Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

piątek, 24 czerwca 2011

Rozdział 4


Po dwudziestu minutach stałyśmy przed galerią w Rumi. Na naszych twarzach od razu zagościł uśmiech. Wbiegłyśmy do sklepu tak jakby ktoś nas gonił. Zaczęłyśmy od pierwszego piętra. Potem drugie i na końcu poszłyśmy na hot-doga . Na to nas było jeszcze stać.
Zamówiłyśmy sobie po hot-dogu i butelce nestea . Usiadłyśmy przy jednym stoliku przy oknie. Zawsze fascynował nas fakt, że jest tu tak wysoko. Naszą główną atrakcją jednak było oglądanie ubrań jakie ludzie właśnie mieli na sobie. Zawsze dyskutowałyśmy co do czego pasuje a co nie . Miałyśmy często przy tym dużo zabawy, gdyż z naszymi umysłami nie trudno było o jakieś głupie teksty czy wygłupy.
W trakcie naszej dyskusji cały czas czułam na sobie czyjś wzrok, ale zignorowałam go, bo wiedziałam że niedaleko nas siedzą jacyś chłopacy. Nie dziwiłam się że ktoś się na nas patrzy, gdyż bardzo często wybuchałyśmy tak głośnym śmiechem, że ludzie pewnie brali nas za jakieś wariatki, które uciekły z psychiatryka.
- No nic trzeba się zbierać. Za pół godziny zaczyna się czwarta lekcja na którą niestety musimy już iść. – powiedziała Patrycja, gdy już się uspokoiłyśmy.
- Nom, szkoda. Strasznie fajnie mi się tu siedzi. – powiedziałam wyciągając się na krześle.  Nagle usłyszałyśmy, że ktoś nas woła. Po chwili jednak zorientowałyśmy się, że to Dawid z Markiem z równoległej klasy. Wymieniłyśmy się z Patrycją zdziwionymi spojrzeniami, gdy chłopacy pokonywali dzielącą nas przestrzeń.
- Ej, co wy tu robicie ? – zapytałam się ich, gdy tylko byli na dostatecznej odległości aby móc na usłyszeć .
- A no bo widzieliśmy was jak wsiadacie do autobusu, więc od razu pomyśleliśmy, ze przyjedziecie do galerii. – powiedział Marek, ze swoją jak zawsze zabawną mina .
- Aż tak jesteśmy przewidywalne ? – zapytała Patrycja z nutką goryczy w głosie.
- Niee , po prostu to wasze ulubione miejsce, no nie ? – Dawid starał się pocieszyć Patrycję. Ona się mu chyba podoba. Trzeba ich jakoś ze sobą lepiej poznać.
- No właśnie. My tylko odwiedzamy nasze ulubione miejsca. No już nie smutaj się Patka. – uśmiechnęłam się do niej . Miałam nadzieję, że już jej przeszło. Nie lubiłam gdy była przybita.
- No dobra to chodźmy, musimy już iść. Chyba nie chcesz się spóźnić na tę nieszczęsną fizykę co ? – zapytałam Patrycję .
- Nie, nie chce . Już i tak jej chyba za bardzo podpadłam .- powiedziała z uśmiechem.
- Ale chyba bardziej się już nie da, co ? – zapytał Marek, który jak zawsze wie wszystko co się dzieje w szkole.
Patrycja udawała, ze tego nie słyszy. Wstałyśmy i odruchowo odwróciłam się za siebie. Byłam ciekawa co to za chłopacy za nami siedzieli . Ale takiego widoku się nie spodziewałam. Przy stoliku siedział Przemek, ten wysoki brunet. Obok niego siedział ten blondyn z którym widziałam go wtedy na osiedlu i jakieś dwie laski. Aha to taki z niego bajerant. – pomyślałam jak tylko je zobaczyłam. Haha, klasyka - blondynka i ruda w kusych
spódniczkach i w dekoltach do pasa. Może takie mu się podobają . No nic każdy facet myśli tylko o jednym. Brunet uśmiechnął się do mnie a ja podniosłam lekko brew i zaśmiałam się ironicznie. Po czym odwróciłam się i poszłam w stronę wyjścia z Patrycją i chłopakami.  I wtedy nasunęła mi się pewna myśl. Co robił tu Dawid z Markiem przecież oni mieli lekcje z innymi nauczycielkami.
- A czy wy nie powinniście mieć teraz lekcji ?
- A już myślałem, że żadna z was się nie skapnie. – powiedział Dawid.
- No powinniśmy, ale zrobiliśmy sobie paro godzinną przerwę. – pospieszył z wyjaśnieniami Marek.
- Aha czyli wagary ? – spytała  Patrycja.
- My to nazywamy odpoczynkiem od szkoły. – powiedział Dawid nieco urażony. Nie rozumiałam jego oburzenia, ale on chyba się tylko z nami droczył.
- Nazywajcie sobie to jak chcecie. – powiedziałam i wsiedliśmy do autobusu.
W autobusie zaczęłam myśleć o Przemku. Zastanawiało mnie to dlaczego się na nas gapił.  A może gapił się na Patrycję ? No to w takim razie dlaczego się do mnie uśmiechnął ? Nie, ja nie rozumiem tych chłopaków. I kto tu jest trudny w obsłudze ? Zaśmiałam się w myślach.  Ja chyba zwariowałam . Ten chłopak zabiera mi wszystkie moje myśli od chwili, gdy go spotkałam. A ja przecież wiem tylko jak się nazywa …
Moje dalsze rozmyślenia musiałam przełożyć na później, bo dojechaliśmy do szkoły.
Niestety musieliśmy iść na tę fizykę . Na szczęście naszą ostatnią lekcją była religia – inaczej mówiąc czas na odpoczynek. Od kiedy pamiętam lekcje religii były luźne i można było robić co się chciało oczywiście w miarę przyzwoitości.
Na lekcję weszłyśmy troszeczkę spóźnione. Na szczęście katecheta nic nie zauważył, chyba był zbyt zajęty wystawianiem ocen. Usiadłyśmy na swoich miejscach.
- Ej, ty widziałaś tego kolesia, który się na ciebie tak gapił ? – spytała mnie nagle Patrycja.
- Ale gdzie ? – grałam na zwłokę. Gdyby dowiedziała się gdzie go poznałam chyba by mnie ochrzaniła, że nie wiem dokąd chodzę. Ale to chyba jest nieuniknione.
- No w galerii . – powiedziała trochę zniecierpliwiona.
- Aha . No widziałam .
- Znasz go ? – chyba już nie ma dla mnie ratunku.
- Można tak powiedzieć. Zamieniłam z nim zaledwie parę zdań. – a może uda mi się zataić to gdzie go poznałam ?
- Ale nie jesteś mu obojętna. – stwierdziła Patrycja .
- Z kąt ty to możesz wiedzieć, co ?
- Bo tak jak on patrzył na Ciebie nie patrzy się na przypadkową dziewczynę.
- Ee e tam , gadasz.
- Na serio, uwierz mi. Znam się na tym . – zaśmiałyśmy się .
- Tak, kto jak kto ale ty to się na tym znasz. Z doświadczenia ? – postanowiłam się z nią podroczyć .
- A żebyś wiedziała .
Reszta lekcji minęła nam na pogaduszkach. Po lekcjach poszłyśmy do najbliższego sklepu na lody – rożki oczywiście. To nasz taki codzienny rytuał .
Wróciłam do domu po godzinie. Wchodząc do domu usłyszałam jakieś głosy. Pewnie rodzice wrócili – pomyślałam .
- Oo, część córcia . – przywitała mnie mama .
- Co tak długo ? Masz godzinę spóźnienia. – powiedział o dziwo mój brat, który powinien być teraz chyba w szpitalu.
- Michał ? Wypisali Cię ? -  moja radość była nie do opisania .
- A co nie cieszysz się ? – zapytał mój braciszek. Nie zamierzałam mu odpowiadać po prostu rzuciłam mu się na szyję .
- No i to mi się podoba. – wydusił Michał, gdy już się od niego oderwałam .
- No dobra, starczy już tego miłego, idę do siebie.
Weszłam do pokoju, rzuciłam torbę na łóżko i weszłam na nk . Nudy z budy , jak zwykle – powiedziałam do siebie. Chyba za często gadam do siebie. Jak nie przestanę to za jakieś parę lat będę się nadawać tylko do psychiatryka. Ahh, a może już się nadaję ? – zaśmiałam się .
Oo, koś do mnie napisał na nk-talk. Zobaczmy kto to . Nie no, nie do wiary. Czy ten chłopak już sobie nie odpuści ? Nadawcą wiadomości był oczywiście Przemek .
 „ ładnie dzisiaj wyglądałaś ;)” – aha. Czy on naprawdę jest taki zakłamany, czy może te dwie nic dla niego nie znaczą ? Oh jak ten chłopak potrafi wyprowadzić z równowagi. Zaczyna mnie denerwować jego zachowanie. No, ale przecież nie jesteśmy parą i może spotykać się z kim chce. Ja chyba zwariuję. Co mam mu odpisać ? Chyba tylko podziękuję za komplement.
„ dzięki”
Na następną wiadomość nie musiałam długo czekać. Nie zdążyłam nawet zdjąć rąk z klawiatury.
„ nie ma za co, to była przyjemność na ciebie patrzeć ;))” – nie no ten chłopak na bank do mnie zarywa . Zatkało mnie. Chyba mu już nie odpiszę, bo się skompromituję, albo co . Ale jednak ciekawość wzięła górę i musiałam zadać mu pytanie, które od jakiegoś czasu mnie nurtowało.
„ do każdej laski tak zarywasz ?”
„ nie zarywam do każdej laski, zarywam tylko do tych które w jakiś sposób mnie intrygują .”
„ a co Cię w mnie intryguje, co ?”
„ twoja niedostępność ;)” – to wina mojej mamy zawsze mówiła, żebym dla chłopaków była niedostępna a teraz masz babo placek. Chociaż trafił mi się przystojny koleś .
„ muszę już iść . pa” – chociaż nie ukrywam, że mam do niego jeszcze parę pytań to muszę iść odrobić lekcję itd.
„ skoro musisz, szkoda. Pa ;*”
Widząc tę wiadomość moje serce o mały włos nie wypadło mi z klatki piersiowej. Nigdy nie czułam czegoś takiego. A może ja się zakochałam ? Nie to nie możliwe .
Moje dalsze rozmyślania przerwała mi mama, która jak zwykle wyganiała mnie od laptopa i kazała mi się zająć nauką . Chociaż tych lekcji i tej nauki było tyle co kot napłakał z czego ja się cieszyłam to poudawałam może z godzinę, że jednak coś tam odrabiam. Udawać przestałam o godzinie 18.00. Poszłam do salonu i włączyłam telewizor.
Po piętnastu minutach ciszy do salonu wpadł Michał. Był uśmiechnięty od ucha do ucha .
- Co powiesz na mały horror ? – zapytał .
- Powiem, włącz i przynieś popcorn z kuchni . – uśmiechnęłam się a on zrobił posłusznie to co mu kazałam. Chyba się za mną stęsknił, bo inaczej zaproponowałby  żebym,to ja skoczyła do kuchni po popcorn a on by włączył .
Przyniósł naszą przekąskę i usiadł koło mnie na kanapie.
- A co to w ogóle za horror, co ?
- Koszmar z ulicy wiązów.
- Aha .
Dalszą rozmowę przerwał nam lektor filmu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz