Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

piątek, 29 czerwca 2012

Rozdział 53


- Przemek ? – zapytałam . Pogłaskałam jego rękę. Otworzył oczy. Przez chwilę patrzył przed siebie niewidzącym wzrokiem, po chwili spojrzał w moją stronę. Ogarnęło mną szczęście. Znów patrzyłam w te piękne błękitne oczy. Ale wraz ze szczęściem nadeszły nowe obawy. Jak zareaguje na mój widok ? Czy mnie pozna ? A może stracił pamięć ?
Patrzyliśmy na siebie nawzajem. On, zaciekawiony, jakby patrzył na kogoś fascynującego. Ja, pełna obaw, że nie wszystko będzie takie piękne jakim chciałabym, żeby było. Odetchnęłam, gdy Przemek uśmiechnął się tak jak uwielbiłam najbardziej .
- Weronika ? – wyszeptał. Po policzku spłynęła mi łza. Cóż za miła odmiana płakać ze szczęścia a nie z rozpaczy .
- Tak, to ja . – potwierdziłam, dotykając jego policzka. – Tak strasznie się cieszę, że się obudziłeś.
Przemek słabym ruchem dłoni pogłaskał mnie po policzku, ocierając spływające łzy. Uśmiechnęłam się do niego.
- Gdzie jestem ? – zapytał, odrywając wzrok od mojej twarzy.
- W szpitalu. Miałeś wypadek. – odpowiedziałam .
- Długo tu leżę ?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Czy powinnam mu tak po prostu powiedzieć, że praktycznie miesiąc przespał w tym pokoju ?
Nie zdążyłam . Przemek spojrzał przez okno. Ujrzał pierwsze płatki śniegu. Jak na złość śnieg musiał zacząć padać akurat teraz. Nie trudno było mu się domyślić prawdy.
- Jaki mamy dzień ? – zapytał aż za bardzo opanowany.
- 6 grudnia. – odpowiedziałam, bojąc się jego reakcji.
- Naprawdę ? – zapytał z wymalowanym bólem na twarzy.
- Mam nadzieję, że rok się nie zmienił. – dodał .
- Nie, kochanie. Byłeś w śpiączce, miesiąc. – złapałam go za rękę by dodać mu otuchy. Nie miałam pojęcia co teraz czuję. Mogłam się jedynie domyślać. Nie przeżyłam czegoś takiego w swoim życiu.
- To … przez tą bójkę, tak ? – zaczął kojarzyć fakty.
- Tak. Uderzyłeś się w głowę. Lekarze musieli cię operować a potem twój stan się pogorszył .. – przerwałam, przypomniwszy sobie te chwile.  
- Gdzie mama, Piotrek ? – zapytał po chwili.
Do sali weszła pielęgniarka. Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo wybiegła na korytarz. Domyśliłam się, że pobiegła po lekarza. Zdziwiło mnie jej zachowanie, ale może tak bardzo martwiła się o Przemka, że teraz chciała żeby lekarz go zbadał ?  A może po prostu zdziwiła się, że się obudził ?
Mogłabym tak zgadywać jeszcze bardzo długo .
Po chwili wróciła z lekarzem. Uświadomiłam sobie, że nie odpowiedziałam na pytanie chłopaka. Wstałam, zrobiłam miejsce doktorowi i stanęłam obok pielęgniarki. Rutynowe badanie, można by rzec, że nie trwa długo. Ale to badanie trwało więcej nić mogłoby się wydawać. Minuty dłużyły mi się niesamowicie. W końcu lekarz oznajmił, że z Przemkiem jest wszystko w porządku. Jest tylko osłabiony, powinien odpoczywać i dużo jeść.
Zanim wyszłam obdarzyłam ukochanego promiennym uśmiechem. Zadzwoniłam do Piotrka. Wszystko mu wyjaśniłam i poprosiłam, by przekazał rodzicom. Następnie zatelefonowałam do własnych .
Wróciłam do Przemka i ponownie usiadłam na krześle obok. Lekarza i pielęgniarki już nie było.
- Jak się czujesz ? – zapytałam.
- Nie jest tak źle. Pomimo tego, że tyle mnie ominęło .. – odpowiedział smutno.
- Nie przejmuj się. Do wszystkiego cię wprowadzimy . – starałam się dodać mu otuchy.
- My ?
- A co myślałeś, że tylko ja ci będę pomagać ? – odpowiedziałam pytaniem, drocząc się z nim.
- Miałem nadzieję, że w większości ty.
Miałam wrażenie, że znów wszystko wróciło do normy. Jednak czegoś mi brakowało. Jakby dopełnienia tego, że wszystko będzie tak jak dawniej.
Rodzice Przemka i Piotrek weszli do sali. Od razu dało się słyszeć płacz pani Oliwi. Tym razem, tak jak w moim przypadku, był to płacz ze szczęścia.
Pan Rafał i Piotrek uściskali Przemka. Stanęłam przed łóżkiem i przysłuchiwałam się rozmowie. Nie chciałam im przerywać dlatego nic nie mówiłam. Uśmiechałam się tylko.
Po dość długiej chwili do sali weszła także moja rodzina. Przywitali się ze mną, później z Przemkiem. Michał stanął obok mnie. Miał zadowoloną minę a w jego spojrzeniu zauważyłam poczucie ulgi.
- Jak się czujesz ? – mama ponowiła moje pytanie.
- Dobrze. Dziękuję za troskę. – odpowiedział bardzo kulturalnie Przemek.
Wiedziałam, że jest dobrze wychowany, ale jeszcze nie słyszałam, żeby mówił w ten sposób.
Mijały godziny a nasze rodziny złączyły się w jedność przy wspólnym ‘świętowaniu’. Śmialiśmy się i żartowaliśmy.
W pewnym momencie do sali ponownie weszła pielęgniarka, by oznajmić nam, że niedługo skończą się godziny odwiedzin. Tak więc, nasi rodzice zaczęli się żegnać i po chwili wyszli. Piotrek i Michał po przytuleniu mnie, także. Byłam im wdzięczna, że dali mi jeszcze chwilę prywatności z Przemkiem.
Chłopak poklepał wolne miejsce obok siebie na łóżku. Bez wahania usiadłam tam i pozwoliłam Przemkowi złapać się za rękę.
- Kocham Cię. – powiedział. Uświadomiłam sobie, że właśnie tych dwóch słów mi brakowało. Bałam się, że Przemek przestanie mnie kochać. Jak mogłam tak uważać ? Kocha mnie tak samo mocno jak ja jego.
- Ja ciebie bardziej . – odpowiedziałam przecząc swoim myślom . Pochyliłam się by pocałować ukochanego. Odpowiedział mi z takim samym zapałem. Wszystkie obawy uleciały ze mnie niczym powietrze z balonika.






Surprise ! ;D
Jest dzisiaj, ponieważ w niedzielę 
nie będę miała czasu
by cokolwiek tu napisać. 
Mam nadzieję, że się spodobał ;)
Następny pojawi się normalnie, tzn w niedzielę xD
do napisania i przepraszam za błędy . 

2 komentarze:

  1. Jest ! Jest ! Jest ! Nareszcie się obudził , wreszcie się doczekałam ;) Teraz musi być już tylko dobrze ;>
    Rozdział jak zawsze napisany fantastycznie, bez trudu można się wczuć w emocje, które towarzyszyły Weronice <33
    Z niecierpliwością czekam na niedzielę ;)

    OdpowiedzUsuń