Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

poniedziałek, 6 lipca 2015

Rozdział 29



Wszyscy, jak jeden mąż odwróciliśmy się w kierunku ścieżki. Naszym oczom ukazał się brunet z kręconymi włosami. Bardzo się zdziwiłam na jego widok. Nie przychodziło mi do głowy z jakiego powodu Kajetan miałby do nas przyjść. Z drugiej jednak strony wizyty ludzi z nad jeziora zrobiły się dziwaczne. Najpierw Nati z Mają, a teraz on. Co tu się dzieje?
- Właściwie wcale nam nie przeszkadzasz. I tak nie miałam ochoty z nim rozmawiać. – kiwnęłam głową na Damiana, nawet na niego nie patrząc.
- Chciałbym z tobą porozmawiać Jagoda. Najlepiej na osobności.
Spojrzałam na moich przyjaciół, z wyjątkiem jednego, znajdując tylko zmieszane miny.
- Dobrze. Chodźmy na pomost.

- Jak myślicie o czym rozmawiają?
Kinga wpatrzyła się w dwójkę na pomoście nie spuszczając z nich oka. Podobną pozę przyjęła reszta, szczególnie Damian.
- Kto by to wiedział.. – westchnął Nik.
- No przecież nam powie. – stwierdziła Malwina.
- Ja tam nie jestem taki pewien.
Nawet Lena spojrzała na Maksa, który opierał się o drzewo w cieniu.
- Nie zauważyliście, że coraz częściej się nie odzywa, cały czas nad czymś rozmyśla?
Nikt mu nie odpowiedział. Kinga i Damian poczuli się najgorzej ze wszystkich, a ci uświadomili sobie z przykrością, że nie zwracali na to uwagi . Jako najbliżsi przyjaciele powinni byli to zauważyć, zareagować. Damian przypomniał sobie ich rozmowę, próbując przypomnieć sobie chwile kiedy przestał jej się tak gorliwie przyglądać, by wyczytać to czego nie chciała mu powiedzieć. Postanowił to naprawić, wiedząc, że postawił przed sobą utrudnione zadanie .
Kajetan pożegnał się  z Jagodą skinieniem głowy i skierował się ku ścieżce, przed którą przyjaciele Jagody oczekiwali na jakiekolwiek wyjaśnienie. Chłopak jednak minął ich bez słowa, by po chwili zniknąć w lesie. Jagoda została na pomoście. Żadne z nich nie odważyło się jej przerywać.
Dopóki Jagoda nie podeszła do nich z poważną, ale i skonsternowaną miną, żadne nie wypowiedziało ani słowa, zastanawiając się nad zaistniałą sytuacją.
Jagoda usiadła przy stole obok Kingi i Malwiny. Reszta także usiadła obserwując z uwagą przyjaciółkę.

- Będziemy musieli się stąd przenieść.
Od czego miałam zacząć? Wiedziałam, że nie mogę utrzymać w tajemnicy powodu, dla którego będziemy musieli zakończyć „biwakowanie”.
- Oczywiście nie musicie mi wszyscy towarzyszyć. W tej sytuacji byłoby chyba lepiej, gdybyśmy się rozdzielili.
- Ale czego on od ciebie chciał?
Malwina przybliżyła się nieznacząco, nieświadoma bijącej od niej ciekawości.
- Chciał mnie ostrzec.
- Nie mów mi, że przed Danielem. – Kinga spojrzała na mnie z lekkim przestrachem.
Pokiwałam w milczeniu głową, przypominając sobie słowa Kajetana „Musisz stąd uciekać. Daniel jeszcze nie wie gdzie jesteś, ale uwierz mi niewiele mu brakuje, żeby to odkryć.” .
- Decyzja należy do was. Chociaż nie zaprzeczę, że nie chcę was narażać.
- Wiesz, że chcemy ci pomóc. – Lena złapała mnie za rękę, którą trzymałam na stole.
- Wiem i to doceniam, ale musimy się rozdzielić.
Po chwili ciszy odezwała się Malwina.
- Ja i tak już niedługo musiałabym wracać. Kończy mi się urlop.
Konrad i Maks znaleźli się w takiej samej sytuacji.
- Ja, jadę z tobą. Nawet nie myśl, że cię zostawię. – Kinga skrzyżowała ręce na piersi.
- Możemy pojechać do moich dziadków, którzy i tak więcej podróżują niż mieszkają w domu.
Nik spojrzał na mnie wyczekująco. Nie wiedziałam co zrobić. Z jednej strony nie chciałam narażać dziadków Nika, ale z drugiej .. gdzie miałam się podziać?
Pokiwałam głową. Kinga i Nik wymienili uradowane spojrzenia, a ja wiedziałam, że Damian jedzie z nami pomimo tego, że nie odezwał się ani słowem.

Wieczór upłynął nam na spokojnych rozmowach. W gruncie rzeczy dzięki temu, że Lena przeszła z Nikiem długą rozmowę, w której wszystko sobie wyjaśnili. Jednakże sytuacja Maksa tylko trochę uległa zmianie. Od tej chwili tylko Lena patrzyła na niego z niechęcią, choć pewnie musiała wkładać w to dużo wysiłku, zważywszy na to, że nadal go kocha.
Nik przestał łypać na Maksa spode łba, ale raczej nie zapomniał jego zdrady.  
Z Damianem nie zamieniłam choćby jednego zdania. Omijałam go wzrokiem i ignorowałam każde wypowiedziane przez niego słowo. Niedopowiedzeniem byłoby stwierdzić, że jestem na niego zła. Nie mogłam się powstrzymać przed wspominaniem jego słów, obietnic, zachowania.. Przecież tyle razy chciał mi wyznać coś czego nie chciałam usłyszeć.. A potem nie potrafi się oprzeć czerwonowłosej piękności. Nie potrafiłam tego zrozumieć. I nie chciałam. Nic nie mogło w tej chwili zmienić moich uczuć. Chwilami nawet porównywałam siebie z Leną. Tylko, że mnie z Damianem, oprócz przyjaźni nic nie łączyło. Jego zachowanie było dla mnie zdradą. Poczułam się jakbym nie miała już nikogo.. I dlatego właśnie, nie miałam zamiaru mu wybaczać.
Późnym wieczorem jako pierwsza weszłam do namiotu i zakopałam się  w śpiworze . Zasnęłam nim zdołałam usłyszeć jak ktokolwiek kładzie się obok mnie. Przez całą noc śnił mi się kobiecy głos, który wręcz krzyczał o tym, że moja matka się pomyliła, gdy mnie adoptowała, Daniel układający dla mnie bukiet róż oraz Damian, który na moich oczach obejmował Maję i wyznawał mi, że muszę sobie radzić sama, bo on wyjeżdża ze swoją miłością. Nad ranem obudziłam się zlana potem. 




Pozdrawiam wszystkich, którzy czytają moje opowiadanie ;)
Fajnie, że jesteście ^^

2 komentarze: