Miliony
kropel spływały po szybie, poruszane wiatrem. Wcisnąłem gaz, nabierając tempa.
Nie zwracałem uwagi na licznik, przekroczywszy 100km/h.
Ostatnio nie
miałem chwili, w której mógłbym odetchnąć. W głowie wciąż krążyły mi słowa
matki Jagody. Z biegiem czasu pożałowałem mojej wizyty z Bonim u tych ludzi.
Zbyt wiele
osób zaczęło na mnie podejrzanie spoglądać. Bardziej niż zwykle. Nie miałem innego
wyjścia jak wyjechać. Delikatny hałas dochodzący z małej skrytki wyrwał mnie z
rozmyślań. Na ekranie komórki ukazało się imię, na które z niecierpliwością
wyczekiwałem.
- Mam dla
ciebie dobre wieści.
***
Słońce
przenikało przez chmury napływające ze wszystkich stron. Lekki wiatr poruszał
gałęziami drzew . Stałam oparta o ławkę stojącą w małym parku, w którym byłam
tu z Damianem. Poprosił mnie bym poczekała na niego chwilę i zostawił samą.
Postanowiłam
nie wgłębiać się w temat i zrobić to o co mnie poprosił.
Obserwowałam małą, rudą wiewiórkę, która
skakała z gałęzi na gałąź. Fascynowała mnie jej zwinność i radość z życia,
emanującą z niej w nierealny sposób.
Cieszyłam
się tak spokojną chwilą bez zmartwień i kłótni. Czułam w sobie jeszcze jedno uczucie,
które unosiło mnie nad chmury. Czułam się spełniona i kochana. Czułam
obejmujące mnie ręce Damiana, chociaż byłam tu sama od ponad dziesięciu minut.
Nie
sądziłam, że może być tak pięknie.
Damian
stanął przede mną z bukietem róż, uśmiechając się nieśmiało.
- Nawet nie
wiesz jak bardzo mnie uszczęśliwiasz Jagoda. Chciałbym już zawsze być z tobą.
Przyjęłam
kwiaty z uśmiechem i z zamkniętymi oczami zaciągnęłam się słodkim zapachem.
- Potrzebuję
cię.
Podniosłam
zszokowana głowę z nadzieją, że się przesłyszałam. Przerażenie na twarzy
Damiana pozbawiło mnie tej iskierki. Odwróciłam się, po czym ujrzałam Daniela
stojącego kilka metrów za mną.
- Nie, nie
nie nie nie ..
Daniel
uśmiechnął się z triumfem, mówiącym „mam cię!”, a ja obudziłam się z krzykiem w
pokoju.
Przewróciłam
oczy, zastanawiając się nad idiotycznym snem, który nawiedzał mnie już od kilku
dni. Za pierwszym razem zamiast Daniela zobaczyłam za sobą wiewiórkę, która
krzyczała na mnie i kazała wrócić do domu.
Może to nie
taki zły pomysł.. Wrócić i dowiedzieć się dlaczego musiałam zbliżyć się do
Daniela. Z kolei z drugiej strony nie chciałam narażać przyjaciół. Daniel może
i nie jest taki groźny jak sobie wyobrażałam, ale nie do końca wiem co
mógłby nam zrobić, gdybym teraz wróciła. Nie będę ukrywać, że boję się naszej
konfrontacji, która tak czy siak, będzie miała miejsce. W bliższej bądź dalszej
przyszłości.
Zrzuciłam z
siebie kołdrę, słysząc ciężkie kroki, dochodzące z korytarza, a później łomotanie w drzwi.
- Wstajemy!
Nie ma spania!
- Nik,
możesz nie być aż tak brutalny?
Chłopak
przerwał pukać w drzwi, by następnie zacząć się śmiać. Drzwi otworzyły się
lekko i ujrzałam uśmiechniętego Nikodema.
- Trzeba
było spać w nocy.
Mrugnął
porozumiewawczo i ruszył korytarzem.
- Za pięć
minut na dole! – krzyknął na odchodnym.
Uśmiechnęłam
się na wspomnienie nocnych rozmów z Kingą i Damianem. Już dawno nie czułam się
tak zrelaksowana i szczęśliwa. Przyjaciele opowiadali mi o innych naszych
przygodach i wpadkach. Śmiechu nie było końca.
Czując
niewiarygodny upał postanowiłam wziąć szybki prysznic. Poczułam lekki ból
głowy. O jedną lampkę wina za dużo, pomyślałam i zaśmiałam się cicho.
Po raz
kolejny zaczęłam zastanawiać się nad moją relacją z Damianem, wzbogaconą teraz
o jeden pocałunek. Podobał mi się? Jasne, że tak. Aczkolwiek nie przyznałam się
do tego. Stchórzyłam. Na szczęście Damian niczego mi nie utrudniał. Na moje
zmieszane spojrzenie odpowiedział rozpromienionym i powiedział, że nic nie
muszę mu mówić, bo to co między nami zaszło mówi samo za siebie.
Nie
zaprzeczyłam. Wiedziałam, że czuję to samo co on. Od tej pory zaczęliśmy ze
sobą normalnie rozmawiać. Wbrew pozorom było tak jak dawniej. Nie zostaliśmy
parą. Po prostu spędzaliśmy czas jak przyjaciele, którzy może kiedyś będą dla
siebie bliżsi.
W tym
momencie miałam na głowie nieco ważniejszą sprawę. Odnalezienie biologicznej
matki było nieco ważniejsze, prawda?
Gdy chciałam
iść już na dół do głowy przyszedł mi szalony pomysł. Wyjęłam nowo kupiony
telefon i kartkę papieru, po czym wybrałam numer i przyłożyłam komórkę do ucha.
Pierwszy
sygnał, drugi, trzeci.. Serce biło mi jak oszalałe. A co jak Daniel z nim
będzie?
Rozłączyłam
się w pośpiechu z postanowieniem przemyślenia ponownej próby.
- To gdzie
jedziemy?
Razem z
Kingą siedziałyśmy na tylnych siedzeniach samochodu. Chłopacy wpadli na pomysł
wyjścia z domu, ale nie zdradzili nam dokąd chcą nas zabrać.
- Do baru.
Chcemy się trochę zabawić i wyluzować.
- Jeszcze
bardziej? – zapytałam ze śmiechem.
- A co zły
pomysł?
- W sumie,
czemu nie..
Od kiedy
wyszłam ze szpitala, co jakiś czas słyszałam opowieści z różnych imprez. Teraz
będę miała okazję skonfrontować to z rzeczywistością.
W chwili, w
której siedzieliśmy przy małym stoliku, zaopatrzeni w alkohol, poczułam, że
jestem na swoim miejscu. Może to dziwne, że czułam tak akurat w barze, ale z
drugiej strony.. Jak ma się czuć w barze osoba, która dużo imprezuje?
Muzyka
wprawiła mnie w imprezowy nastrój. Po dwóch szklankach piwa, poczułam
niewiarygodną ochotę na taniec. Poprosiłam barmana o podgłośnienie muzyki i
zaczęłam tańczyć. Sama nie dowierzałam, że nie martwiłam się opinią innych
ludzi.
Jeszcze
bardziej nie wierzyłam w fakt, że zdołałam namówić Damiana do tańca.
Wiedziałam, że na imprezach zawsze tańczył, ale do tej pory nie byłam świadoma jak
dobrze.
Chyba nie
widziałam jeszcze osoby czującej się tak swobodnie w tańcu jak on. Dzięki temu
i ja poczułam się lepiej, choć muszę przyznać, że po kilku przetańczonych
piosenkach byłam wykończona. Ze śmiechem usiadłam przy stoliku i
poprosiłam Damiana by zamówił mi szklankę wody.
- Źle się
czujesz?
- Zrobiło mi
się trochę niedobrze.
Prawdopodobnie
zaszkodziła mi duża ilość alkoholu. Musiałam się od niego odzwyczaić. Jednak
czułam, że robi się coraz gorzej. Nawet szklanka wody nie pomogła.
Kilka minut
później znalazłam się w małej toalecie, wymiotując wszystko co zdążyłam dzisiaj
zjeść i wypić.
Oparłam
głowę o zimną muszlę klozetową. Miałam ochotę śmiać się i płakać. Czułam się
fatalnie, ale delikatne pukanie o drzwi wydało mi się zabawne. Do toalety
wszedł nie kto inny jak Damian.
- Jagoda?
Żyjesz?
- Ledwo.
- Pomóc ci
wstać czy tu zostajesz?
- Mam wybór?
- Tak
właściwie to przed łazienką zrobiła się spora kolejka, wiec..
- W głowie
mi się kręci. – powiedziałam śmiejąc się lekko, czego od razu pożałowałam. Znów
zebrało mi się na wymioty i wyrzuciłam z siebie resztki tequili . Zdziwiło
mnie trochę, że Damiana to nie odrzuciło, i został tam ze mną.
Gdy poczułam
się już odrobinę lepiej Damian pomógł mi wstać i bezceremonialnie oblał mi
twarz zimną wodą.
- Co ty
robisz? Chcesz mnie utopić?
- Ależ skąd.
Lepiej?
- Co lepiej?
Jestem mokra !
- I pijana.
Drzwi
ponownie się otworzyły tyle, że tym razem do łazienki zajrzała niska brunetka.
- Możecie
się pospieszyć?
- Nie
widzisz, że rozmawiamy? Proszę stąd wyjść.
- Tak, tu
się ważne rzeczy dzieją. – Damian kiwnął na nią głową, dając znać, żeby
zamknęła drzwi.
- Jakie
ważne rzeczy?
Zapytałam ze
śmiechem, czując delikatny szum w głowie.
-
Zapomniałaś, że chcę cię utopić?
- Możecie
iść się topić gdzie indziej?
Spojrzeliśmy
na siebie zdziwieni wtargnięciem do toalety przez olbrzymiego, łysego faceta, któremu
nie chcieliśmy się narażać.
Wychodząc
klepnęłam go lekko w ramię.
- Już się
robi szefie.
Śmiejąc się
dołączyliśmy do reszty .
lepiej późno niż
za późno ^^
Oby tak dalej, zaczyna ponownie robić się ciekawie. Sen Jagody mnie zainteresował bardzo, no i w końcu Jagoda wraca do swojego poprzedniego życia xddd :))))
OdpowiedzUsuń