może Nik stwierdził,  że należy jej się odrobina wytchnienia, i możliwość wymierzenia sprawiedliwości.  
- Fajnie, że przyszliście, bez was byłoby nas tu trochę zbyt mało. Jestem Kajetan.
Brunet kiwnął głową do każdego z nas, zajmując miejsce obok Nika i Malwiny.
Po krótkim czasie dołączyły do nas dwie dziewczyny – czerwonowłosa piękność oraz jej koleżanka, dla odmiany z pomarańczowymi włosami.
Nie wiem czy to dlatego, że uprzedziłam się do tych dziewczyn jak i do chłopaków, ale cała ta paczka wydawała mi się podejrzana.
Jednakże, z upływem czasu oraz alkoholu, rozmowy stały się głośniejsze i nawet któryś z chłopaków włączył muzykę. Atmosfera się rozluźniła, dzięki czemu nikt nie był skrępowany przybyciem jeszcze kilku osób, które zadbały o kończący się alkohol.
Jako, że nawet Nik i Damian rozmawiali z nowo przybyłymi chłopakami, postanowiłam pójść w ich ślady. Niestety moja głowa chyba odzwyczaiła się od alkoholu w wyniku czego szybko się upiłam.  Gdy siedziałam samotnie na ławce przy ognisku dołączył do mnie Kajetan.
- Jak się bawisz?
- Nawet nieźle. Chociaż może to dlatego, że obraz mi się już rozmywa. – dodałam szeptem, kwitując to śmiechem.
- Chyba nie imprezujesz zbyt często
- Podobno jest wręcz odwrotnie, choć nie ostatnio.
- Podobno?
- Yhmm.
Zaczęłam kiwać się w przód i w tył, zastanawiając się czy jest coś czego nie powinnam mówić.
Nic mi nie przychodziło do głowy więc dałam za wygraną.
- Nie jesteś zbyt rozmowna.
- A ty pijany.
- Nie tak łatwo się upijam, w przeciwieństwie do ciebie.
- Drobny szczegół. Zresztą czy to w czymś przeszkadza?
- Zależy co masz na myśli .
Spojrzałam na chłopaka ze zdziwieniem, co zbiło go lekko z pantałyku.
- Coś źle powiedziałem?
- Mnie pytasz?
- A kogo?
- A kogo to interesuje? – zapytałam ze śmiechem, biorąc kolejny łyk piwa.
- To co, zrobiliście sobie wakacje?
- A no, ściślej rzecz biorąc ukrywamy się.
- Przed kim?
- A tego ci nie mogę powiedzieć, inaczej musiałabym cię zabić. – powiedziałam konspiracyjnym szeptem.
- Dobra, w takim razie zapytam wprost.
- Proszę bardzo, wal. 
Udałam, że szykuję się na bardzo mocny strzał, wypinając pierś.
- Masz kogoś?
- No proszę. Wyszło szydło z worka.
- To znaczy?
- Chciałeś mnie wyrwać?
- Można to tak określić. Ale wolałbym stwierdzenie, że mi się podobasz, a nie chciałem sobie robić problemów z twoim chłopakiem.
- Niestety nie mogę ci odpowiedzieć, bo sama tego nie wiem.
- To trudna sprawa. Umówmy się tak, że jak będziesz wiedziała dasz mi znać, okej?
- Nie tak łatwo mnie złapać. A nie wiem gdzie się znajdę za kilka dni albo tygodni .
- Może mógłbym ci jakoś pomóc?
- Raczej nikt mi nie może pomóc. Chyba, że jesteś jakimś dilerem, albo przestępcą.. Coś tego rodzaju.
Kajetan przestał się uśmiechać, patrząc na mnie z powagą. W ułamku sekundy znów się uśmiechnął, jednak tym razem, uśmiech ten nie sięgał jego oczu.
 - Nic z tych rzeczy.
Wzruszyłam ramionami, skupiając wzrok na Lenie i Piotrku, którzy całowali się, oparci o drzewo. Lekko zdziwiona zaczęłam się rozglądać za Maksem.
Zobaczyłam go, idącego w ich kierunku. Był wściekły. Zaczęłam się bać bójki, która okazała się nieunikniona.
Maks odsunął Piotrka, wymierzając  mu tym samym mocne uderzenie w twarz. Piotr przechylił się zaskoczony i złapał za twarz. Spojrzał na Maksa z taką samą wściekłością i oddał mu z jeszcze większą siłą. W kolejnych sekundach chłopacy zaczęli się tarzać po ziemi bijąc się nawzajem, podczas gdy cała reszta stała jak sparaliżowana, nie wiedząc co robić.
W końcu Nik podbiegł z Damianem do dwójki chłopaków, próbując ich rozdzielić. Po chwili dołączył też Kajetan, dzięki któremu udało się unieruchomić Piotrka.
- Lepiej będzie, gdy wrócimy do siebie.
Damian spojrzał na Kajetana, który kiwnął głową, najwyraźniej też tak uważając.
Pomimo tego, że także się z nimi zgadzałam, nie mogłam ruszyć się z miejsca. Malwina obejmując Lenę ruszyła za Kingą i Konradem. Tuż za nimi Nik przytrzymywał Maksa, którego w dalszym ciągu nie opuszczała wściekłość. Damian i spojrzał na mnie, a ja nadal nie mogłam się ruszyć.
- Jagoda? Wszystko w porządku?
Po chwili otrząsnęłam się i ruszyłam w jego stronę mijając Kajetana z zagadkowym wyrazem twarzy.

***

- Co się stało?
Patrzyłem na siną już twarz Piotrka, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- A skąd ja mam wiedzieć? W jednej chwili udało mi się zbajerować panienkę, a w drugiej jakiś typ okładał mnie pięściami.
- Nie wybadałeś sytuacji? Padło ci na rozum, żeby podrywać zajętą laskę?
- Nawet jeśli jest zajęta , nie było tego po niej widać.
Piotrek uśmiechnął się, biorąc od Nati zimny okład. W dalszym ciągu nie wiedziałem dlaczego przefarbowała się na pomarańczowo, ale kto by zrozumiał kobiety...
- Nieźle ci przyłożył.
Dla Mai cała ta sytuacja była komiczna. Według niej bójki o dziewczynę wyszły już z obiegu.
Jeszcze raz pokręciłem głową, po czym wyjąłem z kieszeni wibrujący telefon. Spojrzałem na wyświetlacz – Szef – po czym wcisnąłem zielony.
- Kopę lat, stary druhu, co się stało, że sobie o mnie przypomniałeś? – dodałem sarkastycznie.
- Mam dla ciebie małe zadanie. Gdzie jesteś?
- Aktualnie na wakacjach.
- Trudno. Odbębnisz to sobie kiedy indziej. Musisz mi kogoś znaleźć.
- Jakiś klient?
- Nie, dziewczyna. Nazywa się Jagoda…
Spojrzałem na przeciwległy brzeg jeziora, przypominając sobie słowa dziewczyny : „(…) ściślej rzecz biorąc, ukrywamy się.”

2 komentarze: