Bo w życiu nie chodzi o to, żeby żyć, ale żeby przeżywać!

poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział 31



 Modląc się w duchu, by nikt nie przyłapał mnie na podsłuchiwaniu, wstrzymałam oddech.
- Co masz na myśli?
- Ty się jeszcze głupio pytasz?
- Odczep się okej?
Damian zrobił kilka kroków przez co podskoczyłam ze strachu, jednak na szczęście Nik zatrzymał chłopaka.
- Jeśli myślisz,że jako wasz przyjaciel zostawię to wszystko w takim stanie, to się grubo mylisz.
Chwila milczenia… Myślałam już, że Damian w ogóle nie odpowie.
- Nie rozumiesz..
- Masz rację nie rozumiem. Nikt normalny by was nie zrozumiał. Zachowujecie się jak dwójka dzieci.
- Być może.
- Co ty chciałeś przez to osiągnąć? Zakładam, że nie przez przypadek pozwoliłeś zalecać się tej całej Mai.
- Oczywiście, że zrobiłem to specjalnie .. – zaszokowało mnie to co powiedział. Nie chciałam słuchać dalszych wyjaśnień, dlatego nie zważając na hałas weszłam szybko po schodach. Na górze znajdowało się kilka półprzymkniętych drzwi. Z pierwszych po prawej wyszła Kinga.
- Ten jest zaklepany . – zakomunikowała z uśmiechem stając przed drzwiami, w obronie zdobytego pokoju.
- Nie musisz się martwić. – nakleiłam na usta uśmiech, który choć nie był prawdziwy, nie wywołał zdziwionego wzroku. – Chłopacy.. zajęli już któreś?
- Nie . Byłam pierwsza. Ten na końcu jest bajeczny . – dodała, dalej się uśmiechając. – I ma oddzielną łazienkę, jak mój . – mrugnęła i omijając mnie zeszła na dół, krzycząc : - Chodź po bagaże!
Nawet nie zaglądając do pokoju zeszłam na dół, w nadziei, że nie spotkam chłopaków. Wściekłość na Damiana znów się podwoiła. Zrobił mi to specjalnie? Chciał mnie wkurzyć? Zdołować? No to proszę bardzo, udało mu się.
Wychodząc na zewnątrz odetchnęłam, próbując się uspokoić . Złapałam moje torby i rzucając Kindze blady uśmiech weszłam z powrotem do domu. Szybko wbiegłam po schodach. Otworzyłam drzwi mojego tymczasowego pokoju i zatrzasnęłam je z hukiem. Położyłam bagaż przy drzwiach, przyglądając się wnętrzu . Na środku pokoju stało olbrzymie łóżko z baldachimem i różową firanką. Po prawej stronie stała komoda, a nad nią wisiało lustro. Naprzeciwko znajdowały się drzwi do łazienki z wanną . Widok z okna rozpościerał się na ulicę przed domem, gdzie zauważyłam Damiana, zabierającego swój bagaż. Spojrzał w moje okno, po czym wszedł do domu. 
Położyłam się na łóżku marząc, by ten dzień już się skończył. Słońce zaczęło powoli zachodzić. Otworzyłam okno by wpuścić, choć odrobinę świeżego powietrza i poszłam się wykąpać. Gdy skończyłam owinęłam się w ręcznik i podeszłam do torby. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Proszę. – powiedziałam, wyciągając koszulkę i spodenki, które służyły mi jako piżama.
Do pokoju wejrzała głowa Nika.
- Przyszedłem sprawdzić co u ciebie . – otworzył szerzej drzwi, dzięki czemu zauważyłam, że przebrał się w luźniejszy t-shirt i spodenki.
- Wszystko w porządku. – skłamałam. – Właśnie miałam zamiar się położyć. Oczywiście najpierw muszę się ubrać. – Nik zaśmiał się, najwidoczniej dopiero teraz zauważając mnie negliżu.
- Chciałem cie wyciągnąć do nas na dół, ale widzę, że nie mam szans  .
Pokiwałam tylko głową z ledwie zauważalnym uśmiechem.
- Jak zgłodniejesz śmiało zejdź na dół.
- Jasne, dzięki .
Nik zamknął drzwi za sobą po czym zszedł na dół. Towarzyszył temu dźwięk skrzypiącej deski.
Gdy założyłam na siebie ciuchy i powiesiłam ręcznik w łazience, usiadłam przy łóżku po turecku, starając się zrelaksować. Miałam ogromną nadzieję, że wtedy uda mi się znów coś sobie przypomnieć. Jedyna myśl jaka krążyła mi po głowie dotyczyła Damiana. Jako, że nie potrafiłam jej wyrzucić, poddałam się jej, przez co od razu stanął mi przed oczami dzień, w którym Damian odwiedził mnie w szpitalu. Jego słowa, że już zawsze ze mną będzie, że tego chce. Opiekował się mną, odwiedzał, chciał pomóc.. Nawet próbował powiedzieć mi, że to wszystko z miłości. Chciał mi powiedzieć, że mnie … kocha. Teraz kiedy jestem w stanie to zaakceptować, nie ma to już znaczenia. Gruby mur wyrósł między nami i nie wiem co mogłoby go zburzyć.

Gdy się obudziłam, miałam dziwne wrażenie, że minęła tylko chwila, jednak jarzące się promienie słoneczne muskały lekko moją twarz, dając mi do zrozumienia, że przespałam już wystarczająco tej nocy. Na szczęście nic mi się nie śniło, albo po prostu tego nie pamiętałam, nie tylko tego zresztą.
Przebrałam się i zeszłam po cichu na dół ze świadomością wczesnej godziny. W kuchni znalazłam olbrzymi zegar ścienny, którego nie sposób przegapić. Krótsza wskazówka wskazywała szóstą rano. Wyjęłam niemal całą zawartość lodówki na blat kuchenny po czym przygotowałam sobie kilka kanapek z dżemem i gorące kakao. Postanowiłam zjeść na zewnątrz, dlatego zabrałam śniadanie do ogrodu gdzie usiadłam przy drewnianym stole.
Nie wiedziałam, że jestem aż tak bardzo głodna, dopóki nie wzięłam pierwszego kęsa kanapki. Nie zauważyłam też kiedy je wszystkie zjadłam. Oparłam się wygodnie na krześle, pijąc resztę kakaa. Myśląc o rozmowie z Kajetanem, przypomniałam sobie o małej karteczce z numerem, pod który miałam dzwonić, gdy będę potrzebować jego pomocy. Nie za bardzo wiem, czy jego zamiary względem mnie są prawdziwe.. Bałabym się, że gdy do niego zadzwonię, Daniel mnie namierzy. Z drugiej strony, po co miałabym do niego dzwonić?
Na chyba jego nieszczęście nie wpadłam w żadne tarapaty.
Niespodziewanie z kuchni wyszła Kinga i stanęła naprzeciwko mnie.
- Masz ochotę na małe zwiedzanie? – zapytała z figlarnym uśmiechem. Męski głos odpowiedział zanim zdążyłam otworzyć usta.
- Albo na rozmowę ze mną. 




Damian vs Daniel?
Kogo wolicie ? ^^
Bye bye ;) 

1 komentarz:

  1. Ciekawa jestem , kto chce rozmawiać z Jagodą hihi :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny wpis :)
    Cudo *_*

    OdpowiedzUsuń