Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

wtorek, 27 grudnia 2011

Rozdział 27


- Co tu robisz ? – zapytałam łamiącym się głosem.
- Weronika . – wyszeptał ledwo słyszalnym głosem Przemek. Podszedł i złapał mnie obiema dłońmi za policzki. Nie potrafiłam oderwać od niego oczu. Łzy wzbierały we mnie coraz bardziej. Ale, gdy przypomniałam sobie, że zostawił mnie w tak trudnym dla mnie momencie odsunęłam się od niego. Wytarłam łzę z policzka. Starałam się być twarda.
- Nie myśl sobie, że wrócę teraz po tym wszystkim do Ciebie i wszystko będzie w porządku. Nawet nie wiem dlaczego mnie zostawiłeś .
- Wszystko ci wytłumaczę . – powiedział . Nie mogłam znieść jego wyrazu twarzy. Nie lubiłam kiedy był smutny, ale teraz wyglądał o wiele gorzej.
- Nie chcę Cię słuchać. – powiedziałam odwracając wzrok.
- Błagam, Weronika. Nadal Cię kocham .
- I co z tego ?! – krzyknęłam, nie miałam ochoty tego słuchać. – Skoro mnie kochasz to dlaczego mnie zostawiłeś ? Dobrze wiedziałeś jak przeżyłam takie odejście mojego poprzedniego chłopaka. Zrobiłeś mi dokładnie to samo co Patryk.  – wyrzuciłam z siebie jednym tchem .
- Nie jestem taki jak on . – wycedził przez zęby.
- Akurat .
- Weronika ! – krzyknął co zbiło mnie z tropu. Widząc moją minę złagodniał .
- Kocham cię, rozumiesz ? –złapał mnie za ramiona. – Przepraszam, że Cię zostawiłem. Musiałem wyjechać . Dasz mi to wytłumaczyć ?
- Teraz nie . Zamierzałam się dobrze bawić. Nie chcę tego teraz słuchać. W dodatku Patrycja zaginęła .
- Zaginęła ? Przecież widziałem ją jak wchodziła tu z Dawidem, gdy jeszcze nikogo nie było. – powiedział zdziwiony.
- Coo ? Jak to ? – zanim zdążył mi odpowiedzieć wleciałam do domu jakby się kurzyło. Chciałam znaleźć Dawida i wszystko wyjaśnić.  Miałam nadzieję, że Przemek mówił prawdę i naprawdę widział Patrycję . Nie znalazłam go w salonie kuchni i przed pokoju. Została mi jeszcze sypialnia jego rodziców, jego pokój i strych. Choć wątpię aby tam teraz siedział . Wleciałam jak poparzona do jego pokoju. Zobaczyłam Patrycję. Stała przy oknie. Odwróciła się gwałtownie. Gdy zobaczyła mnie po policzku poleciała jej łza, na którą nie mogłam patrzeć . Podeszłam do niej i przytuliłam z całych sił. Obie zaczęłyśmy płakać. Patrycja jest dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam i prawdopodobnie nie będę mieć. Nagle do pokoju wpadł Dawid. Zauważyłam też, że za jego plecami  stoi Przemek. Nie miałam najmniejszej ochoty go oglądać, więc go olałam i zaczęłam krzyczeć na Dawida :
- Jak mogłeś mi nic nie powiedzieć, że ją znalazłeś ?! Nie masz pojęcia przez co przechodziłam ty wredny samolubny .. Ugh, nawet tego nie dokończę, bo to by było zbyt chamskie. Chociaż ty na to zasługujesz w tej chwili.
- Werka, uspokój się . – powiedział Dawid. – Dasz mi dojść do głosu ?
Nie odpowiedziałam mu, więc uznał to za odpowiedź twierdzącą .
- Nic Ci nie powiedziałem, bo ta impreza miała być taką niespodzianką dla wszystkich znajomych. A mianowicie powrót Patrycji. – przerwał na chwilę by spojrzeć na Patrycję, spojrzeniem pełnym miłości i czułości. – Mylisz się. Wiem przez co przechodziłaś. Uwierz mi przechodziłem przez to samo.
Ten jego cały monolog doprowadził mnie do poczucia winy. Objęłam Patrycję i wymamrotałam :
- No i udała Ci się ta niespodzianka .
- No to się cieszę . To co, zgoda ? -  powiedział i wyciągnął ręce w pojednawczym geście. Pokiwałam głową i dałam się przytulić. Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Odwróciłam się do Patrycji.
- A ty wszystko opowiesz mi jutro. Dzisiaj mam za dobry humor . – w odpowiedzi uśmiechnęła się i dała się przeze mnie pociągnąć za sobą do reszty towarzystwa. 
Podczas gdy Patrycja witała się z resztą ja podeszłam do Szymona i Miśki zajętych rozmową.
- Co tam gołąbeczki ? – zagadałam.
- A nic nic. – odpowiedziała zarumieniona Miśka. Ohoho ! Coś się święci .
- No przecież widzę. Ale nie martwcie się moim zdaniem do siebie pasujecie.
- Cieszę się, że otrzymaliśmy twoje błogosławieństwo. A teraz wybacz . – Szymon podał Miśce rękę jak prawdziwy dżentelmen i ruszyli ku wyjściu. – Udamy się do innego miejsca.
- Wariat ! – krzyknęłam i tyle go widziałam . I takim oto sposobem zostałam sama, to znaczy teoretycznie, bo praktycznie wokół mnie kręciła się masa ludzi. Przejechałam wzrokiem cały pokój. Na kanapie zauważyłam Michała, Krystiana, Justynę i Piotrka. Na szczęście żadnego śladu po Przemku. Podeszłam do nich przeciskając się przez tłum .
- Widziałaś się już z Przemkiem ? – wypalił z grubej rury Krystian.
- Taa, a bo co ? – zapytałam siadając obok Piotrka.
- Nic, pytam z ciekawości. Coś ty taka drażliwa ?
- Okoliczności mnie do tego zmuszają . Powiedział mu ktoś o Krzyśku ? – zapytałam patrząc na wszystkich po kolei. Krystian spuścił wzrok podobnie jak Michał, Piotrek objął mnie ramieniem i tylko Justyna spojrzała mi w oczy, gdy poczuła na sobie mój wzrok.
- Z tego co wiem, to nikt . – odpowiedziała .
- W takim razie ja go też nie będę informować . – powiedziałam kładąc głowę na ramieniu Piotrkowi.
- Jesteś pewna, że to dobry pomysł ? – odezwał się dla odmiany Michał .
- Lepszego nie wymyślę . – powiedziałam wzruszając ramionami. Po chwili ciszy postanowiłam zmienić temat. Nie chciałam już o tym myśleć. Będzie co będzie. W końcu raz się żyje, nie ?
Po żartach chłopaków momentalnie poprawił mi się humor. Zaczęłam się śmiać zapominając o problemach. Czułam, ze ktoś się na mnie patrzy. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że Przemek nie odwraca ode mnie wzroku. Stał w towarzystwie Patrycji i Dawida. Postanowiłam już wrócić do domu. Tak więc pożegnałam się z rodziną, Dominiką, Darkiem, Martyną. Patrycji i Dawidowi posłałam słaby uśmiech i ruszyłam ku wyjściu.
Wyszłam z domu i zamknęłam za sobą drzwi. Odetchnęłam świeżym powietrzem i pozwoliłam wspomnieniom powrócić. Szłam do domu coraz bardziej pogrążona w swoich myślach. Nie usłyszałam nawet, że ktoś za mną biegł. Złapał mnie za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam Przemka. Nie zdziwiło mnie to. Zresztą cały czas o nim myślałam.
- Możemy pogadać ? - zapytał dysząc . 


moim zdaniem rozdział nie jest, taki jaki chciałaby, żeby był.
przepraszam za błędy ; )
życzę miłego czytania i do następnego ;DD

2 komentarze: