Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

wtorek, 14 czerwca 2011

Rozdział 2


Michał ? Co ty tu robisz ?
Znajdowałam się z Michałem w moim pokoju. Ja siedziałam na łóżku a Michał jak zwykle, gdy mnie odwiedzał w moim małym królestwie, siedział na biurku.
- Zrobiłem Ci śniadanie. – odpowiedział z uśmiechem uwielbianym przeze mnie i wskazał tacę leżącą na mojej szafce nocnej.
- Oo, jak miło.
- Chciałem coś dal ciebie zrobić. Po tym co wczoraj zobaczyłaś. – jego uśmiech gdzieś zniknął.
- Co o czym ty mówisz ?
- Nie gniewaj się.
Wypowiadając to zdanie Michał zaczął się ode mnie oddalać jakby przestrzeń między nami robiła się z każdą sekundą coraz większa.
- Michał ! Zostań jeszcze ! Proszę ..
Otworzyłam oczy. Spojrzałam na zegarek. 6.23. Och, czyli to był tylko sen ?
Wstałam, ubrałam się . Zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół do kuchni. Na stole leżała karteczka od mamy :
„ kochanie, pojechaliśmy z tata do Michała. Późno wczoraj wróciliśmy i nie chciałam Cię budzić. Z Michałem jest już lepiej. Zostawiłam Ci pieniądze na autobus możesz do niego przyjechać po lekcjach. Mama ‘’
Poczułam niewysłowioną ulgę, że będę mogła zobaczyć dzisiaj Michała. Strasznie się cieszę. Z tej mojej radości nic nie zjadłam, wzięłam torbę i wyszłam do szkoły.
Ledwo co zdążyłam. Gdy weszłam do szkoły było już jakieś 5 minut po dzwonku, ale na moje szczęście chemiczki jeszcze nie było. Pod klasą czekała na mnie Patrycja – moja najlepsza przyjaciółka. Znamy się od dzieciństwa. Nasze mamy chodziły razem do szkoły.- Weronika ! Nareszcie, już myślałam, że nie przyjdziesz. – powiedziała z ulga w głosie.
- Sorki, zaspałam . – musiałam ja teraz okłamać, bo kilka kroków od nas stały te ohydne plotkary. A mianowicie Oliwia,- „przywódca” ich paczki, Iza – „zastępca”  i Monika– najmniej znany plotkara. Oddzielnie były potulne jak myszka, ale razem rozstawiały wszystkich po kątach z wyjątkiem mnie i Patrycji oczywiście . To dlatego byłyśmy swoimi wzajemnymi wrogami. Ale mrugnęłam do niej porozumiewawczo.
- Ok. Rozumiem. – odmrugnęła mi. Uff zrozumiała.
Na chemii opisałam jej wszystko na małej karteczce. Patrycja zmartwiła się, gdyż jest bardzo wrażliwa.
Wszystkie lekcje minęły nam w zaskakującym tempie. Wychodząc ze szkoły przypomniało mi się, że lada dzień powinni przysłać mi potwierdzenie przyjęcia do szkoły tanecznej. W końcu kończę trzecią gimnazjum. Taniec to moja pasja i hobby. Tańczyłam od małego . Na początku z tatą . A później sama ćwiczyłam różne wygibasy . Moja publiczność zwykle składała się z mamy, taty i brata czasami tez z babci. Jeździłam już na zawody, zdobywałam puchary i takie tam . Teraz miałam nadzieję, że mnie przyjmą.
Nie minęło nawet pół godziny a ja już stałam przed szpitalem .  Na szczęście czekała na mnie mama. Sama pewnie bym nie trafiła, bo jest to bardzo duży szpital.
- I jak się czujesz ? – spytała mnie mama, gdy tylko do niej podeszłam.
- Dobrze. A jak tam Michał ? – w tym momencie zagościł uśmiech na jej twarzy – to dobry znak.
- Też dobrze. Pytał o Ciebie.
- No to nie karzmy mu dłużej czekać . – powiedziałam i pociągnęłam mamę za sobą ale po chwili to ona mnie prowadziła. Po schodach wchodziliśmy chyba z dziesięć  minut. Zawsze zadziwiało mnie to ile ten szpital miał  pięter.
Wchodząc do sali 1267 ujrzałam Michała i tatę rozmawiającego z lekarzem .
Michał widząc nas uśmiechnął się .
- Noo nareszcie . Już myślałem, że potrącił cię autobus .. – jak zwykle zaczął ze mnie żartować .
- No wiesz mało brakowało . – oboje wybuchliśmy śmiechem a mama i tata powiedzieli coś w stylu – Ach te dzieci . – i wyszli z sali zostawiając nas samych.

1 komentarz:

  1. Fajna, lekka, przyjemna notka ;) Lecę do następnego rodziału ;)

    OdpowiedzUsuń