Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

sobota, 10 grudnia 2011

Rozdział 25


- Co podać ? – zapytała kelnerka podchodząc do naszego stolika . Siedziałam właśnie z Krzyśkiem w małej kawiarni, o której istnieniu nie wiedziałam dopóki parę dni temu mi jej nie pokazał . Jak dotąd Patrycja się nie znalazła . Oczywiście zgłosiliśmy sprawę na policję, ale nie zauważyłam jeszcze żadnych dobrych skutków ich pracy . Dzień po zniknięciu Patrycji Krzysiek wyszedł ze szpitala . Od tamtej pory wspiera mnie na okrągło . Pomagał mi nawet szukać mojej przyjaciółki. Na początku myślałam, że sama uciekła, że stało się coś o czym mi nie powiedziała i że ta owa sprawa ją przerosła . Niestety nie znaleźliśmy jej i wtedy zdałam sobie sprawę, że być może Patryk ma z tym coś wspólnego . 
Wracając do rzeczywistości. Jutro jest 1 września . Normalnie cieszyłabym się z tego, że już od jutra zacznę się uczyć w tej szkole, ale z uwagi na sprzyjające okoliczności nawet to nie wywoływało na mojej twarzy uśmiechu .
- Poproszę dwa razy sok jabłkowy . – powiedział Krzysiek. Wiedział, że to mój ulubiony .
- Uśmiechnij się słoneczko .  – powiedział łapiąc mnie za rękę . – Będzie dobrze .
- Nie sądzę .  – powiedziałam i upiłam łyk soku, który przyniosła kelnerka. Jak na taką małą kawiarnię obsługa była bardzo profesjonalna .
- Jutro jest najbardziej wyczekiwany przez ciebie dzień. Pomyśl o tym, że Patrycja nie chciałaby, żebyś się smuciła. Jestem pewien, że nic jej nie jest .
- Nie uważasz, ze to podejrzane ? – zapytałam. – Najpierw porwano mnie a teraz ją . – powiedziałam nie pozwalając mu na odpowiedź .
- Być może masz rację, ale nie mamy pewności, że za tą sprawą naprawdę stoi Patryk. – powiedział krzywiąc się, gdy wymawiał imię mojego byłego.
- Pozostaję nam już tylko czekać . Chodźmy już . – powiedziałam i wstałam zasuwając po sobie krzesło .
Po chwili jechaliśmy już autobusem kierunku przystanku, który znajdował się blisko mojego domu . Całą drogę Krzysiek trzymał mnie za rękę . Nie przeszkadzało mi to, ponieważ co raz bardziej przyzwyczajałam się do czułych gestów z jego strony. Na jednym z przystanków do autobusu weszła blondynka – nie ukrywam bardzo ładna – na pierwszy rzut oka wydawał się takim samym wytapetowanym plastikiem jak wszystkie inne z jej gatunku . Gdy zobaczyła Krzyśka uśmiechnęła się i ruszyła w jego stronę . Spojrzałam na niego nie rozumiejąc o co w tym chodzi . Ten patrzył się na nią tępo jakby nie wierzył, że ją widzi .
- Cześć słodziutki. – powiedziała i pocałowała go w usta. Z miejsca mnie zatkało. Co to ma znaczyć ?! Uwolniłam się od ręki Krzyśka, którą trzymał moją. Spojrzał na mnie przepraszająco .
- To nie tak jak myślisz . – powiedział ignorując przebrzydły plastik .
- Fakty mówią same za siebie . – powiedziałam patrząc na niego lodowatym wzrokiem . Nie mogłam uwierzyć, że znów przytrafia mi się takie chamstwo . Tylko teraz nie czułam takiego bólu jak poprzednio. Krzyśka jeszcze nie kochałam .
Gdy autobus zatrzymał się na przystanku wysiadłam z niego i skierowałam się w kierunku domu Dawida . Po pierwsze dlatego, że zorientowałam się, że do domu mam jeszcze jeden przystanek, a po drugie chciałam zapytać go jak sobie radzi .
Dotarłam do niego w niecałe pięć minut co było dla mnie zaskoczeniem . Zapukałam do drzwi, ale nikt mi nie otworzył . Postanowiłam zapukać jeszcze raz. Znowu nic . Jak widać nikogo nie ma w domu. Odwróciłam się i zeszłam ze schodów. Zamknęłam za sobą furtkę i skręciłam w przeciwnym kierunku niż na początku zamierzałam. Wyciągnęłam z torebki słuchawki. Podłączyłam je do telefonu i wsadziłam w uszy. Włączyłam moją ulubioną play listę i poszłam przed siebie .
Mijałam wielu ludzi . Jedni się spieszyli inni wręcz przeciwnie. Zauważyłam też kilka par na których widok od razu odwracałam wzrok . Zatrzymałam się przy starym placu zabaw . Usiadłam na jednej ze stojących tam ławek jednocześnie obserwując bawiące się tam dzieci . Moją uwagę przykuła brunetka w moim wieku, która huśtała na oko 5 letniego chłopczyka. Miał kruczoczarne włosy i jasną cerę. Był ubrany w skórzaną kurtkę i jeansy . Nie zdziwił mnie jego ubiór. W tych czasach nawet małe dzieci się tak ubiera. Szczerze mówiąc nawet mi się to spodobało. Mały co chwila uśmiechał się sam do siebie. Widać, że jemu się to podoba. Po chwili do dziewczyny podszedł zdaje się jej chłopak, bo pocałował ją w usta na przywitanie. Na widok chłopaka maluch zeskoczył z huśtawki i podbiegł do niego krzycząc – Tata ! . Zamurowało mnie . Więc, ta brunetka to pewnie jego matko. Choć równie dobrze jego matka mogła go zostawić. A ta dziewczyna opiekuje się tylko dzieckiem swojego chłopaka . Po krótkim przywitaniu maluch wziął ich oboje za ręce i razem wyszli z placu. Zostałam sama . Nie zauważyłam nawet jak reszta dzieci już poszła. Przypomniałam sobie o Krzyśku. Do moich oczu  napłynęły łzy. Zupełnie niespodziewanie ktoś usiadł obok mnie. Nie usłyszałam nawet jak tu przyszedł. Był to błękitnooki blondyn . Jak na mój gust za bardzo pociągający. Kolejny do kolekcji – pomyślałam z goryczą.
Siedział i patrzył się przed siebie, zupełnie mnie nie zauważając z mojego punktu widzenia. Naszą ‘wspólną’ ciszę przerwał czyjś cieniutki śmiech. Odwróciłam się i zobaczyłam tę samą wytapetowaną blondynkę, która pocałowała Krzyśka. Gdy podchwyciłam jej wzrok wybuchnęła fałszywym śmiechem i poszła dalej .
- Szmata . – wymamrotałam do siebie z gniewnym głosem .
- Co ci zrobiła ? – odezwał się mój kolega z ‘ławki’ .
- Pocałowała mojego, tak jakby mojego chłopaka na moich oczach. – powiedziałam obojętnym tonem .
- Domyślam się, że Cię to zabolało .
- Nie ma co bystry jesteś . – powiedziałam z nutką sarkazmu .
- To, że Cie ta laska wkurzyła nie znaczy, że możesz się na mnie wyżywać . – powiedział i spojrzał na mnie tymi swoimi błękitnymi ślepiami.
- Wyżywać to ja się mogę dopiero zacząć . – odpyskowałam .
- Mmm, pyskata . Nie nauczyli Cię manier ?
- Nie, o tym zapomnieli .
- No właśnie widzę, że brakuję Ci piątej klepki . – powiedział z lekkim uśmiechem na ustach, lecz nijak nie umiałam tego zinterpretować .
- Jak ją znajdziesz to mi przynieś. Może mi się kiedyś przyda .
- Do tego będę potrzebował twojego adresu.
- Wiesz co ? Może jednak mi jej nie przynoś . Fajnie być stukniętą .
- Wiem coś o tym . – powiedział z teatralnym westchnieniem .
- A co, też zgubiłeś swoją piątą klepkę ? - rozejrzał się dokoła, zajrzał pod ławkę, wstał i okrążył mnie pochylony, jakby czegoś szukał . Patrzyłam na niego jak na idiotę dopóki się nie odezwał .
- Na to wygląda, bo nigdzie jej tu nie ma . – wybuchnęłam śmiechem na który zareagowała jakaś starsza pani wymachując na nas ręką .
- Jestem Szymon . – powiedział i wyciągnął do mnie rękę .
- Weronika . – przedstawiłam się i nie mogłam przestać się uśmiechać . Wygląda na to, że poznałam fajnego kolegę .

***
Obudziła mnie głośna muzyka wydobywająca się z budzika mojego telefonu. Jedyną rzeczą jaka powstrzymywała mnie od wyrzucenia go przez okno było to iż to mój telefon. Podejrzewam zresztą, że ma tak każdy . Zwlokłam się z łóżka i podreptałam do łazienki nie całkiem jeszcze obudzona . Pomalowałam się i ułożyłam troszeczkę włosy. Ubrałam się w czarną sukienkę a pod nią włożyłam białą koszulę na krótki rękaw, żeby wyglądało bardziej elegancko .  Założyłam jeszcze na to czarny sweterek i czarne szpilki . Wyszłam z domu kierując się na przystanek, który miał mnie zawieść pod dworzec. A z stamtąd pociągiem do Gdańska . Po pięciu minutach kupowałam już bilet w kasie przy torach . Następnie przeszłam na drugi peron, ponieważ tam stał teraz mój pociąg . Zdążyłam w ostatniej chwili. Stanęłam pomiędzy wagonami i oparłam się o ścianę . W jednym z wagonów zauważyłam znajomą mi postać . Schowałam się by mnie nie zobaczył, ale było już za późno. Krzysiek wstał i podszedł do mnie z miną cierpiętnika. Odwróciłam się do niego plecami wgapiając się w okno na drzwiach. A raczej w to co było za nimi .
- Proszę Cię, słoneczko. Daj mi to wytłumaczyć . – powiedział kładąc mi rękę na ramieniu .
- Nie mów tak do mnie . – warknęłam .
- Weronika .. spójrz na mnie, proszę . – odwrócił mnie do siebie . – Przepraszam . Powinienem Ci powiedzieć, że miałem taką jedną upierdliwą dziewczynę. Zerwałem nią z rok temu, ale ubzdurała sobie, że żartuję . Przez jakieś trzy miesiące czasami przychodziła do mnie jakby się nic nie stało. Za każdym razem wyrzucałem ją za drzwi, z mojego życia. Za tysięcznym razem poskutkowało, a przynajmniej tak myślałem, aż do wczoraj.
- To nie zmienia faktu, że nie odsunąłeś się, gdy Cię całowała. Stałeś jak słup nic nie robiąc.
- Wiem, ale ja po prostu byłem w szoku. Nie widziałem jej od bardzo długiego czasu. Myślałem, że dała sobie spokój. Zaskoczyła mnie .
- Jasne. Ale chyba masz jakiś odruch na widok swoich byłych, co ? Zupełnie Ci to nie przeszkadzało, że się na to patrzę .
- Jak możesz tak myśleć ? Oczywiście, że czułem się niezręcznie. Tym bardziej, ze to Ciebie kocham  .
- Och, daj sobie już z tym spokój. Jesteś taki sam jak wszyscy faceci.
- Jesteś zazdrosna . – powiedział z uśmiechem na twarzy . Wkurzyło mnie to jeszcze bardziej. Nie dość, ze mnie zranił to się jeszcze cieszy nie wiadomo z czego .
- A ty byś nie był ? – zapytałam .
- Ja jestem zazdrosny o ciebie cały czas . – powiedział poważniejąc.
- No to co się tak cieszysz ?
- Bo zaczynasz coś do mnie czuć .
- Chciałoby się . – strzepnęłam jego rękę z mojego policzka. Stałam tak naburmuszona jak mała dziewczynka .
- No już słoneczko. – powiedział znowu głaszcząc mnie po policzku. – Wybacz mi .
Po chwili zastanowienia stwierdziłam, ze jego tłumaczenia mogą być prawdziwe i co najważniejsze szczere. Zresztą widać po nim, że tego żałuję .
- Dobra, ale jeszcze jedna tak sytuacja .. – nie dokończyłam, żeby sam sobie dopowiedział co miałam na myśli .
- Obiecuję, że już żadnych takich nie będzie . Za bardzo mi na tobie zależy . – powiedział i zamknął moje usta w namiętnym pocałunku, nie zważając na stojących niedaleko nas ludzi. 


na początku chciałabym przeprosić za błędy ;D
i poprosić tych, którzy zaznaczają w ankiecie - do bani - by napisali
w komentarzu co im się nie spodobało. 
byłabym wdzięczna  . ;)
to chyba wszystko na dzisiaj .
miłego czytania ;* 

5 komentarzy: