Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

sobota, 18 lipca 2015

Rozdział 32



- Z miłą chęcią . – odpowiedziałam.
Damian spojrzał na mnie zdziwiony, tak jak i Kinga.
- To super. – na jego twarz wpełzł delikatny, nieśmiały uśmiech.
- Mówiłam do Kingi.
Wstałam omijając zawiedziony wyraz twarzy Damiana i smutny Kingi. Kiwnęłam Nikowi, stojącemu przy lodówce, i przechodząc przez korytarz, wyszłam na zewnątrz. Chwilę później dołączyła do mnie Kinga, trzymając w ręku kluczyki. Wsiadłyśmy w milczeniu do auta. Gdy odwróciłam się do niej, nie spojrzała na mnie zajęta własnymi myślami.
Odetchnęłam i zsunęłam się lekko na siedzeniu.
Zaczęłam się zastanawiać czy nie przesadzam z wrogością wobec Damiana, ale cały czas nie dawały mi spokoju jego słowa, że zrobił to specjalnie.. Może naprawdę nie jest taki jaki mi się wydawał, może wyobraziłam sobie, że jest taki idealny? Może to Daniel jest tym, którego powinnam poprosić o pomoc? W końcu miałam jakieś głębsze powody, żeby zacząć się z nim zadawać.. Tylko jakie?
- Chciałabym wam jakoś pomóc.
Głos Kingi wyrwał mnie z zamyślenia. 
- Uważasz, że potrzebujemy pomocy?
- Nie widzisz tego?
Patrzyłam na nią w milczeniu, nie wiedząc co powiedzieć.
- Byliście.. Jesteście, najlepszymi przyjaciółmi, może was łączyć coś więcej, a zachowujecie się jakbyście o tym wszystkim zapomnieli. Jeszcze nigdy tak długo się na siebie nie gniewaliście. A gdy Damian chciał to odkręcić, ty go spławiłaś.. – otworzyła usta, chcąc coś jeszcze dodać, ale zamknęła je z powrotem.
- Jakbyś się czuła na moim miejscu? Najpierw daje się podrywać tamtej lasce, a potem mówi, że zrobił to specjalnie..
- Powiedział ci to?
- Nie mnie – machnęłam lekceważąco ręką. – Nikowi. Pewnie powiedziałby mi, gdybym zgodziła się z nim porozmawiać.
- Tego nie wiesz.- powiedziała niepewnie.
Nie odezwałam się już nie chcąc wykłócać się też z przyjaciółką.
- Jesteśmy.
Kinga uśmiechnęła się lekko, a mnie wydawało się, że starała się odwieźć mnie od złości na Damiana. Zatrzymałyśmy się na niewielkim budynku, znajdującym się vis-a-vis z parkiem, wypełnionym po brzegi dziećmi, młodzieżą i starszymi ludźmi. Słońce delikatnie przypiekało, a lekki wietrzyk chłodził nagrzaną skórę. Rozweselone dzieci biegały przy fontannie, pryskającej  we wszystkie strony, obserwowane przez zmartwionych rodziców. Przeszłyśmy obok nich kierując się najwidoczniej do niewielkiego sklepiku bez nazwy.
Wchodząc tam poczułam silną woń pozapalanych kadzidełek. Wszędzie gdzie tylko było można, rozwieszono przeróżnych rodzajów biżuterię. Od pierścionków srebrnych, złotych do obrączek nastroju poprzez łańcuszki i bransoletki – z rzemyków, z łańcuszków.. Kinga uśmiechnęła się do mnie, zachęcając do obejrzenia tych cudeniek. Przeszłam obok jednej ściany, delikatnie dotykając wisiorków. W chwili, w której zatrzymałam się przy jednej przedstawiającej małą kotwicę, miałam dziwne wrażenie, że miałam już coś takiego.
- Znajome?
Kinga stanęła obok mnie uśmiechając się delikatnie.
- Tak mi się wydaje .
- Miałaś taki. Damian też.
Spojrzałam na nią zaskoczona. Oboje mieliśmy takie same wisiorki?
- Co się z nimi stało?
-  Z tego co mi wiadomo twój się zerwał i zagubił. Nie dam sobie uciąć ręki, ale wydawało mi się, że Damian swój nosi.
W porywie uczuć, zapominając o złości i sprzeczkach, podeszłam do kasy z łańcuszkiem w ręku. Gdy wracałyśmy jakąś godzinę później, zmęczone długim spacerem, Kinga podjęła temat łańcuszków.
- Wiesz dlaczego wybraliście akurat kotwicę? – zapytała, i zaczęła kontynuować, nie słysząc odpowiedzi. – Twierdziliście, że wasza przyjaźń jest jak kotwica, która trzyma was przy sobie . 
Uśmiechnęłam się lekko, przypominając sobie radosnego Damiana, trzymającego wymieniony wisiorek z zawieszką.
Piętnaście minut później wchodziłyśmy do domu, ożywione rozmową. Zastałyśmy chłopaków w ogrodzie.
- Co tam ?
Kinga usiadła na hamaku, a ja poszłam do swojego pokoju.  Usiadłam na łóżku przyglądając się małej srebrnej kotwicy. Sama nie wiedziałam już co mam o tym wszystkim myśleć.
- Możemy w końcu pogadać?
W drzwiach pojawił się Damian. Ścisnęłam łańcuszek w dłoni, nie chcąc by chłopak odkrył co kupiłam.
- Nie wydaje mi się.
Wstałam, by wyjść z pokoju, ale Damian się nie przesunął.
- Możesz przestać udawać, że masz mnie gdzieś?
- Ty nie musisz udawać.
- Co masz na myśli?
- Przecież to widać. Okłamywałeś mnie od samego początku! Udawałeś takiego pomocnego, ale wyszło na jaw jaki jesteś naprawdę. Odsuń się ! 



nie ma to jak wakacje ;)
do następnego ^^ 

1 komentarz:

  1. Zżera mnie ciekawość kiedy Damian i Jagoda się pogodzą :)
    Zdradź mi tę małą i słodką tajemnicę ^^
    A co do tekstu to super :)
    Czekam na jakąś akcję hihi ^^
    Buźka ^^ :* Ciao bella :* *_*

    OdpowiedzUsuń