- Z miłą
chęcią . – odpowiedziałam.
Damian
spojrzał na mnie zdziwiony, tak jak i Kinga.
- To
super. – na jego twarz wpełzł delikatny, nieśmiały uśmiech.
-
Mówiłam do Kingi.
Wstałam
omijając zawiedziony wyraz twarzy Damiana i smutny Kingi. Kiwnęłam Nikowi,
stojącemu przy lodówce, i przechodząc przez korytarz, wyszłam na zewnątrz. Chwilę
później dołączyła do mnie Kinga, trzymając w ręku kluczyki. Wsiadłyśmy w
milczeniu do auta. Gdy odwróciłam się do niej, nie spojrzała na mnie zajęta
własnymi myślami.
Odetchnęłam
i zsunęłam się lekko na siedzeniu.
Zaczęłam
się zastanawiać czy nie przesadzam z wrogością wobec Damiana, ale cały czas nie
dawały mi spokoju jego słowa, że zrobił to specjalnie.. Może naprawdę nie jest
taki jaki mi się wydawał, może wyobraziłam sobie, że jest taki idealny? Może to
Daniel jest tym, którego powinnam poprosić o pomoc? W końcu miałam jakieś
głębsze powody, żeby zacząć się z nim zadawać.. Tylko jakie?
-
Chciałabym wam jakoś pomóc.
Głos
Kingi wyrwał mnie z zamyślenia.
-
Uważasz, że potrzebujemy pomocy?
- Nie
widzisz tego?
Patrzyłam
na nią w milczeniu, nie wiedząc co powiedzieć.
-
Byliście.. Jesteście, najlepszymi przyjaciółmi, może was łączyć coś więcej, a
zachowujecie się jakbyście o tym wszystkim zapomnieli. Jeszcze nigdy tak długo
się na siebie nie gniewaliście. A gdy Damian chciał to odkręcić, ty go
spławiłaś.. – otworzyła usta, chcąc coś jeszcze dodać, ale zamknęła je z
powrotem.
- Jakbyś
się czuła na moim miejscu? Najpierw daje się podrywać tamtej lasce, a potem
mówi, że zrobił to specjalnie..
-
Powiedział ci to?
- Nie
mnie – machnęłam lekceważąco ręką. – Nikowi. Pewnie powiedziałby mi, gdybym
zgodziła się z nim porozmawiać.
- Tego
nie wiesz.- powiedziała niepewnie.
Nie
odezwałam się już nie chcąc wykłócać się też z przyjaciółką.
-
Jesteśmy.
Kinga
uśmiechnęła się lekko, a mnie wydawało się, że starała się odwieźć mnie od
złości na Damiana. Zatrzymałyśmy się na niewielkim budynku, znajdującym się
vis-a-vis z parkiem, wypełnionym po brzegi dziećmi, młodzieżą i starszymi
ludźmi. Słońce delikatnie przypiekało, a lekki wietrzyk chłodził nagrzaną skórę.
Rozweselone dzieci biegały przy fontannie, pryskającej we wszystkie strony, obserwowane przez
zmartwionych rodziców. Przeszłyśmy obok nich kierując się najwidoczniej do
niewielkiego sklepiku bez nazwy.
Wchodząc
tam poczułam silną woń pozapalanych kadzidełek. Wszędzie gdzie tylko było
można, rozwieszono przeróżnych rodzajów biżuterię. Od pierścionków srebrnych,
złotych do obrączek nastroju poprzez łańcuszki i bransoletki – z rzemyków, z
łańcuszków.. Kinga uśmiechnęła się do mnie, zachęcając do obejrzenia tych
cudeniek. Przeszłam obok jednej ściany, delikatnie dotykając wisiorków. W chwili, w której zatrzymałam się przy jednej przedstawiającej
małą kotwicę, miałam dziwne wrażenie, że miałam już coś takiego.
-
Znajome?
Kinga
stanęła obok mnie uśmiechając się delikatnie.
- Tak mi
się wydaje .
- Miałaś
taki. Damian też.
Spojrzałam
na nią zaskoczona. Oboje mieliśmy takie same wisiorki?
- Co się
z nimi stało?
- Z tego co mi wiadomo twój się zerwał i
zagubił. Nie dam sobie uciąć ręki, ale
wydawało mi się, że Damian swój nosi.
W
porywie uczuć, zapominając o złości i sprzeczkach, podeszłam do kasy z
łańcuszkiem w ręku. Gdy wracałyśmy jakąś godzinę później, zmęczone długim
spacerem, Kinga podjęła temat łańcuszków.
- Wiesz
dlaczego wybraliście akurat kotwicę? – zapytała, i zaczęła kontynuować, nie
słysząc odpowiedzi. – Twierdziliście, że wasza przyjaźń jest jak kotwica, która
trzyma was przy sobie .
Uśmiechnęłam się lekko, przypominając sobie radosnego Damiana, trzymającego wymieniony wisiorek z zawieszką.
Piętnaście
minut później wchodziłyśmy do domu, ożywione rozmową. Zastałyśmy chłopaków w
ogrodzie.
- Co tam
?
Kinga
usiadła na hamaku, a ja poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku przyglądając się małej srebrnej
kotwicy. Sama nie wiedziałam już co mam o tym wszystkim myśleć.
- Możemy
w końcu pogadać?
W
drzwiach pojawił się Damian. Ścisnęłam łańcuszek w dłoni, nie chcąc by chłopak
odkrył co kupiłam.
- Nie
wydaje mi się.
Wstałam,
by wyjść z pokoju, ale Damian się nie przesunął.
- Możesz
przestać udawać, że masz mnie gdzieś?
- Ty nie
musisz udawać.
- Co
masz na myśli?
-
Przecież to widać. Okłamywałeś mnie od samego początku! Udawałeś takiego
pomocnego, ale wyszło na jaw jaki jesteś naprawdę. Odsuń się !
nie ma to jak wakacje ;)
do następnego ^^
Zżera mnie ciekawość kiedy Damian i Jagoda się pogodzą :)
OdpowiedzUsuńZdradź mi tę małą i słodką tajemnicę ^^
A co do tekstu to super :)
Czekam na jakąś akcję hihi ^^
Buźka ^^ :* Ciao bella :* *_*