Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

piątek, 29 czerwca 2012

Rozdział 53


- Przemek ? – zapytałam . Pogłaskałam jego rękę. Otworzył oczy. Przez chwilę patrzył przed siebie niewidzącym wzrokiem, po chwili spojrzał w moją stronę. Ogarnęło mną szczęście. Znów patrzyłam w te piękne błękitne oczy. Ale wraz ze szczęściem nadeszły nowe obawy. Jak zareaguje na mój widok ? Czy mnie pozna ? A może stracił pamięć ?
Patrzyliśmy na siebie nawzajem. On, zaciekawiony, jakby patrzył na kogoś fascynującego. Ja, pełna obaw, że nie wszystko będzie takie piękne jakim chciałabym, żeby było. Odetchnęłam, gdy Przemek uśmiechnął się tak jak uwielbiłam najbardziej .
- Weronika ? – wyszeptał. Po policzku spłynęła mi łza. Cóż za miła odmiana płakać ze szczęścia a nie z rozpaczy .
- Tak, to ja . – potwierdziłam, dotykając jego policzka. – Tak strasznie się cieszę, że się obudziłeś.
Przemek słabym ruchem dłoni pogłaskał mnie po policzku, ocierając spływające łzy. Uśmiechnęłam się do niego.
- Gdzie jestem ? – zapytał, odrywając wzrok od mojej twarzy.
- W szpitalu. Miałeś wypadek. – odpowiedziałam .
- Długo tu leżę ?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Czy powinnam mu tak po prostu powiedzieć, że praktycznie miesiąc przespał w tym pokoju ?
Nie zdążyłam . Przemek spojrzał przez okno. Ujrzał pierwsze płatki śniegu. Jak na złość śnieg musiał zacząć padać akurat teraz. Nie trudno było mu się domyślić prawdy.
- Jaki mamy dzień ? – zapytał aż za bardzo opanowany.
- 6 grudnia. – odpowiedziałam, bojąc się jego reakcji.
- Naprawdę ? – zapytał z wymalowanym bólem na twarzy.
- Mam nadzieję, że rok się nie zmienił. – dodał .
- Nie, kochanie. Byłeś w śpiączce, miesiąc. – złapałam go za rękę by dodać mu otuchy. Nie miałam pojęcia co teraz czuję. Mogłam się jedynie domyślać. Nie przeżyłam czegoś takiego w swoim życiu.
- To … przez tą bójkę, tak ? – zaczął kojarzyć fakty.
- Tak. Uderzyłeś się w głowę. Lekarze musieli cię operować a potem twój stan się pogorszył .. – przerwałam, przypomniwszy sobie te chwile.  
- Gdzie mama, Piotrek ? – zapytał po chwili.
Do sali weszła pielęgniarka. Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo wybiegła na korytarz. Domyśliłam się, że pobiegła po lekarza. Zdziwiło mnie jej zachowanie, ale może tak bardzo martwiła się o Przemka, że teraz chciała żeby lekarz go zbadał ?  A może po prostu zdziwiła się, że się obudził ?
Mogłabym tak zgadywać jeszcze bardzo długo .
Po chwili wróciła z lekarzem. Uświadomiłam sobie, że nie odpowiedziałam na pytanie chłopaka. Wstałam, zrobiłam miejsce doktorowi i stanęłam obok pielęgniarki. Rutynowe badanie, można by rzec, że nie trwa długo. Ale to badanie trwało więcej nić mogłoby się wydawać. Minuty dłużyły mi się niesamowicie. W końcu lekarz oznajmił, że z Przemkiem jest wszystko w porządku. Jest tylko osłabiony, powinien odpoczywać i dużo jeść.
Zanim wyszłam obdarzyłam ukochanego promiennym uśmiechem. Zadzwoniłam do Piotrka. Wszystko mu wyjaśniłam i poprosiłam, by przekazał rodzicom. Następnie zatelefonowałam do własnych .
Wróciłam do Przemka i ponownie usiadłam na krześle obok. Lekarza i pielęgniarki już nie było.
- Jak się czujesz ? – zapytałam.
- Nie jest tak źle. Pomimo tego, że tyle mnie ominęło .. – odpowiedział smutno.
- Nie przejmuj się. Do wszystkiego cię wprowadzimy . – starałam się dodać mu otuchy.
- My ?
- A co myślałeś, że tylko ja ci będę pomagać ? – odpowiedziałam pytaniem, drocząc się z nim.
- Miałem nadzieję, że w większości ty.
Miałam wrażenie, że znów wszystko wróciło do normy. Jednak czegoś mi brakowało. Jakby dopełnienia tego, że wszystko będzie tak jak dawniej.
Rodzice Przemka i Piotrek weszli do sali. Od razu dało się słyszeć płacz pani Oliwi. Tym razem, tak jak w moim przypadku, był to płacz ze szczęścia.
Pan Rafał i Piotrek uściskali Przemka. Stanęłam przed łóżkiem i przysłuchiwałam się rozmowie. Nie chciałam im przerywać dlatego nic nie mówiłam. Uśmiechałam się tylko.
Po dość długiej chwili do sali weszła także moja rodzina. Przywitali się ze mną, później z Przemkiem. Michał stanął obok mnie. Miał zadowoloną minę a w jego spojrzeniu zauważyłam poczucie ulgi.
- Jak się czujesz ? – mama ponowiła moje pytanie.
- Dobrze. Dziękuję za troskę. – odpowiedział bardzo kulturalnie Przemek.
Wiedziałam, że jest dobrze wychowany, ale jeszcze nie słyszałam, żeby mówił w ten sposób.
Mijały godziny a nasze rodziny złączyły się w jedność przy wspólnym ‘świętowaniu’. Śmialiśmy się i żartowaliśmy.
W pewnym momencie do sali ponownie weszła pielęgniarka, by oznajmić nam, że niedługo skończą się godziny odwiedzin. Tak więc, nasi rodzice zaczęli się żegnać i po chwili wyszli. Piotrek i Michał po przytuleniu mnie, także. Byłam im wdzięczna, że dali mi jeszcze chwilę prywatności z Przemkiem.
Chłopak poklepał wolne miejsce obok siebie na łóżku. Bez wahania usiadłam tam i pozwoliłam Przemkowi złapać się za rękę.
- Kocham Cię. – powiedział. Uświadomiłam sobie, że właśnie tych dwóch słów mi brakowało. Bałam się, że Przemek przestanie mnie kochać. Jak mogłam tak uważać ? Kocha mnie tak samo mocno jak ja jego.
- Ja ciebie bardziej . – odpowiedziałam przecząc swoim myślom . Pochyliłam się by pocałować ukochanego. Odpowiedział mi z takim samym zapałem. Wszystkie obawy uleciały ze mnie niczym powietrze z balonika.






Surprise ! ;D
Jest dzisiaj, ponieważ w niedzielę 
nie będę miała czasu
by cokolwiek tu napisać. 
Mam nadzieję, że się spodobał ;)
Następny pojawi się normalnie, tzn w niedzielę xD
do napisania i przepraszam za błędy . 

niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział 52

Następny dzień w szkole, kolejny opieprz za nieprzygotowanie. Nie był taki straszny po 'interwencji' mamy, ale przecież musieli zachować jakiś pozory, że nie jestem wyróżniana. 
Kolejne godziny siedzenia przy Przemku. I znów rozczarowanie. Zaczęłam tracić już nadzieję na to, że Przemek w ogóle się przebudzi. 
23 listopada, mógłby być dniem jego przebudzenia, ale przecież tam na górze mają inny plan, prawda ? 23, dzień jak co dzień. Bo nie może być tym szczęśliwym . 
Wieczorem przyjechał po mnie brat. Doskonała okazja, żeby porozmawiać. 
- I co z Tobą i Anitą ? - zapytałam, gdy wsiadaliśmy do auta. 
- Na razie nic. - odpowiedział wzruszając ramionami. 
- Nie zerwałeś z nią ?! - wręcz na niego wrzasnęłam.
- Podobno nie ma teraz czasu. Zbywa mnie przy każdym telefonie. A nie chcę z nią zrywać jak jakiś ostatni frajer. - zaśmiał się ironicznie.
- Może coś przeczuwa. - stwierdziłam .
- Tak czy siak, to nie potrwa zbyt długo. 
- To dobrze. - powiedziałam z uśmiechem. Rozmowę przerwał nam telefon Michała . 
- Tak ? - powiedział. - Jasne, już jedziemy . - powiedział i się rozłączył. 
- O co chodzi ? - zapytałam ciekawa.
- Mama kazała cię przywieźć do domu . - wyjaśnił.
- Dlaczego ? - zapytałam .
- Może się stęskniła ? - rzucił żartobliwym tonem. Niemal się roześmiałam.
Jednak hipoteza Michała nie była trafna. Przed domem zastaliśmy radiowóz policji. Weszłam do domu jeszcze bardziej ciekawa tego co się stało. 
W salonie zastaliśmy rodziców i dwóch funkcjonariuszy. 
- Dobry wieczór. - powiedziałam . Zdziwiło mnie, że przyjechali tutaj tak późno. 
- Panowie przyjechali nas powiadomić, że złapali Krzysztofa. Pan Moniuszko złożył zeznanie i wspomniał o tym, co próbował ci zrobić twój były chłopak. - powiedział tata. 
- Nie chcę składać na niego doniesienia. Chcę o tym zapomnieć. - powiedziałam, i dodałam po chwili widząc wzrok ojca. - Po za tym do niczego nie doszło dzięki Michałowi. 
- W takim razie zostaje nam jeszcze jeden zarzut w jego kierunku. - powiedział jeden z policjantów. A to ciekawe.
- Jaki ? - zapytałam z nieskrywanym zdziwieniem. 
- Dostaliśmy anonimową wiadomość, w postaci dwóch zdjęć. Na jednym był właśnie pan Krzysztof, trzymający małej wielkości woreczek. Na drugim było przybliżenie woreczka, z białą zawartością. Domyśliliśmy się, że to narkotyki. Niestety nie widać, czy Krzysztof handlował, czy kupował. A jak się państwo na pewno domyślają nic nie chce nam powiedzieć. - wyjaśnił ten sam policjant. 
- Skąd macie pewność, że to na pewno narkotyki ? - zapytał Michał.
- Przeszukaliśmy jego rzeczy. Znaleźliśmy takie dwa. - powiedział funkcjonariusz. Nastąpiła chwila ciszy. Przerwał ją policjant, który jeszcze nie zabrał głosu.
- Na nas już czas. Dobrej nocy . - pożegnali się i wyszli . 
Poprosiłam brata, żeby zawiózł mnie do mojego drugiego domu. Zgodził się od razu. Pożegnałam się z rodzicami i wyszliśmy . 
Opowiedziałam Piotrkowi i jego rodzicom o całej tej sytuacji. Pani Oliwia zrozumiała moją decyzję a pan Rafał i Piotrek nie byli zachwyceni, ale nijak tego nie skomentowali. Podziękowałam za kolację i poszłam do pokoju Przemka. 

DWANAŚCIE DNI PÓŹNIEJ

Obudziłam się przed wschodem słońca. Przygnębienie stało się uczuciem, które towarzyszyło mi codziennie. Tak więc z moim stałym kompanem ogarnęłam się, zjadłam śniadanie, poszłam do szkoły . Chciałam pogadać z Anitą, ale na żadnej z przerw jej nie znalazłam. Zdziwiło mnie to . Przecież nie było dnia, żeby ta wredota przegapiła dzień w szkole, na dręczeniu ludzi, którzy jej nie lubią. Pozostało mi poczekać, aż się łaskawie pojawi. 
Po lekcjach standardowo pojechałam do szpitala. Przywitałam się z pielęgniarką na recepcji i poszłam do sali Przemka. Ku mojemu zdziwieniu zastałam tam Patrycję.
- Cześć. - powiedziała. 
- Siema . Co tu robisz ? - zapytałam lekko się uśmiechając.
- Postanowiłam odwiedzić Przemka i ciebie . Domyśliłam się, że tutaj spotkać cię jest bardziej prawdopodobne. 
- Świetnie, że przyszłaś. - powiedziałam przytulając ją. - Tak dawno już ze sobą nie rozmawiałyśmy. 
- Najwyższy czas to zmienić. - powiedziała. Zajęłyśmy miejsca naprzeciwko siebie, przy Przemku. Pocałowałam go w policzek i złapałam za rękę. 
- Co u ciebie i Dawida ? - zapytałam . 
- Ach, świetnie. Jesteśmy dla siebie wręcz stworzeni. - powiedziała uśmiechając się od ucha do ucha. 
- Cieszę się . - powiedziałam. - Wiesz, że zamknęli Krzyska ? - dodałam po chwili. Pomimo tego, że go nienawidziłam cały czas nazywałam do tak łagodnie. Nazywanie go Krzysztofem było dla mnie dziwne. A nienawidziłam go nie tylko dlatego, że stał się psycholem. Przez niego Przemek zapadł w śpiączkę. Gdyby wtedy niczego nie próbował mi zrobić nie doszło by do tej bójki. Reakcja łańcuchowa zaczęła się od niego. 
- Tak, słyszałam jak Szymon o tym wspominał. - powiedziała. 
- A jednak istnieje sprawiedliwość . - stwierdziłam patrząc na Przemka. 
- Jutro Mikołajki . Jak zamierzasz je spędzić ? - zapytała Patrycja, chcąc zmienić temat.  
- Zrobię nam małą imprezę. - odpowiedziałam nie odrywając wzroku z twarzy ukochanego. 
- Przepraszam, to było głupie pytanie. - oznajmiła uderzając się w czoło . 
- Nie gniewam się. - powiedziałam . 

Następnego dnia postanowiłam olać szkołę i pójść od rana do Przemka. Wchodząc do szpitala dało się wyczuć inną atmosferę. Zdziwiło mnie też, że pielęgniarki nie było na recepcji. Poszłam korytarzem do sali chłopaka. Tuż przed drzwiami zastałam ów pielęgniarkę, która zostawiła swoje miejsce pracy.
- Co się stało ? - zapytałam, gdy byłam już wystarczająco blisko, by mnie usłyszała. 
- Pański chłopak się poruszył . - powiedziała uśmiechając się . 
Niemal bez żadnego słowa wparowałam do sali. Lekarz badał Przemka, ale jego twarz nadal była bez wyrazu.
- I jak ? - zapytałam lekarza. 
- Jak już pewnie pani słyszała nastąpiła pewna zmiana. - powiedział z uśmiechem .
- Czy .. - urwałam . 
- Tak, moim zdaniem pan Przemek obudzi się lada dzień. - wyjaśnił doktor jakby czytając mi w myślach. 
- Naprawdę ? - zapytałam czując łzę szczęścia na policzku. 
- Tak. A teraz przepraszam muszę iść do innego pacjenta. Gdyby coś się działo  proszę zawołać pielęgniarkę. 
Usiadłam na krześle i złapałam Przemka za rękę, jak to miałam w zwyczaju. Tym razem zaczęłam przyglądać się jego twarzy doszukując się jakichkolwiek zmian . Wydało mi się, że jego policzki stały się trochę bardziej różowe. I nagle Przemek poruszył palcami. Od tak dawna nie czułam, żeby się ruszał. A teraz zacisnął palce na mojej dłoni. 
- Przemek ? Kochanie ? Odezwij się. - poprosiłam. 
Miałam taką nadzieję, ale nie sądziłam, że to nastąpi dzisiaj. Nawet nie pomyślałam, że Przemek delikatnie poruszy powiekami. 




okej, jest następny ;p
szczerze mówiąc miałam zamiar inaczej skończyć ten rozdział, 
ale tak wyszło ;)
#FuckingPerfect# - przepraszam, że cię zawiodłam,
ale po prostu nie mogłabym zabić Przemka. Sama go polubiłam, 
choć jest on tylko wymysłem mojej wyobraźni. ^^
Mimo wszystko, mam nadzieję, że się spodobał ;*
i przepraszam za błędy. 

niedziela, 17 czerwca 2012

Rozdział 51


Po lekcjach zamiast jechać do szpitala, postanowiłam odwiedzić brata. 
Wsiadłam do pociągu, pół godziny później do autobusu . Odetchnęłam i szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu. 
Drzwi otworzył mi zdziwiony tata.
- Cześć. – powiedziałam w miarę wesołym tonem. 
- Myślałem, że pojedziesz do szpitala. – powiedział, wpuszczając mnie do środka.
- Tak, mam zamiar tam pojechać, ale najpierw muszę pogadać z Michałem. Jest w domu prawda ?
- Masz szczęście. Wrócił dziesięć minut temu. – oznajmił .
- Świetnie. 
Pobiegłam na górę. Nie zawracałam sobie głowy pukaniem. Michał nie był zdziwiony moim zachowaniem. Ba, nawet nie zauważył, że weszłam do jego pokoju. Siedział przy biurku, odwrócony tyłem i jak sądzę miał w uszach słuchawki. Podeszłam i wyjęłam mu jedną z ucha. 
- Nawet byś nie zauważył jakby cię okradli. – powiedziałam na powitanie. 
- Co tu robisz ? – zapytał. 
- Następny mnie tak wita. – wymamrotałam pod nosem . 
- Co mówiłaś ? 
- Nie nic. Słuchaj mam do ciebie sprawę. 
- No to wal. – powiedział. – Usiądź sobie. – dodał. 
Skorzystałam z jego propozycji i usiadłam na krześle. 
- Wiem, że nie chcesz o tym gadać, ale .. – zaczęłam lecz nie dane było mi dokończyć. 
- Weronika, mówiliśmy już o tym . Myślałem, że wszystko jest już wyjaśnione. 
- Tak, mówiliśmy, ale chciałam coś wyjaśnić. I uwierz mi jeżeli to cię nie przekona dam wam spokój. – wyjaśniłam.
- Dobra . – powiedział po chwili milczenia. – Obiecaj, że więcej do tego nie wrócisz . 
- Obiecuję . – przyrzekłam trzymając prawą rękę na klatce piersiowej.
- Okej, o co chodzi ? 
- Dzisiaj w trakcie przerwy usłyszałam jak Anita rozmawia z Arkiem. 
- Podsłuchiwałaś ? – zapytał oburzony Michał. 
- Tak, ale w porównaniu z tym co robiła Anita to nic takiego. – odpowiedziałam . Przez chwilę czekałam na jakiś protest z jego strony, ale Michał nic nie powiedział. Kontynuowałam :
- Gdy Arek powiedział coś o jakimś naiwniaku, wpadłam na pomysł, żeby ich nagrać. Tak więc mam teraz dowód na to, że z Anity niezłe ziółko. 
Weszłam w ‘moje pliki’ i odszukałam nagranie. Po chwili usłyszeliśmy dobrze znany nam głos. 
Po nagraniu Michał patrzył przed siebie niewidzącym wzrokiem. Odczekałam chwilę, bardzo długą chwilę jednak mój brat nadal nic nie mówił.     
- Michał … 
- Jest ze mną dla kasy i żeby cię wkurzać . – stwierdził wypranym z emocji głosem. 
- Przykro mi . – powiedziałam . 
- Tylko ty mówiłaś prawdę. Przepraszam . Głupio mi teraz. – oznajmił . 
- Miłość jest ślepa. – powiedziałam dla rozładowania atmosfery. – Nie gniewam się . – dodałam widząc jego minę.
- Jesteś najwspanialszą siostrą pod słońcem. 
Michał przytulił mnie . Wreszcie poczułam, że mój brat znów jest ze mną. 


Później zeszliśmy na dół, by oznajmić rodzicom, że znów jesteśmy w pełni rodzeństwem . Oczywiście ucieszyli się tak samo jak ja. Tylko, że było mi trochę smutno. Pogodziliśmy się, ale za jaką cenę ? Michał znów został wykorzystany. 
Brat podwiózł mnie do szpitala. Na miejscu stwierdził, że także odwiedzi swojego przyszłego szwagra. Weszliśmy do szpitala. Pielęgniarka, która siedziała na recepcji, uśmiechnęła się do mnie. Byłam tu stałym gościem i znałam większość personelu. Poszliśmy korytarzem w prawo i po chwili Michał otwierał już drzwi do sali Przemka. Przywitał się z nim i usiadł na krześle obok Przemka. Stanęłam u podnóża łóżka i przysłuchiwałam się monologowi brata, jednocześnie przyglądając się mojemu chłopakowi. Zamknięte oczy, bezwładne ręce, zero uśmiechu na twarzy. Oglądam go takiego już od bardzo dawna a jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłam . Nie jest to możliwe. Tak właściwie nie chcę się do tego przyzwyczajać. Chcę mojego Przemka, który uśmiecha się, gdy na mnie patrzy, broni mnie i całuję z uwielbieniem. 
- Pójdę już. – oznajmił Michał. 
- Jasne. – powiedziałam . 
- Poradzisz sobie ? – zapytał.
- Byłam w gorszych sytuacjach. – odpowiedziałam siląc się na uśmiech. Michał wstał i ruszył w kierunku drzwi.
- Zerwiesz z nią ? – zapytałam. Michał odwrócił się do mnie. 
- Tak . I nie martw się, nie załamię się. – powiedział i wyszedł. 
Zostałam sama z Przemkiem. Zajęłam miejsce Michała i złapałam rękę ukochanego. 
- Wiesz, w końcu zdemaskowałam Anitę. Tak naprawdę zabawiała się kosztem Michała. W ogóle go nie kocha. Chciała mi dopiec. Ale nagrałam jej rozmowę z Arkiem . W końcu Michał mi uwierzył i z nią zerwie. Świetnie, prawda ? Miałam już jej dość. Chociaż teraz pewnie będzie próbowała znaleźć jakiś inny sposób, żeby mnie wkurzać … 
Przestałam mówić. Do oczu napłynęła mi rzeka łez. 
- Kochanie .. słyszysz mnie ? Proszę, daj mi jakiś znak . Nie skazuj mnie na kolejne tygodnie bez twojego głosu, dotyku, uśmiechu … Błagam . – załkałam cicho i schowałam twarz w pościli tak, jak to miałam w zwyczaju. Przez chwilę miałam nadzieję, że ktoś tam na górze wysłucha moich próśb, ale nic się nie wydarzyło.  








siema ;p
jest trochę krótki, ale pisałam go na szybko.
mam nadzieję, że się spodobał ;)
przepraszam za błędy ^^

niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział 50


Nie mogłam pohamować łez. Lekarz rozmawiał jeszcze z panem Rafałem, ale nie zwracałam uwagi na sens słów wypowiadanych przez dwójkę mężczyzn. Po chwili doktor wyszedł z sali zostawiając nas samych z Przemkiem. Podeszłam do łóżka i złapałam ukochanego za rękę. Do tej pory płakałam bezgłośnie, ale teraz, gdy byłam bliżej ta wiadomość zaczęła mnie przytłaczać. Mój płacz przerodził się w serię nieokreślonych jęków. Ukryłam twarz w prześcieradle, dalej trzymając rękę Przemka.
Co będzie jeśli się nie obudzi ? Nie może mi tego zrobić . Nie . Nie może mnie znów zostawić.
Piotrek podszedł do mnie i przytulił. Poczułam, że także cicho płaczę. Po chwili dołączyła do nas Justyna. Odwróciłam się do nich i przytuliliśmy się we trójkę. Justyna przytuliła mnie a Piotrek nas . Nie obchodziło nas, ze wyglądało to dość komicznie. Każde z nas potrzebowało pocieszenia.
Rodzice chłopaków pocieszali się nawzajem aż pani Oliwia z głośnym ‘mój synek’ zajęła miejsce naprzeciwko mnie. Nie wytrzymałam rozpaczy mamy chłopaków. Wybiegłam z sali i pobiegłam wzdłuż korytarza. Skręciłam w prawo, rozejrzałam się i na moje szczęście nikogo tam nie było. Osunęłam się po ścianie, podkurczyłam kolana pod brodę i dałam upust swojemu smutkowi. Miałam nadzieję, że wypłaczę całą tą rozpacz.
Wszystkie nasze wspólne chwile znów przeleciały mi przed oczami. Chciałam je powtórzyć i to nie raz, setki razy.
- Tu jesteś . – usłyszałam znajomy męski głos. Piotrek usiadł obok mnie w podobnej pozie. Twarz miał nadal mokrą od łez.
- Zadzwoniłem po twoich rodziców. – powiedział. Całkiem zapomniałam, że powinnam ich o tym zawiadomić. W końcu traktowali Przemka jak syna. Cholera, co ja mówię, cały czas go tak traktują. To się nie zmieni. Nie może.
- Dzięki. – odpowiedziałam zdawkowym tonem . – Myślisz, że z tego wyjdzie ? – zapytałam. Nie musiałam mówić kto. Nasze myśli krążyły wokół jednej osoby.
- Myślę, że tak . – odpowiedział. Jego głos był tak spokojny i opanowany. Był tak pewny tego, że mu uwierzyłam.
- Nie może z tego nie wyjść, prawda ? – zapytałam znów czując na policzku łzy. Piotrek przytulił mnie tylko, nie odpowiadając.
- Chodź my już. Pewnie twoi rodzice zaraz tu będą. – powiedział głaskając mnie po ramieniu. Pokiwałam głową. Piotrek wstał i podał mi rękę. Przypomniało mi się jak Przemek wyciągał do mnie rękę, by mi pomóc. Z trudem pohamowałam kolejną dawkę łez.
Szliśmy cichym jak na ten szpital korytarzem . Zdziwiło mnie to jak daleko pobiegłam . Chwilę później zobaczyłam znajome mi twarze. Podbiegłam do rodziców. Wtuliłam się w mamę tak, jakbym nadal miała pięć lat, wierząc w to, że może uczynić cuda. Przez chwilę miałam nadzieję, że mama powie tylko jedno słowo i wszystko wróci do normy. Ale to nie jest bajka a mama nie jest wróżką. Jak to mówią nadzieja matką głupich.
Gdy mama wypuściła mnie ze swoich objęć zauważyłam, że obok stoi jeszcze jedna znajoma postać.
- Pójdziemy do państwa Moniuszko. – powiedział tata i razem z mamą poszli w wyznaczonym sobie kierunku.
Michał stał obok razem z Justyną, która teraz podeszła do Piotrka i razem także się oddalili. Spojrzałam na brata. Widać było, że się o mnie martwi. Po jego wyrazie twarzy można było odczytać, że ta wiadomość także go dotknęła. Bez słowa przytulił mnie do siebie a ja poczułam, że znów mam brata . Jednak moje chwilowe szczęście, jak sama nazwa wskazuje, nie trwało długo. Usiedliśmy na krzesłach .
- Więc mi wierzysz ? – zapytałam brata .
- Nie . – odpowiedział. – Po prostu nie mogę dłużej się do ciebie nie odzywać. Pomimo tego, że nie lubisz Anity zdania nie zmienię.
Chciałam zaprzeczyć, ale powstrzymał mnie ruchem dłoni.
- Zrozum to wreszcie. Anita nie jest taka za jaką ją uważasz. Kocha mnie i nie pozwolę, żeby twoja nienawiść do niej to zniszczyła. Ale ciebie też kocham. Dlatego nie rozmawiajmy już o tym. I daj spokój Anicie.
Zaskoczyło mnie jego wyznanie. Nie chciałam ponownie stracić brata, dlatego pokiwałam głową. Jednak nie zamierzałam odpuścić sobie zdemaskowania Anity. Michał jeszcze raz mnie przytulił.
- Będzie dobrze. – powiedział .
Z sali wyszli rodzice moi i Przemka. Wszyscy mieli grobowe miny. Pani Oliwia nie płakała już. Widocznie uznała, że swoim płaczem jeszcze bardziej nas dobija, choć nie miałam jej tego za złe. W końcu to jej syn, prawda ? Ma prawo płakać nad jego łóżkiem . Zresztą ja robiłam to samo.
- Kochanie, chyba czas, żebyś wróciła do nas. – powiedziała mama i rzuciła mnie i Michałowi pełne ulgi spojrzenie. Tylko, że nie chciałam wracać do swojego domu, pokoju, do rodziny. Chciałam być jak najbliżej Przemka.
- Nie mogę już u państwa zostać ? – zapytałam rodziców Przemka. Oboje spojrzeli na siebie . Zawsze zadziwiało mnie to, jak tylko jednym spojrzeniem podejmowali razem decyzje.
- Oczywiście, że możesz zostać. Ile tylko chcesz. – powiedziała. – Myślę, że mama zaproponował ci powrót do domu, ponieważ chce cię mieć blisko w zaistniałej sytuacji.
- Rozumiem. – odpowiedziałam . – Ale ja chcę być teraz blisko Przemka. Nawet wtedy, kiedy tutaj nie będę mogła.
Rodzice zgodzili się bym jeszcze pomieszkała u państwa Moniuszko.
Chciałam jeszcze zostać przy Przemku, ale pani Oliwia jak i sam lekarz stwierdzili, że lepiej będzie dla mnie jeżeli troszę odpocznę. Nie chciałam się z nimi kłócić dlatego posłusznie wsiadłam do auta.
W pokoju Przemka wyjęłam jego bluzę z szafy, ubrałam ją i położyłam się spać.
Następnego dnia skoro świt zerwałam się z łóżka. Poranna toaleta nie zajęła mi dużo czasu. Tak samo jak śniadanie. Ubrałam na siebie kurtkę, buty i wyszłam na dwór, gdzie przy samochodzie czekał na mnie Piotrek.
Razem z bratem mojego chłopaka weszłam do szpitala . Tym razem nie biegłam do jego sali na kark na szyję, ponieważ wiedziałam, że go tam spotkam. Niestety to mnie jeszcze bardziej przytłaczało. Pchnęłam drzwi i weszłam do pomieszczenia, w którym miałam być stałym gościem .

Minęło kilka tygodni a Przemek nie wybudził się ze śpiączki . Codziennie po szkole przyjeżdżałam do niego i prowadziłam całogodzinne monologi, które według lekarza mogły pomóc. W szkole byłam jedynie ciałem. Moja dusza i umysł była cały czas przy Przemku. Właśnie dlatego dostałam już kilka uwag i nie obyło się bez wezwania moich rodziców.
Mama wyjaśniła pani dyrektor, że moje zachowanie jest całkowicie zrozumiałe. Opowiedziała o tragedii jaka mnie spotkała i z ulgą muszę stwierdzić, że nauczyciele zaczęli mnie traktować łagodniej . Przestali już zwracać uwagę na brak moich zadań domowych, które nam zadawano.
Michał tak jak powiedział przestał się już na mnie gniewać. Ale żadne z nas nie poruszało tego drażniącego go tematu.
W końcu nadarzyła się okazja, bym mogła zdemaskować Anitę. Podczas długiej przerwy przechodziłam korytarzem, gdy z jednej z sal usłyszałam znajome, choć znienawidzone głosy. Zaczaiłam się przy niedomkniętych drzwiach i wstrzymałam oddech.
- Chciałbym zobaczyć tego naiwniaka, gdy jest z tobą . – powiedział Arek. Wpadłam na genialny pomysł. Wyjęłam telefon i weszłam w opcję ‘dyktafon’. Włączyłam nagrywanie i przesunęłam telefon bliżej szpary w drzwiach.
- Tak, żebyś widział jak mnie traktuję. Można by powiedzieć, że stracił dla mnie głowę. Co za frajer. Nie widzi, że za każdym razem, gdy mnie całuję krzywię się z obrzydzenia. Jak mogłabym normalnie całować kogoś kto jest spokrewniony z tą małpą. – odpowiedziała Anita.
- Co masz z tej całej farsy ? Po za tym, że doprowadzasz Weronikę do szału . – zapytał zaciekawiony Arek. Miałam ochotę wejść tam i przywalić tej dwójce, ale powstrzymywała mnie myśl, że puszczę to Michałowi. Triumfalny uśmiech zaczął skradać się na moją twarz.
- No wiesz .. zyskałam darmowe wypady do klubów i restauracji. Nie muszę wydawać kasy na bilety czy kolacje. No i jak na idealnego chłopaka przystało – prychnęła pod nosem – dostaję całkiem drogie prezenty.
- No no no . Niezły . – powiedział Arek. Zapewne Anita pochwaliła się jakimś drobiazgiem od mojego brata. Stwierdziłam, że tyle mi wystarczy. Wyłączyłam nagrywanie. Sprawdziłam czy nikt z ich paczki mnie nie zauważył. Poszłam na kolejną lekcję z uśmiechem . Ale gdy sprawdzałam godzinę w telefonie zobaczyłam moje zdjęcie z Przemkiem, które miałam ustawione na tapetę. Ten ponury nastrój i rozpacz powróciły w mgnieniu oka.  



więc, jest następny,
tak jak pisałam w komentarzach ;d
mam nadzieję, że się spodoba ^^
no i liczę na trochę więcej komentarzy ;>
do następnego .

niedziela, 3 czerwca 2012

Rozdział 49


W pomieszczeniu dało się słyszeć pikanie elektrokardiogramu. Twarz Przemka była koloru bandaży owiniętych mu wokół głowy. Podeszłam bliżej i przysunęłam sobie krzesło, które stało w kącie pokoju. Złapałam go za lewą rękę. Z oczu mimowolnie poleciały mi łzy. Wiedziałam, że operacja się udała, że jego stan jest stabilny, ale mimo wszystko jego widok pogorszył mój w miarę dobry humor. Widząc go tutaj poczułam, że w każdej chwili mogę go stracić. Bałam się cholernie o to, co ze sobą zrobię, gdy go zabraknie. Ale Przemek nie może mnie zostawić. Obiecał mi to. Nie zgadzam się na taki obrót sprawy. Otarłam łzy z policzka i zmusiłam się by już nie płakać. Zaczęłam wspominać wszystkie nasze radosne i pełne miłości chwile.
Nasze pierwsze spotkanie na ławce przy bloku, później ognisko, dzięki któremu zaczęliśmy być parą. Nasz pierwszy wypad na plażę. Wtedy, gdy uciekłam od Patryka, a Przemek przez krótką chwilę nie wierzył, że to ja .
Jeszcze później jego odejście – to wspomnienie nie należy do najszczęśliwszych – a następnie powrót, który obudził we mnie uczucie do niego. Jego starania bym mu wybaczyła .. Ach, no i jeszcze jedno, pierścionek, który mi dał. Popatrzyłam na niego, dowód miłości Przemka.
Potrząsnęłam głową wracając myślami do rzeczywistości. Pogłaskałam go po twarzy i pocałowałam w policzek. Ponownie złapałam go za rękę i oparłam się czołem o nasze splecione palce . Nie wiem ile czasu minęło, gdy tak półleżałam, ale w którejś już minucie poczułam, że Przemek poruszył palcem wskazującym . Wyprostowałam się zszokowana i wbiłam wzrok w jego twarz. Gdy nic się nie działo spojrzałam na palec, którym poruszył.
Był tak samo nieruchomy jak przedtem .
Drgnęłam, gdy ktoś zapukał w drzwi. Odwróciłam się i ujrzałam Piotrka, który trzymał jedną ręką klamkę a drugą oparł się o framugę drzwi.
- Rodzice chcieliby już wejść, bo pielęgniarka mówiła coś o tym, że za dziesięć minut kończy się czas wizyt.
- Tak, jasne już idę . – powiedziałam i odwróciłam się do Przemka. Usłyszałam, że Piotrek zamyka za sobą drzwi. Spojrzałam jeszcze raz na bladą twarz ukochanego. Pocałowałam go i z łzami w oczach wyszłam z sali.
Rodzice Przemka poszli do niego bez słowa. Piotrek spojrzał na mnie i przytulił mnie dodając otuchy. Po chwili oderwałam się od niego i otarłam policzki wierzchem dłoni.
- Jedź do domu i się prześpij . – powiedziała Justyna .
- Nie, nie chcę go zostawiać. – powiedziałam .
- I tak nie obudzi się do jutra. My też będziemy jechać. – oznajmił Piotrek.
- No dobra. Ale jutro z samego rana tu przyjedziemy . – oznajmiłam .
- Masz to jak w banku. – odpowiedział z lekkim uśmiechem .
Chwilę później pani Oliwia z mężem wyszli z sali, ustępując miejsca Piotrkowi i Justynie . Pan Rafał poklepał mnie lekko po ramieniu, dodając otuchy i przytulił żonę.
Zastanawiało mnie skąd wzięła się tutaj Justyna, ale gdy wyszła z Piotrkiem to pytanie wyleciało mi z głowy. Ruszyliśmy w ciszy do samochodów. Piotrek pojechał z Justyną a ja z państwem Moniuszko.
Wchodząc do domu, nadal nikt nie zabrał głosu. Dlatego weszłam na górę, zamknęłam za sobą drzwi i postanowiłam wziąć szybki prysznic.
Po wieczornej toalecie postanowiłam odpuścić sobie jutro szkołę. Piątek. I tak nie miałabym głowy by siedzieć na lekcjach i skupić się na słowach nauczyciela. Położyłam się do łóżka Przemka. Teraz bez niego wydało mi się za duże, mimo swoich małych rozmiarów. Puste miejsce obok mnie przypominało mi o dzisiejszym zdarzeniu. Spojrzałam na zegarek, na którym widniała pierwsza w nocy. Przewróciłam się na drugi bok i z ulgą poczułam, że zasypiam.

Obudziłam się przytulając poduszkę. Dziwnie poczułam się w takiej pozycji, ale nie zdziwiłam się dlaczego akurat tak się ułożyłam. Otóż śniło mi się, że Przemek przytula mnie tak jak zawsze to robił przed snem.
Znów przybita i lekko przestraszona tym, że stan Przemka mógł się pogorszyć wstałam z łóżka. Ogarnęłam się krótko mówiąc i zeszłam na dół. Tym razem w kuchni nie zastałam nikogo. Poszłam więc do salonu i kamień spadł mi z serca, gdy zobaczyłam moich tymczasowych domowników.
- Dzień dobry . – powiedziałam . Rodzice chłopaków odpowiedzieli mi z uśmiechami .
- W kuchni czeka na ciebie śniadanie . – oznajmiła pani Oliwia. – Już prawie południe . – dodała.
- Już ? - zapytałam zdziwiona i spojrzałam na zegarek w telefonie . Rzeczywiście była 11:28 . Poszłam do kuchni i niemal wchłonęłam zawartość talerzyka nie myśląc nad nazwą posiłku. Mieliśmy pojechać do niego z rana. Nie wiem czemu mnie nie obudzili. 
Dziesięć minut później siedzieliśmy już w samochodzie. Niecierpliwie oglądałam widoki zza okna , które znałam już na pamięć .
Z ulgą wysiadłam z auta i znów nie czekając na nikogo weszłam do szpitala. Tym razem nie musiałam tracić czasu na rozmowę z pielęgniarką. Poszłam prosto do sali Przemka. Spotkałam tam jego lekarza prowadzącego, który właśnie zapisywał coś na karcie . Oderwał się od pisania słysząc moje powitanie.
- Witam . – odpowiedział. – Czekałem na kogoś bliskiego pana Przemka.
- Co się stało ? – usłyszałam pytanie pana Rafała, który właśnie ze swoją żoną i synem weszli na salę. Wyjął mi to pytanie z ust.
- Niestety muszę państwa poinformować, że stan pańskiego syna się pogorszył. Jest teraz niemal krytyczny.
- Co ? Och nie .. - wyjąkała pani Oliwia .
- Ale to jeszcze nie koniec złych wiadomości . – powiedział lekarz.
- Jak to, jeszcze nie koniec ? – zapytałam . – To są jeszcze jakieś ?
Serce biło mi jak oszalałe. Bałam się odpowiedzi na pytanie, które zadałam.
- Pacjent zapadł w śpiączkę. – oznajmił lekarz. Spojrzałam na tak samo bladą twarz Przemka i poczułam ciepłą łzę na policzku. 


no to jest kolejny,
wydaje mi się, że jest krótszy od poprzedniego,
ale muszę przyznać, że nie miałam zbyt wiele czasu w tym tygodniu.
mam nadzieję, że się spodoba ;p
stwierdziłam też, że koniec opowiadania nastąpi jednak trochę później niż pisałam wcześniej ;)
przepraszam za błędy ;> i do następnego.