Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

niedziela, 27 maja 2012

Rozdział 48


Przez całą drogę do domu zastanawiałam się jak powiedzieć Przemkowi co stało się tam na górze. Żadne z nas nie odezwało się ani słowem.
Na szczęście w domu Przemka nikogo nie było. Mogliśmy spokojnie bez żadnych, zbędnych w tej chwili pytań, wejść na górę.
Pociągnęłam klamkę i weszłam do pokoju . Przemek zamknął za nami drzwi . Usiadłam na łóżku wpatrzona  w punkt przed siebie. Teraz dotarło do mnie to co mogło się wydarzyć, gdyby nie Michał. Krzysiek mógł zrobić mi co tylko chciał. A ja nie miałam tyle siły, żeby się obronić.
Przemek ukląkł przede mną i złapał za ramiona.
- Weronika, kochanie . – powiedział cicho, lekko mną potrząsając.
W dalszym ciągu nie odezwałam się ani słowem .
- Co on ci zrobił ? – zapytał głośniej . Spojrzałam w jego oczy, w których ujrzałam jednocześnie troskę o mnie i złość na Krzyśka.
- To co próbował zrobić kiedyś Patryk . – wydusiłam z siebie na wydechu. Nie potrafiłam mu tego opisać. Przemek wciągnął ze świstem powietrze.
Podniósł się gwałtownie z podłogi. Wyczułam, że chce iść do Krzysia. Złapałam go za rękę i mocno ścisnęłam.
- Nie powiedziałam ci tego u rodziców, bo bałam się, że właśnie tak zareagujesz. – powiedziałam bezbarwnym głosem. Chciałam by choć na chwilę zapomniał po co się tak szybko podniósł. 
- A jak twoim zdaniem powinienem zareagować ? – zapytał podniesionym tonem równie zdenerwowanym jak wtedy, gdy wrócił po tym jak mnie zostawił.
- Nie chciałam, żeby coć ci zrobił. – odpowiedziałam usprawiedliwiającym głosem.
-Potrafię się obronić. – powiedział. Jeszcze raz przy mnie ukląkł, westchnął cicho i złapał za mój podbródek tak, bym patrzyła mu w oczy.
- Kocham cię. To całkowicie normalne, że pragnę cię chronić przed całym światem. A w szczególności przed takimi palantami. Nawet jeżeli tylko próbował coś ci zrobić należy mu się nauczka.
- Nie. Nie zostawiaj mnie teraz . – powiedziałam błagalnie.
- Nie zostawię cię . – przyrzekł. – Ale kara go nie ominie. – przytulił mnie do siebie.
- Tylko, że on wyjeżdża. Już go nie zastaniesz. – oznajmiłam.
Nie odpowiedział . Położyliśmy się na łóżku mocno wtuleni . Poczułam się bezpieczna i kochana. A przede wszystkim szanowana.
- Wiesz, teraz gdy już go tam nie ma, chyba mogę wrócić do domu. – powiedziałam .
- Na pewno nie dzisiaj. – odpowiedział całując mnie.
Byłam zdziwiona, że tak szybko sobie odpuścił.


Obudziłam się parę godzin później, jak sądzę, ale obok mnie nikt nie leżał.
Przetarłam wierzchem dłoni oczy i przejechałam ręką po pustym miejscu obok siebie. Postanowiłam poszukać Przemka na dole.
Zeszłam po schodach . Chwilę później weszłam do kuchni, gdzie zastałam panią Oliwię i pana Rafała.
- Dobrze, że zeszłaś. Właśnie miałam do ciebie iść . – powiedziała mama chłopaków .
- Co się stało ? – zapytałam lekko zaniepokojona stanem pana Rafała. Siedział przygarbiony przy stole. I wydawało mi się, że ma mokre policzki.
- Przemek leży w szpitalu. – powiedziała pani Oliwia łamiącym się głosem.
- Co ? Dlaczego ? – przestraszyłam się nie na żarty. Gdzie on poszedł ? I co robił ?
- Nie znamy szczegółów. Piotrek do nas zadzwonił.
- Czy to coś poważnego ? – zapytałam . Ale wymowne milczenie rodziców Przemka utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie jest najlepiej.
- Jedziemy do szpitala . Oczywiście, że jedziesz z nami, prawda ? – po raz pierwszy odezwał się pan Rafał.
- Jasne, że tak . – powiedziałam i jako pierwsza wyszłam z domu by wsiąść do samochodu . Droga do szpitala wydawała mi się strasznie długa.
Ogarnął mną lęk, że nie zdążymy tam dotrzeć zanim .. stanie się coś złego. Nawet zaczęłam się modlić do Boga by Przemek wyszedł z tego cały i zdrowy.
Chciałam też, żeby Piotrek opowiedział mi co się stało.
W końcu samochód się zatrzymał. W pośpiechu otworzyłam drzwi i wbiegłam do szpitala . Skierowałam się do recepcji. Zapytałam starszej kobiety, gdzie leży Przemek. Odpowiedziała znudzonym głosem, że jest na sali operacyjnej. Pobiegłam do poczekalni gdzie znalazłam Piotrka i Justynę. Chwilę później przyszli rodzice chłopaków.
- Co z nim ? – zapytałam Piotrka ze łzami w oczach.
- Operują go . – odpowiedział równie słabym głosem jak mój.
- Jak do tego doszło ? –zapytał pan Rafał podtrzymując żonę ramieniem.
- Po tym co wydarzyło się w domu Weroniki .. – opowiedział swoim rodzicom czego dowiedział się od Przemka. Słuchałam ze spuszczoną głową. – Powiedział mi, że nie może mu tego odpuścić.
- I co zrobił ? – zapytałam .
- Pojechałem z nim na lotnisko. Rozumiałem jego zachowanie, sam zrobiłbym podobnie. Ale nie chciałem go puścić samego. Tam znaleźliśmy Krzysia, który siedział na swojej walizce z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Gdy nas zobaczył zdziwił się, ale potem wyszczerzył zęby tak, jakby wiedział, że prędzej czy później dojdzie do tego spotkania. Zaczął drwić z Przemka. Mówił, że gdyby nie Michał w końcu by ją dorwał. Wtedy Przemek nie wytrzymał rzucił się na niego. Zaczęli się zażarcie walić pięściami. I gdy już myślałem, że ten palant osłabł i nie ma już sił jakimś cudem odepchnął Przemka z siłą godną zawodnika judo albo taekwondo . Przemek przewrócił się i uderzył głową o twardą podłogę. Krzysiek zachował się jakby nie zauważył, że Przemek jest nieprzytomny. Podbiegł do niego i zaczął okładać go po twarzy. Wtedy zacząłem go odciągać. Potem przyjechało pogotowie .
- Dlaczego mu na to pozwoliłeś ? – zapytałam .
- Nie rozumiesz. To była dla niego sprawa honoru pomścić, że tak powiem, swoją dziewczynę. Żadna siła by go nie przekonała, że to nie jest potrzebne. – wytłumaczył.
- Co z nim teraz będzie ? –zapytałam czując na policzku łzę.
- Dowiemy się po operacji.
Sekundy dłużyły mi się niemiłosiernie, a minuty stawały się godzinami.
Nie mogłam usiedzieć w miejscu, dlatego chodziłam nerwowo w tę i z powrotem wzdłuż poczekalni. Zdałam sobie sprawę jak musiał się czuć Przemek, gdy porwał mnie Patryk. Niekończące się godziny martwienia i tęsknoty.
- Co z Krzysiem ? –zapytałam przerywając ciszę .
- Prawdopodobnie wsiadł na pokład samolotu. – odpowiedział Piotrek.
- Przecież nie może tak bezkarnie uciec, prawda ? Przez niego Przemka teraz operują ! – podniosłam głos .
- Tak, ale nie zapominaj, że to Przemek go zaatakował. – zaoponował Piotrek . Pozbawił mnie tym stwierdzeniem wszelkich argumentów. Jednak pan Rafał znalazł jeden.
- Mimo wszystko trzeba powiadomić policję. Przemek zrobił tak, ponieważ Krzysztof chciał zrobić coś Weronice wbrew jej woli.
Tak, na środku korytarza. Jakie to żałosne. Niezłe sobie miejsce wybrał. Musiała to być bardzo spontaniczna decyzja, ponieważ Michał był obok a rodzice na dole. Chociaż może myślał, że Michał mi nie pomoże, ponieważ jest na mnie zły.
- Też tak uważam . – powiedziała Justyna.
- Zajmę się tym . – powiedział pan Rafał. – Informuj mnie na bieżąco . – powiedział do swojej żony i pocałował ją w czoło. Gestem ręki nakazał Piotrkowi by zajął się matką.
Pół godziny później z sali operacyjnej wyszedł lekarz.
- Doktorze, jak poszła operacja ? – zapytał Piotrek . Lekarz obrzucił nas przenikliwym  spojrzeniem .
- Rozumiem, że państwo są rodziną pana Przemka ? – zapytał.
- Tak oczywiście. – odpowiedziała pani Oliwia trochę już spokojniejsza.
- Operacja się udała. Ale na rezultaty musimy poczekać, aż pacjent się przebudzi. Stracił dużo krwi i konieczna była operacja. Ale myślę, że jego stan nie należy do najgorszych.
Kamień spadł mi z serca. Przemek już niedługo dojdzie do siebie i wszystko będzie dobrze.
- Możemy go zobaczyć ? – zapytała mama Przemka.
- Teraz jest to niemożliwe . – odpowiedział lekarz. – Muszą państwo poczekać, aż pacjent zostanie przewieziony na salę. Ale uprzedzam, że jest pod silną narkozą. Może obudzić się dopiero jutro. Śmiałbym nawet stwierdzić, że po południu. – powiedział.
- Nic nie szkodzi . – odpowiedziałam.

Dwadzieścia minut później życzliwa pielęgniarka oznajmiła, że Przemek został przewieziony i można go zobaczyć. Ale ostrzegła też, że do sali mogą wchodzić góra dwie osoby na raz. Spojrzałam bezradnie na resztę, zastanawiając się kto pójdzie pierwszy. Doszłam do wniosku, że rodzice Przemka mają pierwszeństwo. Dlatego cofnęłam się o kilka kroków i spojrzałam na panią Oliwię. Ta zrozumiała o co mi chodzi. Uśmiechnęła się i spojrzała na męża, który wrócił już po złożeniu zeznania. On także się uśmiechnął.
- Uważamy z żoną, że powinnaś iść pierwsza. – powiedział łagodnie.
- Ale ..
- Naprawdę, możesz iść. No już . – dodał widząc moje wahanie.
Ruszyłam w kierunku sali wskazanej prze pielęgniarkę. Pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. 


i oto kolejny ;p
mam nadzieję, że się spodoba.
myślę, że już niedługo moje opowiadanie dobiegnie końca ;>
prawdopodobnie za parę rozdziałów. 
dziękuję za miłe komentarze ;)

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, z resztą jak pozostałe .:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże tylko żeby przeżył!
    Świetnie piszesz!
    czekam NN!

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowiadanie jest bardzo interesujące. Cały czas wchodzę tutaj i sprawdzam czy jest nowy rozdział ;) Uzależniłam się od niego ;).
    Ale od pewnego momentu zwróciłam uwagę na jedną rzecz. Skoro Weronika i Przemek i inni nienawidzą Krzyśka to dlaczego cały czas na niego mówią "Krzyś" jak dla mnie jest to bardzo irytujące, bo według mnie zdrobniale się raczej mówi do osób zaprzyjaźnionych, bliskich i lubianych.
    Ale tak to wszystko jest wspaniale, niemogę się doczekać następnego rozdziału ;)
    Pozdrawiam i życzę weny ;*
    // Marycha ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham to opowiadanie ...
    koniec ?! NIE !!
    A nawet jeśli mam nadzieje , że od razu pojawi się coś nowego !!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super <3 .
    Tylko pamiętaj, co mówiłam xD. Zrobię Ci to samo, co zrobisz mu, więc ma wyjść z tego bez szwanku <3.

    OdpowiedzUsuń
  6. zaskoczyłaś mnie. hahaha
    świetnie. ;*
    lecz ja protestuje! ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne! Uwielbiam to opowiadanie! Nie kończ go, proszę! A nawet jeśli, to szybko zaczynaj kolejne!
    Weszłabyś do mnie? Byłabym wdzięćzna.
    http://bez-ciebie-moj-swiat-nie-jest-idealny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. ja również protestuje, ale z drugiej strony wybór należy do autorki :) trzymaj się tam cieplutko i pisz nowy ;**

    OdpowiedzUsuń